Wzięłam głęboki wdech i najpierw zadzwoniłam do Darii. Odebrała już po pierwszym sygnale.
- Czemu się nie odzywasz?! Wszystko okej?! Dotarłaś do domu?! Jak się czujesz?!- zasypała mnie pytaniami.
- Przepraszam nie słyszałam telefonu. Tak jestem już w domu. Drzwi mam zamknięte na wszystkie zamki. Jason znajdzie klucze od mieszkania w twoim schowku w samochodzie, także luz.- powiedziałam spokojnie.
- Dobra, ja idę, bo Jason lekko przegina z alkoholem. Trzymaj się- nie zdążyłam jej odpowiedzieć i już się rozłączyła. Miałam mieszane uczucia. Potrząsnęłam głową i tym razem zadzwoniłam do mojego przyjaciela. Również, jak moja przyjaciółka odebrał po jednym sygnale.
- Justine! Czemu nie odbierasz?! Chcesz żebyśmy padli tutaj na zawał! Jak możesz nam robić coś takiego?!- krzyczał na mnie Liam.
- Liam, wyluzuj. Byłam na imprezie.- dodałam zbulwersowana.
- Przepraszam. Wejdź na skype, to pogadamy.- powiedział radośnie.
- Dajcie mi 10 minut.- rozłączyłam się. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z serem topionym i do tego gorącą herbatę. Był już koniec sierpnia, więc robiło się coraz zimniej. Przebrałam się w piżamę, poskładałam ciuchy i upięłam włosy w kitkę. Usiadłam w sypialni na łóżku kładąc przed sobą laptopa. Włączyłam skype i od razu zadzwonili chłopcy. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i po chwili usłyszałam chórek.
- Hej Just!
- Siemka boys!- chwyciłam po piwo z torebki, otworzyłam je i się napiłam.
- No ładnie! Nas nie ma, a ty już imprezujesz? Taka z ciebie dziewczyna?- żalił się Zayn.
- Wybaczcie, ale ja piję raz na jakiś czas, a nie tak jak wy codziennie- wytknęłam im język.
- Wiesz wczoraj też piłaś razem z nami, a dzisiaj bez nas. To jest nie fajne- powiedział smutny Niall.
- Poza tym z tobą jest lepsza zabawa. Tańce i w ogóle- zaśmiał się Harry.
- Dobra chłopaki starczy już. Liam, jak tam twoja nowa dziewczyna? Czemu mi się nią nie pochwaliłeś?- zaśmiałam się. Po tych "piwach" miałam niesamowicie dobry humor.
- Chciałem z tym poczekać jeszcze trochę. Powiedzieć ci za tydzień lub za dwa.- wyznał nieśmiało.
- Za tydzień lub dwa?- parsknęłam śmiechem.- Chciałeś mi powiedzieć o tym tak późno, a dzisiaj poszedłeś z nią do swojej sypialni?- lekko mnie zszokowało podejście mojego przyjaciela.
- Skąd ty to.... chłopaki zabiję was!- rzucił się na nich i zaczęli się w ramach zabawy bić. Przyglądałam się uważnie 4 chłopaków. No tak 4. Louis nie chciał mi się pokazywać. Tak bardzo za nim tęskniłam.
- Spokój już spokój- przerwałam ich zabawę, a ci usiedli na kanapie.- powiedzcie mi lepiej kiedy macie trasę koncertową?
- Jeszcze nie wiem, bo nasz kochany manager nie dzwonił. Znaczy ja nic nie wiem, żeby dzwonił. A ty Liam?- spojrzał się na niego Niall.
- Do mnie na razie nie dzwonił.
- Tak w ogóle to co tam u was słychać?- uśmiechnęłam się szeroko.
- Nudy, impreza i takie tam różne...
- Brakuje nam ciebie Just. Wróć tutaj.- powiedział smutno Liam.
- Po co? Wy i tak będziecie jeździć po całym świecie, a ja i moja kariera utkniemy w tym Londynie.
- Nie mów tak! Jesteś niesamowita!- krzyknął na mnie Harry.
- Kochanie powinnaś bardziej w siebie wierzyć. My też myśleliśmy, że świat o nas nie usłyszy, a tu taka niespodzianka. Marzenia się spełniają słońce, tylko trzeba w to uwierzyć.- dodał pouczająco Zayn.
- Ciekawa teoria. Pozwolisz, że ją przestudiuję, gdy tylko wydasz pierwszy egzemplarz słońce- specjalnie zaakcentowałam ostatnie słowo. Chłopcy parsknęli śmiechem.- Zaraz wrócę. Idę zamknąć okno, bo strasznie tutaj wieje.- wstałam z łóżka i usłyszałam, że ktoś gra na gitarze. No fajnie jest 2 w nocy, a ludziom się zachciało grania. Nie wierzę. Podeszłam w końcu do okna i spojrzałam w dół. Moje usta otworzyły się w idealną literę o.
( czytaj z tym http://www.tekstowo.pl/piosenka,one_direction,rock_me.html i patrz na tłumaczenie)
Otworzyłam okno i usłyszałam słowa:
Do you remember summer ‘13?
Wanna go back there every night,
Just can’t lie, was the best time of my life,
Lyin' on the beach as the sun blew out,
Playin' this guitar by the fire too loud,
Oh my, my, they could never shut us down
I used to think that I was better alone,
Why did I ever wanna let you go?
Under the moonlight as we stared at the sea,
The words you whispered I will always believe
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah,
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah,
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
We we're together summer ‘13,
Wanna roll back like pressing rewind,
You were mine and we never said goodbye
I used to think that I was better alone
(Harry: better alone)
Why did I ever wanna let you go?
(Liam: let you go),
Under the moonlight as we stared at the sea
(Harry: stared at the sea),
The words you whispered I will always believe
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
Łzy mi naleciały do oczu. Czułam, jak spływają mi strumieniami po policzkach. Wsłuchałam się uważnie w słowa wyśpiewane przez Lou. Byłam szczęśliwa. Czyli, jednak mu na mnie zależy. W duchu się ucieszyłam. Zaczęłam się śmiać. Na przemian śmiałam się i płakałam. To wszystko, dlatego, że byłam najszczęśliwszą osobą na całej planecie. Chłopak skończył grać.
- Przebaczysz mi teraz?!- krzyknął tak, aby wszyscy dookoła go usłyszeli.
- Ciszej!- krzyknęłam na niego ze śmiechem.- wchodź na górę, bo zamarzniesz!- chłopak wbiegł do klatki. Podeszłam na chwilę do laptopa- zaraz wracam!- już chciałam chwycić za klamkę, kiedy ktoś zapukał. Jak najszybciej otworzyłam drzwi. Chciałam się trochę uspokoić, ale ledwo co mi się udało. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Lou wszedł do mojej sypialni. Ponownie zamknęłam drzwi wejściowe na wszystkie zamki. Weszłam do pokoju. Stanęłam naprzeciwko niego.
- To dla ciebie- wyjął zza siebie bukiet kolorowych tulipanów.
- Skąd wiedziałeś, że ubóstwiam tulipany?-spytałam zszokowana.
- Mam swoje sposoby- uśmiechnął się. Rozłożył szeroko ręce. Uśmiechnęłam się i rzuciłam mu się w objęcia. Wtuliłam głowę w jego klatkę, a on objął mnie z całej siły w tali.
- Tęskniłam za tobą- po moim policzku znowu popłynęła łza. Chłopak chwycił mnie za podbródek i uniósł głowę, tak żebym mogła mu spojrzeć w oczy.
- Już nigdy cię nie zostawię. Nigdy!- przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Myślałam, że już cię nigdy nie zobaczę.
- I would not leave you. Kocham cię Justyna- powiedział mi prosto w oczy i to w dodatku po polsku. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Czułam, że on również się uśmiecha.
- Oooo jak słodko- usłyszałam głos w laptopie. No super! Zupełnie zapomniałam, o tym, że reszta chłopaków nas słyszy i widzi. Tym bardziej, że kamerka była skierowana prosto na nas.
- Co wy tu jeszcze... nie wierzę! Wzięliście sobie popcorn?!- wybuchłam śmiechem.
- To było bardzo interesujące- wyznał Harry.
- Aż się wzruszyłem- powiedział Niall.
- Jest mi trochę przykro, ale jakoś to przeżyję- zażartował Zayn.
- Już nie mogłem słuchać tego marudzenia Louis'a przez cały dzień- przewrócił oczami Liam.
- Dobra nara chłopaki- pomachał im Lou i wyłączył laptopa.- wreszcie sami- złapał mnie za rękę i pocałował.
- Czekaj! Myślisz, że jak zaśpiewasz mi pod oknem, przyniesiesz mi kwiaty i wyznasz mi miłość w moim ojczystym języku to wszystko będzie okej?- odskoczyłam.
- Nie. Wiem, że muszę się teraz postarać i w ogóle.- powiedział z udawaną powagą.
- Zamknij się.- przyciągnęłam go do siebie i zaczęliśmy się całować. Wskoczyłam na niego i oplotłam jego biodra nogami. Chwyciłam go za włosy ciągnąc delikatnie za ich końce. Nagle znaleźliśmy się na łóżku. Na początku Lou był nade mną. Ściągnął z siebie bluzę. Chciał zdjąć też moją koszulkę, ale złapałam jego rękę.
- Nie dzisiaj. Dopiero przyleciałeś, a ja jestem po alkoholu. Kiedy indziej.- dodałam patrząc mu prosto w oczy.
- Jak sobie życzysz.- powiedział i dał mi buziaka w policzek. Wstałam z łóżka.
- Masz jakieś bagaże?- spytałam rozglądając się po pokoju.
- Nie. Liczyłem na to, że mnie wywalisz na zbity pysk, a tutaj taka zmiana- uśmiechnął się cwaniacko.
- Kobieta zmienną jest- zaśmiałam się- To... położyłabym cię w salonie, ale, że mam tam gościa, to będziesz musiał spać u mnie- dodałam smutno.
- Jakiego gościa?- spytał zaniepokojony.
- Jason przyjechał na jeden dzień. Jest teraz na imprezie z Darią- usiadłam na łóżko.- masz jakąś szczoteczkę do zębów?
- Mam. Gacie też, także nie będziesz mi musiała pożyczać swoich.- puścił mi oczko.- mogę wziąć prysznic?- wskazał palcem łazienkę.
- Jasne- wstałam i zaprowadziłam go do środka.- tu masz ręcznik, tu żel, szampon, pasta do zębów. Mam nadzieję, że wziąłeś piżamę- spytałam niepewnie.
- Nie- podrapał się po głowie.
- To będziesz spał w samych bokserkach.- jak będziesz czegoś potrzebował to wołaj. Tylko, jak będziesz ubrany oczywiście.
- A może weźmiesz ze mną prysznic? Wtedy nie będę musiał cię wołać- uniósł znacząco brwi.
- Pa Lou.- parsknęłam śmiechem i wyszłam. Poszłam do kuchni. Lou na pewno jest głodny po podróży. Chwyciłam szybko, za chleb i zrobiłam mu kanapki z sałatą, szynką, pomidorem, ogórkiem i ze szczypiorkiem. Do tego zrobiłam mu gorącą herbatę. Postawiłam wszystko na stole i ogarnęłam sypialnie. Gdy się odwróciłam ujrzałam nagiego Louis'a. Szybko zakryłam oczy.
- Co ty wyprawiasz?- parsknęłam śmiechem. Czułam, jak rumieńce oblewają moją twarz.
- Zapomniałem bokserek z torby- powiedział cwaniackim tonem.
- Czemu nie wziąłeś ich wcześniej?
- Zapomniałem- dodał smutno.
- To idź już po nie.- usłyszałam jego kroki. Chyba poszedł do sypialni.Odkryłam jedno oko. Nie było go. Poszłam do kuchni. Usiadłam i 4 minuty później przyszedł do mnie już w bokserkach Lou.
- Jedz. Pewnie jesteś głodny.- kiwnęłam głową na jedzenie.
- Wiesz czego mi trzeba- zaśmiał się. Skończył kolację i wstawił naczynia do zlewu. Poszliśmy do łóżka. Chłopak przytulił mnie do siebie i dał buziaka.
- Dobranoc Lou.
- Dobranoc Justyna- na mojej twarzy znowu zagościł uśmiech.
piątek, 30 sierpnia 2013
środa, 28 sierpnia 2013
♥
Witam! Chciałam serdecznie podziękować moim drogim czytelniczką za wejścia ♥ Jesteście najlepsze na całym świecie. To dla mnie ogromny zaszczyt mieć 400 wejść. Nie sądziłam nawet, że mogę mieć ich aż tyle ;) Bardzo wam raz jeszcze dziękuję kochane ♥
Macie kilka wiadomości ;*
One Direction na VMA 2013 :D
Ich miny, gdy wygrała Taylor Swift ;D ( Lou i Harry)
Przypomnijmy, członkowie formacji zgarnęli statuetkę w kategorii Best Song of the Summer! One Direction - "Best Song Ever" zostało docenione na gali
Taylor Swift tymczasem kazała im "zamknąć mordy!". Wygląda na to, że piosenkarka do tej pory nie może przeboleć rozstania z Harry'm Stylesem! Co innego tłumaczyłoby taką głupią odzywkę?
Jak myślicie, czy Taylor Swift zrobiła to z premedytacją, czy te słowa po prostu jej się wymsknęły?
Lady Gaga pocieszała chłopaków. Zobaczcie!
http://www.eska.pl/news/vma_2013_one_direction_na_video_music_awards_2013_pocieszeni_przez_lady_gage_co_sie_stalo_video/87069
Byliście niesamowici. Nie wiem do końca, co się stało, ale chcę Wam powiedzieć, że zasługujecie na każdy kawałek sukcesu, który osiągnęliście. I nie pozwalajcie ludziom na Was buczeć. Chciałam to jakoś skomentować. Wychodzę i już nie będę przebywać z ludźmi, którzy zachowują się w taki sposób. A Wy zasługujecie na o wiele więcej - powiedziała Lady Gaga do One Direction na backstage'u.
Już ją lubię. Pokazała, że pomimo tego, jaką jest skandalistką to jednak ma trochę klasy :)
One Direction nie mają czasu na odpoczynek - w niedzielę bawili się na gali MTV VMA 2013, wczoraj pojawili się w Nowym Jorku, gdzie w Ziegfeld Theatre odbywała się premiera ich filmu "This Is Us". Nie wyglądali na niewyspanych, wręcz przeciwnie - hipnotyzowali jak zawsze.
To na tyle kocham Was ♥
Macie kilka wiadomości ;*
One Direction na VMA 2013 :D
Ich miny, gdy wygrała Taylor Swift ;D ( Lou i Harry)
"Shut the f*** up!" - Taylor Swift powiedziała to podczas przemowy One Direction na MTV VMA 2013! Taylor Swift i Harry Styles ciągle mają na pieńku? Chyba tak! Czegoś takiego się jednak nie spodziewaliśmy!
Podczas MTV VMA 2013 Taylor Swift została przyłapana czymś, co przez długie miesiące będzie pewnie hitem Internetu:) Co się stało? Taylor Swift pojechała One Direction! Przypomnijmy, członkowie formacji zgarnęli statuetkę w kategorii Best Song of the Summer! One Direction - "Best Song Ever" zostało docenione na gali
Taylor Swift tymczasem kazała im "zamknąć mordy!". Wygląda na to, że piosenkarka do tej pory nie może przeboleć rozstania z Harry'm Stylesem! Co innego tłumaczyłoby taką głupią odzywkę?
Jak myślicie, czy Taylor Swift zrobiła to z premedytacją, czy te słowa po prostu jej się wymsknęły?
Lady Gaga pocieszała chłopaków. Zobaczcie!
http://www.eska.pl/news/vma_2013_one_direction_na_video_music_awards_2013_pocieszeni_przez_lady_gage_co_sie_stalo_video/87069
Byliście niesamowici. Nie wiem do końca, co się stało, ale chcę Wam powiedzieć, że zasługujecie na każdy kawałek sukcesu, który osiągnęliście. I nie pozwalajcie ludziom na Was buczeć. Chciałam to jakoś skomentować. Wychodzę i już nie będę przebywać z ludźmi, którzy zachowują się w taki sposób. A Wy zasługujecie na o wiele więcej - powiedziała Lady Gaga do One Direction na backstage'u.
Już ją lubię. Pokazała, że pomimo tego, jaką jest skandalistką to jednak ma trochę klasy :)
One Direction nie mają czasu na odpoczynek - w niedzielę bawili się na gali MTV VMA 2013, wczoraj pojawili się w Nowym Jorku, gdzie w Ziegfeld Theatre odbywała się premiera ich filmu "This Is Us". Nie wyglądali na niewyspanych, wręcz przeciwnie - hipnotyzowali jak zawsze.
To na tyle kocham Was ♥
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Przepraszam :(
Przepraszam was. Wiem, że zawaliłam ostatni rozdział. Jest straszny. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam wymyślić niczego lepszego. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Jest mi cholernie wstyd. Jeszcze raz was kochane przepraszam! :(
niedziela, 25 sierpnia 2013
10
Wstałam wyjątkowo wcześnie, chyba przed 7 rano. Poszłam wziąć prysznic. Umyłam się dokładnie waniliowym żelem i umyłam włosy cytrusowym szamponem. Spłukałam całą pianę z mojego ciała i wytarłam się w biały ręcznik. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do umywalki. Umyłam zęby, opukałam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Miałam fioletowe worki pod oczami. Dobrze wiedziałam, że to przez to, że w nocy nie mogłam spać. Związane w koka włosy rozpuściłam i rozczesałam. Ponownie ułożyły się w naturalne fale. Poszłam do szafy i wyjęłam z niej przygotowane wczoraj ciuchy i założyłam je na siebie. Miałam czarne rurki ze złotym zamkiem przechodzącym przez pupę, białą bokserkę a na nią miętową koszulę bez rękawów, do tego miętowe trampki i czarna duża torba, w której były dokumenty, kluczyki, perfumy, słuchawki, okulary przeciwsłoneczne, chusteczki itd. Nałożyłam dzisiaj podkład, żeby zatuszować oznaki zmęczenia. Pomalowałam oczy eyeliner'em. Usta posmarowałam pomadką ochronną oczywiście rzęsy też pomalowałam. Założyłam czarne wkrętki i spakowałam ubrania i piżamę do walizki, kosmetyczkę wrzuciłam do torebki, psiknęłam się perfumami i napisałam do rodziców i Darii, o której godzinie mam samolot. Spojrzałam jeszcze raz na telefon i okazało się, że mam nowe wiadomości. Były od 1D.
*Okej będę na pewno. Do jutra. Liam xx*
*Okej mała. Szkoda :( Może jednak z nami zostaniesz? Niall*
* Tak szybko? Nawet nie zdążyłem się z tobą umówić :( Jak możesz mnie tak zostawić? Nie masz serca :( Zayn xx*
* Dobra, będziemy :) Harry*
Wiadomości nie dostałam od Louis'a. Było mi przykro.
- Gotowa?- krzyknął zza drzwi Jason.
- Już schodzę!- odpowiedziałam i ostatni raz spojrzałam na telefon. Schowałam go do torebki i zeszłam na dół. Jason przygotował mi śniadanie.- Nie dzięki, nie jestem głodna.-poszłam w stronę garażu.
- Co się z tobą dzieje? Nic nie jesz. Niedługo będziesz wyglądać jak Zombie.
- Już tak wyglądam. Jedziemy czy nie?- dodałam zdenerwowana. Nie miałam dzisiaj nastroju. Byłam zmęczona. Zasnęłam chyba tylko na godzinę.
- Dobra tylko wezmę twoją walizkę- poszedł na górę. Weszłam w telefonie na internet, oczywiście na pierwszych stronach był mój związek z Louis'em.
- Jestem- zawołał Jason wchodząc do kuchni z moim bagażem.
- Chodźmy- uśmiechnęłam się do niego i szybko wyłączyłam telefon.- Daj tę walizkę.- wyciągnęłam ochoczo dłoń.
- Nie Just, to jest ciężkie.
- Daj spokój- chwyciłam za walizkę i podwiozłam ją do samochodu.- Przepraszam Jason, że jestem taka okropna. To wszystko mnie wykańcza. Mam tego dość. Nie śpię nocami, zastanawiam się czy powiedzieć chłopakom, o tym, że tutaj wracam za tydzień, ale jestem zdania, że nie powinnam. Oni muszą o mnie zapomnieć. Będzie to trudne bez Niall'a głodomora, lokowanego Harry'ego, podrywacza Zayn'a, brata Liam'a i bez mojego Louis'a- wyznałam ze smutkiem.
- Wsiadaj Just. Ja to wszystko rozumiem. Jestem człowiekiem.- zaśmiał się i wsiadł do auta. Usiadłam i odjechaliśmy. Przed domem było pełno paparazzi. Przeraziłam się. Chwyciłam po okulary przeciwsłoneczne i założyłam je na nos. Widziałam, jak się rzucili na samochód. Przeżyłam szok. Czułam się, jak w klatce. W radio leciała Selena Gomez- Love Will Remember.
( http://www.youtube.com/watch?v=siA8neQVoHw ) Wsłuchałam się uważnie w słowa piosenkarki i po 20 minutach dotarliśmy do studio. Weszłam do garderoby, ostatnie poprawki i już byłam gotowa.
- A teraz na żywo wschodząca gwiazda Justine, zwana jako Just.- zapowiedziała mnie prezenterka. Ku mojemu zdziwieniu ludzie bili mocne brawa. Weszłam pomachałam radośnie i usiadłam na fotelu.- Just Lol proszę państwa!- znowu zaczęły się brawa.
- Dzień dobry Ellen- uśmiechnęłam się i podałam jej rękę.
- Justine to nie jest twoje prawdziwe imię prawda? Nie jesteś Angielką?
- Tak to prawda. Nie jestem Angielką, tylko Polką. A moje prawdziwe imię to Justyna.- uśmiechnęłam się szeroko.
- To może zdradzisz nam, jak się tutaj znalazłaś?- spytała z uśmiechem.
- A więc nagrałam cover i usłyszał go mój manager Jason. Wysłał mi wiadomość i prosił o spotkanie. Nie byłam pewna, ale po namowach przyjaciółki i rodziców zdecydowałam się z nim spotkać. Od razu kazał mi przyjechać z walizką i potrzebnymi rzeczami. Na miejscu okazało się, że zabiera mnie tutaj do Londynu. I tak o to jestem- zaśmiałam się.
- Tak, ale wiemy też, że nagrałaś utwór z One Direction. Uwielbiają ich miliardy nastolatek na całym świecie. Jak się z nimi współpracowało?
- Bardzo dobrze mi się współpracowało z chłopakami z 1D. Są niesamowici. Cieszę się, że ich poznałam.
- Słyszałam też, że byłaś z Louis'em Tomlinson'em. Wasza kłótnia została puszczona w telewizji i internecie. Chcesz to skomentować? Dlaczego się pokłóciliście?
- Nie opowiadam na pytania dotyczące mojego życia prywatnego.- dodałam oschle.
- Czemu szłaś wczoraj za rękę z Zayn'em Malik'iem?
- Ellen zadasz mi inne pytanie? Bo jak już wcześniej powiedziałam, nie opowiadam o moim życiu prywatnym.
- Ale wszyscy chcieliby wiedzieć o co z wami chodzi.
- Ten wywiad miał być chyba o tym, jak rozwija się moja kariera, a nie o plotkach z moim udziałem- dodałam wkurzona.- będą pytania dotyczące mojej kariery, czy życia prywatnego? Bo już się pogubiłam.
- Proszę odpowiedz na jedno pytanie. Czy ty i Louis byliście parą? Jak tak to przez ile?
- To są dwa pytania- dodałam zażenowana.
- Proszę.
- Nie wypowiadam się na temat mojego życia prywatnego. Ellen nie widzisz, że to błędne koło? Ty mi będziesz zadawała te durne pytania, a ja nie będę na nie odpowiadać. Chcesz mi jeszcze zadać jakieś pytanie czy może kończymy ten wywiad?- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze, więc kiedy będzie twój kolejny singiel?
- Za 2 tygodnie będę kręcić teledysk, więc za 3 lub 4 tygodnie będzie można posłuchać go na YT.
- Jak opiszesz swój kolejny utwór?
- Spontaniczny, wesoły i lekko zwariowany.
- Dają mi znać, że mamy już kończyć, bo przyjechał już kucharz do studio. Dziękuję bardzo za rozmowę Just- podała mi dłoń i się uśmiechnęła.
- Ja również dziękuję.- uścisnęłam jej dłoń i sztucznie się uśmiechnęłam.
- A teraz przed państwem wystąpi Justine Lol. Wielkie brawa!- ludzie zaczęli klaskać. Skończyłam śpiewać i poszłam do garderoby po torebkę. Wzięłam ją i Jasona i wyszliśmy ze studio. Jechaliśmy na lotnisko.
Paszporty sprawdzone, bagaż zwarzony teraz tylko czekamy na samolot.
- Hej Just!- przytulił mnie do siebie z całej siły Liam.
- Oglądaliśmy twój wywiad. Zachowałaś się, jak profesjonalistka.- pochwalił mnie Niall.
- Wiedziałem, że sobie dasz radę. W końcu miałem w tym swój udział- powiedział Zayn schylając się, aby dać mi buziaka w policzek. Nie odsunęłam się, co bardzo ucieszyło czarnuszka. Przyleciał mój samolot. Miałam 5 minut na to, żeby się pożegnać z chłopakami. Podeszłam najpierw do Harry'ego.
- Szkoda, że ta szybko Just.- posmutniał i przytulił mnie do siebie. Dałam mu buziaka w policzek i poszłam do Niall'a.
- Trzymaj się tam. Pisz codziennie i będziemy dzwonić do siebie na skype- przytuliłam go i też dałam buziaka w policzek.
- Postaram się Niall- odpowiedziałam blondasowi, a ten uśmiechnął się blado. Przyszła kolej na Zayn'a. Od razu go przytuliłam.
- Dzięki, za to co o mnie mówiłeś wczoraj w salonie Louis'owi. To było miłe- wyszeptałam mu do ucha. Uśmiechnął się.
- Ja tylko stwierdzałem fakty.- dał mi buziaka w policzek. Ostatni był Liam. Stanęłam na przeciwko niego i popatrzałam się jemu w oczy. Zrobiły mu się szklanki. Popłynęła mi jedna łza i rzuciłam się w ramiona przyjaciela.
- Tego będzie mi najbardziej brakowało.- wyznał mi do ucha.
- Mi też. Kocham cię Liam.
- Kocham cię Just. - przytuliłam się do niego jeszcze mocniej. Co prawda wracam tutaj za tydzień, ale jego już nie zobaczę. Poleciały mi kolejne łzy. Odsunęłam się od przyjaciela.
- Gdzie jest Lou?- zaczęłam się rozglądać.
- Nie chciał przyjechać.- wyznał smutno Niall
- Miło z jego strony.
- Just musimy już wsiadać.- powiedział Jason.
- Pa chłopaki- zaczęłam płakać. Pomachałam im.
- Pa mała- krzyknęli chórkiem. Wsiadłam i włożyłam słuchawki do uszu. W telefonie leciała piosenka Ed Sheeran- Give Me Love.Po raz kolejny zaczęłam płakać, aż w końcu zasnęłam.
*Okej będę na pewno. Do jutra. Liam xx*
*Okej mała. Szkoda :( Może jednak z nami zostaniesz? Niall*
* Tak szybko? Nawet nie zdążyłem się z tobą umówić :( Jak możesz mnie tak zostawić? Nie masz serca :( Zayn xx*
* Dobra, będziemy :) Harry*
Wiadomości nie dostałam od Louis'a. Było mi przykro.
- Gotowa?- krzyknął zza drzwi Jason.
- Już schodzę!- odpowiedziałam i ostatni raz spojrzałam na telefon. Schowałam go do torebki i zeszłam na dół. Jason przygotował mi śniadanie.- Nie dzięki, nie jestem głodna.-poszłam w stronę garażu.
- Co się z tobą dzieje? Nic nie jesz. Niedługo będziesz wyglądać jak Zombie.
- Już tak wyglądam. Jedziemy czy nie?- dodałam zdenerwowana. Nie miałam dzisiaj nastroju. Byłam zmęczona. Zasnęłam chyba tylko na godzinę.
- Dobra tylko wezmę twoją walizkę- poszedł na górę. Weszłam w telefonie na internet, oczywiście na pierwszych stronach był mój związek z Louis'em.
- Jestem- zawołał Jason wchodząc do kuchni z moim bagażem.
- Chodźmy- uśmiechnęłam się do niego i szybko wyłączyłam telefon.- Daj tę walizkę.- wyciągnęłam ochoczo dłoń.
- Nie Just, to jest ciężkie.
- Daj spokój- chwyciłam za walizkę i podwiozłam ją do samochodu.- Przepraszam Jason, że jestem taka okropna. To wszystko mnie wykańcza. Mam tego dość. Nie śpię nocami, zastanawiam się czy powiedzieć chłopakom, o tym, że tutaj wracam za tydzień, ale jestem zdania, że nie powinnam. Oni muszą o mnie zapomnieć. Będzie to trudne bez Niall'a głodomora, lokowanego Harry'ego, podrywacza Zayn'a, brata Liam'a i bez mojego Louis'a- wyznałam ze smutkiem.
- Wsiadaj Just. Ja to wszystko rozumiem. Jestem człowiekiem.- zaśmiał się i wsiadł do auta. Usiadłam i odjechaliśmy. Przed domem było pełno paparazzi. Przeraziłam się. Chwyciłam po okulary przeciwsłoneczne i założyłam je na nos. Widziałam, jak się rzucili na samochód. Przeżyłam szok. Czułam się, jak w klatce. W radio leciała Selena Gomez- Love Will Remember.
( http://www.youtube.com/watch?v=siA8neQVoHw ) Wsłuchałam się uważnie w słowa piosenkarki i po 20 minutach dotarliśmy do studio. Weszłam do garderoby, ostatnie poprawki i już byłam gotowa.
- A teraz na żywo wschodząca gwiazda Justine, zwana jako Just.- zapowiedziała mnie prezenterka. Ku mojemu zdziwieniu ludzie bili mocne brawa. Weszłam pomachałam radośnie i usiadłam na fotelu.- Just Lol proszę państwa!- znowu zaczęły się brawa.
- Dzień dobry Ellen- uśmiechnęłam się i podałam jej rękę.
- Justine to nie jest twoje prawdziwe imię prawda? Nie jesteś Angielką?
- Tak to prawda. Nie jestem Angielką, tylko Polką. A moje prawdziwe imię to Justyna.- uśmiechnęłam się szeroko.
- To może zdradzisz nam, jak się tutaj znalazłaś?- spytała z uśmiechem.
- A więc nagrałam cover i usłyszał go mój manager Jason. Wysłał mi wiadomość i prosił o spotkanie. Nie byłam pewna, ale po namowach przyjaciółki i rodziców zdecydowałam się z nim spotkać. Od razu kazał mi przyjechać z walizką i potrzebnymi rzeczami. Na miejscu okazało się, że zabiera mnie tutaj do Londynu. I tak o to jestem- zaśmiałam się.
- Tak, ale wiemy też, że nagrałaś utwór z One Direction. Uwielbiają ich miliardy nastolatek na całym świecie. Jak się z nimi współpracowało?
- Bardzo dobrze mi się współpracowało z chłopakami z 1D. Są niesamowici. Cieszę się, że ich poznałam.
- Słyszałam też, że byłaś z Louis'em Tomlinson'em. Wasza kłótnia została puszczona w telewizji i internecie. Chcesz to skomentować? Dlaczego się pokłóciliście?
- Nie opowiadam na pytania dotyczące mojego życia prywatnego.- dodałam oschle.
- Czemu szłaś wczoraj za rękę z Zayn'em Malik'iem?
- Ellen zadasz mi inne pytanie? Bo jak już wcześniej powiedziałam, nie opowiadam o moim życiu prywatnym.
- Ale wszyscy chcieliby wiedzieć o co z wami chodzi.
- Ten wywiad miał być chyba o tym, jak rozwija się moja kariera, a nie o plotkach z moim udziałem- dodałam wkurzona.- będą pytania dotyczące mojej kariery, czy życia prywatnego? Bo już się pogubiłam.
- Proszę odpowiedz na jedno pytanie. Czy ty i Louis byliście parą? Jak tak to przez ile?
- To są dwa pytania- dodałam zażenowana.
- Proszę.
- Nie wypowiadam się na temat mojego życia prywatnego. Ellen nie widzisz, że to błędne koło? Ty mi będziesz zadawała te durne pytania, a ja nie będę na nie odpowiadać. Chcesz mi jeszcze zadać jakieś pytanie czy może kończymy ten wywiad?- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze, więc kiedy będzie twój kolejny singiel?
- Za 2 tygodnie będę kręcić teledysk, więc za 3 lub 4 tygodnie będzie można posłuchać go na YT.
- Jak opiszesz swój kolejny utwór?
- Spontaniczny, wesoły i lekko zwariowany.
- Dają mi znać, że mamy już kończyć, bo przyjechał już kucharz do studio. Dziękuję bardzo za rozmowę Just- podała mi dłoń i się uśmiechnęła.
- Ja również dziękuję.- uścisnęłam jej dłoń i sztucznie się uśmiechnęłam.
- A teraz przed państwem wystąpi Justine Lol. Wielkie brawa!- ludzie zaczęli klaskać. Skończyłam śpiewać i poszłam do garderoby po torebkę. Wzięłam ją i Jasona i wyszliśmy ze studio. Jechaliśmy na lotnisko.
Paszporty sprawdzone, bagaż zwarzony teraz tylko czekamy na samolot.
- Hej Just!- przytulił mnie do siebie z całej siły Liam.
- Oglądaliśmy twój wywiad. Zachowałaś się, jak profesjonalistka.- pochwalił mnie Niall.
- Wiedziałem, że sobie dasz radę. W końcu miałem w tym swój udział- powiedział Zayn schylając się, aby dać mi buziaka w policzek. Nie odsunęłam się, co bardzo ucieszyło czarnuszka. Przyleciał mój samolot. Miałam 5 minut na to, żeby się pożegnać z chłopakami. Podeszłam najpierw do Harry'ego.
- Szkoda, że ta szybko Just.- posmutniał i przytulił mnie do siebie. Dałam mu buziaka w policzek i poszłam do Niall'a.
- Trzymaj się tam. Pisz codziennie i będziemy dzwonić do siebie na skype- przytuliłam go i też dałam buziaka w policzek.
- Postaram się Niall- odpowiedziałam blondasowi, a ten uśmiechnął się blado. Przyszła kolej na Zayn'a. Od razu go przytuliłam.
- Dzięki, za to co o mnie mówiłeś wczoraj w salonie Louis'owi. To było miłe- wyszeptałam mu do ucha. Uśmiechnął się.
- Ja tylko stwierdzałem fakty.- dał mi buziaka w policzek. Ostatni był Liam. Stanęłam na przeciwko niego i popatrzałam się jemu w oczy. Zrobiły mu się szklanki. Popłynęła mi jedna łza i rzuciłam się w ramiona przyjaciela.
- Tego będzie mi najbardziej brakowało.- wyznał mi do ucha.
- Mi też. Kocham cię Liam.
- Kocham cię Just. - przytuliłam się do niego jeszcze mocniej. Co prawda wracam tutaj za tydzień, ale jego już nie zobaczę. Poleciały mi kolejne łzy. Odsunęłam się od przyjaciela.
- Gdzie jest Lou?- zaczęłam się rozglądać.
- Nie chciał przyjechać.- wyznał smutno Niall
- Miło z jego strony.
- Just musimy już wsiadać.- powiedział Jason.
- Pa chłopaki- zaczęłam płakać. Pomachałam im.
- Pa mała- krzyknęli chórkiem. Wsiadłam i włożyłam słuchawki do uszu. W telefonie leciała piosenka Ed Sheeran- Give Me Love.Po raz kolejny zaczęłam płakać, aż w końcu zasnęłam.
piątek, 23 sierpnia 2013
9
Bardzo się bałam, Zayn i Harry dość długo nie wracali, bałam się, że to znowu była Louis'a ze swoim nowym facetem. W końcu zobaczyłam Harry'ego, za nim szedł Zayn, a na samym końcu Liam.
- Matko... Liam to ty- odetchnęłam z ulgą i rzuciłam się w ramiona przyjaciela. Tego mi teraz trzeba było. Bliskości. Zawsze to była Daria, ale teraz bliżej był Liam.
- Też się cieszę, że cię widzę- uśmiechnął się i uścisnął jeszcze mocniej- jak się trzymasz mała?- spytał troskliwie.
- Cudownie- dodałam sarkastycznie, a moje oczy wypełniły się łzami.
- Przepraszam, nie powinienem pytać- dodał skruszony.
- Nie masz za co przepraszać, spytałeś się o to co powinieneś- na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech. Odeszłam od niego i usiadłam na kanapie pomiędzy Niall'em, a Zayn'em. Harry siedział na fotelu, a Liam stał tam gdzie go zostawiłam. Robił coś gorączkowo w telefonie.
- Just o co chodzi z tobą i z Louis'em?- spytał nieśmiało Zayn.
- To pytanie powinno być skierowane do Louis'a. To on ze mną zerwał i na następny dzień chciał do mnie wrócić.- odpowiedziałam z ironią w głosie.
- Dlaczego z nim nie będziesz? Przecież się kochacie.- dodał Niall.
- Hmm... może dlatego, że zerwał ze mną już 2 razy? Za bardzo mnie zranił.- posmutniałam.
- Co? Dlaczego zerwał 2 razy?- pytał z nie do wierzeniem Harry.
- Pierwszym razem nie podał powodu, ale wczoraj zerwał ze mną dla "mojej ochrony"- kolejny raz użyłam ironii.- To tak, jakbym się jemu znudziła- wzruszyłam ramionami.
- Nie to nie w jego stylu.- powiedział Harry.
- Więc czemu zerwał ze mną?! Jeśli mnie kocha to czemu mnie krzywdzi do cholery?!- krzyknęłam, na chłopaka i łza spłynęła mi po policzku. Szybko wytarłam ją wierzchem dłoni.- Dobra nie po to tutaj przyszłam. Chciałam się dowiedzieć co mam robić? Jak mam się zachować- trochę się uspokoiłam i zwróciłam się do Liam'a.
- Już nic nie można zrobić- skrócił moje nadzieje Zayn.
- Powinnaś unikać kontaktu z paparazzi. Nie udzielać odpowiedzi na pytania związane z waszym związkiem.- poradził mi Liam.
- Rozumiem, ale jutro mam wywiad. Jak mam zejść z tego tematu?
- Możesz odpowiedzieć, po prostu, że nie udzielasz informacji na temat swojego życia prywatnego. A jeżeli będą naciskać, to poproś o następne pytanie- odpowiedział Niall.
- Dzięki, naprawdę mi pomogliście. Kocham was- zrobiliśmy zbiorowy uścisk.
- Ej nie może tu być tak sztywno. To nie w naszym stylu. A poza tym wpadłaś na imprezę pożegnalną, a nie na stypę- zaśmiał się Zayn. Włączył muzykę i odkręcił głośniki na full. Niall i Harry poszli po alkohol do piwnicy, a Liam i ja poszliśmy zrobić przekąski. Zrobiliśmy kanapki, nasypaliśmy do misek popcorn i chipsy. Przynieśliśmy 6 szklanek i 6 kieliszków. Rozstawiliśmy wszystko na ławie. Harry polał nam trochę czystej do kieliszków, a ja nalałam soku pomarańczowego do szklanek. Zrobiliśmy łyk i popiliśmy sokiem. Od razu chwyciłam Zayn'a, za rękę i poszliśmy tańczyć. Wydurnialiśmy się ile wlezie. Później zaczęliśmy śpiewać. Po 4 kolejkach czystej atmosfera się rozluźniła. Zaczęliśmy więcej tańczyć w końcu trafiłam przekazywana przez Zayn'a, Harry'ego i Niall'a do Liam'a. Nie sądziłam, że mogę się tak świetnie bawić po zerwaniu.
- Cieszę się Just, że cię poznałem- wyznał mi do ucha Liam.
- Ja też się cieszę Liam. Jesteś dla mnie bardzo ważny.- uśmiechnęłam się.
- Tego mi brakowało- uśmiechnął się.
- Tańca?
- Nie. Uśmiechu na twojej twarzy. Smutna wyglądasz dziwnie- zaśmiał się.
- Dzięki.- dodałam z sarkazmem i zaczęliśmy się śmiać. Następna kolejka i znów ląduje w ramionach Zayn'a.
- Pamięta Just, że jak skończysz z tym...
- Z tym Tomlinson'em to zawsze mogę zabrać się za ciebie- zacytowałam go. - pamiętam Zayn- zaśmiałam się.
- Nie powinnaś tak cierpieć.
- Proszę nie rozmawiajmy o tym dzisiaj. Chcę spędzić z...
- Ze mną- wtrącił się.
- Z wami miło czas- poklepałam go po plecach i odeszłam od niego. Chwyciłam za kieliszka i napiłam się ponownie. Jak na razie mnie nic nie chwytało. Nie byłam nawet pijana, ale nie chciałam pić dalej, bo Jason by się wściekł.
- Just, a może nauczysz nas mówić po polsku?- zapytał Niall.
- Pewnie. Chodźcie- zawołałam chłopaków.- co byście chcieli wiedzieć?
- Ja chciałbym wiedzieć jak jest I'm hungry.- powiedział z zapałem Niall.
- Jestem głodny- uśmiechnęłam się. Chłopcy ledwo wymawiali to co do nich mówiłam.- To może coś trudniejszego.
- Trudniejszego? To jest coś jeszcze trudniejszego?- spytał przerażony Harry. Zaśmiałam się.
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie. I Szczebrzeszyn z tego słynie.- usta chłopaków ułożyły się w idealną literę o.
- Kobieto wyjdź za mnie- wydusił z siebie Zayn.
- Znasz moją odpowiedź skarbie.- zaśmiałam się. Zaczęliśmy udawać osoby, których nie lubimy. Niall zagrał najlepiej z nas wszystkich. Usłyszeliśmy, jak ktoś przekręca klucz w zamku. Harry i Zayn ponownie poszli sprawdzić, kto się dobija. Zostałam z Liam'em i Niall'em.
- Ooo LOU!- specjalnie krzyknął głośno Harry.
- Chłopaki ja nie chcę się z nim teraz widzieć. Mogę się gdzieś schować?
- Leć na górę- rzucił Niall- schowaj się w jakiejś sypialni. Postaramy się go zaprowadzić na taras i wtedy wyjdziesz.
- Dzięki- uścisnęłam ich ponownie i weszłam po schodach. Nie chciałam się chować po sypialniach więc usiadłam na szczycie schodów i przysłuchiwałam się rozmowie One Direction.
- Lou, stary, jak ty wyglądasz?- usłyszałam Liam'a.
- O co ci chodzi?- spytał niepewny Lou.
- Jesteś pijany.- powiedział Niall.- widziałeś co się w ogóle dzieje w telewizji?
- Tak wiem jakaś panda urodziła młode w zoo. Super- jego głos trochę zanikał. Podejrzewałam, że przeniósł się do salonu. Zeszłam do połowy schodów, żeby lepiej słyszeć ich rozmowę.
- Debilu nie o tym teraz gadamy! Co nas obchodzi jakaś panda w zoo?!- Co ty wyprawiasz z Justine?! Najpierw gadasz jaka ona jest cudowna, a teraz zrywasz z nią?! Co ty odwalasz?! W dupie ci się poprzewracało?! Zerwać z taką dziewczyną?! - krzyczał na niego Zayn.
- Nie chciałem z nią zrywać rozumiesz?! Nie chciałem, żeby jej się coś złego stało! Nie chciałem jej skrzywdzić! Nie chciałem też, żeby Eleanor ją dopadła i zabiła! Pomyśl trochę! Czy ty na moim miejscu też byś ją narażał?!- odszczekał mu pijany chłopak.
- Nie narażałbym jej, ale też bym jej nie skrzywdził! Trzeba było nie chodzić z wariatką!- nie dawał za wygraną Zayn.
- Spokój chłopaki!- krzyknął tym razem mój przyjaciel.
- Dobra idę na górę, nie będę wysłuchiwał tego, jak wszyscy na mnie naskakują, za to, że chciałem ochronić moją dziewczynę!- chłopak kierował się w stronę schodów.
- W taki sposób się dziewczyn nie chroni idioto!- krzyknął za nim Zayn. Zobaczyłam chłopaka na stopniu i szybko rzuciłam się do ucieczki. Wybrałam pierwszy pokój po lewej. Weszłam, zamknęłam za sobą delikatnie drzwi i usiadłam na łóżko. Spojrzałam na nocny stolik i ujrzałam moje zdjęcie z Louis'em. Weszłam do jego sypialni. Idiotka! Nie zdążyłam wstać z łóżka, a Lou już wszedł do pokoju.
- Just? Co ty tutaj robisz?- spojrzał na mnie wielkimi oczami.
- Wychodzę- oznajmiłam i ruszyłam w stronę drzwi. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Poczekaj.- zaprowadził mnie na łóżko i odszedł od niego, żeby zrobić 2 drinki. Siedziałam spokojnie. - Trzymaj- wręczył mi napój alkoholowy i usiadł obok mnie.
- Ehee... eheee... to jest okropne!- zakrztusiłam się. Lou się zaśmiał.- Nigdy więcej nie rób drinków. Błagam!- zaśmiałam się.
- Okej obiecuję- uśmiechnął się. Podszedł do małej wieżyczki i włączył ją. Wciągnął przed siebie rękę, prosząc mnie do tańca. Chwyciłam jego dłoń. Leciała piosenka Nina Nesbitt- Make Me Fall.
( łąp ją ;p http://www.youtube.com/watch?v=vU51ElguXK8 )
Lou przyciągnął mnie tak blisko, że od jego twarzy dzieliło mnie 10 centymetrów. Zaczęliśmy tańczyć wolnego. Położyłam twarz na jego ramieniu, a on swoją wtulił do mojej głowy. Czułam się bezpiecznie. Tęskniłam za nim, ale nie chciałam się do tego przyznawać. Piosenka się skończyła i leciała następna (http://www.youtube.com/watch?v=fwK7ggA3-bU ) Nie zważaliśmy na tempo muzyki dalej tańczyliśmy wolnego.
- Będzie mi tego brakowało- wyznał szepcząc mi do ucha.
- Lou proszę przestań.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie Just.- odsunął się, aby spojrzeć mi w oczy.
-Musisz żyć dalej. Nie możesz się zatrzymać w miejscu. Nie jestem jedyną dziewczyną na Ziemi. Jest tyle wspaniałych i pięknych dziewczyn, które na ciebie czekają. Znamy się 4 dni. Prędzej czy później i tak byśmy zerwali. Może i lepiej, że to wszystko tak się potoczyło? - czułam, że rośnie mi kluska w gardle, a moje oczy są pełne łez.
- Wcale tak nie myślisz Justyna- byłam w szoku, że wypowiedział moje imię, tak precyzyjnie, jak Polak. Chyba na serio żałował tego co zrobił.
- To i tak bez znaczenia co teraz myślę.- wyrwałam się z jego uścisku i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Zastałam tam tylko Zayn'a.
- Hej widziałeś Liam'a?- spytałam z nadzieją.
- Pojechał gdzieś.- odpowiedział ze smutną miną zapatrzony w gazetę.
- Co tam czytasz?- spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Waszą kłótnię. A tak w ogóle to ta panda z zoo na serio urodziła młode- uśmiechnął się.
- To fajnie. Dobra spadam do domu. Pa- dałam u buziaka w policzek. Poszłam do salonu. Siedzieli tam Niall i Harry. Podeszłam do nich i dałam im buziaki w policzek. Chciałam już wyjść gdy usłyszałam, że ktoś za mną woła. To był Louis.
- Odprowadzę cię.- powiedział i chwycił mnie za rękę.
- Nie trzeba. Poradzę sobie.
- Nie pytałem cię o zgodzę.- dodał z cwaniackim uśmieszkiem.
- Rób co chcesz- odpowiedziałam oschle.- Pa boys!- pomachałam im radośnie na pożegnanie.
- Pa mała- odpowiedzieli chórkiem. Wyszłam tylnymi drzwiami, a za mną poszedł Lou. Nawet nie wiedziałam, że jest już tak ciemno. Chłopak włożył ręcę do kieszeni spodni i szedł według mojego tempa. ( czytaj z http://www.youtube.com/watch?v=aNzCDt2eidg nastrojowo ;p)
- Czemu się do mnie nie odzywasz?
- Chyba nie mamy o czym rozmawiać?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Wrócisz tu kiedyś?- spytał ze smutkiem.
- Na razie nie mam takiej potrzeby. Będę rozwijać swoją karierę w Polsce- po raz kolejny poczułam rosnąco kluskę w gardle.
- Nie lepiej w Londynie? U nas wybiłabyś się, jak Adele, Amelia Lily, James Arthur, Little Mix czy nawet my.
- Nie chcę tutaj wracać. Może za 10 lat zmienię zdanie i tu wrócę, gdy już moja kariera w Polsce nabierze tempa...
- Jest szansa, że jeszcze kiedyś będziemy razem?- spytał smutno. Zatrzymałam się, żeby spojrzeć jemu w oczy.
- Na dzień dzisiejszy nie jestem niczego pewna. Mam już dość tego. Mam dość paparazzi robiącym nam zdjęcia z ukrycia, tego, że nasze kłótnie może obejrzeć każdy, tego, że mnie ranisz oraz tego, że już sama nie wiem co mam robić- zaczęłam płakać. Lou mnie przytulił
- Też mam tego wszystkiego już dosyć. Chcę być z tobą szczęśliwy.Bardzo mi na tobie zależy.- odsunęłam się od niego. Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno.
- Chodźmy już. Jason zrobi mi jazdę, że jestem tak późno.- ruszyłam, a chłopak po chwili mnie dogonił.
- Czyli jesteśmy jedną wielką nie wiadomą.- oznajmił z żalem.
- Tak- odparłam i wytarłam wierzchem dłoni łzy spływające po moich policzkach.
- Chłopaki mieli rację! Jak zawsze wszystko psuję! Jestem kutasem!- wściekł się i uderzył pięścią w słup.
- Hej! Uspokój się!- krzyknęłam na niego.- Już jesteśmy na miejscu. Cześć- oznajmiłam szeptem i weszłam za furtk.
- Nie chciałem, by tak wyglądało nasze pożegnanie- dodał z żalem.
- Jutro wylatuję. Pożegnamy się przed odlotem. Nie wiem, jak to jutro przeżyję. Już i tak jest mi ciężko- ostatnie zdanie powiedziałam szeptem. Louis odszedł, a ja weszłam do domu. Jason'a nie było jeszcze w domu. Włączyłam telewizję u siebie. Leciał "Szczęściarz". Poszłam do kuchni zrobić sobie popcorn. Nagle przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone z Louis'em. Zwiedzanie miasta, rozmowa w garderobie, brak paliwa, kąpiel w jeziorze, piknik w bagażniku, służby ratunkowe pod domem One Direction, przypadkowe spotkanie w studio, nasza kłótnia nagrana i puszczona w telewizji, super zabawa z chłopakami, picie czystej z nimi, tańce z Liam'em, Niall'em, Zayn'em i Harry'm, to, jak Zayn mnie bronił, ohydne drinki Louis'a, wolny taniec i spacer do domu. To wszystko przepadło. Przepadło, ale cóż, trzeba żyć dalej.
- Just! Jesteś w domu?
- W kuchni Jason!
- Wywiad masz jutro równo o 10 rano. Będzie trwał niecałe 15 minut, także spoko. Samolot masz o 13 do Goleniowa, a później z Goleniowa do domu samochodem.
- Okej.
- Idź już lepiej spać. Jest północ.
- Dobranoc.- zostawiłam popcorn na stole i poszłam wziąć szybki prysznic, zapleść włosy w warkocza, umyć zęby i zmyć tusz do rzęs. Ubrałam się w piżamę i położyłam się na łóżko. Wyciągnęłam telefon z torebki i wysłałam do Liam'a wiadomość.
* Jestem już w domu. Samolot mam na 13. Będę tęsknić xx*
Zayn, Niall, Harry i Louis dostali taką samą wiadomość, jak mój przyjaciel. Odłożyłam telefon i zasnęłam.
- Matko... Liam to ty- odetchnęłam z ulgą i rzuciłam się w ramiona przyjaciela. Tego mi teraz trzeba było. Bliskości. Zawsze to była Daria, ale teraz bliżej był Liam.
- Też się cieszę, że cię widzę- uśmiechnął się i uścisnął jeszcze mocniej- jak się trzymasz mała?- spytał troskliwie.
- Cudownie- dodałam sarkastycznie, a moje oczy wypełniły się łzami.
- Przepraszam, nie powinienem pytać- dodał skruszony.
- Nie masz za co przepraszać, spytałeś się o to co powinieneś- na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech. Odeszłam od niego i usiadłam na kanapie pomiędzy Niall'em, a Zayn'em. Harry siedział na fotelu, a Liam stał tam gdzie go zostawiłam. Robił coś gorączkowo w telefonie.
- Just o co chodzi z tobą i z Louis'em?- spytał nieśmiało Zayn.
- To pytanie powinno być skierowane do Louis'a. To on ze mną zerwał i na następny dzień chciał do mnie wrócić.- odpowiedziałam z ironią w głosie.
- Dlaczego z nim nie będziesz? Przecież się kochacie.- dodał Niall.
- Hmm... może dlatego, że zerwał ze mną już 2 razy? Za bardzo mnie zranił.- posmutniałam.
- Co? Dlaczego zerwał 2 razy?- pytał z nie do wierzeniem Harry.
- Pierwszym razem nie podał powodu, ale wczoraj zerwał ze mną dla "mojej ochrony"- kolejny raz użyłam ironii.- To tak, jakbym się jemu znudziła- wzruszyłam ramionami.
- Nie to nie w jego stylu.- powiedział Harry.
- Więc czemu zerwał ze mną?! Jeśli mnie kocha to czemu mnie krzywdzi do cholery?!- krzyknęłam, na chłopaka i łza spłynęła mi po policzku. Szybko wytarłam ją wierzchem dłoni.- Dobra nie po to tutaj przyszłam. Chciałam się dowiedzieć co mam robić? Jak mam się zachować- trochę się uspokoiłam i zwróciłam się do Liam'a.
- Już nic nie można zrobić- skrócił moje nadzieje Zayn.
- Powinnaś unikać kontaktu z paparazzi. Nie udzielać odpowiedzi na pytania związane z waszym związkiem.- poradził mi Liam.
- Rozumiem, ale jutro mam wywiad. Jak mam zejść z tego tematu?
- Możesz odpowiedzieć, po prostu, że nie udzielasz informacji na temat swojego życia prywatnego. A jeżeli będą naciskać, to poproś o następne pytanie- odpowiedział Niall.
- Dzięki, naprawdę mi pomogliście. Kocham was- zrobiliśmy zbiorowy uścisk.
- Ej nie może tu być tak sztywno. To nie w naszym stylu. A poza tym wpadłaś na imprezę pożegnalną, a nie na stypę- zaśmiał się Zayn. Włączył muzykę i odkręcił głośniki na full. Niall i Harry poszli po alkohol do piwnicy, a Liam i ja poszliśmy zrobić przekąski. Zrobiliśmy kanapki, nasypaliśmy do misek popcorn i chipsy. Przynieśliśmy 6 szklanek i 6 kieliszków. Rozstawiliśmy wszystko na ławie. Harry polał nam trochę czystej do kieliszków, a ja nalałam soku pomarańczowego do szklanek. Zrobiliśmy łyk i popiliśmy sokiem. Od razu chwyciłam Zayn'a, za rękę i poszliśmy tańczyć. Wydurnialiśmy się ile wlezie. Później zaczęliśmy śpiewać. Po 4 kolejkach czystej atmosfera się rozluźniła. Zaczęliśmy więcej tańczyć w końcu trafiłam przekazywana przez Zayn'a, Harry'ego i Niall'a do Liam'a. Nie sądziłam, że mogę się tak świetnie bawić po zerwaniu.
- Cieszę się Just, że cię poznałem- wyznał mi do ucha Liam.
- Ja też się cieszę Liam. Jesteś dla mnie bardzo ważny.- uśmiechnęłam się.
- Tego mi brakowało- uśmiechnął się.
- Tańca?
- Nie. Uśmiechu na twojej twarzy. Smutna wyglądasz dziwnie- zaśmiał się.
- Dzięki.- dodałam z sarkazmem i zaczęliśmy się śmiać. Następna kolejka i znów ląduje w ramionach Zayn'a.
- Pamięta Just, że jak skończysz z tym...
- Z tym Tomlinson'em to zawsze mogę zabrać się za ciebie- zacytowałam go. - pamiętam Zayn- zaśmiałam się.
- Nie powinnaś tak cierpieć.
- Proszę nie rozmawiajmy o tym dzisiaj. Chcę spędzić z...
- Ze mną- wtrącił się.
- Z wami miło czas- poklepałam go po plecach i odeszłam od niego. Chwyciłam za kieliszka i napiłam się ponownie. Jak na razie mnie nic nie chwytało. Nie byłam nawet pijana, ale nie chciałam pić dalej, bo Jason by się wściekł.
- Just, a może nauczysz nas mówić po polsku?- zapytał Niall.
- Pewnie. Chodźcie- zawołałam chłopaków.- co byście chcieli wiedzieć?
- Ja chciałbym wiedzieć jak jest I'm hungry.- powiedział z zapałem Niall.
- Jestem głodny- uśmiechnęłam się. Chłopcy ledwo wymawiali to co do nich mówiłam.- To może coś trudniejszego.
- Trudniejszego? To jest coś jeszcze trudniejszego?- spytał przerażony Harry. Zaśmiałam się.
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie. I Szczebrzeszyn z tego słynie.- usta chłopaków ułożyły się w idealną literę o.
- Kobieto wyjdź za mnie- wydusił z siebie Zayn.
- Znasz moją odpowiedź skarbie.- zaśmiałam się. Zaczęliśmy udawać osoby, których nie lubimy. Niall zagrał najlepiej z nas wszystkich. Usłyszeliśmy, jak ktoś przekręca klucz w zamku. Harry i Zayn ponownie poszli sprawdzić, kto się dobija. Zostałam z Liam'em i Niall'em.
- Ooo LOU!- specjalnie krzyknął głośno Harry.
- Chłopaki ja nie chcę się z nim teraz widzieć. Mogę się gdzieś schować?
- Leć na górę- rzucił Niall- schowaj się w jakiejś sypialni. Postaramy się go zaprowadzić na taras i wtedy wyjdziesz.
- Dzięki- uścisnęłam ich ponownie i weszłam po schodach. Nie chciałam się chować po sypialniach więc usiadłam na szczycie schodów i przysłuchiwałam się rozmowie One Direction.
- Lou, stary, jak ty wyglądasz?- usłyszałam Liam'a.
- O co ci chodzi?- spytał niepewny Lou.
- Jesteś pijany.- powiedział Niall.- widziałeś co się w ogóle dzieje w telewizji?
- Tak wiem jakaś panda urodziła młode w zoo. Super- jego głos trochę zanikał. Podejrzewałam, że przeniósł się do salonu. Zeszłam do połowy schodów, żeby lepiej słyszeć ich rozmowę.
- Debilu nie o tym teraz gadamy! Co nas obchodzi jakaś panda w zoo?!- Co ty wyprawiasz z Justine?! Najpierw gadasz jaka ona jest cudowna, a teraz zrywasz z nią?! Co ty odwalasz?! W dupie ci się poprzewracało?! Zerwać z taką dziewczyną?! - krzyczał na niego Zayn.
- Nie chciałem z nią zrywać rozumiesz?! Nie chciałem, żeby jej się coś złego stało! Nie chciałem jej skrzywdzić! Nie chciałem też, żeby Eleanor ją dopadła i zabiła! Pomyśl trochę! Czy ty na moim miejscu też byś ją narażał?!- odszczekał mu pijany chłopak.
- Nie narażałbym jej, ale też bym jej nie skrzywdził! Trzeba było nie chodzić z wariatką!- nie dawał za wygraną Zayn.
- Spokój chłopaki!- krzyknął tym razem mój przyjaciel.
- Dobra idę na górę, nie będę wysłuchiwał tego, jak wszyscy na mnie naskakują, za to, że chciałem ochronić moją dziewczynę!- chłopak kierował się w stronę schodów.
- W taki sposób się dziewczyn nie chroni idioto!- krzyknął za nim Zayn. Zobaczyłam chłopaka na stopniu i szybko rzuciłam się do ucieczki. Wybrałam pierwszy pokój po lewej. Weszłam, zamknęłam za sobą delikatnie drzwi i usiadłam na łóżko. Spojrzałam na nocny stolik i ujrzałam moje zdjęcie z Louis'em. Weszłam do jego sypialni. Idiotka! Nie zdążyłam wstać z łóżka, a Lou już wszedł do pokoju.
- Just? Co ty tutaj robisz?- spojrzał na mnie wielkimi oczami.
- Wychodzę- oznajmiłam i ruszyłam w stronę drzwi. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Poczekaj.- zaprowadził mnie na łóżko i odszedł od niego, żeby zrobić 2 drinki. Siedziałam spokojnie. - Trzymaj- wręczył mi napój alkoholowy i usiadł obok mnie.
- Ehee... eheee... to jest okropne!- zakrztusiłam się. Lou się zaśmiał.- Nigdy więcej nie rób drinków. Błagam!- zaśmiałam się.
- Okej obiecuję- uśmiechnął się. Podszedł do małej wieżyczki i włączył ją. Wciągnął przed siebie rękę, prosząc mnie do tańca. Chwyciłam jego dłoń. Leciała piosenka Nina Nesbitt- Make Me Fall.
( łąp ją ;p http://www.youtube.com/watch?v=vU51ElguXK8 )
Lou przyciągnął mnie tak blisko, że od jego twarzy dzieliło mnie 10 centymetrów. Zaczęliśmy tańczyć wolnego. Położyłam twarz na jego ramieniu, a on swoją wtulił do mojej głowy. Czułam się bezpiecznie. Tęskniłam za nim, ale nie chciałam się do tego przyznawać. Piosenka się skończyła i leciała następna (http://www.youtube.com/watch?v=fwK7ggA3-bU ) Nie zważaliśmy na tempo muzyki dalej tańczyliśmy wolnego.
- Będzie mi tego brakowało- wyznał szepcząc mi do ucha.
- Lou proszę przestań.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie Just.- odsunął się, aby spojrzeć mi w oczy.
-Musisz żyć dalej. Nie możesz się zatrzymać w miejscu. Nie jestem jedyną dziewczyną na Ziemi. Jest tyle wspaniałych i pięknych dziewczyn, które na ciebie czekają. Znamy się 4 dni. Prędzej czy później i tak byśmy zerwali. Może i lepiej, że to wszystko tak się potoczyło? - czułam, że rośnie mi kluska w gardle, a moje oczy są pełne łez.
- Wcale tak nie myślisz Justyna- byłam w szoku, że wypowiedział moje imię, tak precyzyjnie, jak Polak. Chyba na serio żałował tego co zrobił.
- To i tak bez znaczenia co teraz myślę.- wyrwałam się z jego uścisku i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Zastałam tam tylko Zayn'a.
- Hej widziałeś Liam'a?- spytałam z nadzieją.
- Pojechał gdzieś.- odpowiedział ze smutną miną zapatrzony w gazetę.
- Co tam czytasz?- spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Waszą kłótnię. A tak w ogóle to ta panda z zoo na serio urodziła młode- uśmiechnął się.
- To fajnie. Dobra spadam do domu. Pa- dałam u buziaka w policzek. Poszłam do salonu. Siedzieli tam Niall i Harry. Podeszłam do nich i dałam im buziaki w policzek. Chciałam już wyjść gdy usłyszałam, że ktoś za mną woła. To był Louis.
- Odprowadzę cię.- powiedział i chwycił mnie za rękę.
- Nie trzeba. Poradzę sobie.
- Nie pytałem cię o zgodzę.- dodał z cwaniackim uśmieszkiem.
- Rób co chcesz- odpowiedziałam oschle.- Pa boys!- pomachałam im radośnie na pożegnanie.
- Pa mała- odpowiedzieli chórkiem. Wyszłam tylnymi drzwiami, a za mną poszedł Lou. Nawet nie wiedziałam, że jest już tak ciemno. Chłopak włożył ręcę do kieszeni spodni i szedł według mojego tempa. ( czytaj z http://www.youtube.com/watch?v=aNzCDt2eidg nastrojowo ;p)
- Czemu się do mnie nie odzywasz?
- Chyba nie mamy o czym rozmawiać?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Wrócisz tu kiedyś?- spytał ze smutkiem.
- Na razie nie mam takiej potrzeby. Będę rozwijać swoją karierę w Polsce- po raz kolejny poczułam rosnąco kluskę w gardle.
- Nie lepiej w Londynie? U nas wybiłabyś się, jak Adele, Amelia Lily, James Arthur, Little Mix czy nawet my.
- Nie chcę tutaj wracać. Może za 10 lat zmienię zdanie i tu wrócę, gdy już moja kariera w Polsce nabierze tempa...
- Jest szansa, że jeszcze kiedyś będziemy razem?- spytał smutno. Zatrzymałam się, żeby spojrzeć jemu w oczy.
- Na dzień dzisiejszy nie jestem niczego pewna. Mam już dość tego. Mam dość paparazzi robiącym nam zdjęcia z ukrycia, tego, że nasze kłótnie może obejrzeć każdy, tego, że mnie ranisz oraz tego, że już sama nie wiem co mam robić- zaczęłam płakać. Lou mnie przytulił
- Też mam tego wszystkiego już dosyć. Chcę być z tobą szczęśliwy.Bardzo mi na tobie zależy.- odsunęłam się od niego. Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno.
- Chodźmy już. Jason zrobi mi jazdę, że jestem tak późno.- ruszyłam, a chłopak po chwili mnie dogonił.
- Czyli jesteśmy jedną wielką nie wiadomą.- oznajmił z żalem.
- Tak- odparłam i wytarłam wierzchem dłoni łzy spływające po moich policzkach.
- Chłopaki mieli rację! Jak zawsze wszystko psuję! Jestem kutasem!- wściekł się i uderzył pięścią w słup.
- Hej! Uspokój się!- krzyknęłam na niego.- Już jesteśmy na miejscu. Cześć- oznajmiłam szeptem i weszłam za furtk.
- Nie chciałem, by tak wyglądało nasze pożegnanie- dodał z żalem.
- Jutro wylatuję. Pożegnamy się przed odlotem. Nie wiem, jak to jutro przeżyję. Już i tak jest mi ciężko- ostatnie zdanie powiedziałam szeptem. Louis odszedł, a ja weszłam do domu. Jason'a nie było jeszcze w domu. Włączyłam telewizję u siebie. Leciał "Szczęściarz". Poszłam do kuchni zrobić sobie popcorn. Nagle przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone z Louis'em. Zwiedzanie miasta, rozmowa w garderobie, brak paliwa, kąpiel w jeziorze, piknik w bagażniku, służby ratunkowe pod domem One Direction, przypadkowe spotkanie w studio, nasza kłótnia nagrana i puszczona w telewizji, super zabawa z chłopakami, picie czystej z nimi, tańce z Liam'em, Niall'em, Zayn'em i Harry'm, to, jak Zayn mnie bronił, ohydne drinki Louis'a, wolny taniec i spacer do domu. To wszystko przepadło. Przepadło, ale cóż, trzeba żyć dalej.
- Just! Jesteś w domu?
- W kuchni Jason!
- Wywiad masz jutro równo o 10 rano. Będzie trwał niecałe 15 minut, także spoko. Samolot masz o 13 do Goleniowa, a później z Goleniowa do domu samochodem.
- Okej.
- Idź już lepiej spać. Jest północ.
- Dobranoc.- zostawiłam popcorn na stole i poszłam wziąć szybki prysznic, zapleść włosy w warkocza, umyć zęby i zmyć tusz do rzęs. Ubrałam się w piżamę i położyłam się na łóżko. Wyciągnęłam telefon z torebki i wysłałam do Liam'a wiadomość.
* Jestem już w domu. Samolot mam na 13. Będę tęsknić xx*
Zayn, Niall, Harry i Louis dostali taką samą wiadomość, jak mój przyjaciel. Odłożyłam telefon i zasnęłam.
czwartek, 22 sierpnia 2013
Przeczytaj :)
Chciałabym bardzo podziękować za 180 wejść. Jesteście niesamowici. Nie wiem, czy ktoś to w ogóle czyta, czy też wchodzi i zaraz wychodzi. Proszę o pisanie komentarzy jeżeli czytacie mojego bloga :) Mam jeszcze dużo pomysłów na tą powieść i mam nadzieję, że nie prędko się skończy. Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, bo mój laptop się zepsuł, a brat nie chce mi użyczać swojego. :( Kochani jesteście :) łapcie mojego ASK http://ask.fm/MuppetShow1 :)
Trzymajcie jeszcze fotki ONE DIRECTION <3
Wczorajsza premiera "This is us" w Londynie
Macie też filmik z premiery. Oglądałam wczoraj emisję na żywo. :)
http://www.kotek.pl/kotek/1,87050,14467273,Premiera_filmu__This_Is_Us__w_Londynie___zobaczcie_.html
O matko... patrzcie co znalazłam O.o
http://www.kotek.pl/kotek/1,87050,14470344,Zayn_Malik_i_Perrie_Edwards_zareczyli_sie__.html
W sumie życzę im szczęścia :D Informacja jest podobno potwierdzona przez mamę Perrie.
Jestem trochę smutna, ale no cóż :D
Trzymajcie jeszcze fotki ONE DIRECTION <3
Wczorajsza premiera "This is us" w Londynie
Macie też filmik z premiery. Oglądałam wczoraj emisję na żywo. :)
http://www.kotek.pl/kotek/1,87050,14467273,Premiera_filmu__This_Is_Us__w_Londynie___zobaczcie_.html
O matko... patrzcie co znalazłam O.o
http://www.kotek.pl/kotek/1,87050,14470344,Zayn_Malik_i_Perrie_Edwards_zareczyli_sie__.html
W sumie życzę im szczęścia :D Informacja jest podobno potwierdzona przez mamę Perrie.
Jestem trochę smutna, ale no cóż :D
środa, 21 sierpnia 2013
8
- Wstawiaj Just! Wstawaj w końcu z tego łóżka!- zaczął mnie szarpać.
- Czemu?!- warknęłam na niego.
- Bo dzisiaj nagrywasz swój nowy singiel. Ten poprzedni leci już od trzech dni w radiach, a na YT masz bardzo dużo wejść. To cud. W trzy dni taki sukces. Dlatego nie możesz tego zaprzepaścić. Wstawaj!
- Już Jason, tylko się ubiorę. Daj mi pół godziny.
- 30 minut i ani sekundy dłużej.- wyszedł z mojego pokoju.
Umyłam się szybko ubrałam w granatowe rurki, białą koszulkę z napisem "love sucks" kupiłam ją po zerwaniu z byłym chłopakiem (nie chodzi o Louis'a), białe trampki i granatową torebkę. Umyłam zęby, pomalowałam rzęsy i rozczesałam włosy. Ułożyły się w fale, co mnie bardzo ucieszyło. Wyrobiłam się w niecałe 15 minut. Położyłam się na łóżko i wyciągnęłam telefon. Napisałam do Liam'a:
*Hej, jak się trzymasz, bo ze mną jest coraz gorzej. Zaraz jadę do studio nagrać nowy utwór. Chociaż to mnie podtrzymuje na duchu i oczywiście ty też masz w tym malutki udział :). Piszę, żeby Ci przypomnieć, że jutro mam samolot :( Jak chcesz to weź chłopaków i przyjedźcie na lotnisko, to się pożegnamy. Będę za Tobą bardzo tęsknić :( ;* Just*
Po dwóch minutach dostałam odpowiedź.
*Cześć Just, u mnie w porządku.Ciszę się, że dzięki mnie masz dla kogo żyć ;p hahaha żartuję ;p Pamiętam o jutrzejszym odlocie.:( Wiesz co wpadnij dzisiaj do nas. :) Zrobimy pożegnalną imprezkę :) Nie martw się Louis'a nie będzie z nami. Ja też będę za Tobą tęsknił moja siostrzyczko :* :( Liam*
*Jeszcze zobaczę czy wpadne, ale nic nie obiecuję ;p*
* :D*
- Gotowa?- spytał Jason stając w drzwiach.
- Jak najbardziej- uśmiechnęłam się i pobiegłam na dół.
- Ślicznie dziś wyglądasz Just.
- Daruj sobie.- ostatnio strasznie mnie denerwował. Poszłam w stronę auta i usiadłam.Byłam chyba przewrażliwiona na punkcie facetów, bo przeszkadzała mi jego obecność. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Po drodze w radio leciała piosenka James Arthur- Impossible.
( łap link do impossible http://www.youtube.com/watch?v=Mhj15W23IjA )
Aż mi łza poleciała, jak słuchałam się w słowa wyśpiewane przez zwycięzce X factor. Nareszcie dojechaliśmy na miejsce. Jason, jak na gantelman'a przystało otworzył mi drzwiczki od czarnego audi, a następnie drzwi od studio. Weszłam do pokoju nagrań i ujrzałam wesołą blondyneczkę.
- Przepraszam, ja chyba pomyliłam drzwi.- zaczerwieniłam się ze wstydu, a wtedy dziewczyna mnie zatrzymała.
- Dobrze trafiłaś.- uśmiechnęła się-jestem Amelia Lily- wyciągnęła dłoń w moim kierunku.
- Cześć jestem Justyna Lol, ale mów mi Just lub jak wolisz Justine.- uścisnęłam jej dłoń.
- Okej Justine, będę z tobą współpracować. Pewnie nie wspomniał ci o tym Jason. Prawda?
- Niestety, ale nie.
- On lubi niespodzianki- uśmiechnęła się.- To jak jesteś gotowa?
- No jasne- uśmiechnęłam się najszerzej, jak umiałam.
Jejku, jakie to było cudowne. Ja- zupełnie nieznana nikomu osoba zaśpiewałam z Amielia Lily, a wcześniej z One Direction. To uczucie jest takie, że brakuje do niego słów. Jak skończyłyśmy dziewczyna ponownie uścisnęła moją dłoń.
- Dziękuję, to było wspaniałe. Więc za 2 tygodnie zdjęcia do teledysku?
- Wiesz ja jutro...
- Oczywiście, że tak Amelia- wtrącił się Jason.- Jeszcze się z panią skontaktujemy- posłał jej miły uśmiech.
- Okej miło było poznać. Pa-blondyneczka nam pomachała i z uśmiechem wyszła z sali.
- Co ty do cholery wyprawiasz?!- warknęłam na niego.- przecież jutro wracam do domu!
- Wracasz, ale tylko na tydzień.
- Jak to?!
- Normalnie. Mam wobec ciebie dużo planów. Pomogę ci się wybić. Nie musisz dziękować- uśmiechnął się ironicznie. Coraz bardziej działał mi na nerwy.
- I nie mam takiego zamiaru!- krzyknęłam i wyszłam z pokoju nagraniowego. Zaraz tego żałowałam, bo weszłam w Louis'a.
- Przepraszam.- powiedział Louis. Szybkim krokiem odeszłam od niego. Nawet nie spojrzałam w jego stronę.
- Zaczekaj!- podbiegł i chwycił mnie za nadgarstek.
- Po co?!
- Musimy pogadać.
- Matko... Louis czuję się, jak w kiepskiej telenoweli. To mnie już męczy.- odparłam oschle.
- Ale ja cię kocham.
- Ja ciebie też Louis, ale nie umiemy razem być. Nie zauważyłeś tego? Spędziliśmy razem fajne trzy dni. A reszta? To była męczarnia.
- Proszę dajmy sobie jeszcze jedną szansę.
- Już daliśmy sobie, aż dwie. Dopóki ty wszystkiego nie zepsułeś!
- Przepraszam cię za wszystko, wiem, że zachowałem się jak totalny dupek. Proszę spróbujmy jeszcze raz.
- Hah... Czy ty siebie słyszysz? Najpierw ze mną zrywasz, a później chcesz do mnie wrócić? Co ty do cholery odwalasz?! To i tak bez znaczenia...
- Spróbujemy od nowa , tylko...
- Wyjeżdżam Louis!- przerwałam mu.
- Co? Gdzie? Kiedy?- osłupiał.
- Do Polski. Jutro.
- Dlaczego?
- Bo chcę. Mam dość tych wszystkich tutejszych problemów! Tęsknie za rodzicami, za Darią.
- Mówiąc o "tutejszych problemach" masz na myśli mnie Just?
- Nie ciebie. Tylko naszego nieudanego związku- westchnęłam.
- Chciałaś mnie o tym w ogóle poinformować?!- warknął. Nie odezwałam się, spuściłam głowę.- Odpowiedz!
- Nie! Nie miałam zamiaru ci ot tym mówić Lou. Podaj mi chodź jeden powód, jeden jedyny, dla którego miała bym to zrobić?!- zrobiło mi się przykro, gdy nie odpowiedział.- No właśnie. Wyrwałam rękę z jego uścisku.
- Just proszę...
- Sam tego chciałeś. Zdecyduj się w końcu czego chcesz! Nie jestem żadną zabawką, którą będziesz się bawił, kiedy tylko zechcesz!
- To nie jest tak... ja po prostu...- przerwałam mu
- Nie chce mi się tego słuchać! Cześć Lou.- odeszłam w stronę drzwi wyjściowych. Przed samochodem stał Jason. Przykleiłam do twarzy sztuczny uśmiech i wsiadłam do samochodu. Podczas jazdy włożyłam słuchawki do uszy i puściłam Jula- Tamten dzień. Ta piosenka idealnie oddawała sytuację, w której się teraz znajduję.
( wsłuchaj się uważnie w słowa http://www.youtube.com/watch?v=FQwaZRs_Euc )
Po godzinie jazdy dotarliśmy do domu. Od razu poszłam do mojej sypialni. Wyciągnęłam walizkę spod łóżka i zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy. Rzecz jasna zostawiłam w szafie ubrania, które miałam ubrać na siebie jutro, piżamę, a w łazience artykuły higieniczne.Rzuciłam się na łóżko i chwyciłam po telefon.
1 nowa wiadomość od Liam:
* Jak się czujesz? Słyszałem, że spotkałaś się z Louis'em. Wpadaj do nas. Jego nie ma. Zaraz zacznie się impreza.*
* Czuję się okropnie. Skąd wiesz, że spotkałam się z Louis'em?*
* Co ty gazet nie czytasz? Jest pełno waszych fotek na stronach internetowych i w gazetach. Jest nawet zdjęcie, jak się rzucaliście chyba glonami nad jeziorem. Tak to glony. Powiedz, że zgadłem, bo się założyłem z chłopakami.*
*Co?! Liam to nie możliwe! Nie może być! Przecież to jest jakaś masakra!*
* Czyli to nie są glony? :)*
* Liam to są glony. Gratuluję wygrałeś*
* Jest! A zapomniał bym, jest też wasza kłótnia w studio, Nieźle go pocisnęłaś :) Przed naszym domem jest pełno fotoreporterów, którzy czekają na was.*
* Nie wierzę! Louis to widział? Ludzie pomyślą, że byłam z nim tylko po to, żeby się wybić. Wezmą mnie za potwora Liam! Nie wiem co mam robić!*
* Spokojnie Just. Nie wiem, czy Louis to widział. Nie ma go w domu. Przecież jutro i tak wyjeżdżasz. Zrobią szum i za tydzień zapomną o tym wszystkim. Wpadaj do nas, bo Zayn zaraz zacznie ściągać gacie*
Zeszłam na dół do Jasona przerażona.
- Jason,! Jason! Zobacz co piszą o mnie i Louis'ie w internecie- pokazałam mu telefon- przecież to tragedia!Pomyślą, że dzięki niemu się wybiłam! Co ja mam teraz zrobić?! Wytłumacz im! Proszę!
- Kiepsko to wygląda- burknął do siebie.- Nie martw się. Przecież jutro wyjeżdżasz zrobią szum i za tydzień zapomną o całym wydarzeniu. Swoją drogą nieźle, go pocisnęłaś.- parsknął śmiechem.
- Daj już spokój! Mogę iść do Liam'a? Muszę z nim pogadać.
- To tylko pogorszy sytuację.
- Proszęęę. Powiem Liam'owi, że wejdę tyłem.
- Zawiozę cię.
- Dzięki- posłałam mu uśmiech. Wsiedliśmy do samochodu i w pól minuty byliśmy już na miejscu. Dobrze, że pojechaliśmy od tyłu, bo inaczej bym nie weszła.
- Just chodź szybko!- Zayn złapał mnie za nadgarstek i wciągnął do domu.
- Jest może Liam?- spytałam idąc za czarnuszkiem.
- Nie, ale będzie za pół godziny.- weszliśmy do salonu. W tym domu nigdy nie było tak poważnie. Harry i Naill siedzieli na kanapie i oglądali wiadomości. Spojrzałam w telewizor i doznałam szoku.
- To się nie dzieję naprawdę!- ujrzałam siebie wchodzącą w towarzystwie Zayna do domu 1D.
- Czyżby Justine Lol, wzięła się za innego członka One Direction. Zobaczmy jej kłótnie z Louis'em Tomlinson'em.- głos w telewizji mówił powoli i wyraźnie. Było słuchać każde słowo naszej kłótni. Nie wytrzymałam. Upadłam na podłogę i złapałam się za włosy. Zaczęłam płakać.
- Hej spokój mała- usiadł przy mnie Zayn i przytulił mnie mocno.- jakoś się ułoży zobaczysz. W sumie nie pogniewałbym się, gdybyś się wzięła za mnie i zostawiła tego Tomlinosn'a. - zaśmiałam się.
- Twoje marzenie się nie spełni złotko- uśmiechnęłam się do niego.
- Masz być taka cały dzień.
- Spuchnięta?- zażartowałam.
- Nie. Uśmiechnięta- parsknął śmiechem, tak jak reszta chłopaków. Usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu. Przeraziłam się. Schowałam się, za Niall'em. Zayn i Harry poszli sprawdzić kto to. Przytuliłam się mocniej do chłopaka. Byłam zdruzgotana. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Czemu?!- warknęłam na niego.
- Bo dzisiaj nagrywasz swój nowy singiel. Ten poprzedni leci już od trzech dni w radiach, a na YT masz bardzo dużo wejść. To cud. W trzy dni taki sukces. Dlatego nie możesz tego zaprzepaścić. Wstawaj!
- Już Jason, tylko się ubiorę. Daj mi pół godziny.
- 30 minut i ani sekundy dłużej.- wyszedł z mojego pokoju.
Umyłam się szybko ubrałam w granatowe rurki, białą koszulkę z napisem "love sucks" kupiłam ją po zerwaniu z byłym chłopakiem (nie chodzi o Louis'a), białe trampki i granatową torebkę. Umyłam zęby, pomalowałam rzęsy i rozczesałam włosy. Ułożyły się w fale, co mnie bardzo ucieszyło. Wyrobiłam się w niecałe 15 minut. Położyłam się na łóżko i wyciągnęłam telefon. Napisałam do Liam'a:
*Hej, jak się trzymasz, bo ze mną jest coraz gorzej. Zaraz jadę do studio nagrać nowy utwór. Chociaż to mnie podtrzymuje na duchu i oczywiście ty też masz w tym malutki udział :). Piszę, żeby Ci przypomnieć, że jutro mam samolot :( Jak chcesz to weź chłopaków i przyjedźcie na lotnisko, to się pożegnamy. Będę za Tobą bardzo tęsknić :( ;* Just*
Po dwóch minutach dostałam odpowiedź.
*Cześć Just, u mnie w porządku.Ciszę się, że dzięki mnie masz dla kogo żyć ;p hahaha żartuję ;p Pamiętam o jutrzejszym odlocie.:( Wiesz co wpadnij dzisiaj do nas. :) Zrobimy pożegnalną imprezkę :) Nie martw się Louis'a nie będzie z nami. Ja też będę za Tobą tęsknił moja siostrzyczko :* :( Liam*
*Jeszcze zobaczę czy wpadne, ale nic nie obiecuję ;p*
* :D*
- Gotowa?- spytał Jason stając w drzwiach.
- Jak najbardziej- uśmiechnęłam się i pobiegłam na dół.
- Ślicznie dziś wyglądasz Just.
- Daruj sobie.- ostatnio strasznie mnie denerwował. Poszłam w stronę auta i usiadłam.Byłam chyba przewrażliwiona na punkcie facetów, bo przeszkadzała mi jego obecność. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Po drodze w radio leciała piosenka James Arthur- Impossible.
( łap link do impossible http://www.youtube.com/watch?v=Mhj15W23IjA )
Aż mi łza poleciała, jak słuchałam się w słowa wyśpiewane przez zwycięzce X factor. Nareszcie dojechaliśmy na miejsce. Jason, jak na gantelman'a przystało otworzył mi drzwiczki od czarnego audi, a następnie drzwi od studio. Weszłam do pokoju nagrań i ujrzałam wesołą blondyneczkę.
- Przepraszam, ja chyba pomyliłam drzwi.- zaczerwieniłam się ze wstydu, a wtedy dziewczyna mnie zatrzymała.
- Dobrze trafiłaś.- uśmiechnęła się-jestem Amelia Lily- wyciągnęła dłoń w moim kierunku.
- Cześć jestem Justyna Lol, ale mów mi Just lub jak wolisz Justine.- uścisnęłam jej dłoń.
- Okej Justine, będę z tobą współpracować. Pewnie nie wspomniał ci o tym Jason. Prawda?
- Niestety, ale nie.
- On lubi niespodzianki- uśmiechnęła się.- To jak jesteś gotowa?
- No jasne- uśmiechnęłam się najszerzej, jak umiałam.
Jejku, jakie to było cudowne. Ja- zupełnie nieznana nikomu osoba zaśpiewałam z Amielia Lily, a wcześniej z One Direction. To uczucie jest takie, że brakuje do niego słów. Jak skończyłyśmy dziewczyna ponownie uścisnęła moją dłoń.
- Dziękuję, to było wspaniałe. Więc za 2 tygodnie zdjęcia do teledysku?
- Wiesz ja jutro...
- Oczywiście, że tak Amelia- wtrącił się Jason.- Jeszcze się z panią skontaktujemy- posłał jej miły uśmiech.
- Okej miło było poznać. Pa-blondyneczka nam pomachała i z uśmiechem wyszła z sali.
- Co ty do cholery wyprawiasz?!- warknęłam na niego.- przecież jutro wracam do domu!
- Wracasz, ale tylko na tydzień.
- Jak to?!
- Normalnie. Mam wobec ciebie dużo planów. Pomogę ci się wybić. Nie musisz dziękować- uśmiechnął się ironicznie. Coraz bardziej działał mi na nerwy.
- I nie mam takiego zamiaru!- krzyknęłam i wyszłam z pokoju nagraniowego. Zaraz tego żałowałam, bo weszłam w Louis'a.
- Przepraszam.- powiedział Louis. Szybkim krokiem odeszłam od niego. Nawet nie spojrzałam w jego stronę.
- Zaczekaj!- podbiegł i chwycił mnie za nadgarstek.
- Po co?!
- Musimy pogadać.
- Matko... Louis czuję się, jak w kiepskiej telenoweli. To mnie już męczy.- odparłam oschle.
- Ale ja cię kocham.
- Ja ciebie też Louis, ale nie umiemy razem być. Nie zauważyłeś tego? Spędziliśmy razem fajne trzy dni. A reszta? To była męczarnia.
- Proszę dajmy sobie jeszcze jedną szansę.
- Już daliśmy sobie, aż dwie. Dopóki ty wszystkiego nie zepsułeś!
- Przepraszam cię za wszystko, wiem, że zachowałem się jak totalny dupek. Proszę spróbujmy jeszcze raz.
- Hah... Czy ty siebie słyszysz? Najpierw ze mną zrywasz, a później chcesz do mnie wrócić? Co ty do cholery odwalasz?! To i tak bez znaczenia...
- Spróbujemy od nowa , tylko...
- Wyjeżdżam Louis!- przerwałam mu.
- Co? Gdzie? Kiedy?- osłupiał.
- Do Polski. Jutro.
- Dlaczego?
- Bo chcę. Mam dość tych wszystkich tutejszych problemów! Tęsknie za rodzicami, za Darią.
- Mówiąc o "tutejszych problemach" masz na myśli mnie Just?
- Nie ciebie. Tylko naszego nieudanego związku- westchnęłam.
- Chciałaś mnie o tym w ogóle poinformować?!- warknął. Nie odezwałam się, spuściłam głowę.- Odpowiedz!
- Nie! Nie miałam zamiaru ci ot tym mówić Lou. Podaj mi chodź jeden powód, jeden jedyny, dla którego miała bym to zrobić?!- zrobiło mi się przykro, gdy nie odpowiedział.- No właśnie. Wyrwałam rękę z jego uścisku.
- Just proszę...
- Sam tego chciałeś. Zdecyduj się w końcu czego chcesz! Nie jestem żadną zabawką, którą będziesz się bawił, kiedy tylko zechcesz!
- To nie jest tak... ja po prostu...- przerwałam mu
- Nie chce mi się tego słuchać! Cześć Lou.- odeszłam w stronę drzwi wyjściowych. Przed samochodem stał Jason. Przykleiłam do twarzy sztuczny uśmiech i wsiadłam do samochodu. Podczas jazdy włożyłam słuchawki do uszy i puściłam Jula- Tamten dzień. Ta piosenka idealnie oddawała sytuację, w której się teraz znajduję.
( wsłuchaj się uważnie w słowa http://www.youtube.com/watch?v=FQwaZRs_Euc )
Po godzinie jazdy dotarliśmy do domu. Od razu poszłam do mojej sypialni. Wyciągnęłam walizkę spod łóżka i zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy. Rzecz jasna zostawiłam w szafie ubrania, które miałam ubrać na siebie jutro, piżamę, a w łazience artykuły higieniczne.Rzuciłam się na łóżko i chwyciłam po telefon.
1 nowa wiadomość od Liam:
* Jak się czujesz? Słyszałem, że spotkałaś się z Louis'em. Wpadaj do nas. Jego nie ma. Zaraz zacznie się impreza.*
* Czuję się okropnie. Skąd wiesz, że spotkałam się z Louis'em?*
* Co ty gazet nie czytasz? Jest pełno waszych fotek na stronach internetowych i w gazetach. Jest nawet zdjęcie, jak się rzucaliście chyba glonami nad jeziorem. Tak to glony. Powiedz, że zgadłem, bo się założyłem z chłopakami.*
*Co?! Liam to nie możliwe! Nie może być! Przecież to jest jakaś masakra!*
* Czyli to nie są glony? :)*
* Liam to są glony. Gratuluję wygrałeś*
* Jest! A zapomniał bym, jest też wasza kłótnia w studio, Nieźle go pocisnęłaś :) Przed naszym domem jest pełno fotoreporterów, którzy czekają na was.*
* Nie wierzę! Louis to widział? Ludzie pomyślą, że byłam z nim tylko po to, żeby się wybić. Wezmą mnie za potwora Liam! Nie wiem co mam robić!*
* Spokojnie Just. Nie wiem, czy Louis to widział. Nie ma go w domu. Przecież jutro i tak wyjeżdżasz. Zrobią szum i za tydzień zapomną o tym wszystkim. Wpadaj do nas, bo Zayn zaraz zacznie ściągać gacie*
Zeszłam na dół do Jasona przerażona.
- Jason,! Jason! Zobacz co piszą o mnie i Louis'ie w internecie- pokazałam mu telefon- przecież to tragedia!Pomyślą, że dzięki niemu się wybiłam! Co ja mam teraz zrobić?! Wytłumacz im! Proszę!
- Kiepsko to wygląda- burknął do siebie.- Nie martw się. Przecież jutro wyjeżdżasz zrobią szum i za tydzień zapomną o całym wydarzeniu. Swoją drogą nieźle, go pocisnęłaś.- parsknął śmiechem.
- Daj już spokój! Mogę iść do Liam'a? Muszę z nim pogadać.
- To tylko pogorszy sytuację.
- Proszęęę. Powiem Liam'owi, że wejdę tyłem.
- Zawiozę cię.
- Dzięki- posłałam mu uśmiech. Wsiedliśmy do samochodu i w pól minuty byliśmy już na miejscu. Dobrze, że pojechaliśmy od tyłu, bo inaczej bym nie weszła.
- Just chodź szybko!- Zayn złapał mnie za nadgarstek i wciągnął do domu.
- Jest może Liam?- spytałam idąc za czarnuszkiem.
- Nie, ale będzie za pół godziny.- weszliśmy do salonu. W tym domu nigdy nie było tak poważnie. Harry i Naill siedzieli na kanapie i oglądali wiadomości. Spojrzałam w telewizor i doznałam szoku.
- To się nie dzieję naprawdę!- ujrzałam siebie wchodzącą w towarzystwie Zayna do domu 1D.
- Czyżby Justine Lol, wzięła się za innego członka One Direction. Zobaczmy jej kłótnie z Louis'em Tomlinson'em.- głos w telewizji mówił powoli i wyraźnie. Było słuchać każde słowo naszej kłótni. Nie wytrzymałam. Upadłam na podłogę i złapałam się za włosy. Zaczęłam płakać.
- Hej spokój mała- usiadł przy mnie Zayn i przytulił mnie mocno.- jakoś się ułoży zobaczysz. W sumie nie pogniewałbym się, gdybyś się wzięła za mnie i zostawiła tego Tomlinosn'a. - zaśmiałam się.
- Twoje marzenie się nie spełni złotko- uśmiechnęłam się do niego.
- Masz być taka cały dzień.
- Spuchnięta?- zażartowałam.
- Nie. Uśmiechnięta- parsknął śmiechem, tak jak reszta chłopaków. Usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu. Przeraziłam się. Schowałam się, za Niall'em. Zayn i Harry poszli sprawdzić kto to. Przytuliłam się mocniej do chłopaka. Byłam zdruzgotana. Nie wiedziałam co się dzieje.
7
Rano nie chciało mi się nawet wstawać. Nie miałam po co. Zapowiadał się mega nudny dzień. W końcu (bez życia) zeszłam na dół do Jason'a.
- Cześć Jason.- przywitałam się smutno. Czułam się okropnie, po tym co zaszło pod domem Louis'a.
- Dzień dobry. Cieszę się, że mnie posłuchałaś.- dodał pisząc coś na laptopie.
- Mhm- nie wiedziałam o czym mówi, ale mu przytaknęłam. Nalałam mleka do miski z płatkami i usiadłam obok Richard'a.
- Chyba nie wybierasz się tam dzisiaj?- nie spuścił na moment wzroku z laptopa.
- Tam? Gdzie?- dopiero się obudziłam. Nie miałam pojęcia, o czym ze mną rozmawia.
- Do 1D.- tym razem spojrzał na mnie.
- Nie. Nie martw się. Właściwie to co się wczoraj zdarzyło?
- Była Louis'a wpadła do nich do domu. Nie była sama. Przyprowadziła kolegę. Szukali Tomlinson'a po całym domu. Nie mogła go znaleźć więc kazała swojemu gogusiowi pobić chłopaków, aby ci powiedzieli gdzie on jest. Dopadł Zayn'a, Liam'a i Niall'a. Harry schował się w szafie i zadzwonił po pomoc. Na szczęście ich złapali.- znowu gapił się w laptopa, jak na zaczarowany przedmiot.
- Skąd ty to wszystko wiesz?- spytałam zdezorientowana.
- Harry mi opowiedział. Just to nie jest towarzystwo dla ciebie- tym razem spojrzał mi w oczy i położył dłoń na moim ramieniu.
- Mówisz, jakbyś był moim starszym bratem.- zdjęłam jego dłoń i umyłam miskę.
- Po prostu się o ciebie martwię- spojrzał w moją stronę.
- Uwierz mi, wcale nie musisz.- odeszłam od zlewu i poszłam na górę. Strasznie mnie denerwuje. Nie będzie mi życia układał. Może i jest moim managerem, ale to nie znaczy, że będzie mi mówił z kim się mam zadawać. Usiadłam na łóżku i opisałam wszystko Darii. Rodzicom pisałam, że wszystko jest w porządku. Skończyłam pisać i odłożyłam telefon na bok. Co rusz spoglądałam na jego wyświetlacz w nadziei na wiadomość od Louis'a. W drzwiach ujrzałam Jason'a.
- Po co ona tam była?- spytałam zapatrzona w wyświetlacz.
- Nie wiem.
- Jak to?! Wiesz tyle rzeczy, a najważniejszej z nich wszystkich nie wiesz?!
- Nikt tego nie wie Just...
- Wie to tylko Louis. Dlaczego mi nie powiedział?- powiedziałam sama do siebie.
- Może nie chciał cię stracić?
- Już dawno to zrobił- spuściłam głowę.
- Jak to?
- Nie ważne. Chciałabym się ubrać. Możesz już sobie iść?
- Jasne- uśmiechnął się blado.- A Just, prawie zapomniałem. Zamówiłem już bilety. Wylatujemy za dwa dni.
- Co?! Dokąd?!
- No do Polski. Wczoraj mnie przecież o to prosiłaś.
- Faktycznie- zupełnie zapomniałam. Zadzwoniłam przed snem do Jason'a informując go, że chcę wracać do domu.- Sorry, cześć.- pomachałam mu i wyszedł. Szybko się ogarnęłam i spojrzałam przez okno. Byłam na piętrze, więc wyskoczenie z niego nie miało sensu. Dojrzałam drabinkę. Wychyliłam się i chwyciłam ją. Przysunęłam ją pod okno i zaczęłam po niej schodzić. Gdy w końcu poczułam grunt pod nogami rzuciłam się do ucieczki. Wybiegłam za furtkę. Biegłam w stronę domu One Direction. Dotarłam już pod drzwi i zaczęłam gorączkowo pukać w drzwi obracając się co chwilę w nadziei, że Jason się nie zorientował, że nie ma mnie w domu.
- Ooo... cześć, dobrze dzisiaj wyglądasz. Ja tylko na chwilę- odepchnęłam Zayn'a, aby zrobić sobie przejście. Poszłam w stronę schodów
- Co ty tu robisz Just?- pobiegł za mną czarnuszek.
- Przyszłam do Louis'a. Chyba mi tego nie zabronisz?- spytałam ironicznie i weszłam po schodach.
- Po co?- dalej szedł za mną.
- Żeby się napić z nim herbatki- dodałam sarkastycznie.
- Just? Proszę cię.- dodał błagalnym tonem i chwycił mnie za nadgarstek.
- Jest u siebie?- obróciłam się do niego.
- Nie idź tam.- wyrwałam mu się i otworzyłam drzwi od sypialni Louis'a
- Lou musimy pogadać.- weszłam do środka i stanęłam przy jego łóżku, na którym siedział.
- Sorry stary, próbowałem ją powstrzymać, ale ona jest jak jakiś żołnierz, nic jej nie zatrzyma- zaśmiał się.
- Nic się nie stało Zayn. Mógłbyś nas zostawić samych?- spytał grzecznie.
- Jasne- odwrócił się w moją stronę- jakby ci się nie udało z nim, to pamiętaj, że jak coś jestem do twojej dyspozycji- puścił mi oczko i wyszedł.
- Po co tu przyszłaś?- spytał jak na razie grzecznie.
- Jeszcze się głupio pytasz?
- Tak pytam, bo wczoraj dałaś mi jasno do zrozumienia, że mnie nie kochasz i nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Więc.. po co tu przyszłaś?
- Przyszłam z tobą pogadać, tak jak już wspomniałam na wejściu- wskazałam palcem drzwi.
- Just, przepraszam. Nie chciałem cię urazić. Kocham cię.- wstał i chwycił mnie za rękę.
- Czy ty siebie w ogóle słyszysz? Najpierw na mnie najeżdżasz, że po co tutaj przyszłam, a teraz gadasz mi, że mnie niby kochasz? Masz humorki, jak kobieta w ciąży.- warknęłam na niego.- Gdzieś mam te twoje przepraszam. Chcę się tylko dowiedzieć dlaczego zerwałeś z Eleanor?- nie odpowiedział.- Czemu z nią zerwałeś do jasnej cholery Lou?!
- Bo mnie nie kochała! Leciała tylko i wyłącznie na moją kasę!- wziął głęboki oddech i się uspokoił. Zaczął mówić spokojnym tonem.- Po tym, jak wyszłaś ze studio, dostałem jej zdjęcie z jakimś typkiem. Całowali się w klubie. Bawili się za moje pieniądze rozumiesz?- zaśmiał się ironicznie.
- Więc postanowiłeś jej pokazać, że nie jesteś gorszy i też masz kogoś?
- Nie!
- To dlaczego na następny dzień kazałeś Liam'owi po mnie przyjechać?!
- Czy ty nie rozumiesz, że mi się podobasz?!- wykrzyczał to głośniej niż powinien.- Po to Liam przyjechał po ciebie. Wysłałem, akurat jego, bo wiedziałem, że go lubisz. Ciebie nie interesuje to co mogę ci zaoferować! Albo kim jestem!
- Skąd ta pewność?! Znasz mnie 4 dni!
- Bo jesteś inna Just. Normalna, naturalna, wrażliwa, piękna i życiowa. No i jeszcze mogę dodać sumienna, odważna- tutaj się zaśmiał- szczera i nie masz w dupie to co inni o tobie mówią.
- Nie powiedziałabym. Skoro jestem wrażliwa to też mnie boli to co inni o mnie mówią. W ogóle nie zmieniaj tematu! Czego ona chciała?!
- No i jeszcze jesteś inteligentna.
- Louis gadaj!
- Chciała mnie znaleźć, bo była zła, że ją zostawiłem. Kazała swojemu koledze obić mi mordę. Przy okazji obił ją też chłopakom. Nie chciałem ci nic mówić, bo przy okazji tobie też zrobiłby krzywdę.- spuścił głowę i przełknął głośno ślinę. Przytuliłam go do siebie. Nadal go kochałam. Nie chciałam się do tego przyznać. Dał mi buziaka w policzek. Odchyliłam się trochę i zaczęłam go całować w usta. Od razu oddał pocałunek. Czułam, jak się uśmiecha. Znowu mu uległam.
- Tęskniłem- wyznałam, gdy tylko się od niego "odkleiłam".
- Nie powinniśmy się spotykać.- opuścił głowę.
- Co?!
- Dla twojej ochrony.
- W co ty grasz?! Ile jeszcze razy masz zamiar mnie skrzywdzić?!
- Just zrozum mnie. Wolę, żebyś była bezpieczna.
- Czy ty nie czaisz, że w taki oto sposób mnie jeszcze bardziej ranisz?! Nie jestem z kamienia. Też mam uczucia! Ja ci ufam, a ty znowu to robisz! Znowu masz mnie w dupie! Pobawiłeś się mną i teraz mam spadać?!
- Uspokój się Just. Kocham cię. Uwierz mi.
- Już w nic ci nie wierzę.- chwyciłam za klamkę i nacisnęłam na nią.- żegnaj.- wyszłam. Oparłam się o drzwi i się po nich zsunęłam. Załapałam się za głowę i zaczęłam ryczeć. Jak on mógł mi coś takiego zrobić?! Przecież mówił, że mnie kocha. Wstałam, ogarnęłam się i zeszłam po schodach. Po drodze nie widziałam, żadnego z chłopaków. Już miałam wychodzić, kiedy ktoś złapał mnie za rękę.
- Co się stało?- spytał smutny Liam.
- Nic takiego. Na zewnątrz zimno, Louis ze mną zerwał znowu, niedługo wracam do Polski...
- Czekaj. Jak to Louis z tobą zerwał i czemu wracasz do Polski?
- Normalnie ze mną zerwał, że niby dla ochrony- parsknęłam śmiechem- do Polski wracam, bo mam już tego dość.-chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nie mogłam się powstrzymać wtedy zaczęłam płakać.
- Shhhh... będzie dobrze. Na pewno wszystko się ułoży. Zobaczysz.
- Nic się nie ułoży to koniec. Idę do domu.
- Nie puszczę cię samej do domu w tym stanie. Chodź odprowadzę cię.- chwycił mnie w talii i wyszliśmy.
Przez całą drogę opowiadałam chłopakowi co się zdarzyło na górze. Liam, jest dobrym słuchaczem. Ciągle mnie pocieszał
- Dzięki Liam. Prawdziwy z ciebie przyjaciel- uśmiechnęłam się blado.
- Nie ma za co- uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek.- Pa Just.
- Pa Liam.- pomachałam mu, a gdy tylko zniknął weszłam drabiną do pokoju. Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. To chyba mój najgorszy dzień w życiu.
- Cześć Jason.- przywitałam się smutno. Czułam się okropnie, po tym co zaszło pod domem Louis'a.
- Dzień dobry. Cieszę się, że mnie posłuchałaś.- dodał pisząc coś na laptopie.
- Mhm- nie wiedziałam o czym mówi, ale mu przytaknęłam. Nalałam mleka do miski z płatkami i usiadłam obok Richard'a.
- Chyba nie wybierasz się tam dzisiaj?- nie spuścił na moment wzroku z laptopa.
- Tam? Gdzie?- dopiero się obudziłam. Nie miałam pojęcia, o czym ze mną rozmawia.
- Do 1D.- tym razem spojrzał na mnie.
- Nie. Nie martw się. Właściwie to co się wczoraj zdarzyło?
- Była Louis'a wpadła do nich do domu. Nie była sama. Przyprowadziła kolegę. Szukali Tomlinson'a po całym domu. Nie mogła go znaleźć więc kazała swojemu gogusiowi pobić chłopaków, aby ci powiedzieli gdzie on jest. Dopadł Zayn'a, Liam'a i Niall'a. Harry schował się w szafie i zadzwonił po pomoc. Na szczęście ich złapali.- znowu gapił się w laptopa, jak na zaczarowany przedmiot.
- Skąd ty to wszystko wiesz?- spytałam zdezorientowana.
- Harry mi opowiedział. Just to nie jest towarzystwo dla ciebie- tym razem spojrzał mi w oczy i położył dłoń na moim ramieniu.
- Mówisz, jakbyś był moim starszym bratem.- zdjęłam jego dłoń i umyłam miskę.
- Po prostu się o ciebie martwię- spojrzał w moją stronę.
- Uwierz mi, wcale nie musisz.- odeszłam od zlewu i poszłam na górę. Strasznie mnie denerwuje. Nie będzie mi życia układał. Może i jest moim managerem, ale to nie znaczy, że będzie mi mówił z kim się mam zadawać. Usiadłam na łóżku i opisałam wszystko Darii. Rodzicom pisałam, że wszystko jest w porządku. Skończyłam pisać i odłożyłam telefon na bok. Co rusz spoglądałam na jego wyświetlacz w nadziei na wiadomość od Louis'a. W drzwiach ujrzałam Jason'a.
- Po co ona tam była?- spytałam zapatrzona w wyświetlacz.
- Nie wiem.
- Jak to?! Wiesz tyle rzeczy, a najważniejszej z nich wszystkich nie wiesz?!
- Nikt tego nie wie Just...
- Wie to tylko Louis. Dlaczego mi nie powiedział?- powiedziałam sama do siebie.
- Może nie chciał cię stracić?
- Już dawno to zrobił- spuściłam głowę.
- Jak to?
- Nie ważne. Chciałabym się ubrać. Możesz już sobie iść?
- Jasne- uśmiechnął się blado.- A Just, prawie zapomniałem. Zamówiłem już bilety. Wylatujemy za dwa dni.
- Co?! Dokąd?!
- No do Polski. Wczoraj mnie przecież o to prosiłaś.
- Faktycznie- zupełnie zapomniałam. Zadzwoniłam przed snem do Jason'a informując go, że chcę wracać do domu.- Sorry, cześć.- pomachałam mu i wyszedł. Szybko się ogarnęłam i spojrzałam przez okno. Byłam na piętrze, więc wyskoczenie z niego nie miało sensu. Dojrzałam drabinkę. Wychyliłam się i chwyciłam ją. Przysunęłam ją pod okno i zaczęłam po niej schodzić. Gdy w końcu poczułam grunt pod nogami rzuciłam się do ucieczki. Wybiegłam za furtkę. Biegłam w stronę domu One Direction. Dotarłam już pod drzwi i zaczęłam gorączkowo pukać w drzwi obracając się co chwilę w nadziei, że Jason się nie zorientował, że nie ma mnie w domu.
- Ooo... cześć, dobrze dzisiaj wyglądasz. Ja tylko na chwilę- odepchnęłam Zayn'a, aby zrobić sobie przejście. Poszłam w stronę schodów
- Co ty tu robisz Just?- pobiegł za mną czarnuszek.
- Przyszłam do Louis'a. Chyba mi tego nie zabronisz?- spytałam ironicznie i weszłam po schodach.
- Po co?- dalej szedł za mną.
- Żeby się napić z nim herbatki- dodałam sarkastycznie.
- Just? Proszę cię.- dodał błagalnym tonem i chwycił mnie za nadgarstek.
- Jest u siebie?- obróciłam się do niego.
- Nie idź tam.- wyrwałam mu się i otworzyłam drzwi od sypialni Louis'a
- Lou musimy pogadać.- weszłam do środka i stanęłam przy jego łóżku, na którym siedział.
- Sorry stary, próbowałem ją powstrzymać, ale ona jest jak jakiś żołnierz, nic jej nie zatrzyma- zaśmiał się.
- Nic się nie stało Zayn. Mógłbyś nas zostawić samych?- spytał grzecznie.
- Jasne- odwrócił się w moją stronę- jakby ci się nie udało z nim, to pamiętaj, że jak coś jestem do twojej dyspozycji- puścił mi oczko i wyszedł.
- Po co tu przyszłaś?- spytał jak na razie grzecznie.
- Jeszcze się głupio pytasz?
- Tak pytam, bo wczoraj dałaś mi jasno do zrozumienia, że mnie nie kochasz i nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Więc.. po co tu przyszłaś?
- Przyszłam z tobą pogadać, tak jak już wspomniałam na wejściu- wskazałam palcem drzwi.
- Just, przepraszam. Nie chciałem cię urazić. Kocham cię.- wstał i chwycił mnie za rękę.
- Czy ty siebie w ogóle słyszysz? Najpierw na mnie najeżdżasz, że po co tutaj przyszłam, a teraz gadasz mi, że mnie niby kochasz? Masz humorki, jak kobieta w ciąży.- warknęłam na niego.- Gdzieś mam te twoje przepraszam. Chcę się tylko dowiedzieć dlaczego zerwałeś z Eleanor?- nie odpowiedział.- Czemu z nią zerwałeś do jasnej cholery Lou?!
- Bo mnie nie kochała! Leciała tylko i wyłącznie na moją kasę!- wziął głęboki oddech i się uspokoił. Zaczął mówić spokojnym tonem.- Po tym, jak wyszłaś ze studio, dostałem jej zdjęcie z jakimś typkiem. Całowali się w klubie. Bawili się za moje pieniądze rozumiesz?- zaśmiał się ironicznie.
- Więc postanowiłeś jej pokazać, że nie jesteś gorszy i też masz kogoś?
- Nie!
- To dlaczego na następny dzień kazałeś Liam'owi po mnie przyjechać?!
- Czy ty nie rozumiesz, że mi się podobasz?!- wykrzyczał to głośniej niż powinien.- Po to Liam przyjechał po ciebie. Wysłałem, akurat jego, bo wiedziałem, że go lubisz. Ciebie nie interesuje to co mogę ci zaoferować! Albo kim jestem!
- Skąd ta pewność?! Znasz mnie 4 dni!
- Bo jesteś inna Just. Normalna, naturalna, wrażliwa, piękna i życiowa. No i jeszcze mogę dodać sumienna, odważna- tutaj się zaśmiał- szczera i nie masz w dupie to co inni o tobie mówią.
- Nie powiedziałabym. Skoro jestem wrażliwa to też mnie boli to co inni o mnie mówią. W ogóle nie zmieniaj tematu! Czego ona chciała?!
- No i jeszcze jesteś inteligentna.
- Louis gadaj!
- Chciała mnie znaleźć, bo była zła, że ją zostawiłem. Kazała swojemu koledze obić mi mordę. Przy okazji obił ją też chłopakom. Nie chciałem ci nic mówić, bo przy okazji tobie też zrobiłby krzywdę.- spuścił głowę i przełknął głośno ślinę. Przytuliłam go do siebie. Nadal go kochałam. Nie chciałam się do tego przyznać. Dał mi buziaka w policzek. Odchyliłam się trochę i zaczęłam go całować w usta. Od razu oddał pocałunek. Czułam, jak się uśmiecha. Znowu mu uległam.
- Tęskniłem- wyznałam, gdy tylko się od niego "odkleiłam".
- Nie powinniśmy się spotykać.- opuścił głowę.
- Co?!
- Dla twojej ochrony.
- W co ty grasz?! Ile jeszcze razy masz zamiar mnie skrzywdzić?!
- Just zrozum mnie. Wolę, żebyś była bezpieczna.
- Czy ty nie czaisz, że w taki oto sposób mnie jeszcze bardziej ranisz?! Nie jestem z kamienia. Też mam uczucia! Ja ci ufam, a ty znowu to robisz! Znowu masz mnie w dupie! Pobawiłeś się mną i teraz mam spadać?!
- Uspokój się Just. Kocham cię. Uwierz mi.
- Już w nic ci nie wierzę.- chwyciłam za klamkę i nacisnęłam na nią.- żegnaj.- wyszłam. Oparłam się o drzwi i się po nich zsunęłam. Załapałam się za głowę i zaczęłam ryczeć. Jak on mógł mi coś takiego zrobić?! Przecież mówił, że mnie kocha. Wstałam, ogarnęłam się i zeszłam po schodach. Po drodze nie widziałam, żadnego z chłopaków. Już miałam wychodzić, kiedy ktoś złapał mnie za rękę.
- Co się stało?- spytał smutny Liam.
- Nic takiego. Na zewnątrz zimno, Louis ze mną zerwał znowu, niedługo wracam do Polski...
- Czekaj. Jak to Louis z tobą zerwał i czemu wracasz do Polski?
- Normalnie ze mną zerwał, że niby dla ochrony- parsknęłam śmiechem- do Polski wracam, bo mam już tego dość.-chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nie mogłam się powstrzymać wtedy zaczęłam płakać.
- Shhhh... będzie dobrze. Na pewno wszystko się ułoży. Zobaczysz.
- Nic się nie ułoży to koniec. Idę do domu.
- Nie puszczę cię samej do domu w tym stanie. Chodź odprowadzę cię.- chwycił mnie w talii i wyszliśmy.
Przez całą drogę opowiadałam chłopakowi co się zdarzyło na górze. Liam, jest dobrym słuchaczem. Ciągle mnie pocieszał
- Dzięki Liam. Prawdziwy z ciebie przyjaciel- uśmiechnęłam się blado.
- Nie ma za co- uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek.- Pa Just.
- Pa Liam.- pomachałam mu, a gdy tylko zniknął weszłam drabiną do pokoju. Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. To chyba mój najgorszy dzień w życiu.
wtorek, 20 sierpnia 2013
6
- Całe szczęście- podbiegł do mnie- zadzwoń po pomoc drogową.
- A gdzie jesteśmy?
- Lepiej ja zadzwonię.- uśmiechnął się lekko, a ja podałam mu do ręki telefon. Poczekałam chwilę przy samochodzie szukając w torebce miętówek. Byłam strasznie głodna
- Trzymaj Just.- chłopak podszedł do mnie i przekazał mi telefon- Będą za 2 godziny.
- Co? Czemu tak długo?
- No jesteśmy 100 km od ich firmy.- dał mi całusa w usta.
- Nie wierzę!- Louis zaczął się oddalać.- ej dokąd idziesz?!
- Nad jezioro!
- Oszalałeś?!- nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Najpierw zabrakło nam paliwa, a teraz Lou jak gdyby nigdy nic chce się kąpać w jeziorze.
- A co mam robić przez 2 godziny?- rozłożył szeroko ramiona- idziesz ze mną?
- Poczekaj!- odeszłam od samochodu, a Lou go zamknął. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy. Już zapomniałam o naszej kłótni. Czułam się przy nim tak dobrze, że zapomniałam nawet o braku benzyny w samochodzie. Weszliśmy na mały mostek.
- Czemu jesteś taka niedostępna?- spytał bawiąc się moimi palcami.
- Ja niby jestem niedostępna serio? Całowaliśmy się na pierwszej randce Louis. Po prostu mam czasem humorki jak każdy człowiek.
- No, ale nie chciałaś wsiąść ze mną do samochodu. Chciałaś nawet iść na pieszo. - żalił mi się.
- Raczej jestem uparta niżeli niedostępna.- uśmiechnęłam się blado.
- Dobrze uparciuszku- nachylił się, by mnie pocałować, ja jednak wolałam zobaczyć, jak wpada do wody, więc go popchnęłam.
- Co do...- wydusił z siebie, gdy w końcu zaczaił co się stało.
- Wspomniałam też, że nie jestem łatwa? Chyba zapomniałam. Upsss- zrobiłam smutną minę, po czym zaczęłam się śmiać.
- Ja ci dam zaraz to twoje "upsss"- wyszedł z wody i wszedł na mostek.
- Nie Louis nie rób tego! Proszę nie! Jest mi zimno!- próbowałam się przed nim ratować, ale to nic nie pomogło.
- Dobra, przepraszam- podszedł do mnie spokojnie, a ja się uspokoiłam i zaczął mnie przytulać- teraz będzie ci cieplej kochanie- przytulił mnie mocniej.
- Nie słonko, bo jesteś cały mokry. Puszczaj mnie!- próbowałam mu się wyrwać, ale on ścisnął mnie jeszcze mocniej i wskoczył ze mną do wody.
- Ty...- nie skończyłam, a już poczułam jego wargi na swoich. Nie był to długi pocałunek, bo zanurkowałam.
- Just co ty robisz?- spytał nie pwenie.
- A masz!- rzuciłam w niego glonami.
- O nie... doigrałaś się- i tak zaczęła się nasza wojna na glony, do której doszło jeszcze błoto.Po godzinnej bitwie umyliśmy się w jeziorze i poszliśmy w stronę samochodu. Lou mnie objął.
- Just jest ci zimno?- spytał z troską.
- Troszkę tak. A tobie?
- Ja jestem gorący chłopak. Mi nigdy nie jest zimno- zaśmiał się i dał mi buziaka w policzek.
- Nie bądź taki co to nie ja- uśmiechnęłam się.
- W bagażniku powinienem mieć koc. Zaraz zobaczymy co się znajdzie.- podeszliśmy do auta. Louis otworzył bagażniki rozłożył duży koc w bagażniku. Dał mi ręcznik, abym się wytarła i on zrobił to samo. Kazał mi usiąść w bagażniku. Złożył ręcznik w kosteczkę i rozłożył jeszcze jeden wielki koc, którym okrył nas oboje.
- Ty masz tu chyba wszystko.- uśmiechnęłam się.
- Mam ciebie. To wystarczy.- dał mi całusa w usta.
- A tak na serio. Masz jedzenie, bo jestem strasznie głodna.- przygryzłam dolną wargę.
- Powinno gdzieś tu być- nagle zza siebie wyciągnął wielki koszyk piknikowy.
- Faktycznie masz wszystko.
- Proszę częstuj się.- wyciągnął kanapkę z serem i dwa termosy z herbatą. Ku mojemu zdziwieniu była gorąca.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się najładniej, jak potrafiłam.- Tak w ogóle to po co ci to wszystko?- spytałam nie przestając dokańczać kanapkę.
- Liczyłem po cichu, że przyjedziesz do mnie. Myślałem, że zrobimy sobie piknik nad jeziorkiem, ale ty koniecznie chciałaś jechać do domu...
- Zamknij się już- pocałowałam go. Ten pocałunek trwał około 10 minut.
- ... i zepsułaś wszystko, ale teraz to naprawiłaś- uśmiechnął się i dał mi buziaka.
Zdążyliśmy z Louis'em wyschnąć, koce i ręcznik też, więc usiedliśmy w samochodzie. Wyczekiwaliśmy na pomoc drogową. Robiło się już ciemno.
- Coś długo ich nie ma. Nie mogliśmy zadzwonić, po któregoś z chłopaków?
- Nie, bo by stracili tylko 4 godziny życia i zepsuliby naszą randkę- chłopak uśmiechnął się zadziornie. Wtuliłam się w jego tors i tak leżałam.
- Faktycznie jesteś gorący- zaczerwieniłam się. Zabrzmiało to dwuznacznie.
- A nie mówiłem. Nie chciałaś wierzyć w to, że masz takie szczęście.- zaśmiał się
- Masz rację. Mam prawdziwe szczęście- uśmiechnęłam się, a wargi Louis'a natarły się na moje. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Przerwało nam mocne światło jadącego na przeciwko samochodu. W końcu przyjechała pomoc drogowa. Louis wysiadł z samochodu i przywitał się z mężczyznami. Oni sprawdzili, czy chłopak nic nie pił i wręczyli mu kanister z paliwem, które pośpiesznie wlać do baku. Nie minęły 3 minuty, a Lou już siedział koło mnie.
- Może zostaniemy tu na noc?- spytał unosząc znacząco brwiami.
- Spadamy stąd. Jason będzie się o mnie martwił.
- Jeszcze kiedyś to powtórzymy- odpalił silnik i ruszyliśmy przed siebie. Całą drogę śpiewaliśmy piosenki, które akurat leciały w radiu. Żeby mnie odwieść do domu trzeba było przejechać najpierw przez dom One Direction. Zobaczyliśmy migające światełka przy domu Louis'a. To była policja i karetka.
- Co się tutaj stało?- spytałam lecz nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Lou ostrożnie zaparkował samochód i wyszedł z niego. Jak poparzona wyskoczyłam za nim. W środku karetki siedzieli Naill, Liam i Zayn.
- Co się tutaj stało?!- ponowiłam pytanie i znowu nie dostało ono odpowiedzi. Chłopcy spuścili głowę.
- Była tu?- na pytanie Louis'a również nie odpowiedzieli.- czyli nie była sama. Gdzie jest Harry?Gdzie jest Harry?!- zaczął krzyczeć
- Nic mu nie jest. Składa właśnie zeznania-wyjaśnił spokojnie Daddy.
- Z kim ona tu była?! Z kim?! Odpowiecie mi czy dalej będziemy się bawić w tą debilną grę?!
- Lou uspokój się!- próbowałam go przywrócić do porządku.
- Nie wtrącaj się w to Just! Co cię to obchodzi?! Przecież i tak mnie nie kochasz!- poczułam, jakby ktoś przywalił mi w twarz czymś ciężkim. Jego słowa bolały. Już wiem, co on czuł gdy mówiłam mu to.
- Masz rację. Nie obchodzi mnie to! Mam to gdzieś tak samo, jak ciebie! Sam tego chciałeś!
- Just przepraszam ja nie....
- Daj mi spokój i się do mnie więcej nie odzywaj.- podniosłam ręce w obronnym geście i poszłam.
- Gratuluje ci stary! Co ty odwalasz?! Porąbało cię do reszty?!- warczał na niego Liam.
Dalej nie słyszałam o czym rozmawiają, bo byłam już willę dalej. Byłam już pod domem. Na stopniach siedział Jason. Przeszłam go obojętnie.
- Nie chcę, żebyś się z nimi spotykała Just.- powiedział nie odrywając wzroku z nieba.
- Bez obaw. Nie spotkam się z nimi. Dobranoc Jason.
- Dobranoc Just.- weszłam do domu. Od razu poszłam do siebie. Wzięłam głęboką kąpiel, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka, modląc się, aby to co się zdarzyło było tylko koszmarem, z którego zaraz się obudzę.
- A gdzie jesteśmy?
- Lepiej ja zadzwonię.- uśmiechnął się lekko, a ja podałam mu do ręki telefon. Poczekałam chwilę przy samochodzie szukając w torebce miętówek. Byłam strasznie głodna
- Trzymaj Just.- chłopak podszedł do mnie i przekazał mi telefon- Będą za 2 godziny.
- Co? Czemu tak długo?
- No jesteśmy 100 km od ich firmy.- dał mi całusa w usta.
- Nie wierzę!- Louis zaczął się oddalać.- ej dokąd idziesz?!
- Nad jezioro!
- Oszalałeś?!- nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Najpierw zabrakło nam paliwa, a teraz Lou jak gdyby nigdy nic chce się kąpać w jeziorze.
- A co mam robić przez 2 godziny?- rozłożył szeroko ramiona- idziesz ze mną?
- Poczekaj!- odeszłam od samochodu, a Lou go zamknął. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy. Już zapomniałam o naszej kłótni. Czułam się przy nim tak dobrze, że zapomniałam nawet o braku benzyny w samochodzie. Weszliśmy na mały mostek.
- Czemu jesteś taka niedostępna?- spytał bawiąc się moimi palcami.
- Ja niby jestem niedostępna serio? Całowaliśmy się na pierwszej randce Louis. Po prostu mam czasem humorki jak każdy człowiek.
- No, ale nie chciałaś wsiąść ze mną do samochodu. Chciałaś nawet iść na pieszo. - żalił mi się.
- Raczej jestem uparta niżeli niedostępna.- uśmiechnęłam się blado.
- Dobrze uparciuszku- nachylił się, by mnie pocałować, ja jednak wolałam zobaczyć, jak wpada do wody, więc go popchnęłam.
- Co do...- wydusił z siebie, gdy w końcu zaczaił co się stało.
- Wspomniałam też, że nie jestem łatwa? Chyba zapomniałam. Upsss- zrobiłam smutną minę, po czym zaczęłam się śmiać.
- Ja ci dam zaraz to twoje "upsss"- wyszedł z wody i wszedł na mostek.
- Nie Louis nie rób tego! Proszę nie! Jest mi zimno!- próbowałam się przed nim ratować, ale to nic nie pomogło.
- Dobra, przepraszam- podszedł do mnie spokojnie, a ja się uspokoiłam i zaczął mnie przytulać- teraz będzie ci cieplej kochanie- przytulił mnie mocniej.
- Nie słonko, bo jesteś cały mokry. Puszczaj mnie!- próbowałam mu się wyrwać, ale on ścisnął mnie jeszcze mocniej i wskoczył ze mną do wody.
- Ty...- nie skończyłam, a już poczułam jego wargi na swoich. Nie był to długi pocałunek, bo zanurkowałam.
- Just co ty robisz?- spytał nie pwenie.
- A masz!- rzuciłam w niego glonami.
- O nie... doigrałaś się- i tak zaczęła się nasza wojna na glony, do której doszło jeszcze błoto.Po godzinnej bitwie umyliśmy się w jeziorze i poszliśmy w stronę samochodu. Lou mnie objął.
- Just jest ci zimno?- spytał z troską.
- Troszkę tak. A tobie?
- Ja jestem gorący chłopak. Mi nigdy nie jest zimno- zaśmiał się i dał mi buziaka w policzek.
- Nie bądź taki co to nie ja- uśmiechnęłam się.
- W bagażniku powinienem mieć koc. Zaraz zobaczymy co się znajdzie.- podeszliśmy do auta. Louis otworzył bagażniki rozłożył duży koc w bagażniku. Dał mi ręcznik, abym się wytarła i on zrobił to samo. Kazał mi usiąść w bagażniku. Złożył ręcznik w kosteczkę i rozłożył jeszcze jeden wielki koc, którym okrył nas oboje.
- Ty masz tu chyba wszystko.- uśmiechnęłam się.
- Mam ciebie. To wystarczy.- dał mi całusa w usta.
- A tak na serio. Masz jedzenie, bo jestem strasznie głodna.- przygryzłam dolną wargę.
- Powinno gdzieś tu być- nagle zza siebie wyciągnął wielki koszyk piknikowy.
- Faktycznie masz wszystko.
- Proszę częstuj się.- wyciągnął kanapkę z serem i dwa termosy z herbatą. Ku mojemu zdziwieniu była gorąca.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się najładniej, jak potrafiłam.- Tak w ogóle to po co ci to wszystko?- spytałam nie przestając dokańczać kanapkę.
- Liczyłem po cichu, że przyjedziesz do mnie. Myślałem, że zrobimy sobie piknik nad jeziorkiem, ale ty koniecznie chciałaś jechać do domu...
- Zamknij się już- pocałowałam go. Ten pocałunek trwał około 10 minut.
- ... i zepsułaś wszystko, ale teraz to naprawiłaś- uśmiechnął się i dał mi buziaka.
Zdążyliśmy z Louis'em wyschnąć, koce i ręcznik też, więc usiedliśmy w samochodzie. Wyczekiwaliśmy na pomoc drogową. Robiło się już ciemno.
- Coś długo ich nie ma. Nie mogliśmy zadzwonić, po któregoś z chłopaków?
- Nie, bo by stracili tylko 4 godziny życia i zepsuliby naszą randkę- chłopak uśmiechnął się zadziornie. Wtuliłam się w jego tors i tak leżałam.
- Faktycznie jesteś gorący- zaczerwieniłam się. Zabrzmiało to dwuznacznie.
- A nie mówiłem. Nie chciałaś wierzyć w to, że masz takie szczęście.- zaśmiał się
- Masz rację. Mam prawdziwe szczęście- uśmiechnęłam się, a wargi Louis'a natarły się na moje. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Przerwało nam mocne światło jadącego na przeciwko samochodu. W końcu przyjechała pomoc drogowa. Louis wysiadł z samochodu i przywitał się z mężczyznami. Oni sprawdzili, czy chłopak nic nie pił i wręczyli mu kanister z paliwem, które pośpiesznie wlać do baku. Nie minęły 3 minuty, a Lou już siedział koło mnie.
- Może zostaniemy tu na noc?- spytał unosząc znacząco brwiami.
- Spadamy stąd. Jason będzie się o mnie martwił.
- Jeszcze kiedyś to powtórzymy- odpalił silnik i ruszyliśmy przed siebie. Całą drogę śpiewaliśmy piosenki, które akurat leciały w radiu. Żeby mnie odwieść do domu trzeba było przejechać najpierw przez dom One Direction. Zobaczyliśmy migające światełka przy domu Louis'a. To była policja i karetka.
- Co się tutaj stało?- spytałam lecz nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Lou ostrożnie zaparkował samochód i wyszedł z niego. Jak poparzona wyskoczyłam za nim. W środku karetki siedzieli Naill, Liam i Zayn.
- Co się tutaj stało?!- ponowiłam pytanie i znowu nie dostało ono odpowiedzi. Chłopcy spuścili głowę.
- Była tu?- na pytanie Louis'a również nie odpowiedzieli.- czyli nie była sama. Gdzie jest Harry?Gdzie jest Harry?!- zaczął krzyczeć
- Nic mu nie jest. Składa właśnie zeznania-wyjaśnił spokojnie Daddy.
- Z kim ona tu była?! Z kim?! Odpowiecie mi czy dalej będziemy się bawić w tą debilną grę?!
- Lou uspokój się!- próbowałam go przywrócić do porządku.
- Nie wtrącaj się w to Just! Co cię to obchodzi?! Przecież i tak mnie nie kochasz!- poczułam, jakby ktoś przywalił mi w twarz czymś ciężkim. Jego słowa bolały. Już wiem, co on czuł gdy mówiłam mu to.
- Masz rację. Nie obchodzi mnie to! Mam to gdzieś tak samo, jak ciebie! Sam tego chciałeś!
- Just przepraszam ja nie....
- Daj mi spokój i się do mnie więcej nie odzywaj.- podniosłam ręce w obronnym geście i poszłam.
- Gratuluje ci stary! Co ty odwalasz?! Porąbało cię do reszty?!- warczał na niego Liam.
Dalej nie słyszałam o czym rozmawiają, bo byłam już willę dalej. Byłam już pod domem. Na stopniach siedział Jason. Przeszłam go obojętnie.
- Nie chcę, żebyś się z nimi spotykała Just.- powiedział nie odrywając wzroku z nieba.
- Bez obaw. Nie spotkam się z nimi. Dobranoc Jason.
- Dobranoc Just.- weszłam do domu. Od razu poszłam do siebie. Wzięłam głęboką kąpiel, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka, modląc się, aby to co się zdarzyło było tylko koszmarem, z którego zaraz się obudzę.
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
5
Dzisiejszy dzień to pełen luz, przynajmniej tak powiedział Jason. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Jadłam płatki z mlekiem. Po zjedzeniu umyłam miskę i usiadłam na moje miejsce przy stole. Richrad jeszcze zajadał się jajecznicą ze szczypiorkiem.
- Po co ci taki wielki dom?
- Dla lansu- parsknął śmiechem.
- A tak na serio?
- Tak na serio, to mam bardzo dużą rodzinę, która mnie czasem odwiedza.
- Żona i dzieci?
- Nie. Nie jestem żonaty ani dzietny. Miałem na myśli moich rodziców i moje rodzeństwo z dziećmi.
- Powiedz, jak to możliwe, że takie ciacho, jak ty nie ma dziewczyny, narzeczonej lub żony? Chyba, że jesteś gejem?- facet się zakrztusił kawą.
- Nie! Jestem zajęty promowaniem nowych talentów.
- Od kiedy się tym zajmujesz?
- Od 4 lat. Natomiast managerem jestem od trzech dni.- zaśmiał się.
- Dlaczego akurat mnie wybrałeś?- podparłam brodę.
- Szczerze? To nie ja ciebie odkryłem.- podrapał się po głowie.
- Więc kto?
- Louis Tomlinson i Liam Payne- wstał od stołu i włożył talerzyk wraz z kubkiem do zmywarki.
- Żartujesz sobie ze mnie?- wstałam i podeszłam do niego z otwartą buzią w idealną literę "o".
- Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.-zaśmiał się- Nie żartuje. To naprawdę oni.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej?
- Nie miałem takiej potrzeby. A no tak... prawie bym zapomniał. Zawiozę cię dzisiaj do chłopaków. Nie chcę, żebyś była sama w tak dużym domu. Ja muszę pojechać na miasto załatwić parę spraw.
- Okej- uśmiechnęłam się najładniej, jak potrafiłam.
- Więc Just. Jak się wczoraj bawiłaś z Louis'em?
- Pytasz mnie, jak było na randce? Jak starszy brat?- byłam w lekkim szoku. Koleś się mnie pyta jak było na randce. To trochę dziwne.
- No... można tak powiedzieć.
- Nie powiem ci Jason. Wybij to sobie z głowy- przewróciłam oczami.- idę się ogarnąć- wstałam, zasunęłam krzesło i kierowałam się w stronę schodów.
- Chyba idziesz się stroić dla Louis'a- krzyknął żartobliwie.
- Zamknij się!- krzyknęłam wchodząc po schodach.
Pomalowałam rzęsy tuszem, nałożyłam pomadkę ochronną, rozczesałam ponownie włosy. Założyłam czarne trampki, krótkie jeans szorty i czarną koszulkę na ramiączka ze złotym napisem "I don't care". Chwyciłam za szarą torebkę, do której wrzuciłam telefon, portfel, słuchawki, klucze, dokumenty, pomadkę, tusz do rzęs, szczotkę do włosów i wsuwki. Psiknęłam się perfumami, które też wrzuciłam do torebki i zeszłam na dół.
Jason wybrał granitowego peugeot. Okazało się, że moi nowi znajomi mieszkają 5 willi dalej.
- Wrócę o 20:30. Pamiętaj Just!
- Ok. Pa!- wysiadłam z samochodu machając radośnie do odjeżdżającego Jasona.
Nawet nie zdążyłam zapukać, a już mi otworzono drzwi.
- Hej Just!- zawołał Harry dając mi buziaka w policzek i wciągając za nadgarstek do środka.- właśnie gramy w fifa 13.- dodał z uśmiechem na twarzy lokaty chłopak.
- Fifa 13? Ostrzegam, że jestem mistrzynią w fifa- uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Zobaczymy mała.- chłopak zaprowadził mnie do salonu, gdzie Naill z Zayn'em już rozgrywali mecz. Szukałam po drodze Louis'a. Niestety bezskutecznie.
- Hej chłopcy! - krzyknęłam, a Niall i Zayn zatrzymali grę i przyszli się ze mną przywitać.
- Just. Jak fajnie cię znowu widzieć- uściskał mnie blondasek.
- No jak tam było na randce? Słyszałem, że zgrywałaś niedostępną.- zaśmiał się Zayn.
- Słyszałam, że lubisz takie- uniosłam znacząco brwi.
- Wiesz to kusząca propozycja. Ja i ty czyli randka, ale Louis był pierwszy.- zaśmiał się chwytając mnie w talii.
- Louis zawsze będzie pierwszy czarnuszku- wyszeptałam mu do ucha.
- Wiesz może lepiej będzie, jak zagramy, bo za bardzo mnie pociągasz- uśmiechnął się i odszedł ode mnie puszczając mi buziaka. Ja zwróciłam się do blondyna, który przyglądał się całemu zajściu.
- Nie wiesz może gdzie jest Liam, albo Louis?
- Liam powinien już tu być -chłopak zerknął za mnie, ale nie zdążyłam się obrócić, bo ktoś zakrył mi oczy rękoma.
- Amm... Liam?- spytałam niepewnie. Wahałam się pomiędzy Liam, a Louis.
- Już myślałem, że powiesz Louis.- powiedział chłopak przytulając się do mnie.
- Ja też tak myślałem. Bo przecież "Louis zawsze będzie pierwszy".- zacytował mnie Zayn.
- Nie bądź taki zazdrosny.- wytknęłam mu język.
- To co? Kogo sobie wybierasz na przeciwnika?- spytał Liam.
- Hmm... Zayn!- spojrzałam na niego cwaniacko.
- Nie dasz sobie rady mała.- zaśmiał się chłopak.
- Nie schlebiaj już tak sobie.
- Zaczynajmy!- krzyknął mój rywal.
Zayn nie miał ze mną żadnych szans. Mam brata, który non stop gra w tę grę, więc musiałam grać razem z nim, co bardzo mi się teraz przydało. Bez problemu go pokonałam. Zayn'owi zrobiło się głupio.
- Dobra mała wybacz, że w ciebie zwątpiłem. To jak umówimy się?- spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Chyba śnisz kochanie- zaśmiałam się, a chłopcy zaczęli głośno brechtać z czarnuszka. Liam poszedł po jedzenie do kuchni, bo Niall już zgłodniał. Poszłam mu pomóc.
- Liam... gdzie jest Louis?
- Pojechał nad jezioro.
- Sam?- spytałam zdenerwowana. Może wrócił do swojej byłej i ma mnie teraz gdzieś?
- Tak.- odparł całkowicie naturalnie- nie martw się Just. On i Eleanor to przeszłość.- spojrzał mi w oczy z troską- co się dzieje?- spytał nie przestając patrzeć w moje brązowe oczy.
- Nic. Wszystko jest okej.- skłamałam, a chłopak to wyczuł.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi Just. Martwię się- dodał przytulając mnie do siebie. Czułam, że mogę mu powiedzieć wszystko. Jak prawdziwemu przyjacielowi.
- Dziwi mnie to, że Louis zerwał z tą swoją byłą.
- Niestety ja nie znam szczegółów, więc ci nie pomogę- posmutniał
- Liam mógłbyś mnie zawieść do Louis'a? Prooooszęęę- na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Co od razu zauważył.
- No dobra, ale ostrzegam to półtorej godziny drogi.
- Nie martw się, jakoś wytrzymam- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Wyprowadzę samochód, a ty zanieś Niall'owi te kanapki bo chłopak nam padnie z głodu. Nie jadł jakąś godzinę.- zaśmiał się i zniknął w drzwiach od garażu. Zaniosłam chłopakom kanapki, a Niall od razu się na nie rzucił. Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam przed dom, gdzie czekał na mnie Liam. Wsiadłam do samochodu.
- Czemu pojechał nad jezioro? Przecież dobrze wiedział, że tu będę. Unika mnie?- spochmurniałam.
- Nie unika cię.- odpaarł
- Więc czemu go nie ma w domu?
- Nie mam pojęcia.
Nie chciałam dłużej rozmawiać na ten temat z Liam'em, bo wiedziałam, że chłopak i tak mi niczego nie powie. W końcu dojechaliśmy na miejsce.
- No to jesteśmy na miejscu- powiedział wjeżdżając w głąb lasu.
- Gdzie tu jest niby Louis?- spytałam zrezugnowana.
- Siedzi na trawie przy jeziorze.- wskazał palcem.- Just ja już będę jechał. To pa.
- O matko... - wysiadłam z auta.- Louis!- krzyknęłam biegnąc w jego kierunku.Dotarłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
- Just? Co ty tutaj robisz?
- Jacie Louis martwiłam się o ciebie.
- Nie potrzebnie. Nic mi nie jest.
- Skąd mogłam to wiedzieć?! Nawet nie napisałeś!
- A dostałem twój numer?!
- A prosiłeś o niego?!
- Wygrałaś- dodał z lekkim, udawanym uśmiechem.
- W ogóle co ty tutaj robisz?! Czemu nie jesteś w domu z chłopakami?! Czekałam na ciebie.-ostatnie zdanie wypowiedziałam ze smutkiem na twarzy.
- Musiałem przemyśleć parę spraw.- nadal mnie obejmował w talii.
- Na przykład, jak się mnie pozbyć by wrócić do Eleanor?- spytałam ze złością w oczach.
- Co?! Skąd ci to przyszło do głowy?!- zaczął na mnie krzyczeć.
- Może stąd, że mnie unikasz?!- odepchnęłam go od siebie.- Trzeba było się porządnie zastanowić za nim mnie pocałowałeś, zanim zerwałeś z Eleanor! Trzeba było się porządnie zastanowić, zanim kazałeś mnie tu sprowadzić-ledwo powstrzymywałam się od płaczu.
- Nie mów tak! Jedyne czego żałuje to to, że nie poznałem ciebie wcześniej, że pozwoliłem wejść Eleanor do mojego życia! Skąd wiesz, że to ja kazałem ciebie tu sprowadzić?!
- Jason wszytko mi powiedział! Mógł mnie olać! Już bym wolała zostać w Polsce i nadal pracować w sklepie niżeli cierpieć tak jak teraz!- tym razem łza pociekła po moim policzku.
- Just przepraszam, powinienem zostać w domu z...
- Nie odzywaj się do mnie- odeszłam od niego wycierając wierzchem dłoni łzy spływające po moim policzku. Skrzyżowałam ręce na piersiach i szłam dalej przed siebie. Nagle ktoś mnie łapie za ramię. Obracam się. To Louis.
- Dlaczego się ze mną umówiłeś?- spytałam totalnie zdołowana.
- Bo się w tobie zakochałem.
- Nie wierzę ci.
- Dlaczego?
- Bo z twojego zachowania wynika zupełnie co innego.
- Czyli co?! Wynika to, że cię kocham?!
- Jak ty możesz mnie kochać skoro znamy się trzy dni?! Nic praktycznie o mnie nie wiesz!
- Kocham cię i to mi wystarczy! Ty mnie też musisz kochać skoro tu jesteś!
- Jestem tu, ponieważ chciałam ci coś wyjaśnić!
- I co mi wyjaśniłaś?! Bo ja nie wiem!
- To że cię nie kocham i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.- teraz mówiłam szeptem. Te słowa nie mogły mi przejść przez gardło.
- Za późno już nas coś łączy.
- Tak wiem. I cieszę się, że je mam. To są moje najwspanialsze wspomnienia w życiu.
- Więc czemu sama siebie oszukujesz?!
- Bo tak jest prościej!
- Właśnie, że nie jest! Nie widzisz tego Just?!
- To ty nie widzisz swojego postępowania, ani tego, że mnie już straciłeś!-odeszłam od niego i szłam twardo w kierunku drogi. Gdy się obejrzałam Louis'a już nie było. Więc mu na mnie nie zależało. W domu muszę być za około 4 godziny, więc muszę przyśpieszyć, a raczej muszę biec. Usłyszałam silnik samochodu. Zeszłam z drogi i szłam dalej nie zwracając uwagi na samochód.
- Wsiadaj Just!- zawołał Louis.
- Nie dzięki. Przejdę się!
- Chcesz się przejść 100 km?
- Nawet 200 byle by nie z tobą!
- Daj spokój! Wsiadaj.
- Ogłuchłeś?!
- Trochę- zatrzymał samochód i wyszedł z niego. Wziął mnie na ręce.
- Co ty do cholery robisz?!- próbowałam mu się wyrwać.
- Skoro sama nie chciałaś wsiąść do auta to ja cię do niego wsadzę.
- Puszczaj mnie w tej chwili!- posadził mnie w fotelu pasażera, zapiął pasami i zablokował drzwiczki.
- Wypuść mnie stąd!
- W czasie jazdy to niebezpieczne.
- Nawet nie ruszyliśmy!
- Teraz już tak- parsknął śmiechem.
- Nienawidzę cię.
- Wiem, że mnie kochasz.
- Jasne all day all night- dodałam z ironią.
- Skoro chcesz to możemy stanąć na parkingu i w ten sposób zaliczymy dzień- uniósł znacząco brwi.
- Wyjdź.
- Oj uśmiechnij się Just.
- Tak, rzeczywiście mam ku temu powód.
- Jasne, że masz, przecież jesteś tu ze mną.
- Masz wysokie mniemanie o sobie.- podczas naszej pogawędki ani razu na niego nie spojrzałam.
- Nie ja, tylko moje fanki.- dodał całkowicie poważnie.
- Stanowczo za wysoko cię oceniają. Stajesz się próżny i zapatrzony w siebie.
- Co? Ja próżny i zapatrzony w siebie? Może nazwiesz mnie jeszcze egoistą?
- Racja. Próżny, zapatrzony w siebie egoista imieniem Louis.
- Wystarczyło zabawny, cudowny i gorący przystojniak imieniem Louis- zaśmiał się.
- Jakie zabawne... chwila... czemu zjeżdżamy na pobocze?
- Amm... skończyła nam się benzyna.
- To wyciągnij zapasowy kanister.
- To... był zapasowy kanister z paliwem.
- Co?! Utknęliśmy tu?!Przecież tędy nikt nie jeździ!- wpadłam w panikę.
- Ej spokój Just. Uspokój się- przyciągnął mnie do siebie i przytulił najczulej jak tylko umiał.- Wszystko będzie dobrze. Tylko... daj mi chwilę. Chwilkę, okej Just?
- Okej Louis. Ufam tobie i nie schrzań tego.- czułam, że nie wie co robić.
- Czekaj- odsunął mnie lekko od siebie.- Zadzwonię do Zayn'a. Przywiezie nam paliwo- przyłożył telefon do ucha.
- Dobra- stałam zszokowana.
- Cholera nie ma zasięgu!
- Louis nie długo będzie ciemno. Boję się.- Wtuliłam się w jego męskie ramiona.
- Nie bój się. Ze mną jesteś bezpieczna.
- Matko... to wygląda, jak w horrorze.
- Just, Just spokój. Proszę cię- chłopak spojrzał mi prosto w oczy. Odsunęłam się od niego i wyjęłam telefon z torebki. Szłam w przeciwną stronę niż jechaliśmy.
- Jest! Mam! Louis mam zasięg!- krzyczałam uradowana.
- Po co ci taki wielki dom?
- Dla lansu- parsknął śmiechem.
- A tak na serio?
- Tak na serio, to mam bardzo dużą rodzinę, która mnie czasem odwiedza.
- Żona i dzieci?
- Nie. Nie jestem żonaty ani dzietny. Miałem na myśli moich rodziców i moje rodzeństwo z dziećmi.
- Powiedz, jak to możliwe, że takie ciacho, jak ty nie ma dziewczyny, narzeczonej lub żony? Chyba, że jesteś gejem?- facet się zakrztusił kawą.
- Nie! Jestem zajęty promowaniem nowych talentów.
- Od kiedy się tym zajmujesz?
- Od 4 lat. Natomiast managerem jestem od trzech dni.- zaśmiał się.
- Dlaczego akurat mnie wybrałeś?- podparłam brodę.
- Szczerze? To nie ja ciebie odkryłem.- podrapał się po głowie.
- Więc kto?
- Louis Tomlinson i Liam Payne- wstał od stołu i włożył talerzyk wraz z kubkiem do zmywarki.
- Żartujesz sobie ze mnie?- wstałam i podeszłam do niego z otwartą buzią w idealną literę "o".
- Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.-zaśmiał się- Nie żartuje. To naprawdę oni.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej?
- Nie miałem takiej potrzeby. A no tak... prawie bym zapomniał. Zawiozę cię dzisiaj do chłopaków. Nie chcę, żebyś była sama w tak dużym domu. Ja muszę pojechać na miasto załatwić parę spraw.
- Okej- uśmiechnęłam się najładniej, jak potrafiłam.
- Więc Just. Jak się wczoraj bawiłaś z Louis'em?
- Pytasz mnie, jak było na randce? Jak starszy brat?- byłam w lekkim szoku. Koleś się mnie pyta jak było na randce. To trochę dziwne.
- No... można tak powiedzieć.
- Nie powiem ci Jason. Wybij to sobie z głowy- przewróciłam oczami.- idę się ogarnąć- wstałam, zasunęłam krzesło i kierowałam się w stronę schodów.
- Chyba idziesz się stroić dla Louis'a- krzyknął żartobliwie.
- Zamknij się!- krzyknęłam wchodząc po schodach.
Pomalowałam rzęsy tuszem, nałożyłam pomadkę ochronną, rozczesałam ponownie włosy. Założyłam czarne trampki, krótkie jeans szorty i czarną koszulkę na ramiączka ze złotym napisem "I don't care". Chwyciłam za szarą torebkę, do której wrzuciłam telefon, portfel, słuchawki, klucze, dokumenty, pomadkę, tusz do rzęs, szczotkę do włosów i wsuwki. Psiknęłam się perfumami, które też wrzuciłam do torebki i zeszłam na dół.
Jason wybrał granitowego peugeot. Okazało się, że moi nowi znajomi mieszkają 5 willi dalej.
- Wrócę o 20:30. Pamiętaj Just!
- Ok. Pa!- wysiadłam z samochodu machając radośnie do odjeżdżającego Jasona.
Nawet nie zdążyłam zapukać, a już mi otworzono drzwi.
- Hej Just!- zawołał Harry dając mi buziaka w policzek i wciągając za nadgarstek do środka.- właśnie gramy w fifa 13.- dodał z uśmiechem na twarzy lokaty chłopak.
- Fifa 13? Ostrzegam, że jestem mistrzynią w fifa- uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Zobaczymy mała.- chłopak zaprowadził mnie do salonu, gdzie Naill z Zayn'em już rozgrywali mecz. Szukałam po drodze Louis'a. Niestety bezskutecznie.
- Hej chłopcy! - krzyknęłam, a Niall i Zayn zatrzymali grę i przyszli się ze mną przywitać.
- Just. Jak fajnie cię znowu widzieć- uściskał mnie blondasek.
- No jak tam było na randce? Słyszałem, że zgrywałaś niedostępną.- zaśmiał się Zayn.
- Słyszałam, że lubisz takie- uniosłam znacząco brwi.
- Wiesz to kusząca propozycja. Ja i ty czyli randka, ale Louis był pierwszy.- zaśmiał się chwytając mnie w talii.
- Louis zawsze będzie pierwszy czarnuszku- wyszeptałam mu do ucha.
- Wiesz może lepiej będzie, jak zagramy, bo za bardzo mnie pociągasz- uśmiechnął się i odszedł ode mnie puszczając mi buziaka. Ja zwróciłam się do blondyna, który przyglądał się całemu zajściu.
- Nie wiesz może gdzie jest Liam, albo Louis?
- Liam powinien już tu być -chłopak zerknął za mnie, ale nie zdążyłam się obrócić, bo ktoś zakrył mi oczy rękoma.
- Amm... Liam?- spytałam niepewnie. Wahałam się pomiędzy Liam, a Louis.
- Już myślałem, że powiesz Louis.- powiedział chłopak przytulając się do mnie.
- Ja też tak myślałem. Bo przecież "Louis zawsze będzie pierwszy".- zacytował mnie Zayn.
- Nie bądź taki zazdrosny.- wytknęłam mu język.
- To co? Kogo sobie wybierasz na przeciwnika?- spytał Liam.
- Hmm... Zayn!- spojrzałam na niego cwaniacko.
- Nie dasz sobie rady mała.- zaśmiał się chłopak.
- Nie schlebiaj już tak sobie.
- Zaczynajmy!- krzyknął mój rywal.
Zayn nie miał ze mną żadnych szans. Mam brata, który non stop gra w tę grę, więc musiałam grać razem z nim, co bardzo mi się teraz przydało. Bez problemu go pokonałam. Zayn'owi zrobiło się głupio.
- Dobra mała wybacz, że w ciebie zwątpiłem. To jak umówimy się?- spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Chyba śnisz kochanie- zaśmiałam się, a chłopcy zaczęli głośno brechtać z czarnuszka. Liam poszedł po jedzenie do kuchni, bo Niall już zgłodniał. Poszłam mu pomóc.
- Liam... gdzie jest Louis?
- Pojechał nad jezioro.
- Sam?- spytałam zdenerwowana. Może wrócił do swojej byłej i ma mnie teraz gdzieś?
- Tak.- odparł całkowicie naturalnie- nie martw się Just. On i Eleanor to przeszłość.- spojrzał mi w oczy z troską- co się dzieje?- spytał nie przestając patrzeć w moje brązowe oczy.
- Nic. Wszystko jest okej.- skłamałam, a chłopak to wyczuł.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi Just. Martwię się- dodał przytulając mnie do siebie. Czułam, że mogę mu powiedzieć wszystko. Jak prawdziwemu przyjacielowi.
- Dziwi mnie to, że Louis zerwał z tą swoją byłą.
- Niestety ja nie znam szczegółów, więc ci nie pomogę- posmutniał
- Liam mógłbyś mnie zawieść do Louis'a? Prooooszęęę- na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Co od razu zauważył.
- No dobra, ale ostrzegam to półtorej godziny drogi.
- Nie martw się, jakoś wytrzymam- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Wyprowadzę samochód, a ty zanieś Niall'owi te kanapki bo chłopak nam padnie z głodu. Nie jadł jakąś godzinę.- zaśmiał się i zniknął w drzwiach od garażu. Zaniosłam chłopakom kanapki, a Niall od razu się na nie rzucił. Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam przed dom, gdzie czekał na mnie Liam. Wsiadłam do samochodu.
- Czemu pojechał nad jezioro? Przecież dobrze wiedział, że tu będę. Unika mnie?- spochmurniałam.
- Nie unika cię.- odpaarł
- Więc czemu go nie ma w domu?
- Nie mam pojęcia.
Nie chciałam dłużej rozmawiać na ten temat z Liam'em, bo wiedziałam, że chłopak i tak mi niczego nie powie. W końcu dojechaliśmy na miejsce.
- No to jesteśmy na miejscu- powiedział wjeżdżając w głąb lasu.
- Gdzie tu jest niby Louis?- spytałam zrezugnowana.
- Siedzi na trawie przy jeziorze.- wskazał palcem.- Just ja już będę jechał. To pa.
- O matko... - wysiadłam z auta.- Louis!- krzyknęłam biegnąc w jego kierunku.Dotarłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
- Just? Co ty tutaj robisz?
- Jacie Louis martwiłam się o ciebie.
- Nie potrzebnie. Nic mi nie jest.
- Skąd mogłam to wiedzieć?! Nawet nie napisałeś!
- A dostałem twój numer?!
- A prosiłeś o niego?!
- Wygrałaś- dodał z lekkim, udawanym uśmiechem.
- W ogóle co ty tutaj robisz?! Czemu nie jesteś w domu z chłopakami?! Czekałam na ciebie.-ostatnie zdanie wypowiedziałam ze smutkiem na twarzy.
- Musiałem przemyśleć parę spraw.- nadal mnie obejmował w talii.
- Na przykład, jak się mnie pozbyć by wrócić do Eleanor?- spytałam ze złością w oczach.
- Co?! Skąd ci to przyszło do głowy?!- zaczął na mnie krzyczeć.
- Może stąd, że mnie unikasz?!- odepchnęłam go od siebie.- Trzeba było się porządnie zastanowić za nim mnie pocałowałeś, zanim zerwałeś z Eleanor! Trzeba było się porządnie zastanowić, zanim kazałeś mnie tu sprowadzić-ledwo powstrzymywałam się od płaczu.
- Nie mów tak! Jedyne czego żałuje to to, że nie poznałem ciebie wcześniej, że pozwoliłem wejść Eleanor do mojego życia! Skąd wiesz, że to ja kazałem ciebie tu sprowadzić?!
- Jason wszytko mi powiedział! Mógł mnie olać! Już bym wolała zostać w Polsce i nadal pracować w sklepie niżeli cierpieć tak jak teraz!- tym razem łza pociekła po moim policzku.
- Just przepraszam, powinienem zostać w domu z...
- Nie odzywaj się do mnie- odeszłam od niego wycierając wierzchem dłoni łzy spływające po moim policzku. Skrzyżowałam ręce na piersiach i szłam dalej przed siebie. Nagle ktoś mnie łapie za ramię. Obracam się. To Louis.
- Dlaczego się ze mną umówiłeś?- spytałam totalnie zdołowana.
- Bo się w tobie zakochałem.
- Nie wierzę ci.
- Dlaczego?
- Bo z twojego zachowania wynika zupełnie co innego.
- Czyli co?! Wynika to, że cię kocham?!
- Jak ty możesz mnie kochać skoro znamy się trzy dni?! Nic praktycznie o mnie nie wiesz!
- Kocham cię i to mi wystarczy! Ty mnie też musisz kochać skoro tu jesteś!
- Jestem tu, ponieważ chciałam ci coś wyjaśnić!
- I co mi wyjaśniłaś?! Bo ja nie wiem!
- To że cię nie kocham i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.- teraz mówiłam szeptem. Te słowa nie mogły mi przejść przez gardło.
- Za późno już nas coś łączy.
- Tak wiem. I cieszę się, że je mam. To są moje najwspanialsze wspomnienia w życiu.
- Więc czemu sama siebie oszukujesz?!
- Bo tak jest prościej!
- Właśnie, że nie jest! Nie widzisz tego Just?!
- To ty nie widzisz swojego postępowania, ani tego, że mnie już straciłeś!-odeszłam od niego i szłam twardo w kierunku drogi. Gdy się obejrzałam Louis'a już nie było. Więc mu na mnie nie zależało. W domu muszę być za około 4 godziny, więc muszę przyśpieszyć, a raczej muszę biec. Usłyszałam silnik samochodu. Zeszłam z drogi i szłam dalej nie zwracając uwagi na samochód.
- Wsiadaj Just!- zawołał Louis.
- Nie dzięki. Przejdę się!
- Chcesz się przejść 100 km?
- Nawet 200 byle by nie z tobą!
- Daj spokój! Wsiadaj.
- Ogłuchłeś?!
- Trochę- zatrzymał samochód i wyszedł z niego. Wziął mnie na ręce.
- Co ty do cholery robisz?!- próbowałam mu się wyrwać.
- Skoro sama nie chciałaś wsiąść do auta to ja cię do niego wsadzę.
- Puszczaj mnie w tej chwili!- posadził mnie w fotelu pasażera, zapiął pasami i zablokował drzwiczki.
- Wypuść mnie stąd!
- W czasie jazdy to niebezpieczne.
- Nawet nie ruszyliśmy!
- Teraz już tak- parsknął śmiechem.
- Nienawidzę cię.
- Wiem, że mnie kochasz.
- Jasne all day all night- dodałam z ironią.
- Skoro chcesz to możemy stanąć na parkingu i w ten sposób zaliczymy dzień- uniósł znacząco brwi.
- Wyjdź.
- Oj uśmiechnij się Just.
- Tak, rzeczywiście mam ku temu powód.
- Jasne, że masz, przecież jesteś tu ze mną.
- Masz wysokie mniemanie o sobie.- podczas naszej pogawędki ani razu na niego nie spojrzałam.
- Nie ja, tylko moje fanki.- dodał całkowicie poważnie.
- Stanowczo za wysoko cię oceniają. Stajesz się próżny i zapatrzony w siebie.
- Co? Ja próżny i zapatrzony w siebie? Może nazwiesz mnie jeszcze egoistą?
- Racja. Próżny, zapatrzony w siebie egoista imieniem Louis.
- Wystarczyło zabawny, cudowny i gorący przystojniak imieniem Louis- zaśmiał się.
- Jakie zabawne... chwila... czemu zjeżdżamy na pobocze?
- Amm... skończyła nam się benzyna.
- To wyciągnij zapasowy kanister.
- To... był zapasowy kanister z paliwem.
- Co?! Utknęliśmy tu?!Przecież tędy nikt nie jeździ!- wpadłam w panikę.
- Ej spokój Just. Uspokój się- przyciągnął mnie do siebie i przytulił najczulej jak tylko umiał.- Wszystko będzie dobrze. Tylko... daj mi chwilę. Chwilkę, okej Just?
- Okej Louis. Ufam tobie i nie schrzań tego.- czułam, że nie wie co robić.
- Czekaj- odsunął mnie lekko od siebie.- Zadzwonię do Zayn'a. Przywiezie nam paliwo- przyłożył telefon do ucha.
- Dobra- stałam zszokowana.
- Cholera nie ma zasięgu!
- Louis nie długo będzie ciemno. Boję się.- Wtuliłam się w jego męskie ramiona.
- Nie bój się. Ze mną jesteś bezpieczna.
- Matko... to wygląda, jak w horrorze.
- Just, Just spokój. Proszę cię- chłopak spojrzał mi prosto w oczy. Odsunęłam się od niego i wyjęłam telefon z torebki. Szłam w przeciwną stronę niż jechaliśmy.
- Jest! Mam! Louis mam zasięg!- krzyczałam uradowana.
sobota, 17 sierpnia 2013
4
Chłopak zaprowadził mnie do garażu. Wybrał samochód, otworzył mi drzwiczki i ostrożnie je zamknął gdy tylko zajęłam miejsce pasażera. W błyskawicznym tempie siedział już na miejscu kierowcy.
- Twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna, o to, że wozisz się z jakąś obcą laską po mieście?- spytałam zdziwiona.
- Amm... raczej nie będzie- chłopak miał wzrok wbity w jezdnię.
- Na pewno?- ciągnęłam dalej temat.
- Just ona nie ma już nic do gadania. Zerwałem z nią. Więc jej zdanie mnie nie interesuje- tym razem spojrzał mi prosto w oczy.
- Dobra nie pytam o szczegóły. W sumie średnio mnie to interesuje- dodałam z ironią na co on parsknął śmiechem- Czemu mnie obgadywaliście Louis?- chciałam rozładować napięcie.
- Kiedy?- zaśmiał się nie spuszczając z oka drogi.
- Dzisiaj rano. Co masz amnezję?- spytałam ironicznie spoglądając na jego twarz. Moją uwagę przykuł seksowny zarost Louis'a.
- A to... ja ciebie nie obgadywałem. To chłopaki mówili, że jesteś śliczna i takie tam- gdy to powiedział spojrzał mi w oczy i chwycił moją rękę, którą trzymałam na moim udzie.
- I takie tam?- ciągnęłam dalej temat.
- Tak takie tam- uniósł znacząco brwi.
- Jesteście okropni!- krzyknęłam uderzając go w brzuch.
- Ała! To bolało! Pożałujesz tego!- chłopak zaczął mnie łaskotać i nie chciał przestać.
- Proszę Lou! Przestań! Nie znoszę tego! Przepraszam! Już nie będę! Tylko proszę przestań!- wszystko mówiłam całkowicie szczerze. Nie znosiłam łaskotek. One są okropne. W końcu mnie zostawił w spokoju, bo musiał znaleźć miejsce parkingowe. Wyszliśmy z samochodu i od 13:00 do 23:20 zwiedzaliśmy London.
W drodze powrotnej włączyliśmy radio i akurat leciał kawałek One Direction.
( https://www.youtube.com/watch?v=QJO3ROT-A4E&list=RD02o_v9MY_FMcw )
Louis zaczął śpiewać więc szybko wyłączyłam radio.
- Co ty robisz? Wiesz ile dziewczyn by chciało być teraz tobą i słuchać mojego boskiego głosu?- zaśmiał się.
- Ale ja nie jestem jak inne. Po za tym słyszałam o niebo lepsze głosy od twojego, więc po co miałabym się tobą zachwycać?- chciałam zabrzmieć całkowicie serio i chyba mi się udało, bo Lou nie odezwał się do mnie ani słowem. Uśmiechnęłam się cwaniacko. Udało mi się zgasić Louis'a Tomlinson'a. W głębi duszy się ucieszyłam. Przypomniało mi się nasze zwiedzanie. Ludzie, którzy nas obserwowali mieli niezły ubaw z naszej dwójki. Zachowywaliśmy się jak para nastolatków. Lou ciągle mnie podnosił i mną kręcił, a ja próbowałam mu się wyrwać. Często mnie obejmował w talii i się do mnie przytulał dając całusa w policzek. Przyznam szczerze, że mi się to podobało. Czułam się przy nim bezpiecznie.
- Just słyszysz mnie?- pytał machając mi przed oczyma dłonią.
- Tak już wróciłam na Ziemię - zaśmiałam się.
- Jesteśmy już pod twoim domem.- chłopak wyszedł z samochodu, otworzył moje drzwiczki i podał mi rękę, aby mi pomóc z wyjściem. Zatrzasnęłam za sobą drzwiczki. Louis chwycił mnie w talii patrząc mi się prosto w oczy.
- Świetnie się dzisiaj bawiłem Just- nawet na chwilę nie poluźnił rąk na mojej talii.
- Ja też... na serio ja też się dobrze bawiłam- uśmiechnęłam się szczerze.
- Gadka jak z filmu nie uważasz?- parsknął śmiechem.
- Faktycznie- również zaczęłam się śmiać.
- Jesteś wspaniałą dziewczyną Just. -przestał się śmiać i spojrzał mi w oczy opierając się o samochód.
- Kiepska bajera Lou.- pokręciłam przecząco głową.
- Może dla ciebie, ale inne od razu by zemdlały. -przyciągnął mnie do siebie i namiętnie zaczął całować. Oczywiście oddałam pocałunek. Czułam, jak się rozpływam. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Sama nie wiem, jak mogłam się tak zachować. Przy nim zupełnie straciłam rozum. Niestety dostałam sms'a i musieliśmy zakończyć to co właśnie robiliśmy.
- To też była kiepska bajera?- zapytał unosząc znacząco brwi i uśmiechając się cwaniacko.
- Tym razem się postarałeś Tomlinson- wytknęłam mu język.
- Więc...
- Więc...?- ciągnęłam dalej.
- Do jutra- dał mi delikatnego buziaka w usta.
- Do jutra Lou.- chłopak trzymał moją dłoń i puścił gdy zaczęłam odchodzić w stronę domu.
Gdy stanęłam obok drzwi obróciłam się, a Louis nadal stał oparty o auto z założonymi rękami na klatce piersiowej. Pomachałam mu. Odwzajemnił gest weszłam do domu i spojrzałam przez okno. Jego samochód właśnie zniknął za zakrętem. Szłam w kierunku schodów gdy nagle zobaczyłam Jasona krzyżującego ręce na piersiach.
- Gdzie byłaś Just?
- Przecież wysłałam ci wiadomość. Byłam z Louis'em zwiedzić London.
- Ale wiadomość mógł napisać ktoś inny. Martwiłem się o ciebie.
- Nie potrzebnie Jason. Manager 1D miał do ciebie zadzwonić i cię o wszystkim powiadomić.
- Zadzwonił i wykonał swoje zadanie.
Nie miałam ochoty dłużej z nim dyskutować. Byłam zmęczona.
- Oh... jesteś taki seksowny, jak się złościsz- powiedziałam poprawiając kołnierz jego bordowej koszuli.
- Co ty robisz?- spytał zgubiony.
- Nic. Przecież nie mogę podrywać swojego managera. Najprzystojniejszego na całym świecie.- puściłam do niego oczko.
- Idź już lepiej spać.
- W takim razie... dobranoc przystojniaku.- przejechałam ręką po jego torsie. Muszę przyznać, że wyczuwałam lekki kaloryfer.
- Dobranoc Just.
Uwielbiałam udawać, że go podrywam. Wtedy się peszy i odpuszcza, jak każdy facet. Byłam strasznie zmęczona więc szybko się umyłam, przebrałam w piżamę, umyłam zęby, uczesałam mokre włosy w warkocza, nasmarowałam twarz kremem i poszłam do łóżka. Niesamowite w jak krótkim czasie usnęłam.
- Twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna, o to, że wozisz się z jakąś obcą laską po mieście?- spytałam zdziwiona.
- Amm... raczej nie będzie- chłopak miał wzrok wbity w jezdnię.
- Na pewno?- ciągnęłam dalej temat.
- Just ona nie ma już nic do gadania. Zerwałem z nią. Więc jej zdanie mnie nie interesuje- tym razem spojrzał mi prosto w oczy.
- Dobra nie pytam o szczegóły. W sumie średnio mnie to interesuje- dodałam z ironią na co on parsknął śmiechem- Czemu mnie obgadywaliście Louis?- chciałam rozładować napięcie.
- Kiedy?- zaśmiał się nie spuszczając z oka drogi.
- Dzisiaj rano. Co masz amnezję?- spytałam ironicznie spoglądając na jego twarz. Moją uwagę przykuł seksowny zarost Louis'a.
- A to... ja ciebie nie obgadywałem. To chłopaki mówili, że jesteś śliczna i takie tam- gdy to powiedział spojrzał mi w oczy i chwycił moją rękę, którą trzymałam na moim udzie.
- I takie tam?- ciągnęłam dalej temat.
- Tak takie tam- uniósł znacząco brwi.
- Jesteście okropni!- krzyknęłam uderzając go w brzuch.
- Ała! To bolało! Pożałujesz tego!- chłopak zaczął mnie łaskotać i nie chciał przestać.
- Proszę Lou! Przestań! Nie znoszę tego! Przepraszam! Już nie będę! Tylko proszę przestań!- wszystko mówiłam całkowicie szczerze. Nie znosiłam łaskotek. One są okropne. W końcu mnie zostawił w spokoju, bo musiał znaleźć miejsce parkingowe. Wyszliśmy z samochodu i od 13:00 do 23:20 zwiedzaliśmy London.
W drodze powrotnej włączyliśmy radio i akurat leciał kawałek One Direction.
( https://www.youtube.com/watch?v=QJO3ROT-A4E&list=RD02o_v9MY_FMcw )
Louis zaczął śpiewać więc szybko wyłączyłam radio.
- Co ty robisz? Wiesz ile dziewczyn by chciało być teraz tobą i słuchać mojego boskiego głosu?- zaśmiał się.
- Ale ja nie jestem jak inne. Po za tym słyszałam o niebo lepsze głosy od twojego, więc po co miałabym się tobą zachwycać?- chciałam zabrzmieć całkowicie serio i chyba mi się udało, bo Lou nie odezwał się do mnie ani słowem. Uśmiechnęłam się cwaniacko. Udało mi się zgasić Louis'a Tomlinson'a. W głębi duszy się ucieszyłam. Przypomniało mi się nasze zwiedzanie. Ludzie, którzy nas obserwowali mieli niezły ubaw z naszej dwójki. Zachowywaliśmy się jak para nastolatków. Lou ciągle mnie podnosił i mną kręcił, a ja próbowałam mu się wyrwać. Często mnie obejmował w talii i się do mnie przytulał dając całusa w policzek. Przyznam szczerze, że mi się to podobało. Czułam się przy nim bezpiecznie.
- Just słyszysz mnie?- pytał machając mi przed oczyma dłonią.
- Tak już wróciłam na Ziemię - zaśmiałam się.
- Jesteśmy już pod twoim domem.- chłopak wyszedł z samochodu, otworzył moje drzwiczki i podał mi rękę, aby mi pomóc z wyjściem. Zatrzasnęłam za sobą drzwiczki. Louis chwycił mnie w talii patrząc mi się prosto w oczy.
- Świetnie się dzisiaj bawiłem Just- nawet na chwilę nie poluźnił rąk na mojej talii.
- Ja też... na serio ja też się dobrze bawiłam- uśmiechnęłam się szczerze.
- Gadka jak z filmu nie uważasz?- parsknął śmiechem.
- Faktycznie- również zaczęłam się śmiać.
- Jesteś wspaniałą dziewczyną Just. -przestał się śmiać i spojrzał mi w oczy opierając się o samochód.
- Kiepska bajera Lou.- pokręciłam przecząco głową.
- Może dla ciebie, ale inne od razu by zemdlały. -przyciągnął mnie do siebie i namiętnie zaczął całować. Oczywiście oddałam pocałunek. Czułam, jak się rozpływam. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Sama nie wiem, jak mogłam się tak zachować. Przy nim zupełnie straciłam rozum. Niestety dostałam sms'a i musieliśmy zakończyć to co właśnie robiliśmy.
- To też była kiepska bajera?- zapytał unosząc znacząco brwi i uśmiechając się cwaniacko.
- Tym razem się postarałeś Tomlinson- wytknęłam mu język.
- Więc...
- Więc...?- ciągnęłam dalej.
- Do jutra- dał mi delikatnego buziaka w usta.
- Do jutra Lou.- chłopak trzymał moją dłoń i puścił gdy zaczęłam odchodzić w stronę domu.
Gdy stanęłam obok drzwi obróciłam się, a Louis nadal stał oparty o auto z założonymi rękami na klatce piersiowej. Pomachałam mu. Odwzajemnił gest weszłam do domu i spojrzałam przez okno. Jego samochód właśnie zniknął za zakrętem. Szłam w kierunku schodów gdy nagle zobaczyłam Jasona krzyżującego ręce na piersiach.
- Gdzie byłaś Just?
- Przecież wysłałam ci wiadomość. Byłam z Louis'em zwiedzić London.
- Ale wiadomość mógł napisać ktoś inny. Martwiłem się o ciebie.
- Nie potrzebnie Jason. Manager 1D miał do ciebie zadzwonić i cię o wszystkim powiadomić.
- Zadzwonił i wykonał swoje zadanie.
Nie miałam ochoty dłużej z nim dyskutować. Byłam zmęczona.
- Oh... jesteś taki seksowny, jak się złościsz- powiedziałam poprawiając kołnierz jego bordowej koszuli.
- Co ty robisz?- spytał zgubiony.
- Nic. Przecież nie mogę podrywać swojego managera. Najprzystojniejszego na całym świecie.- puściłam do niego oczko.
- Idź już lepiej spać.
- W takim razie... dobranoc przystojniaku.- przejechałam ręką po jego torsie. Muszę przyznać, że wyczuwałam lekki kaloryfer.
- Dobranoc Just.
Uwielbiałam udawać, że go podrywam. Wtedy się peszy i odpuszcza, jak każdy facet. Byłam strasznie zmęczona więc szybko się umyłam, przebrałam w piżamę, umyłam zęby, uczesałam mokre włosy w warkocza, nasmarowałam twarz kremem i poszłam do łóżka. Niesamowite w jak krótkim czasie usnęłam.
piątek, 16 sierpnia 2013
3
Gdy weszłam do jego domu zaniemówiłam po raz kolejny. Był ogromny. Miał chyba 10 sypialni, 10 łazienek, 5 salonów i jedną wielką kuchnio-jadalnie. Okazało się, że ma jeszcze kort tenisowy, kryty basen, siłownię, saunę i dłuuuugi korytarz z wieloma akwariami wypełnionymi egzotycznymi rybkami. W garażu miał 22 samochody i 10 rowerów. Jason zaprowadził mnie na piętro do mojego pokoju. Gdy otworzyłam wskazane przez mojego menagera drzwi ujrzałam cudowne połączenie gorzkiej i białej czekolady. Na środku pokoju stało ogromne dwuosobowe łóżko, na wprost niego toaletka, a co najważniejsze był miękki czekoladowy dywan. Postanowiłam rozpakować rzeczy do szafy z lustrem, która zajmowała całą lewą stronę pokoju aż do drzwi. W końcu się wypakowałam. Chwyciłam kosmetyczkę i poszłam w stronę łazienki. Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się ogromna wanna, która z łatwością pomieściłaby 6 osób, równie duży prysznic z hydromasażem, radiem i telefonem. Na wieszakach obok blatu z umywalką wisiało 5 ręczników i 2 szlafroki. Wypakowałam z mojej kosmetyczki tusz do rzęs, fluid, pomadkę ochronną, lakier do włosów, szczoteczkę do zębów, szczotkę do włosów, średnie opakowanie gumek do włosów, pastę do zębów i poukładałam to wszystko na blacie i na lusterku. Szampon i żel pod prysznic postawiłam na wannie, ponieważ tak owy zestaw stał już na półeczce pod prysznicem. Było już późno, więc wzięłam szybki prysznic namydlając ciało migdałowym żelem, a włosy miętowym szamponem. Zawinęłam włosy w różowy mały ręczniczek, który wisiał na wieszaku i wytarłam się zielonym średniej wielkości ręcznikiem. Zapomniałam z sypialni piżamy i bielizny. Okręcając ręcznik wokół ciała poszłam szybko do szafy i wyjęłam czarne spodenki i białą luźną koszulkę na ramiączkach z czarnym napisem "sweet dreams". Zabrałam również majtki w myszkę miki i czarny koronkowy stanik. Wiem, że nie był to szałowy ani seksowny komplet, ale nie miałam ochoty zakładać czegoś innego. Zawsze stawiałam na wygodę. Wróciłam do łazienki i ubrałam się. Rozwiesiłam ręczniki na tarasie. Poszłam rozczesać włosy i związać je w warkocza, aby te ułożyły się w naturalne fale. Umyłam pospiesznie zęby i wskoczyłam pod kołdrę.
NASTĘPNEGO DNIA
- Just otwieraj! Musisz szybko wstać, bo zaraz musimy być w studio! Justyna!- dochodziło do mnie pukanie do drzwi, a raczej walenie. Wstałam poszłam do łazienki umyłam twarz, zęby, zrobiłam lekki make-up, rozczesałam włosy i poszłam się przebrać. Chciałam wyglądać naturalnie, bo to najważniejsze. Ubieram się po swojemu czyli biała bokserka błękitne jeans, białe trampki,sweterek koloru eqru i mała torebka przez ramię. Jestem gotowa wyszłam na korytarz i ujrzałam zdenerwowanego Jason'a.
- Przepraszam, ale nic mi wczoraj nie powiedziałeś o tym, co ma się dzisiaj zdarzyć, więc nie bądź na mnie zły- uprzedziłam z góry i dodałam na mojej twarzy ironiczny uśmiech.
- Masz rację, a teraz już chodźmy, bo się spóźnimy- chwycił mnie za nadgarstek i prowadził w stronę garażu. Otworzył mi drzwi od strony pasażera i wsiadł do auta. Ruszyliśmy. W radiu właśnie leciała piosenka Bruno Mars- When I Was Your Man.
( https://www.youtube.com/watch?v=ekzHIouo8Q4 )
Bez namysłu zaczęłam śpiewać. Dojechaliśmy w końcu na miejsce. Jason, jak na gentaelman'a przystało otworzył mi drzwiczki i podał mi rękę, aby pomóc mi wysiąść z samochodu. Czułam się jak księżniczka, która wysiada z karety na spotkanie ze swoim księciem. Tylko, że moim księciem było studio. Zmierzając do wejścia ujrzałam mojego kolegę.
- Hej Ni!- pomachałam mu radośnie.
- Oo... hej Just!- zawołał z uśmiechem.
Weszliśmy z Jasonem do studio. Wybrali mi już piosenkę. Wczułam się w melodię i zaczęłam śpiewać. Nie byłam pewna czy dam sobie radę, ale spróbowałam.
(https://www.youtube.com/watch?v=_RRyniZG0Jo )
Wszyscy bardzo mnie chwalili. Poczułam się naprawdę doceniona. Wyszłam na chwilę z pomieszczenia, w celu napicia się herbaty. Zamiast automatu znalazłam kogoś zupełnie innego.
- Hej Just. Co tam?- spytał mnie Liam.
- Hej właśnie nagrałam swój pierwszy singiel. A ty? Co ty tutaj robisz?- spytałam lekko pogubiona.
- Amm... nie będę cię oszukiwał. Louis mnie tu przysłał.- odpowiedział drapiąc się po głowie.
- Louis? Po co?- teraz to już totalnie się pogubiłam.
- Raczej po kogo- poprawił mnie chłopak.
- W takim razie po kogo?- w ogóle nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje.
- Po ciebie- odpowiedział wypuszczając głośno powietrze z płuc.
- Nie rób sobie żartów. Mów co u was słychać- nie chciałam w to uwierzyć.
- Stęsknił się za tobą i moim zadaniem jest sprowadzenie ciebie do niego.- chwycił mnie za rękę i wsadził do auta. W bardzo krótkim czasie zajął miejsce kierowcy i ruszył.Chłopcy mieli willę, w której przesiadywali całą 5 gdy im się nudziło. Tam właśnie zawiózł mnie Liam.
- Liam, ale ja nie powiedziałam Jason'owi gdzie jestem. Będzie się martwił o mnie. Nie mam już nic na koncie, żeby do niego zadzwonić...
- Nie martw się już wszystko jest załatwione. Nasz menager zadzwonił do niego i o wszystkim mu powiedział -spojrzał na mnie z troską, jak starszy brat.
- Jak dostanę od niego ochrzan to ty i Louis też oberwiecie. Zrozumiano?- zażartowałam.
- Jasne- spojrzał na mnie z powagą, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Przypomniało mi się, że starczy mi na jednego sms'a więc takiego wysłałam do Jason'a:
' Nie martw się pojechałam z Liam'em Payne do domu chłopaków z One Direction. Wrócę niedługo. Kocham Just ;*'
- Louis powiedział ci, że za mną tęskni- zwróciłam się do chłopaka spoglądając na jego twarz.
Jedną rękę trzymał na kierownicy, a drugą na skrzyni biegów.
- Nie tak dosłownie- na moment spojrzał na mnie, po czym jego wzrok wrócił na jezdnię- Jest przybity. Jak tylko wspomnieliśmy twoje imię od razu pojawił się uśmiech na jego twarzy.
- Chwila... wspominaliście o mnie? Czyli mnie obgadywaliście! Liam, jak mogłeś?- uderzyłam chłopaka w żartach w brzuch.
- No wiesz... my tylko...
- O czym gadaliście Liam?!- spytałam całkowicie poważnie.
- O tym, że jesteś dobra... no wiesz...
- Nie nie wiem wyduś to z siebie- przerwałam mu.
- Jesteś dobrze śpiewasz... i z wyglądu też jesteś dobra...
- Rozumiem o co c chodzi. Czyli po prostu gadaliście o moim wyglądzie?
- Właśnie tak.- chłopak był zakłopotany.
- No wiesz... Polskie geny- zaśmiałam się.
- Dobrze mówisz... Polki są najpiękniejsze na świecie- uśmiechnął się zadziornie.
Nim się obejrzałam byłyśmy już na miejscu. Willa chłopaków była dwa razy większa niż ta, w której zamieszkiwałam. Liam zaprowadził mnie do salonu. Wyszedł i zaraz wrócił ze szklanką soku pomarańczowego.
- Poczekaj tu na niego- odłożył szklankę na stolik- chyba, że wolisz coś mocniejszego?- spytał spoglądając raz jeszcze na szklankę.
- Wolę to- uśmiechnęłam się do niego.- Ale dziękuję.
- Za co?- spytał zdziwiony.
- Za wszystko- uśmiechnęłam się, a ten nie pozostał mi dłużny i zniknął wchodząc po schodach.
Na Louis'a czekałam chyba z 2 minuty. Co prawda nie było to długo (dla innych) lecz czułam, że siedzę tam wieczność.
- Hej Just!- zawołał radośnie Louis i przytulił mnie mocno. Nie po przyjacielsku, bardziej z czułością.
- Hej Lou!- ledwo co mogłam oddychać.
- Wybacz ale...
- Ale się za mną stęskniłeś?
- Skąd...Liam! Zabije go!
- Bez przesady- parsknęłam śmiechem.
- Więc, jak ci się podoba London?- spytał patrząc mi się prosto w oczy.
- Szczerze? Nie miałam jeszcze okazji go zwiedzić. Nie miałam czasu.- chłopak bez słowa chwycił mnie za rękę.
- W takim razie jedziemy. Musisz zwiedzić moją stolicę!
NASTĘPNEGO DNIA
- Just otwieraj! Musisz szybko wstać, bo zaraz musimy być w studio! Justyna!- dochodziło do mnie pukanie do drzwi, a raczej walenie. Wstałam poszłam do łazienki umyłam twarz, zęby, zrobiłam lekki make-up, rozczesałam włosy i poszłam się przebrać. Chciałam wyglądać naturalnie, bo to najważniejsze. Ubieram się po swojemu czyli biała bokserka błękitne jeans, białe trampki,sweterek koloru eqru i mała torebka przez ramię. Jestem gotowa wyszłam na korytarz i ujrzałam zdenerwowanego Jason'a.
- Przepraszam, ale nic mi wczoraj nie powiedziałeś o tym, co ma się dzisiaj zdarzyć, więc nie bądź na mnie zły- uprzedziłam z góry i dodałam na mojej twarzy ironiczny uśmiech.
- Masz rację, a teraz już chodźmy, bo się spóźnimy- chwycił mnie za nadgarstek i prowadził w stronę garażu. Otworzył mi drzwi od strony pasażera i wsiadł do auta. Ruszyliśmy. W radiu właśnie leciała piosenka Bruno Mars- When I Was Your Man.
( https://www.youtube.com/watch?v=ekzHIouo8Q4 )
Bez namysłu zaczęłam śpiewać. Dojechaliśmy w końcu na miejsce. Jason, jak na gentaelman'a przystało otworzył mi drzwiczki i podał mi rękę, aby pomóc mi wysiąść z samochodu. Czułam się jak księżniczka, która wysiada z karety na spotkanie ze swoim księciem. Tylko, że moim księciem było studio. Zmierzając do wejścia ujrzałam mojego kolegę.
- Hej Ni!- pomachałam mu radośnie.
- Oo... hej Just!- zawołał z uśmiechem.
Weszliśmy z Jasonem do studio. Wybrali mi już piosenkę. Wczułam się w melodię i zaczęłam śpiewać. Nie byłam pewna czy dam sobie radę, ale spróbowałam.
(https://www.youtube.com/watch?v=_RRyniZG0Jo )
Wszyscy bardzo mnie chwalili. Poczułam się naprawdę doceniona. Wyszłam na chwilę z pomieszczenia, w celu napicia się herbaty. Zamiast automatu znalazłam kogoś zupełnie innego.
- Hej Just. Co tam?- spytał mnie Liam.
- Hej właśnie nagrałam swój pierwszy singiel. A ty? Co ty tutaj robisz?- spytałam lekko pogubiona.
- Amm... nie będę cię oszukiwał. Louis mnie tu przysłał.- odpowiedział drapiąc się po głowie.
- Louis? Po co?- teraz to już totalnie się pogubiłam.
- Raczej po kogo- poprawił mnie chłopak.
- W takim razie po kogo?- w ogóle nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje.
- Po ciebie- odpowiedział wypuszczając głośno powietrze z płuc.
- Nie rób sobie żartów. Mów co u was słychać- nie chciałam w to uwierzyć.
- Stęsknił się za tobą i moim zadaniem jest sprowadzenie ciebie do niego.- chwycił mnie za rękę i wsadził do auta. W bardzo krótkim czasie zajął miejsce kierowcy i ruszył.Chłopcy mieli willę, w której przesiadywali całą 5 gdy im się nudziło. Tam właśnie zawiózł mnie Liam.
- Liam, ale ja nie powiedziałam Jason'owi gdzie jestem. Będzie się martwił o mnie. Nie mam już nic na koncie, żeby do niego zadzwonić...
- Nie martw się już wszystko jest załatwione. Nasz menager zadzwonił do niego i o wszystkim mu powiedział -spojrzał na mnie z troską, jak starszy brat.
- Jak dostanę od niego ochrzan to ty i Louis też oberwiecie. Zrozumiano?- zażartowałam.
- Jasne- spojrzał na mnie z powagą, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Przypomniało mi się, że starczy mi na jednego sms'a więc takiego wysłałam do Jason'a:
' Nie martw się pojechałam z Liam'em Payne do domu chłopaków z One Direction. Wrócę niedługo. Kocham Just ;*'
- Louis powiedział ci, że za mną tęskni- zwróciłam się do chłopaka spoglądając na jego twarz.
Jedną rękę trzymał na kierownicy, a drugą na skrzyni biegów.
- Nie tak dosłownie- na moment spojrzał na mnie, po czym jego wzrok wrócił na jezdnię- Jest przybity. Jak tylko wspomnieliśmy twoje imię od razu pojawił się uśmiech na jego twarzy.
- Chwila... wspominaliście o mnie? Czyli mnie obgadywaliście! Liam, jak mogłeś?- uderzyłam chłopaka w żartach w brzuch.
- No wiesz... my tylko...
- O czym gadaliście Liam?!- spytałam całkowicie poważnie.
- O tym, że jesteś dobra... no wiesz...
- Nie nie wiem wyduś to z siebie- przerwałam mu.
- Jesteś dobrze śpiewasz... i z wyglądu też jesteś dobra...
- Rozumiem o co c chodzi. Czyli po prostu gadaliście o moim wyglądzie?
- Właśnie tak.- chłopak był zakłopotany.
- No wiesz... Polskie geny- zaśmiałam się.
- Dobrze mówisz... Polki są najpiękniejsze na świecie- uśmiechnął się zadziornie.
Nim się obejrzałam byłyśmy już na miejscu. Willa chłopaków była dwa razy większa niż ta, w której zamieszkiwałam. Liam zaprowadził mnie do salonu. Wyszedł i zaraz wrócił ze szklanką soku pomarańczowego.
- Poczekaj tu na niego- odłożył szklankę na stolik- chyba, że wolisz coś mocniejszego?- spytał spoglądając raz jeszcze na szklankę.
- Wolę to- uśmiechnęłam się do niego.- Ale dziękuję.
- Za co?- spytał zdziwiony.
- Za wszystko- uśmiechnęłam się, a ten nie pozostał mi dłużny i zniknął wchodząc po schodach.
Na Louis'a czekałam chyba z 2 minuty. Co prawda nie było to długo (dla innych) lecz czułam, że siedzę tam wieczność.
- Hej Just!- zawołał radośnie Louis i przytulił mnie mocno. Nie po przyjacielsku, bardziej z czułością.
- Hej Lou!- ledwo co mogłam oddychać.
- Wybacz ale...
- Ale się za mną stęskniłeś?
- Skąd...Liam! Zabije go!
- Bez przesady- parsknęłam śmiechem.
- Więc, jak ci się podoba London?- spytał patrząc mi się prosto w oczy.
- Szczerze? Nie miałam jeszcze okazji go zwiedzić. Nie miałam czasu.- chłopak bez słowa chwycił mnie za rękę.
- W takim razie jedziemy. Musisz zwiedzić moją stolicę!
Subskrybuj:
Posty (Atom)