sobota, 30 listopada 2013

29

Usłyszałam znajomy głos. Moje oczy się otworzyły. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam dwóch znajomych chłopaków.
- Liam? Zayn?- nie byłam pewna tego co widzę, bo miałam "mgłę" przed oczami. Ktoś mnie chwycił za dłoń i pociągnął w swoją stronę. Przetarłam powieki i mój wzrok wrócił. Faktycznie był to Zayn i Liam. Stałam schowana za czarnuszkiem
- Ooo zobacz jeszcze lepiej to te pedały.- zadrwił czarnoskóry chłopak. Liam wtedy nie wytrzymał uderzył go pięścią w twarz. Ten się przewrócił. Jego kolega w kapturze szybko uciekł z miejsca zdarzenia  wraz z innymi facetami.Chłopak leżący szybko się podniósł i wykonał tę samą czynność co swój kolega.
- Nic ci nie jest?- spytał Zayn przytulając mnie do siebie.
- Już nic. Musimy znaleźć Louis'a- wyszłam z uścisku chłopaka.
- Dobra ja go pójdę poszukać, a wy wracajcie do domu- powiedział Liam.
- Jesteś pewien, że chcesz go sam poszukać? Może niech Zayn pójdzie z tobą, a ja sama dojdę do domu.- zaproponowałam.
- Nie. Zayn zaprowadź ją do nas.- zwrócił się do czarnuszka głosem nie znającym sprzeciwu. Chłopak kiwnął głową i chwycił mnie za rękę. Liam szybko zniknął z moich oczu.
- Jak wy mnie tutaj znaleźliście?- spojrzałam pytająco na Malik'a.
- Liam kazał mi iść ze sobą, żeby znaleźć Tomo, więc tak cię znaleźliśmy.- wyjaśnił naturalnie.
- Harry mnie nie lubi prawda?- zapytałam głosem równie naturalnym, jak mój rozmówca.
- On jest jego najlepszym przyjacielem i martwi się o niego. On cię lubi tylko ostatnio ma zły humor i na wszystkich się wyżywa.- oznajmił spokojnie.
- No okej rozumiem, ale żeby zaraz mi mówić, że powinnam dać mojemu chłopakowi spokój...
- To wy jesteście parą?- spojrzał zdumiony.
- Kurczę nie powin... tak jesteśmy parą, znaczy chyba już nie jesteśmy... sama teraz nie wiem- uśmiechnęłam się do niego.- co u ciebie i Darii?- postanowiłam zmienić temat na nieco bardziej przyjemniejszy.
- Wszystko dobrze, tylko żaliła mi się, że do niej się nie odzywasz. Coś się stało?
- Tak. Przed moim wyjazdem do Afryki pokłóciłyśmy się. Od tamtej pory się nie odzywamy.
- Nie możecie się pogodzić? Bo od tamtego czasu ma nie za dobry humor i wiesz...
- Tak rozumiem, ale jak będzie chciała to się sama do mnie odezwie.
- Wy dziewczyny to macie jakieś głupie przyzwyczajenia. Chłopak musi pisać pierwszy, chłopak musi się starać, nigdy nie przepraszacie pierwsze, zawsze macie racje. Przez to, że nie chcesz się z nią pogodzić możesz stracić waszą przyjaźń. A tego chyba nie chcesz?
- Nie, nie chcę. Powiedz mi jak wam się układa?
- Dobrze. Ostatnio przyleciała do Lon... znaczy do LA...
- Była w UK?- spojrzałam na niego z żalem.- dlaczego nic mi nie powiedziała? Dlaczego ty mi nic nie powiedziałeś?- zamilkł.- idę do siebie- odeszłam od niego. Od razu za mną pobiegł i chwycił mnie za rękę.- ał... to boli...
- Przecież ledwo cię dotknąłem... o mamo...- spojrzał na mój zakrwawiony nadgarstek.- to tamci ci zrobili?- wskazał palcem na zakrwawioną rękę.
- Nie. Przewróciłam się, jak biegłam za Lou.- oznajmiłam zawstydzona. Nie zauważyłam kiedy dotarliśmy do domu. Zayn otworzył mi furtkę i weszłam za ogrodzenie. Poszliśmy do środka. Niall i Harry się wygłupiali. Gdy tylko zobaczyłam loczka zrobiłam się jeszcze bardziej nerwowa niżeli byłam wcześniej.
-Vas happening? - zawołał radośnie Zayn i dołączył do zabawy z chłopakami. Spojrzałam na swoje spodnie i zobaczyłam już większe plamy krwi na kolanach. Poszłam do kuchni i zaczęłam szukać po szafkach apteczki. Po długich poszukiwaniach odnalazłam ją. Powoli podwijałam nogawki, ponieważ przez zaschniętą krew przykleiły się do ran. Przyłożyłam do nich wilgotną ściereczkę i lekko je przemywałam. Później je odkaziłam i przykleiłam duży biały plaster na oba kolana. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Odłożyłam sprzęt medyczny na bok i poszłam na korytarz. Zobaczyłam Louis'a. Odetchnęłam z ulgą, bo na twarzy chłopaka nie było nowych zatarć, które mogły się pojawić po walce.
- Lou proszę porozmawiajmy- powiedziałam błagalnym tonem. Ściągnął kurtkę i podszedł do mnie, ale nie patrzał się na moją twarz.
- Co ci się stało?- wziął w swoje dłonie moje nadgarstki przyglądając się nim uważnie.
- Nic takiego... po prostu jestem niezdarą.- szybko zabrałam ręce z uścisku.
- Sama tego raczej nie opatrzysz- nadal nie spojrzał się na moją twarz.
- Dam sobie radę.- powiedziałam oschle. Denerwowało mnie to, że nie spojrzał się na mnie.
- Daj sobie pomóc...- chwycił ponownie moje nadgarstki i wszedł ze mną do kuchni. Posadził mnie na krześle. Obmył mi rany.- to trochę będzie piekło- uprzedził biorąc do ręki wacik namoczony w wodzie utlenionej. Przyłożył mi bardzo delikatnie do obrażenia. Syknęłam z bólu. Uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć "dobrze ci tak, zasłużyłaś na to". Odłożył przedmioty i zabandażował mi nadgarstki. Włożył sprzęt medyczny z powrotem do apteczki i schował ją do szafki. Wstałam z krzesła i kierowałam się do przedpokoju.- zaczekaj...- powiedział cicho. Niechętnie stanęłam i obróciłam się w kierunku chłopaka.
- Co?- spytałam zrezygnowana. Podszedł do mnie już bez słowa i objął mnie w talii przytulając mnie do siebie. Byłam zaskoczona. Moje ręce zwisały luźno. Nie wiedziałam, jak mam się zachować w tej sytuacji. W końcu się opamiętałam i splotłam ręce na jego szyi wtulając się w jego chude ciało.
- Przepraszam, powinienem być z tobą i cię pocieszać, a ja wybiegłem, jak głupi, żeby temu gówniarzowi wtłuc.- powiedział nie zmieniając pozycji.
- To ja cię przepraszam. Nie powinnam być na tym spacerze, wiem, że wszystko zepsułam. Ty nie masz za co przepraszać. Stanąłeś w mojej obronie i za to jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. Na pewno znajdziesz dziewczynę, która cię nie skrzywdzi...
- Czy ty ze mną zrywasz?- spytał zdumiony.
- Myślałam, że to ty ze mną zerwałeś.- oznajmiłam zagubiona.
- Jesteś głupia, jak mogę być na ciebie zły, za to, że jakiś typek pocałował cię wbrew twojej woli- uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam gest. - powiedz mi tylko czemu go broniłaś? Znaczy czemu mnie okłamałaś, że chciałaś go pocałować?
- Bo bałam się, że go pobijesz i nie chcę być powodem kłótni waszych zespołów. I nie chciałam, żebyś się znowu bił. Nawet nie wiesz, jak mnie to boli, gdy widzę twoją obitą twarz tym bardziej, że żyję z tą świadomością iż to moja wina.- przyciągnął mnie za podbródek i natarł delikatnie nasze usta.- no i jeszcze jakbyś się z nim pobił to bym musiała jeszcze dłużej czekać na prawdziwe pocałunki.
- To już moje całusy ci nie wystarczają?- zażartował.
- Niestety nie. Chcę czegoś więcej- złączyłam nasze usta. Złożyliśmy sobie kilka buziaków.
- Ja też chcę czegoś więcej- uniósł znacząco brwi.
- Jesteś niesamowity- zaśmiałam się.- kocham cię mój ty wojowniku- zostawiłam mu całusa na policzku.
- Kocham cię Justyna- przytulił mnie.- muszę ci coś powiedzieć.- zaczął nieśmiało.
- Więc słucham- zachęcałam go.
- Wyjeżdżam.
- Kiedy?- spytałam zszokowana.
- Dzisiaj...- spuścił głowę.
- Jak to dzisiaj? Przecież jutro jest 23 listopada, ważna data...
- Jutro mamy 1D Day, który trwa siedem godzin on live. Musimy jechać. Wiem, że miałem być do stycznia w UK, ale zaszły pewne zmiany...
- Dobra nie tłumacz się, rozumiem. Taka jest nasza praca. Cóż możemy poradzić?- muszę przyznać, że w tym momencie miałam  ochotę dać mu w twarz, ale się powstrzymałam. Jutro mam premierę mojej pierwszej płyty i chciałam, żeby mój chłopak był obecny na tej małej uroczystości i pogawędki z fanami, ale niestety musi wyjechać.
- Wszystko ok?- spytał z troską.
- Pewnie- skłamałam.
- Przepraszam cię, wiem, że jutro jest ważny, bardzo ważny dzień, ale muszę wyjechać.
- Ile cię nie będzie?- próbowałam, uspokoić mój głos.
- Chyba środy. Ale nie jestem pewien.- wtedy wszedł ktoś do domu. Wyszliśmy na korytarz. Naszym oczom ukazał się zmęczony Liam z Sophia'ą. Zrobiłam wielkie oczy. Jak no po tym co ona mu zrobiła, jak go zmieszała z błotem może jej wybaczyć? Nie mogłam w to uwierzyć. Dziewczyna uśmiechnęła się blado do mnie i ściągnęła niebieską kurtkę.
- Co ona... Liam?- spojrzałam z żalem na chłopaka.
- Just...- zaczął błagalnie.
- Idę do domu- chwyciłam za buty i kurtkę i otworzyłam drzwi.
- Brawo stary- powiedział do niego z wyrzutem Lou i tak jak ja wziął rzeczy i wyszedł za mną. Usiadłam na schodach i ubrałam się. - Justyna czekaj!- krzyknął za mną  ubierając się w biegu. Zatrzymałam się, ale nie obróciłam się w jego stronę. - czemu tak się zdenerwowałaś?- spytał zapinając kurtkę.
- Bo po tym co ta zołza mu zrobiła nie sądziłam, że on jeszcze z nią będzie!- powiedziałam zdesperowana.
- Co ona zrobiła?- jego oczy mówiły "proszę wytłumacz mi to"
- Powiedziała, że Liam jest głupi i różne takie rzeczy... zaraz ci pokaże- wyciągnęłam z kieszeni telefon i puściłam mu nagranie.
"J:Jesteś aż tak pusta?!
S: Mówiłam już. Odwal się od Liam'a!
J:  O co ci chodzi?! Byłam się pożegnać z MOIM CHŁOPAKIEM! To, że Liam należy do tego zespołu to nie moja wina!
S:  Zajmij się Louis'em!
J:  Czy ty jesteś naprawdę tak głupia?! Przed chwilą dałam ci chyba jasno do zrozumienia, że mam gdzieś twój zasrany związek z Liam'em! Ma gdzieś ciebie i jego! Obydwoje jesteście siebie warci! Odkąd się z tobą spotyka jest tak głupi jak ty!
S:  I kto tu jest głupi?! Kleisz się do mojego chłopaka!
J:  Kretynko ja się do niego nie kleje! Nie jestem, jak ty i nie spotykam się z innymi facetami w kawiarniach! W ogóle co to była za akcja z tym siniakiem na policzku?! Dziwne, że już go nie masz!
S:  Jeżeli chodzi o siniaka, to był sztuczny. Był tylko i wyłącznie na pokaz. Chciałam, żeby Liam zrozumiał jaką jesteś zołzą. A on jest tak głupi, że mi uwierzył.
J:  Uważasz, że twój chłopak jest głupi?!
S:  No mądry to on na pewno nie jest."- to jest nagranie z dnia, w którym wyskoczyła mi przed maskę samochodu.- wyjaśniłam chłopakowi chowając telefon.
- Nie rozumiem. Czemu powiedziałaś, że masz gdzieś Liam'a? Czemu ta laska gadała, że ją uderzyłaś?
- Pamiętasz dzień przed waszym wyjazdem do LA, promowaliście chyba jeszcze płytę?
- Pamiętam, przecież wtedy spaliśmy u ciebie- uniósł znacząco brwi.
- Tak- uśmiechnęłam się, ale uśmiech zaraz mi zniknął - wtedy  pokłóciłam się z Liam'em. Właśnie o to, że niby ją uderzyłam. Chodź tak nie było. Harry i Zayn mogą to potwierdzić.
- I on uwierzył jej?- spojrzał na mnie zdumiony.
- Tak. Dzięki za odprowadzenie- posłałam mu ciepły uśmiech.- czyli widzimy się w sobotę?
- W sobotę- powtórzył miłym tonem. Dał mi buziaka w usta.- kocham cię.
- Kocham cię- przytuliłam się do niego.- miłego lotu- odkleiłam się od niego. Stanęłam pod drzwiami i czekałam, aż chłopak odejdzie. Weszłam do domu. Po cichu ściągnęłam kurtkę i buty. Zaczęłam delikatnie wchodzić po schodach, gdy usłyszałam męski głos.
- Gdzie ty byłaś? Zaraz musimy lecieć do Polski na podpisywanie płyty!- krzyknął surowym tonem.- pewnie nie jesteś jeszcze spakowana.
- Przecież idę się pakować, wyluzuj.
- Wyluzuj?!- krzyknął na mnie.- mamy za godzinę być na lotnisku. Powinniśmy już wyjechać!
- Wezmę tylko kosmetyki i możemy jechać, po co tak się denerwujesz?!
- A ubrania?!
- Mam przecież  moim mieszkaniu w Szczecinie!- wyszłam na górę i zabrałam potrzebne rzeczy.  Zeszłam do Jason'a i Adama  i pojechaliśmy.
_________________________________
Dziękuję za 3030 wyświetleń ♥
Przepraszam za błędy,  ale rozdział pisałam na tel ;c
Haha :) Przegrałam zakład i musiałam ustawić sobie status "w związku" na fb. Nie wiecie jak się śmiałam gdy widziałam te wszystkie komentarze "szczęścia" itd. :)
PROSZĘ WAS KOMENTUJCIE! :)

sobota, 23 listopada 2013

28

Wstałam wcześnie i wykonałam jak zwykle codzienne czynności, pojechałam na plan zdjęciowy, później studio, nagrywanie reszty piosenek do mojej pierwszej płyty. Po 10 godzinach męczących zajęć wróciliśmy z Jason'em i Adamem do domu. Usiedliśmy z Jason'em w salonie.
- Czemu Nathan dzisiaj nie przyszedł?- spytał skacząc po kanałach w telewizji.
- Nie wiem. Pewnie dzisiaj nie ma czasu- skłamałam.
- Dziwne. Skąd masz tego siniaka?- ciągnął dalej.
- Jakiego siniaka?- zapytałam zbita z tropu.
- Na ręce. Przecież widziałem na zdjęciach, jak go zakrywałaś.- powiedział nie patrząc na mnie.
- A to... nie wiem jak to się stało. Musiałam się gdzieś uderzyć.
- Czy Nathan cię bije?- tym razem spojrzał na mnie.
- Nie. Skąd ten pomysł?- spojrzałam na niego lekko zdenerwowana.
- Bo od wczoraj się dziwnie zachowujesz. Mi możesz powiedziec prawdę Just.
- Wiem o tym Jason i cieszę sie, że jestes moim managerem i moim przyjacielem. Obiecuję ci, że jak coś będzie nie tak to ci o tym powiem.- posłałam mu teatralny uśmiech. - pójdę na spacer.- wstalam z fotela.
- Ok, zaraz zawołam Adama...
- Nie musisz. Sama się przejdę.-przerwałam mu.
- Chyba sobie żartujesz?!
- Niby z czego?
- Jesteś sławna masz tylko o połowę mniej fanów od One Direction wiec nie nie ma szans żebyś sama chodziła po Londynie.
- Ale to nie jest Londyn. To jakieś osiedle wstępne do niego.
- Nigdzie sama nie idziesz.  Skończyłem już rozmowę na ten temat.- powiedzial głosem nie znającym przeciwu i wrócił do patrzenia się ślepo w telewizor. Zdenerwowana poszlam do kuchni. Siedziałam tam pół godziny. Wyjrzałam przez drzwi. Gdy zobaczyłam, że Richard ogląda telewizję postanowiłam się wymknąć.  Ubrałam po cichu kurtkę i buty.  Nacisnęłam powoli na klamkę i po cichutku wyszłam z domu. Znowu ostrożnie przeszłam przez bramkę i ruszylam przed siebie. Było zimno, więc włożyłam ręce do kieszeni. Poszłam dróżķą leśną na spacer. Zamyślona włożyłam słuchawki do uszu i wsłuchałam się w słowa piosenek. Spuściłam głowę i szłam przed siebie. Poczułam, jak ktoś mnie chwyta w to samo miejsce gdzie mam siniaka po wczorajszej akcji. Zestresowana obróciłam się i podniosłam głowę do góry.
- Czego chcesz?- spytałam oschle wyjmując słuchawki.
- Czemu mną się tak wczoraj nie przejęłaś, jak tym gwiazdorkiem?!- warknął oburzony.
- Może dlatego, że jemu zależało na tym, żebym wyszła z tej szopki bez szwanku w odróżnieniu od ciebie?!- krzyknęłam na niego i spojrzałam złowrogo.
- Myślisz, że chciałbym, żeby stała ci się krzywda?!
- Raczej tego wczoraj nie okazywałeś! Spójrz!- odpięłam kurtkę i ściągnęłam jej prawy rękaw i rękaw swetra. Wskazałam palcem na wielkiego fioletowo-zielonego siniaka, który przypominał szeroką obręcz na mojej ręce.
- Skąd to masz?- próbował go dotknąć, jednak szybko zapięłam kurtkę.
- To już nie pamiętasz?!- zadrwiłam.- to TY mi zrobiłeś!
- Nie mógłbym tego zrobić bo jestem twoim chłopakiem!- wyparł się.
- Słucham?! Czyim chłopakiem?!
- No twoim...
- O nie Nathan, nie jesteś moim chłopakiem!- parsknęłam śmiechem.
- Czyli zerwałaś ze mną bez poinformowania mnie?!- spytał zdumiony.
- Czy to nie było logiczne, że nasz związek nie wypali?!
- Dlaczego wczoraj z nim byłaś?!
- Nie muszę ci się z tego tłumaczyć.- wzruszyłam ramionami.
- Jesteś mi to winna. Oszukiwałaś mnie przez cały ten czas! Robiłaś mi nadzieję, a teraz ze mną zrywasz! Musisz w końcu zacząć grać fair.
- Więc poszłam z nim porozmawiać o tym, że wciąż go kocham i nie mogę cię nawet pocałować!- wykrzyczałam jemu prosto w twarz. Cała kipiałam złością. Zauważyłam jak szczęka chłopaka zacisnęła się ze złości. Nagle przyciągnął moją twarz do swojej i natarł nasze usta. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku. Uderzałam go pięściami w klatkę piersiową, żeby przestał mnie całować. Nie oddawałam jednak pocałunku. W końcu udało mi się odepchnąć go lekko od siebie. Wzięłam rozmach i uderzyłam go z otwartej dłoni w policzek.- Co do miało być?!- wydarłam się na niego najgłośniej, jak tylko mogłam. Przejechał swoją dłonią po policzku.
- Ty nie możesz mnie pocałować, ale ja ciebie mogę.- wytłumaczył naturalnie.
- Człowieku co się z tobą dzieje?! Nie poznaję cię!
- Myślisz, że fajnie się facetowi słucha, jak jego dziewczyna...
- Była dziewczyna!- przerwałam mu i złapałam się za głowę.
- Cokolwiek... mówi mu, że nie może go pocałować, bo ciągle myśli o swoim byłym?!
- To nie jest usprawiedliwieniem twojego zachowania!- moje oczy napełniły się łzami.- może nie powinnam ci tego mówić, ale gdyby nie ja już dawno ciebie by tutaj nie było!
- Niby czemu?!
- Bo to ja powstrzymałam Louis'a od dalszego bicia ciebie! Był tak zdeterminowany, że bez problemu by cię zabił! Teraz... nie odzywaj się do mnie, nie dzwoń, nie pisz, nie pokazuj mi się więcej na oczy.- powiedziałam pół szeptem.
- Proszę cię Just, dobrze wiemy, że tego nie chcesz...
- Myślałam, że jesteś inny... ale się pomyliłam.- odeszłam od niego i ze łzami w oczach biegłam przed siebie. Wybiegłam na drogę. Zauważyłam rzędy domków. Zakryłam usta otwartą dłonią i próbowałam powstrzymać łzy. Zaczęło się ściemniać. Nie miałam pojęcie gdzie jestem. Rozejrzałam się dookoła i ruszyłam przed siebie. Gdy po 10 minutach wiedziałam gdzie jestem postanowiłam wpaść w odwiedziny do moich znajomych. Jak się spodziewałam pod ich domem stała masa paparazzi. Przerażona przebiegłam między nimi i zaczęłam nerwowo pukać do drzwi. Nikt nie otwierał, więc postanowiłam sama wejść do środka. Weszłam i zamknęłam drzwi na klucz.
- Zayn? Harry? Niall?- wołałam łamiącym się głosem.
- Tak?- spojrzał na mnie czarnuszek.- Just czy ty płaczesz?- podszedł do mnie i złapał mnie za ramię.
- Nie- przetarłam dłońmi policzki.
- Mi możesz powiedzieć- powiedział z troską.
- Wiem. Przepraszam ale chciałabym porozmawiać z Liam'em. Jest może w domu?
- Jest na górze. Na pewno nie chcesz ze mną pogadać?
- Innym razem- posłałam mu ciepły uśmiech i wbiegłam po schodach na górę. Stanęłam przed drzwiami sypialni przyjaciela. Zapukałam i gdy dostałam pozwolenie weszłam do środka.
- O Just co ty tutaj robisz?- spytał podchodząc do mnie radośnie. Wtedy już nie wytrzymałam.
 Łzy same wypłynęły na zewnątrz.- co jest?- spytał z taką samą troską, jak Zayn.
- Nathan...- przełknęłam głośno ślinę.
- Co ten dupek znowu wymyślił?!
- On... on mnie pocałował- schowałam twarz w dłoniach.
- Co?!- krzyknął głośniej niż powinien.- ty tego chciałaś?- spojrzał na mnie pytająco.
- Nie Liam. Nie chciałam tego- mój głos zaczął się załamywać- on to zrobił z zaskoczenia.
- Czyli wczorajsze obicie mordy mu nie wystarczyło?!- zapytał zdenerwowany.
- Nie proszę cię na razie nic z tym nie rób. Nie chcę, żeby między waszymi zespołami doszło do konfliktów przeze mnie- mój głos coraz bardziej się zniekształcał.- jest Lou?- spytałam próbując się opanować.
- Zaraz powinien być. Chodź zejdziemy na dół.- podał mi chusteczkę. Przetarłam policzki i poszliśmy do kuchni.- zrobię ci melisy na uspokojenie.- wyciągnął z szafki pudełeczko z saszetkami melisy i włożył ją do kubka. Zalał wrzątkiem i postawił mi ją na stół. Zrobiłam łyka. Wtedy do kuchni przyszedł Lou.
- Justyna?- podszedł do mnie i się przytulił.- nie wiedziałem, że nas odwiedzisz- powiedział z uśmiechem.
- Ja też tego nie wiedziałam.
- Proszę to dla ciebie- wyjął zza siebie wielki bukiet z tulipanami. Uśmiechnęłam się i wzięłam kwiaty.
- Są piękne. Dziękuję- rozłożyłam ręce do uścisku. Chłopak od razu zrozumiał gest i przytulił mnie do siebie. Wtedy już nie byłam zdenerwowana. Byłam załamana całą sytuacją.- możemy porozmawiać?- spytałam robiąc duży wdech i wydech.
- Co tylko chcesz- oznajmił i dał mi całusa w policzek. Weszliśmy po schodach.- obiecuję, że jak tylko zagoi mi się ta rana pod wargą to nasz pocałunek będzie dłuższy- uniósł znacząco brwi. Otworzył mi drzwi od sypialni i zaprosił mnie ruchem ręki. Weszłam do środka i usiadłam na łóżko. Odłożyłam kwiaty obok siebie.- więc o czym chciałaś porozmawiać?- spojrzał na mnie z ciepłym uśmiechem. Choć zabawnie wyglądał jego uśmiech, bo mógł tylko unosić lekko kąciki ust.
- To jest dla mnie bardzo trudne...
- Co jest?- spytał przecierając łzę spływającą po moim policzku wierzchem dłoni. W sposób bardzo delikatny.
- Całowałam się z Nathan'em...- spuściłam głowę.
- No przecież wiadomo byliście parą przez dwa miesiące. Mieliście prawo się pocałować...
- Dzisiaj- przerwałam mu.
- Słucham?!- podniósł ton.
- Proszę cię nie każ mi tego powtarzać...
- To ja się staram, kupuję ci kwiaty, próbuję zrobić wszystko, żeby nam było jak dawniej, a ty całujesz się z tym typem?!- wstał z łóżka i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.- to on cię do tego zmusił?!
- Nie...- skłamałam.
- Dlaczego to zrobiłaś?! Jesteśmy razem jeden dzień, a ty mnie już zdradzasz! Myślałem, że nic do niego nie czujesz!
- Bo nie czuję! To wszystko to był impuls. Nie wiem jak to się stało...
- Przestań chrzanić! Od początku coś do niego czułaś! Po co wczoraj przychodziłaś do mnie?! Może ten jeden dzień by sprawił, że zapomnę o tobie!
- Nie zapomniałbyś! Louis my się kochamy, a to uczucie nie znika od tak. Do tego potrzeba czasu.
- Odpowiedz mi na jedno pytanie. Tylko szczerze. Czy ty z nim dzisiaj spałaś?
- Nie.
- Jeden plus tego wszystkiego.- usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Louis pozwolił, aby ktoś do nas wszedł.
- Just dlaczego go okłamujesz?- spojrzał na mnie Payne.
- Czyli jednak z nim spałaś?!- zwrócił się do mnie sfrustrowany chłopak.
- Nie, nie spała z nim. Ani go nie pocałowała.- wytłumaczył mu spokojnie.
- Więc o co w tym wszystkim chodzi?- spytał zagubiony.
- Niech sama ci powie- wyszedł. Lou spojrzał się na mnie.
- Wytłumacz mi to!
- To nie ja go pocałowałam, tylko on się na mnie rzucił.- powiedziałam szeptem.
- Gdzie ty go spotkałaś?- ciągnął dalej.
- Byłam na spacerze,  kiedy on się nagle pojawił i mnie pocałował.- wkurzony chłopak wyszedł z pokoju. Pobiegłam za nim. Nim zdążyłam zbiec na dół drzwi zewnętrzne trzasnęły. Spojrzałam na Niall'a, Harry'ego i Zayn'a. - gdzie on poszedł?- zwróciłam się do chłopaków.
- Nie wiem. Just daj mu spokój. Odkąd się pojawiłaś jest ciągle jakiś nerwowy.- powiedział Harry.
- Co?!- spojrzałam na niego wielkimi oczyma.
- Lepiej się z nim już nie kontaktuj. Zostaw go w spokoju- ciągnął dalej loczek.
- Wiesz co Harry, lepiej zajmij się swoim życiem i znajdź sobie dziewczynę, bo już głupiejesz!- poszłam na przedpokój. Założyłam buty i kurtkę i szybko wybiegłam z domu. Zbiegłam ze schodów i wyszłam za ogrodzenie. Biegłam w stronę domu The Wanted, który był kilometr stąd. Kiedyś w gimnazjum biegałam na 2 kilometry, ale teraz nie wiedziałam czy mi się uda. Wbiegłam w zakręt i się przewróciłam. Podniosłam się. Czułam ciepło w kolanach i na nadgarstkach. Spojrzałam na spodnie. Widniały na nich dwie niewielkie plamy krwi. Nie przestawałam biec. Nagle ktoś mi zastawił drogę.
- Ooo zobaczcie chłopcy, jaka laska tutaj biegnie.- oznajmił kolegom chłopak w szarej bluzie z kapturem na głowie.
- No, no. Brawo Daniel. Złapałeś tę nową gwiazdkę- zadrwił ciemnoskóry chłopak, który stał za mną.- zobacz tylko na  nią. Wygląda na jakąś zabłąkaną.
- Masz rację. Chodź mała, zaprowadzę cię w bezpieczne miejsce- oznajmił chłopak w kapturze. Mówili coś na zmianę. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle poczułam jak moje powieki opadają na oczy.
________________________________________________________________________
2800 mamo, nigdy bym nie pomyślała, że mogę mieć tyle odsłon! :o
Dziękuję ♥
Przepraszam za błędy. Nie będę się tutaj rozpisywać, bo i tak tego nie czytacie.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 16 listopada 2013

27

Spędziłam cały tydzień w Afryce. Muszę przyznać, że gdy zobaczyłam te biedne, wychudzone dzieci to zaczęłam płakać. Moim największym problemem są rozterki miłosne, a tutaj problemem jest to czy danego dnia będzie śniadanie czy też nie. Przywieźliśmy z Jasonem bardzo dużo jedzenia z UK.  Dzieciaki skakały z radości. Strasznie bałam się tych wszystkich owadów afrykańskich. Po całych 7 dniach wróciliśmy do Londynu. Moje kolejne dni wyglądały praktycznie tak samo, wywiady, spotykałam się z Nathan'em, Niną i Ed'em. Oczywiście codziennie pisałam z Liam'em i Niall'em (odkąd wróciłam do Anglii). Jedyne co się w moim życiu zmieniło to, że Jason zatrudnił stylistkę i ochroniarza, który podążał za mną niczym cień. Na początku mi to przeszkadzało, jednak z czasem się przyzwyczaiłam. Tylko, gdy wychodzę z Niną lub Ed'em to "goryla" z nami nie ma. Pilnuje mnie tylko, gdy jestem w danym momencie sama. Zatrudnił go gdy  pewnego dnia jakaś fanka ukradła mi kurtkę i to w samym środku Londynu w biały dzień. Strasznie się zdenerwowałam.
Siedziałam w domu i czytałam jakieś kolorowe pisemko kiedy ktoś zapukał do drzwi. Wstałam z krzesła i podeszłam do nich.
- Nathan cześć- powiedziałam dając mu buziaka w policzek. Wszedł do środka.  Nie widzieliśmy się od dwóch dni, a ja miałam wrażenie,  że nie spotkałam się z nim przez co najmniej tydzień.
- Hej co robisz?- spytał ściągając kurtkę i buty. Wszedł do salonu.
- Przeglądałam magazyn. - wskazałam głową na stolik z gazetą.
- Polska piosenkarka Justine Lol zerwała z gwiazdą One Direction na boisku w LA.- przeczytał nagłówek okładki i spojrzał na mnie spod byka.
- Co? Muszę wiedzieć co o mnie piszą. - wyruszyłam ramionami.
- No tak, ale bez przesady.- przewrócił oczami i objął mnie w talii.
- Ja nie przesadzam Nath. Ty też pewnie czytasz jakąś prasę z twoją osobą na okładce.
- Ale minęły juz dwa miesiące od twojego zerwania z tym gwiazdorkiem. Powinnaś już o nim zapomnieć.
- Byłeś kiedyś zakochany?- spojrzałam na niego z wielkimi oczyma.
- Tak.- odpowiedział naturalnie.
- Więc chyba wiesz, że nie da się zapomnieć o kimś kogo kochasz.- wtuliłam się w jego tors.
- Wiem to, ale ten gwiazdor mnie już wkurza.- przytulił mnie mocniej przy czym gładził mnie po plecach.
- Chcesz coś zjeść?
- Myślałem, że wyjdziemy gdzieś.
- Nie mam ochoty na wyjście. Przepraszam cię. - spuściłam głowę.
- Przestań- chwycił mój podbródek i uniósł lekko moją twarz.- jeśli nie masz ochoty nigdzie wyjść to posiedzimy w domu.
- Dziękuję. - posłałam mu ciepły uśmiech.
- Może obejrzymy jakiś film?- zaproponował chłopak.
- Okej. Ja zrobię popcorn i trochę kanapek, a ty wybierz jaki film będziemy oglądać.
- Okej- dał mi całusa w policzek i poszedł do salonu wybrać film. Zrobiłam sporo kanapek. Zaniosłam jedzenie na stolik. Usiadłam na sofie.
- Jaki film wybrałeś?
- Dear John. - usiadł obok mnie.
- Dramat?
- Powiedzmy.- uważnie śledziłam całą akcję.  Film się skończył a ja dalej rozmyślałam nad  losami głównej bohaterki. Już od połowy filmu ryczałam, jak bóbr.  Wtuliłam się w Nathan'a. Spojrzał na mnie z uśmiechem. Zaczął się do mnie powoli przybliżać. Uważnie przyglądał się moim wargą. Od naszych ust dzieliły nas centymetry. Nie chciałam się z nim całować. Szybko położyłam głowę na jego ramieniu. Westchnął ciężko i wstał.
- Co jest?- spojrzałam na niego.
- Jeszcze się pytasz?- patrzył się na mnie z niedowierzaniem.
- No tak pytam się bo w ogóle cię nie rozumiem.
- Od dawna mi się podobasz Just. Nawet nie wiesz jak bardzo. Codziennie myślę o tobie. Dobija mnie ta myśl, że nigdy nie będziemy razem, bo ty wciąż kochasz tego Tomlinson'a!
- Nathan przestań! Dobrze wiesz, że potrzebuję czasu.
- No tak, oczywiście TY potrzebujesz czasu, powinienem CIEBIE zrozumieć ciągle tylko ty, ty i ty. Nigdy nie pomyślałaś o tym, jak ja się czuję, ani czy ja potrzebuję czasu.
- Chcesz się teraz kłócić?Nathan proszę cię.- podeszłam do niego i przytuliłam go. Odepchnął mnie.
- Just przestań. Nie wiem czy jesteśmy parą czy może nie. Przytulasz się do mnie i w ogóle, ale nie chcesz mnie pocałować! O co w tym wszystkim chodzi?!- poszedł w kierunku korytarza.
- Proszę Nath zostań...
- Jak przemyślisz co będzie z nami dalej to zadzwoń.- chwycił swoją kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Usiadłam na komodzie i schowałam twarz w dłoniach. Wtedy zadzwonił mi telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni na wyświetlaczu pojawił się duży napis LIAM. Szybko przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?- próbowałam powstrzymać się od płaczu.
- Just? Co się dzieje?- pytał zmartwiony.
- Nic.- starałam się aby mój głos wyszedł naturalnie.
- Jak to? Przecież słyszę.
- Liam potrzebuję cię- powiedziałam załamanym głosem.
- Zaraz będę- oznajmił i się rozłączył. Podeszłam do lusterka i przetarłam dłońmi twarz. Poprawiłam jeszcze włosy i zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i rzuciłam się chłopakowi na szyję. Wszedł do środka. Wiem, że to musiało dziwnie wyglądać. Jeden chłopak ode mnie wychodzi, a drugi do mnie przychodzi, ale potrzebowałam prawdziwego przyjaciela, a był nim Liam.
- Co jest?- spytał nie puszczając mnie z objęć.
- Sama nie wiem. Minęły dwa miesiące, a ja nie mogę nawet pocałować Nathan'a bo mam wrażenie, że zdradzam Lou. Liam czemu to uczucie nie znika?- spojrzałam mu prosto w oczy.
- To uczucie nie znika, bo go kochasz i to dla ciebie za mało czasu na kolejny związek. Nie lepiej, żebyś spotkała się z Lou i pogadała o tym?- powiedział spokojnie.
- Boję się, że jak się z nim spotkam to znowu... nie mogę.
- On liczy na to, że szczerze pogadacie Just. Przez calutkie dwa miesiące nikt ci nic nie mówił o Lou i zobacz jak to się skończyło. Sama o nim rozpamiętujesz. Tęsknisz za nim.
- Która jest godzina?- przyjaciel wyjął telefon z kieszeni.
- 17:32- odpowiedział.
- Możesz mnie zaprowadzić do Louis'a?
- Jesteś pewna?
- Przed chwilą się produkowałeś, że powinnam się z nim spotkać, a teraz masz wątpliwości?- spojrzałam na niego zdumiona. Zaśmiał się i poszliśmy do willi chłopaków. Szliśmy w miarę szybko, bo zawsze przed moim lub chłopaków domem stała masa paparazzi. Przecisnęliśmy się przez tłum fleszy i głupich pytań. Weszliśmy do środka. Od razu zauważyłam Harry'ego. Przywitałam się z nim, później przybiegł Niall i Zayn.
- Jest Louis?- spytał Liam.
- Na górze- oznajmił Zayn.
- Sam?- spytałam nieśmiało.
- Jak ciebie z nim nie ma to jest sam- wyjaśnił Harry.
- Pójdę do niego.- weszłam po schodach na górę. Stanęłam przed drzwiami sypialni Lou. Przez dłuższy czas wahałam się  czy powinnam wejść do niego. Przełamałam się. Zapukałam.
- Proszę- usłyszałam zza drzwi. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do niego.
- Hej- powiedziałam cicho z lekkim uśmiechem.
- Justyna, hej- wstał z łóżka i podszedł w moim kierunku. Zatrzymał się 2 metry przede mną. Znowu czułam te motylki w brzuchu, które towarzyszyły mi przy naszym pierwszym spotkaniu.- to już drugi miesiąc.
- Tak. Chciałam z tobą porozmawiać.- na jego twarzy pojawił się uśmiech. Tak mi go brakowało.
- Ja też chciałem z tobą porozmawiać. Może się przejdziemy?- zaproponował. Przytaknęłam. Podszedł do drzwi i mi je otworzył. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam za drzwiami 4 chłopaków.
- Co wy robicie?- spytałam lekko zła.
- Amm... pomagamy Zayn'owi szukać kolczyka- powiedział Niall i zaczął czołgać się po dywanie.- Stary tu go chyba nie ma- powiedział smutno do czarnuszka zaczęłam się śmiać. Lou też.
- Nialler jesteś debilem- powiedział Harry i uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Właśnie. Ja już nie noszę kolczyków- przewrócił oczami Zayn.
- Jesteś pewny?Bo zdaje mi się, że widziałem je na dole. Liam, Harry pomóżcie mi ich szukać.- powiedział blondasek i zbiegł po schodach, a za nim Payne i Styles.
- Wyjdźcie od tyłu.- oznajmił nam Zayn z lekkim uśmiechem.
- To było dziwne- zaśmiałam się.
- Taa. Chodźmy- Louis przepuścił mnie. Poszliśmy po kurtki. Ubraliśmy je i wyszliśmy, jak nam kazał Zayn tylnymi drzwiami. Włożyłam ręce do kieszeni, żeby mnie nie korciło złapać chłopaka za rękę. Powtórzył mój gest i też je schował.
- Dobrze, że tutaj ich nie ma- powiedział Louis poprawiając kurtkę.- o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- Może ty pierwszy.- zachęciłam go.
- Okej, więc... wiem, że minęły już dwa miesiące i powinienem już zapomnieć o nas, ale ja już nie daję rady. Ciągle mam przed oczami nasze wspólnie spędzone chwile. Jak się pierwszy raz spotkaliśmy, jak gadaliśmy w garderobie, jak zwiedziliśmy razem Londyn, jak przyjechałaś do mnie nad jezioro...
- I naszą każdą kłótnię- przerwałam mu.
- Tak. To też- spuścił głowę.
- Coś jeszcze?- spytałam nieśmiało.
- Chyba z mojej strony to wszystko. Podsumowując bardzo za tobą tęsknie. Teraz ty.
- A więc też za tobą bardzo tęsknie. Te dwa miesiące są beznadziejne. Ciągle nie mogę przestać o tobie myśleć. Myślałam, że to samo przejdzie, ale się myliłam. Już sama nie wiem co ze mną jest nie tak. Pomimo tego, że tyle razy mnie skrzywdziłeś... to i tak cię kocham.- spuściłam głowę. Lou przystanął i chwycił mnie za podbródek zmuszając mnie do patrzenia mu się prosto w oczy.
- Ja ciebie też kocham- uśmiechnął się ciepło i zaraz spoważniał.- chodź pokaże ci coś- chwycił mnie za rękę i ciągnął w stronę udeptanej leśnej ścieżki. Stanęliśmy na kładce nad jeziorem. W wodzie było przepiękne odbicie księżyca, który był w nowiu.- pamiętasz?- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Tak, to nasza ostatnia wspólna noc w Londynie- powiedziałam szeptem, a na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.- pamiętasz, jak biliśmy się ziemią z kwiatka u Jason'a?- odwróciłam się do niego.- ostatnio się mnie pytał co się stało z jego kwiatem.- zaśmiał się. Postanowiliśmy już wracać, bo było coraz zimniej. Szliśmy drogą. Louis uparł się, że mnie odprowadzi do domu.
- Wiesz, że Zayn i Daria to naprawdę dobrana para?- dodał z uśmiechem Tomlinson.
- Domyślam się. Oboje mają bzika na punkcie swojego wyglądu- zaśmiałam się. Nagle przed nami zatrzymał się srebrny samochód. Oboje z chłopakiem byliśmy trochę zmieszani, więc chcieliśmy ominąć samochód. Wtedy ktoś z niego wyszedł.
- Nie tak prędko!- zwrócił się do nas kierowca. Znałam już skądś ten głos.- Justine!- zatrzymałam się. Już się domyśliłam czyj to głos. - możesz mi powiedzieć co ty z nim tutaj robisz?!- warknął podchodząc do nas.
- Grzeczniej! Bo inaczej będę musiał nauczyć cię, że do kobiet się nie krzyczy!- zwrócił się do niego Louis.
- Co pobijesz mnie?!- zadrwił.
- Nathan przestań już! To ja się powinnam spytać co ty tutaj robisz!
- Przyjechałem zrobić coś czego ten palant nie potrafi. Przeprosić.
- Licz się ze słowami!- krzyknął na niego Tomo.
- Just jedziemy- Nathan chwycił mnie mocno za rękę i z całej siły zaczął mnie ciągnąć do samochodu.
- Nath przestań! To boli!- próbowałam mu się wyrwać. Niestety bezskutecznie.
- Słyszałeś co powiedziała?!- podbiegł do niego wściekły Lou i przywalił mu pięścią w twarz. Chłopak poluźnił uścisk i mogłam się z niego wyrwać. Szybko pobiegłam w stronę Louis'a.
- Doigrałeś się gawiazdorku- podszedł do mojego obrońcy i oddał mu cios. Lou przykucnął. Wstał i podszedł go niego zadając kolejne ciosy. Zaczęli się bić. Dostawali na zmianę. Nogi się pode mną ugięły. Byłam zła na siebie, że doszło do takiej sytuacji. Bałam się, że może im się coś stać.
- Przestańcie! Proszę! Przestańcie!- krzyczałam do nich. Nie słyszeli mnie. Walka skończyła się dopiero wtedy, kiedy Nathan nie miał już siły. Lou jeszcze go kopał, ale odsunęłam go od leżącego.
Nathan wstał i wczołgał się do samochodu. Odjechał z piskiem opon.- Boże Louis pokaż się- chwyciłam jego twarz w dłonie. Syknął z bólu.- ty krwawisz.
- To nic takiego. Pójdę już.
- Nigdzie cię nie puszczę w takim stanie.- złapałam go za rękę.- chodź ze mną.- szedł powoli. Doszliśmy do willi i weszliśmy do kuchni. Jason'a nie było w domu. Poszliśmy do kuchni. Z szafki wyjęłam apteczkę. Kazałam Lou usiąść na krześle. Namoczyłam ściereczkę letnią wodą i podeszłam z nią do pobitego. - może trochę zaboleć.- uprzedziłam.
- Nie będzie mnie tak bolało, jak ciebie.- powiedział i zacisnął oczy. Przyłożyłam delikatnie ręczniczek do jego twarzy. Zaczęłam lekko ją przemywać z zaschniętej krwi, żeby móc lepiej przemyć rany chłopaka.
- Co ma mnie niby boleć?- spytałam nie przerywając czynności.
- Twoja ręka. Szarpał tobą, jak workiem na śmieci.- powiedział oburzony.
- Daj spokój...- wzięłam do ręki wacik i wodę utlenioną. Namoczyłam go.- teraz będzie szczypać-  ponownie uprzedziłam chłopaka. Przyłożyłam go i delikatnie odkażałam. Syczał z bólu.
- Just czy ty z tym z The Wandet no wiesz...- zaczął nieśmiało.
- Nie wiem.- wzięłam z apteczki plastry. Przykleiłam jeden nad brwią i drugi pod wargą.
- Podziwiam cię- złapał moje dłonie i spojrzał mi się prosto w oczy.
- Za co?- parsknęłam śmiechem- za to, że cię opatrzyłam?- spytałam zdziwiona.
- Za to, że jesteś twarda pomimo takiej sytuacji- przewrócił oczami.
- Taa... twarda... szkoda, że nie czułeś tego co ja, gdy się naparzaliście.- powiedziałam lekko zdenerwowana. Odłożyłam apteczkę do szafki i podeszłam do Louis'a.
- Musisz przyznać, że nieźle przyłożyłem temu gówniarzowi- uniósł znacząco brwi.
- Dobra... nieźle jemu przyłożyłeś. Ale były też momenty, gdzie on ci dał porządnie w  twarz.- wzruszyłam ramionami. Spróbował się uśmiechnąć.
- Ał...- przyłożył dłoń do rany pod wargą.
- Nie możesz się jeszcze uśmiechać- nachyliłam się nad nim, aby obejrzeć jeszcze raz obrażenie. Lou wykorzystał ten moment i dał mi buziaka w usta.- całować raczej też się jeszcze nie możesz- uśmiechnęłam się.
- Zauważyłem. Dlatego to był tylko całus. Jak tylko uraz się zagoi to będzie pocałunek. O ile mi na to pozwolisz?- wstał i objął mnie w talii.
- Hmmm... całować się z kolesiem, który dostał łomot od młodszego?- zażartowałam.
- Nie. Całować się z kolesiem, który cię bronił i któremu wciąż na tobie zależy.
- Mi też na tobie zależy- przytuliłam się do niego.- myślisz, że chłopcy nie będą na ciebie źli, że stanąłeś w mojej obronie?
- Żartujesz?! Przecież jesteś dla nich, jak siostra. Mogę się założyć, że gdyby to był Liam to po typa musiałaby przyjeżdżać karetka.
- Zostaniesz u mnie czy wracasz do domu?- spytałam nie przestając się wtulać w jego tors.
- Pójdę już.- dał mi buziaka w głowę.
- Może zostaniesz?- zachęcałam go.
- Kochana jesteś, ale pójdę do siebie.- poszedł do przed pokoju.
- Poczekaj chwilę- poszłam do pokoju, żeby prosić Adama na chwilę. Przyszedł do nas na korytarz.
- Co się dzieje panno Lol?- spytał twardym tonem.
- Adam, ja teraz wychodzę z Louis'em- wskazałam palcem na chłopaka.- i jak będę chciała wrócić to po ciebie zadzwonię. Co ty na to?
- Mam pannę puścić z tym poobijanym chłopakiem o 20 samych?- zaczynał mieć wątpliwości.
- Taak.
- Jak panienka chce- wzruszył ramionami.
- Dziękuję- dałam mu buziaka w policzek i założyłam kurtkę.- gotowy?-zwróciłam się do Tomlinson'a.
- Pewnie.- wyszliśmy z domu. Przechodziliśmy obok miejsca bijatyki chłopaków. Były ślady krwi. Przeszliśmy szybko to miejsce i weszliśmy od tyłu do domu chłopaków.
- Matko... Louis co ci się stało?!- krzyknął spanikowany Niall.
- Pewnie Justine mu przyłożyła- zaśmiał się Zayn.
- Noo na pewno chciał ją pocałować, a ona mu dała w twarz... ale chyba kamieniem- dodał Harry.
- Chcecie wiedzieć co się stało czy nie?- zwróciłam się do nich.
- Opowiadaj- zachęcił mnie Liam. Opowiedziałam im całą historię.Chłopcy patrzeli z wielkimi oczyma na Lou. Liam cały kipiał złością.
- Niech tylko tego frajera dorwę!- krzyknął oburzony.
- Ej Li uspokój się proszę- powiedziałam błagalnym tonem. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Spojrzałam na mojego chłopaka, który był wyraźnie niezadowolony z tej sytuacji. Ruchem warg, bezszelestnie powiedziałam "to mój przyjaciel". Brunet się nieco uspokoił. Usiadłam obok Lou i razem z chłopakami gadaliśmy sobie głównie na temat dzisiejszego wydarzenia. Zadzwoniłam po mojego "goryla", który przyjechał po mnie pod dom 1D. Pożegnałam się z chłopakami i dałam buziaka w policzek Louis'owi. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy do domu. Wzięłam kąpiel, zjadłam kanapki i poszłam spać. Jutro czekały mnie zdjęcia do nowego albumu.
_______________________________________________________________________
Rozdział krótki i nudny. Myślę nad zakończeniem tej powieści. Wiem, że dalszy jej ciąg nie ma sensu. Czuję, że was tracę. To smutne.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 9 listopada 2013

26

Dojechaliśmy na lotnisko. Załatwiłam formalności i poszłam po kawę z automatu. W ogóle nie spałam więc byłam bardzo senna. Wypiłam kubek i przyleciał mój samolot. Bez większego entuzjazmu wsiadłam na pokład. Usiadłam wygodnie w fotelu i zatkałam mocno uszy. Przy starcie zawsze mnie bolały. Wzbiliśmy się w powietrze. Powieki robiły się coraz cięższe. W końcu opadły mi na oczy i zasnęłam. Obudziły mnie fanfary i bicie braw przez pasażerów, którzy cieszyli się ze szczęśliwego dotarcia do celu. Ze sztucznym uśmiechem wysiadłam z samolotu i poszłam po bagaż. Chwyciłam walizkę i szłam w kierunku parkingu.
- Hej Just!- usłyszałam męski głos. Obróciłam się.
- Hej...
- David, spotkaliśmy się kiedyś w barze.
- Racja. Nie mam czasu teraz na pogaduchy. Może kiedy indziej.
- To zobaczymy się jutro? W tym samym barze?
- Zastanowię się.
- To o 16, jak nie przyjdziesz to trudno.
- Okej- powiedziałam i szybko poszłam na parking w nadziei na złapanie taksówki. - Jason!- krzyknęłam i rzuciłam się na manager'a.- co ty tu robisz?
- Przyjechałem po ciebie.
- No to wiem, ale skąd wiedziałeś?
- Louis do mnie przedzwonił i jestem. Bał się o ciebie.
- Jedziemy?- spytałam nie zważając na ostatnie zdanie.
- Proszę- wyciągnął rękę po walizkę. Chwycił ją i ostrożnie schował do bagażnika. Następnie otworzył mi drzwiczki. Wsiadłam i zapięłam pasy. Richard szybko zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik. Pojechaliśmy do domu. Rozpakowałam się, wzięłam głęboką kąpiel i poszłam spać. Byłam tak wykończona, że nie miałam pojęcia jak ja wytrzymałam tyle bez snu.

NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się przez głupi budzik. Nie miałam ochoty wstawać. Za oknem padał deszcz i wiał silny wiatr. Od razu było widać, że jest nie przyjemnie zimno i zbliża się zima. Jedyne co mnie w zimę cieszyło to święta i to, że miałam niedługo urodziny. Po 10 minutach leżenia w łóżku i gapieniu się w sufit wstałam. Zaścieliłam łóżko i ubrałam się w ciepłe dresy, związałam włosy w koczka i poszłam do łazienki. Zeszłam na dół na śniadanie. Na stole zauważyłam dwa tosty z serem i pomidorem posypane oregano obok stał kubek herbaty z unoszącą się nad nim parą. Uśmiechnęłam się do siebie i zjadłam śniadanie. Na blacie leżał liścik:
" Pojechałem załatwić ci parę wywiadów i zarezerwowałem studio nagraniowe na jutro. Będziesz miała kolejny utwór. Jason"
Odłożyłam kartkę na miejsce i wstawiłam naczynia do zlewu. Poszłam do siebie i chwyciłam za laptopa. Weszłam na fb. Nic ciekawego się tam nie działo, więc przeszłam do Twitter'a. Napisałam krótki post i filmik związany z Max'em, którego poznałam podczas pobytu w Los Angeles. Przeglądałam po kolei wszystkie posty i zobaczyłam post Lou.
*Jestem najgłupszym facetem na całym świecie. Straciłem najlepszą dziewczynę, jaką znałem. Zawsze wszystko psuję. Hazza rzyga po wczorajszym. Jeszcze jeden dzień do teledysku Story Of My Life. x*
Postanowiłam odpisać mu.
*Może to ta laska jest aż tak głupia?*
Natychmiastowo dostałam odzew.
*Z nią jest wszystko ok, tylko nie rozumiem, jak mogłem pozwolić jej odejść*
*Jak kocha to wróci ;)*
*W piątek :)*
Uśmiechnęła się i wyłączyłam laptopa. Wzięłam jakąś przypadkową książkę i zaczęłam ją czytać. Książka była ciekawa, ale nie miałam ochoty na dalsze czytanie. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę 3 po południu. Przypomniałam sobie wczorajsze spotkanie z David'em. Chwilę zastanawiałam się czy na nie iść. Stwierdziłam, że nie mam nic innego do roboty, więc przebrałam się, zrobiłam lekki make-up i rozpuściłam włosy. Wzięłam torebkę i potrzebne rzeczy. Nie chciało mi się jechać samochodem i stać w korkach, więc postanowiłam się przejść na przystanek. Nie był to dobry pomysł. Czułam, że ktoś mnie śledzi. Przyspieszyłam kroku. Po 10 minutach szybkiego marszu doszłam na przystanek. Nie musiałam długo czekać. Zaraz po odsapnięciu przyjechał tramwaj. Wsiadłam pospiesznie do niego i skasowałam bilet. Dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam i prawie wbiegłam do baru. Zauważyłam przystojnego bruneta siedzącego przy stoliku. Od razu pożałowałam tego, że tutaj przyjechałam. Szybko obróciłam się do wyjścia, gdy ktoś powiedział do mnie.
- Gdzie się tak śpieszysz Just?
- Ooo... Ed... siema- przywitałam rudzielca.
- Więc?- spytał patrząc na mnie z miną, która mówiła "nie odpuszczę ci tego pytania"
- Szukałam Niny. Myślałam, że jest z tobą.- skłamałam.
- Eee błąd- krzyknął- przyszłaś tu spotkać się z tamtym chłopakiem- wskazał palcem na David'a- ale chcesz być fair wobec Louis'a, bo wciąż go kochasz i dlatego chcesz wyjść.
- Skąd to wiesz?- patrzyłam na kudłacza z wielkimi oczyma.
- Jestem przyjacielem Harry'ego, więc to co wie on ja też wiem.- wzruszył ramionami.- a poza tym wszystkie media trąbią o waszym spotkaniu w LA na boisku czyli ogólnie o waszej kłótni.
- Znowu?!- spytałam załamana.
- Niestety. Dobrze, że ja nie mam waszych problemów.
- Dobra ja stąd spadam.- chciałam już wyjść. Chwycił mnie za ramię
- Czekaj. Posiedzisz sobie ze mną i moim znajomym.
- Nie Ed, nie będę siedziała z David'em- powiedziałam błagalnym tonem.
- Nie jego miałem na myśli Just.- zaśmiał się.
- Więc kogo?- spojrzałam na niego pytająco.
- Już jestem... o widzę, że nie traciłeś czasu.- uśmiechnął się szatyn, który właśnie wszedł do baru.
- Jego- wskazał głową na chłopaka.
- Nathan- wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Justine- uścisnęłam jego dłoń.
- Więc skoro już się znacie to usiądźmy do stolika.
- Nie, nie, nie. Ed nie mogę tam iść.- spojrzałam na chłopaka z wyrzutem.
- Zaraz to załatwię. A wy... schowajcie się gdzieś na chwilę.- odszedł od nas i poszedł w kierunku siedzącego David'a. Chwyciłam Nathan'a za rękę i schowaliśmy się za filarem.
- O co chodzi? Czemu się chowamy?
- Byłam umówiona z tamtym kolesiem, ale nie miałam ochoty na jego towarzystwo.
- Rozumiem. A na moje masz?- zapytał cwaniacko.
- To się jeszcze okaże.
- Droga wolna- oznajmił rudzielec. Wyszliśmy z ukrycia i poszliśmy do stolika. Ed i Nathan zamówili sobie czystą, a mi drinka.
- Może zadzwonimy po Ninę? Będzie chyba weselej. Ona zawsze palnie coś głupiego.
- Jak chcesz.- powiedział obojętnie Sheeran. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam po przyjaciółkę. Zgodziła się. Poszłam na chwilę do toalety. Gdy podeszłam do naszego stolika zobaczyłam tylko Nathan'a.
- Gdzie Ed?- spytałam zbita z tropu.
- Wyszedł gdzieś z Niną.
- I zostawił ciebie samego?
- No nie samego. Przecież jestem tu z tobą- uśmiechnął się cwaniacko.
- Oczywiście- zaśmiałam się.
- Gratuluję ci tylu wygranych na ostatniej gali.
- Bardzo dziękuję. Chyba konkurowałam z wami w jednej kategorii?
- W trzech- poprawił mnie.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że będę nominowana.
- Przepraszasz mnie za to, że wygrałaś?- zaśmiał się.
- Chyba tak.
- The Wanted wygrało już dużo razy jakieś tam nagrody więc nie przejmuj się.- przykrył swoją dłonią moją dłoń. Spojrzałam się na jego rękę.- przepraszam.- natychmiast ją zabrał.
- Nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek.
- Rozumiem. Zagalopowałem się. Przepraszam.
- Nie możliwe...
- Co?
- Jesteś identyczny jak mój przyjaciel. Ciągle byś przepraszał.
- To źle?
- Nie za bardzo- uśmiechnęłam się. Później rozmowa się dalej kleiła. Trochę o muzyce, trochę o paparazzi i o fanach oczywiście wspomnieliśmy też o moim ojczystym języku. Zdziwiło mnie to czemu Nina i Ed tak długo nie wracają. Wyciągnęłam telefon, żeby napisać sms'a do blondynki. Wtedy weszła z rudym do środka. Kipiała złością.
- Just jedziesz ze mną?- spytała chłodno.
- Okej. Lepsze to niż jazda tramwajem- wstałam i chwyciłam torebkę. Wyjęłam z niej pieniądze i położyłam je na stół.
-Spotkamy się jeszcze?- spytał szatyn.
- Na pewno- posłałam mu ciepły uśmiech i wyszłam z baru.- powiesz mi dlaczego jesteś taka wściekła?!- zwróciłam się do Nesbitt.
- Bo zerwałam z Ed'em!
- To ty z nim byłaś?
- Tak byłam z nim i zniszczyłam naszą przyjaźń! Jestem taka głupia! Nie dałam rady oprzeć się jego debilnym zalotom!
- Uspokój się!
- Dobra mniejsza o to- wsiadła do samochodu. Również wsiadłam.- lepiej mi mów co jest pomiędzy tobą a Nathan'em.- odpaliła samochód i ruszyła.
- Nic nie ma pomiędzy nami. Poznałam go dwie godziny temu, a poza tym...- spuściłam głowę- ja wciąż kocham Louis'a.
- Dziewczyno zapomnij o nim. Jak możesz go kochać skoro zerwaliście?
- Jak można przestać kogoś kochać w dwa dni, skoro wcześniej kochałaś kogoś bez opamiętania? Jeżeli po jednym dniu już kogoś nie kochasz, to wcale nie była miłość, tylko zauroczenie.
- Ale świat nie kończy się na jednym facecie. Nie będziesz go chyba kochała przez całe życie?
- Tego nie wiem.
- Przestań już o nim tyle myśleć. Zaraz znajdzie sobie nową laskę, a ty nadal będziesz go kochać.
- Nie pomagasz mi Nina.
- Uświadamiam ci co się w okół ciebie dzieje, ale ty nie chcesz tego przyjąć do wiadomości.
- Możesz już przestać?!
- Przestać mówić ci, żebyś zapomniała o tym dupku?!
- To, że tobie nie wyszło z Ed'em to nie znaczy, że każdy facet jest dupkiem! Poza tym nie dziwie się, że z tobą zerwał skoro według ciebie nie ma czegoś takiego jak miłość! Wysiądę tutaj!- dziewczyna zatrzymała samochód, a ja szybko wyszłam z niego i poszłam w stronę willi.
- Siema Jason!- krzyknęłam wchodząc do domu.
- Masz jutro trzy wywiady, a pojutrze wyjeżdżamy do Afryki. Będziesz pomagała biednym dzieciom.
- Czyli mogę całą wypłatę oddać innym?- spytałam z radością.
- Tak.- odpowiedział popijając kawę. Pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i napisałam na TT.
*Jutro mam trzy wywiady, a pojutrze jadę pomagać dzieciom! ;) Czy to nie wspaniałe? Szczegóły wywiadów przekaże wam jutro z samego rana. Dobranoc xx*
Postanowiłam też napisać do rodziców. Bardzo się cieszyli. Napisałam do Liam'a
*Siemanko zgadnij kto pojutrze jedzie do Afryki ;)*
*Serio jedziesz do Afryki? :o*
*Tak! :D*
*Pff... już tam byłem*
*Ej no pomogę dzieciom rozumiesz? :) Jacie jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi :)*
*To wyobraź sobie szczęście tych dzieci :D*
*Dobra ja dzwonię do Darii. Paa x*
*Pa xx*
Wybrałam numer Darii i zadzwoniłam.
- Hej ty jeszcze w LA?
- Tak. Jutro wracam do Polski.
- Jak tam z Zayn'em?
- No... jesteśmy parą!- krzyknęła ze szczęścia.
- Szczęścia wam życzę.- powiedziałam radośnie.
- Wszystko ok? Brzmisz, jakbyś była pijana.
- Nie jestem pijana.- powiedziałam naburmuszona.
-  No ładnie. Dopiero zerwałaś z Lou i już się staczasz.- powiedziała żartobliwie.
- Proszę nie zaczynajmy tego tematu. Wiesz gdzie pojutrze jadę?
- Gdzie?
- Do Afryki!
- Jak to? Przecież po jutrze jest piątek! Obiecałaś Louis'owi, że wrócicie do siebie w piątek!
- Daria ja do niego nie wrócę.- powiedziałam prawie szeptem.
- To po co mu robisz nadzieję?!
- Ja mu nie robiłam nadziei! Sam sobie to wymyślił!
- Nie sądziłam, że jesteś taka!
- Taka czyli?
- Obiecujesz coś, a nie dotrzymujesz słowa.
- Przecież nie będę z nim tylko dlatego, że to obiecałam. Źle nam się układa. Jesteśmy szczęśliwsi bez siebie.
- Może ty jesteś szczęśliwsza- powiedziała z pretensją.
- Dlaczego każdy, z kim rozmawiam wchodzi zawsze na temat Louis'a? Przecież zerwaliśmy.
- Zrobiliście sobie przerwe.- poprawiła mnie.
- To to samo co zerwanie.
- Tylko dla ciebie  to jest zerwanie.
- Widzę, że nie mogę już na ciebie liczyć... szkoda.- oznajmiłam smutno.
- Przepraszam...- rozłączyłam się. Nie chciałam jej dłużej słuchać. Najpierw Nina mi trajkocze o Louis'ie i teraz Daria. Już nie wiem sama z kim mogę normalnie porozmawiać. Położyłam się na łóżko i patrzałam w sufit kiedy przyszedł do mnie sms. Pewnie Daria chce mnie przeprosić. Mam ją teraz gdzieś. Odkąd zaczęła chodzić z Zayn'em zrobiła się dziwna. Odblokowałam telefon i przeczytałam wiadomość.
*Kiedy następne spotkanie? ;)*
Nie wiedziałam kto do mnie pisze. Przecież to nie może  być David. Nie ma mojego numeru. Postanowiłam odpisać.
*Nathan?*
Bardzo szybko dostałam odpowiedź.
*Tak. Sorry zapomniałem się podpisać :)*
*Nic nie szkodzi ;)*
*Więc kiedy? :D*
*Nie wiem. Jutro mam dużo wywiadów i jeszcze jadę do studio nagrać nowy singiel, a pojutrze wyjeżdżam więc nie wiem kiedy możemy się spotkać :c*
*Gdzie wyjeżdżasz? :(*
*Do Afryki, ale niedługo wrócę ;) Nie smuć się :)*
*Jak mam się nie smucić skoro najpiękniejsza dziewczyna jaką znam wyjeżdża? :(*
*Przesadzasz :) Idę już spać. Dobranoc ;)*
*Dobranoc x*
Odłożyłam telefon i poszłam się umyć. Wzięłam długi prysznic. Umyłam włosy i jeszcze wilgotne zaplotłam w warkocza. Ubrałam cieplutką piżamkę i gruby szlafrok. Zeszłam na dół. Weszłam do kuchni.
- Czemu jeszcze nie śpisz?- spytałam mężczyznę.
- Jakoś nie jestem śpiący.- oznajmił przeglądając papiery. Usiadłam na krześle.
- Co robisz?- spytałam patrząc na stos papierkowej roboty.
- Ustalam kiedy będziesz miała możliwość nagrania swojej debiutanckiej płyty. Czyli układam ci grafik.- uśmiechnął się blado dalej przewracając kartkami.
- Nie znoszę grafików- westchnęłam ciężko.
- Przyzwyczaisz się.- powiedział spokojnie.
- Nie pocieszasz mnie- zaśmiałam się.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Masz napisaną już piosenkę?- tym razem spojrzał w moją stronę.
- Brakuje mi ostatniej zwrotki, ale jutro ją napiszę.
- Dasz radę?- spojrzał z niedowierzaniem.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo- powtórzyłam jego słowa.
- Pokażesz mi ją?- zaśmiał się.
- Ok.- wstałam.
- Gdzie idziesz?- krzyknął za mną.
- Po piosenkę- odkrzyknęłam. Podeszłam do torebki, którą zostawiłam na korytarzu. Wyjęłam z niej mały notatnik. Przyszłam z nim do kuchni i usiadłam na poprzednim miejscu.- trzymaj- podałam mu otwarty dziennik na piosence. Przeczytał.
- Dobra jest. Przemawia do mnie.- oddał mi notes.
- Dzięki. Pójdę już spać. Dobranoc Jason.- wstałam i wyszłam. Weszłam na górę. Położyłam się spać.

NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się o 5 rano. Całą noc śniły mi się koszmary. Wstałam, ubrałam się, zrobiłam make-up, rozpuściłam warkocza i weszłam na TT. Dowiedziałam się, że Liam, Harry, Zayn i Naill są w Londynie, a Lou w Doncaster. Zobaczyłam też tweet'a Nathan'a
"Poznałem niesamowitą dziewczynę! Jest najpiękniejsza na całym świecie (bez obrazy drogie panie) :)"
Zrobiło mi się głupio. Chyba zrobiłam chłopakowi nadzieję. Niepotrzebnie. Na razie nie chcę mieć chłopaka. Wyłączyłam Twitter'a i zeszłam na dół. Zrobiłam śniadanie gofry z bitą śmietaną. Zszedł na dół Jason.
- Miło, że zrobiłaś śniadanie- posłał mi ciepły uśmiech.
- Spoko- wstałam i podeszłam do zlewu z brudnymi naczyniami. Napełniłam go ciepłą wodą i włożyłam do niego talerze. Chwyciłam za gąbkę i nalałam na nią płyn. Zaczęłam powoli zmywać.
- Just mam do ciebie jedno pytanko...
- Śmiało- zachęciłam go nie przerywając czynności.
- Co się stało z moim kwiatkiem, który stał koło sypialni?
- Ammm...- zaczerwieniłam się.- nic takiego....- parsknęłam śmiechem.
- Louis tu nocował?
- Tak, ale tylko raz i wtedy...wpadłam na tego kwiatka i go przewróciłam i ziemia się wysypała i chyba go uszkodziłam- przygryzłam wargę.
- Okej. Odkupisz mi drugiego- powiedział spokojnie. Zaśmiałam się. - dawaj szybciej, bo musimy zaraz jechać- pospieszył mnie i poszedł do garażu. Szybko chwyciłam torebkę, założyłam buty i kurtkę. Wsiadłam na miejsce pasażera i pojechaliśmy. Pierwszy wywiad wszystko ok, drugi też, ale trzeci to w ogóle jakaś porażka. Prowadzący wymyślał pytania na spontanie. Oczywiście po każdym udzielonym wywiadzie zaśpiewałam piosenkę i rozdawałam autografy. Później prędko jechaliśmy do studio. Nie obyło się bez korków. Spóźnieni wparowaliśmy do środka. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Niall'a i Harry'ego. Od razu rzuciłam się na blondasa.
- Niall- przytuliłam się mocno do niego.
- Też się cieszę Just.- zaśmiał się i przytulił mnie mocniej.
- A ja?- spytał smutno Harry.
- Co?- spojrzałam na niego.
- Mnie już nie przytulisz?- patrzał na mnie z wielkimi oczyma.
- A mam za co?
- A Niall'a masz za co przytulać?- podszedł bliżej mnie.
- Może mam...- rozłożył szeroko ręce. Przytuliłam go.- nie ma z wami chyba Lou?
- Nie. Jest z rodziną.- odpowiedział Niall.
- Dobra ja już muszę iść. Muszę dokończyć piosenkę.- przewróciłam oczami.
- Okej. Szkoda.- powiedział smutno Hazza i przytulił mnie.
- Musimy się spotkać i wyjść w szóstkę na miasto- dodał Horan przytulając mnie.
- Jak to w szóstkę?- spytałam zdziwiona.
- No, ja, Hazza, ty, Liam, Zayn i Louis. Tak jak kiedyś.- wytłumaczył mi.
- Jeszcze zobaczymy. Pa- pomachałam im i weszłam do sali nagraniowej.
- Just dokończ piosenkę i jak już skończysz to mnie zawołaj.- oznajmił Jason.
- Dobra- wzięłam notatnik i siedziałam wpatrzona w tekst. Nic mi nie wchodziło do głowy. Pośpiewywałam sobie odpowiednie słowa. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka.- Jason nie jestem jeszcze gotowa- powiedziałam zrezygnowana.
- To może ci pomogę?- usłyszałam inny głos niż oczekiwałam. Obróciłam się.
- Nathan? Co ty tutaj robisz?
- Nagrywaliśmy nowy utwór kiedy przypomniałem sobie, że też masz tu być, a to jedyna okazja, żeby cię zobaczyć w tym tygodniu. Więc pokaż nad czym tyle myślisz.- usiadł obok mnie.
-  Who says you're not star potential?
Who says you're not presidential?
Who says you cant be in movies?
Listen to me
Listen to me i dalej nie mam bladego pojęcia.
- Może- chwycił gitarę- Who says you don't pass the test?
Who says you can't be the best?
Who said?
Who said?
Won't you tell me who said that?
Yeeeaah
Who says?
- Wow dobry jesteś- powiedziałam radośnie.
- Zaśpiewaj to.- pokazał mi tekst piosenki. Zaśpiewałam. Przyszedł Jason i Nathan wyszedł. Kazał mi zaśpiewać piosenkę. Powiedział, że jest dobra i możemy już nagrywać. ( http://www.youtube.com/watch?v=JlHHJ2-AIzM )
- I wouldn't wanna be anybody else
Heey

You made me insecure
Told me I wasn't good enough
But who are you to judge?
When you're a diamond in the rough
I'm sure you got some things
You'd like to change about yourself
But when it comes to me
I wouldn't want to be anybody else

Na na na na na na na na na na na na na
Na na na na na na na na na na na na na
I'm not beauty queen
I'm Just beautiful me
Na na na na na na na na na na na na na
Na na na na na na na na na na na na na
You've got every right
To a beautiful life
Come on

Who says?
Who says you're not perfect?
Who says you're not worth that?
Who says you're the only one that's hurting?
Trust me
That's the price of beauty
Who says you're not pretty?
Who says you're not beautiful?
Who says?

It's such a funny thing
How nothing's funny when it's you
You tell'em what you mean
But they keep whiting out the truth
It's like a work of art
That never gest to see the light
Keep you beneath the stars
Won't let you touch the sky

Na na na na na na na na na na na na na
Na na na na na na na na na na na na na
I'm not beauty queen
I'm just beautiful me
Na na na na na na na na na na na na na
Na na na na na na na na na na na na na
You've got every right
To a beautiful life
Come on

Who says?
Who says you're not perfect?
Who says you're not worth that?
Who says you're the only one that's hurting?
Trust me
That's the price of beauty
Who says you're not pretty?
Who says you're not beautiful?
Who says?

Who says you're not star potential?
Who says you're not presidential?
Who says you cant be in movies?
Listen to me
Listen to me
Who says you don't pass the test?
Who says you can't be the best?
Who said?
Who said?
Won't you tell me who said that?
Yeeeaah
Who says?

Who says?
Who says you're not perfect?
Who says you're not worth that?
Who says you're the only one that's hurting?
Trust me
That's the price of beauty
Who says you're not pretty?
Who says you're not beautiful?
Who says?

Who says you're not perfect?
Who says you're not worth that?
Who says you're the only one that's hurting?

Trust me
That's the price of beauty
Who says you're not pretty?
Who says you're not beautiful?
Who says?
 Wszyscy w sali zaczęli bić brawo i moi pomocnicy też. Ucieszyłam się. Wyszliśmy ze studio i pojechaliśmy do domu. Weszłam do środka, zjadłam kanapkę i usiadłam obok Richard'a.
- Kiedy nagrywamy teledysk?
- Już jest nagrany.
- Jak to?- spojrzałam na niego pytająco.
- Normalnie twoje nagranie w studio to jest teledysk. Jutro będzie przesłany.
- Okej... idę już spać. Jestem zmęczona. - wstałam i od razu poszłam spać.
_______________________________________________________________________________
Nie mam pomysłu na nowy rozdział. Nie chce mi się produkować znowu o tych komentarzach bo i tak macie to gdzieś. Już nie wiem czy z 10 czytelniczek zrobiły mi się 2 czy 3 które naprawdę czytają tego bloga. Nie chcę was stracić przez pisanie "komentujcie, komentujcie" ale ja wam nie każe pisać nie wiadomo jakich komentarzy wystarczy tylko ".,-(;)" czyli znaki interpunkcyjne.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

piątek, 1 listopada 2013

25

- Nie możemy. Jestem z Louis'em- powiedziałam nie odsuwając się od niego ani o milimetr.
- Rozumiem.- powiedział smutno i odsunął się ode mnie.- przepraszam, nie powinienem. Nie wiem co się ze mną dzieje.
- Powinniśmy zostać na etapie przyjaźni. Nic więcej.- spuściłam wzrok.
- Taa.. pójdę już- wstał z łóżka i podszedł do drzwi kładąc dłoń na klamce. Siedziałam, jak zahipnotyzowana. Chłopak nacisnął na klamkę i wyszedł. Złapałam się za głowę. Nie, nie, nie, nie, nie. Po co ja tutaj przylatywałam? Żeby się pokłócić z Lou i prawie się pocałować z Liam'em? Boże co ja wyprawiam. Może trzeba było zerwać z Louis'em, jak prosił mnie Jason? Nie to niedorzeczne przecież ja go kocham, ale nie wiem, czy on mnie też. Nie mam zielonego pojęcia co robić. Czemu jestem, aż tak uczuciowa? Która jest w ogóle godzina? Spojrzałam na zegarek wskazywał 6 rano. Było już jasno. Poszłam pod prysznic. Umyłam się dokładnie i wysuszyłam włosy. Ubrałam się w krótkie jeans'owe spodenki i w luźną, czarną koszulkę na ramiączkach z jakimś białym napisem. Wzięłam torebkę, telefon, klucze, pieniądze i dokumenty. Poszłam umyć zęby i zeszłam na dół do restauracji. Zamówiłam sobie miskę płatków. Wyjęłam telefon, żeby sprawdzić, która jest godzina. Była 8:30. Schowałam go i wstałam. Poszłam do wyjścia. Wtedy spotkałam Louis'a.
- Cześć piękna- podszedł do mnie, jak gdyby nigdy nic. Odsunęłam się od niego.- co jest?- spytał zdziwiony.
- Już nie pamiętasz?- spojrzałam na niego wściekła.
- Co niby?
- Jesteś żałosny.
- Co takiego zrobiłem?
- Nie odzywaj się do mnie w ogóle.- wyszłam z hotelu. Poszłam w prawo. Włożyłam sobie słuchawki do uszu. Szłam spokojnie po ulicach LA. Zobaczyłam nastoletniego chłopca z giatrą siedzącego przy fontannie. Podeszłam do niego.
- Hej, co robisz?- wyjęłam słuchawki z uszu i usiadłam obok niego.
- Cześć, emm... chciałem coś zagrać.- powiedział nieśmiało.
- Możemy razem zaśpiewać. Co ty na to?
- Okej, ale co.
( http://www.youtube.com/watch?v=ekzHIouo8Q4 )
- Same bed, but it feels just a little bit bigger now. Our song on the radio, but it don't sound the same- zaczęłam cicho. Chłopak pokiwał znacząco głową i zaczął grać.- When our friends talk about you all that it does is just tear me down- dołączył do śpiewania. Zgromadził się w okól nas spory tłum. Od razu skojarzyło mi się z moim pierwszym dniem w Londynie, jak śpiewałam razem z Ni. Tym razem też śpiewałam Bruno Mars'a. Gdy skończyliśmy wszyscy zaczęli bić brawa.
- Dziękuję to było niesamowite.- powiedziałam z uśmiechem wstając z fontanny.
- To ty byłaś niesamowita. Nie dość, że ładna to masz jeszcze taki talent.- powiedział chłopak.- Jestem Max- wyciągnął przed siebie dłoń.
- Justyna, ale mów mi Justine- uścisnęłam jego dłoń.
- Nooo tak- uderzył się otwartą dłonią w czoło. Spojrzałam na niego pytająco.- Ty jesteś tą piosenkarką Justine Lol. Dasz mi autograf na gitarze?- spytał rumieniąc się.
- Jasne- uśmiechnęłam się. Dał mi marker i złożyłam mu podpis na instrumencie.- Proszę bardzo- oddałam mu rzeczy- oby ta gitara wybiła ciebie na szczyt. Jesteś tego naprawdę wart.
- Dziękuję- uśmiechnął się. Rozłożyłam ręce do uścisku. Max od razu zrozumiał gest i mnie przytulił.
- Justine dasz mi autograf?- usłyszałam tłumy.
- Okej!- zawołałam. Ludzie ustawili się w kolejce. Zrobiłam sobie z nimi fotki i rozdałam autografy.
Trwało to godzinę. Była już 10, więc postanowiłam iść z powrotem do hotelu. Zauważyłam, że ktoś gra na boisku. Poszłam tam i usiadłam na trybunach. Sama nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Patrzyłam na dwóch kolesi grających w nożną. Po chwili znudzenia grą dwóch uczestników zeszłam z widowni.
- Justyna!- podbiegł do mnie jeden z chłopaków. Obróciłam się.
- Przypomniałeś sobie?
- Tak. Odpowiesz mi na tamto pytanie?
- Przecież ci odpowiedziałam.
- To, że zawsze wszystko spieprzę to nie jest odpowiedź.
- Owszem jest! Zawsze przez ciebie są kłótnie! Zawsze znajdziesz jakiś durny, urojony przez twoją wyobraźnie powód!
- Myślisz, że mi jest fajnie, gdy widzę ciebie z moim przyjacielem?!
- To też mój przyjaciel! Czemu za każdym razem gdy coś mówisz, to wypowiadasz się tylko o sobie?! Jak tobie jest trudno, jak ci się w życiu nie układa, jaką masz okropną dziewczynę, której nie możesz zaufać?! Mam tego wszystkiego dość!
- Nie było by tych wszystkich kłótni gdybyś ty inaczej się zachowywała!
- Chcesz mi powiedzieć, że to moja wina?! Mam rozumieć, że będąc z tobą w związku nie mogę się odezwać do mojego przyjaciela?!
- Po co on był u ciebie po tym, jak wyszłaś od nas?!
- Bo on w odróżnieniu od ciebie próbował mnie pocieszyć po tym co powiedziałeś! Żałuję, że to nie byłeś ty, ale w końcu wiem, że masz mnie w dupie!- odeszłam od niego.
- Ja cię kocham!- krzyknął za mną.
- Jakoś tego w ogóle nie okazujesz?!- odwróciłam się. Podbiegł do mnie i chwycił moją twarz w dłonie i natarł nasze wargi. Oddałam mu pocałunek, ale szybko go zakończyłam.- myślisz, że jak mnie pocałujesz to będzie okej?!
- A co mam jeszcze zrobić?! Przecież się do cholery staram!
- To, że raz mnie pocałujesz, drugi czy trzeci to nie ma znaczenia! Ja potrzebuję wsparcia, a ty mi go nie dajesz- spuściłam wzrok- pójdę już. Niedługo mam samolot powrotny.
- Jak to powrotny?- udałam, że nie słyszałam tego pytania.- dlaczego?
- Bo popełniłam błąd przylatując tutaj. Mogłam zostać w Londynie i wszystko było by okej, ale jak zawsze musimy coś spieprzyć- łza spłynęła mi po policzku.
- Racja, jesteśmy do bani- powiedział przytulając mnie do siebie.
- Może po prostu nie jesteśmy sobie pisani?- powiedziałam z rosnącą kluską w  gardle.
- Możliwe.- przytulił mnie mocniej.
- Idę stąd- odsunęłam się od niego.
- A co z nami?
- Myślę, że...- zamknęłam oczy- powinniśmy zrobić sobie przerwę.
- Jesteś pewna?- powiedział smutno.
- Nie- kolejne łzy zaczęły wypływać na zewnątrz.
- Nie chcę tej przerwy Justyna. Nie ma szans, żebyśmy po niej do siebie wrócili.
- Masz rację, ale w związku nie powinno się męczyć. A my się już powoli męczymy.
- Nie proszę cię Justyna...
- Cześć- powiedziałam szeptem. Szybko poszłam stamtąd. Szłam zapłakana przez miasto. Nie umiem z nim być. Kocham go ale nie daję rady. To jest przytłaczające. Ciągłe nasze kłótnie odkąd się poznaliśmy. Muszę, jak najszybciej wrócić do UK albo do Polski. Mam lepszy pomysł. Pojadę do jakiegoś kraju, do biednych dzieci i przez tydzień będę się nimi opiekować. Wstąpię do jakiejś organizacji. Przecież muszę im pomóc. Nim się obejrzałam byłam już pod hotelem. Przetarłam łzy i weszłam  do środka. Na korytarzu spotkałam Zayn'a i Darię.
- Hej Justyna co się stało?- spytała zatrzymując mnie blondynka.
- Wracam do Londynu- powiedziałam szeptem.
- Co? Dlaczego?- ciągnęła dalej.
- Nie ważne. Sorry, muszę się spakować- ominęłam ich i otworzyłam drzwi od pokoju.
- What's going on?- usłyszałam głos Zayn'a. Szybko weszłam do środka i rzuciłam na na walizkę. Zaczęłam nerwowo się pakować, wtedy ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Ej co ty robisz?!- usłyszałam męski głos idący w moją stronę.
- Pakuję się.- powiedziałam nie przestając wykonywać czynność. Chłopak złapał moją rękę.
- Przestań!- obrócił mnie w swoją stronę.- dlaczego się pakujesz?
- Bo nic mi nie wychodzi.
- Masz namyśli kłótnie z Lou? Czyli za każdym razem, gdy się pokłócicie to ty będziesz uciekała? Czemu nie stawisz czoła problemom?
- Bo jestem za słaba. Całe życie uciekam przed problemami. Nie daje sobie z nimi rady. Harry czy to nie oczywiste?- wtuliłam się w jego tors.
- Tobie się tylko wydaje, że jesteś słaba. Nie możesz z nim teraz zerwać.
- Nie zerwałam z nim... to była nasza wspólna decyzja.
- Nie wierzę w to. Louis za bardzo cię kocha.
- Jakoś tego nie okazuje. Wczoraj właśnie się dowiedziałam się, że nie ma do mnie zaufania.
- Myślisz, że jakby cię nie kochał to zrobiłby taką scenę, jak wczoraj?
- Nie wiem. Nie chcę, żeby jego przyjaźń z Liam'em się rozpieprzyła. Nie chcę ja być powodem rozpadu ich przyjaźni.
- Przecież Lou będzie miał pretensje do Daddy'ego przez góra dwa dni, bo więcej nie wytrzyma. Uspokój się. Ochłoń trochę i chodź z nami na imprezę.
- Oszalałeś? Wracam do domu.- wróciłam do pakowania.
- Czy do ciebie nic nie dotarło?- spytał zrezygnowany.
- Dotarło, że na pewno tutaj nie zostaje.
- Bosh... jesteś tak samo uparta, jak twój chłopak. Jesteście siebie warci, naprawdę.- powiedział poirytowany i wyszedł. Stałam wpatrzona w walizkę. Z zamyśleń oderwał mnie telefon.
- Halo?
- Just gdzie ty jesteś? Czemu nie ma cię w domu?
- Oh.. am... będę jutro. Nie martw się.
- Ale gdzie jesteś może przyjadę po ciebie?
- Uwierz mi, że będę szybciej niżeli miałbyś po mnie przyjechać.
- Okej to do jutra.
- Do jutra.- rozłączyłam się. Byłam już spakowana, zabukowałam bilet. Miałam już dość siedzenia w tym hotelowym pokoju. Wyszłam na spacer. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wszędzie widziałam zakochane pary, trzymające się za ręce, dające sobie buziaki i dopiero wtedy doszło do mnie co zrobiłam. Zerwałam z chłopakiem, którego kocham. Jestem najgłupszą dziewczyną na Ziemi. Usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłoniach. Siedziałam tak chyba przez 15 minut. Cały ten czas przemyślałam na temat naszego związku. Czemu nie mogę mieć teraz innych problemów na głowie? Wstałam i poszłam do hotelu.
- Ej, ej, ej czekaj!- usłyszałam, jak ktoś woła za mną w ojczystym języku.
- Po co?
- Dlaczego wyjeżdżasz?
- Zerwałam z Lou- powiedziałam smutno.
- Mała, tak mi przykro- dziewczyna przytuliła mnie mocno do siebie.
- Tego właśnie potrzebowałam- oznajmiłam gładząc Darię po plecach.
- Przepraszam. Wiem, że mogłaś się poczuć zaniedbana, ale ja- odsunęła mnie od siebie lekko.- ja... chyba się zakochałam- zaśmiała się.
- W Zayn'ie?- spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Mhm- przygryzła wargę.
- Powiedziałaś mu o tym?
- Chyba żartujesz? Jest wielką gwiazdą, a ja pierwszą lepszą, zwyczajną, nic nie znaczącą laską.
- Dla niego nie jesteś taka. Przy tobie to on się czuje, jak pierwszy lepszy, zwyczajny, nic nie znaczący facet.
- Skąd niby to wiesz?
- Widzę, jak na ciebie patrzy i to mi wystarcza.
- Czyli patrzy się na mnie, jak Louis na ciebie?
- Hmm...- zaśmiałam się- nie wiem, jak Lou na mnie patrzy.
- Jak tylko pojawiasz się w pobliżu to od razu jest weselszy, przygląda się tobie, jak malowanemu przez wielkiego artystę obrazkowi, wpatruje się w ciebie, jakby w ten sposób chciał cię rozgryźć, poznać cię jeszcze lepiej. Gdy tańczyliście miałam wrażenie, że nic nie jest w stanie was rozdzielić, a wczorajsza kłótnia potwierdziła moje przypuszczenia. Jest strasznie o ciebie zazdrosny. Ostrożnie wykonuje każdą czynność, żeby tylko cię nie stracić. Jak wyszłaś od nas, zaczął krzyczeć na wszystkich czemu go nie powstrzymali od tego co powiedział, czemu nikt mu nie przerwał. On cię naprawdę kocha i widzę, że ty jego też kochasz. Więc nie zmarnuj tego uczucia.
- Wow to bardzo miłe co powiedziałaś ale...nie pomogłaś mi.
- Przecież powiedziałam ci prawdę, a co ty zrobisz z tymi informacjami to już twój interes. Chciałam wam tylko pomóc.
- Dzięki- uścisnęłam ją.- idę po walizkę i będę się już żegnała z resztą. Jak będziesz miała ochotę to możesz przylecieć w każdej chwili do mnie do Londynu.- uśmiechnęłam się.
- Okej- oznajmiła smutno. Poszłam po walizkę, zabrałam wszystkie moje rzeczy i zeszłam na recepcję. Tam czekała na mnie Daria z całym One Direction. Podeszłam do Hazza'y.
- Jednak mnie opuszczasz?- spytał smutno.
- Tak, muszę- przytuliłam go do siebie.
- Zadzwonię jutro do ciebie i pomogę ci zrobić pyszny obiad.
- Przez telefon Niall?
- Tak też damy radę.- uśmiechnął się i przytulił mnie.- No... to w końcu przestaniesz mnie podrywać- zwróciłam się żartobliwie do Zayn'a.
- Teraz mam kogoś innego na oku. Trzeba było korzystać póki była okazja.- parsknęliśmy śmiechem. Oczywiście przytuliliśmy się.
- To, jak przyjaźń?- spytał nieśmiało Liam.
- Pewnie- przytuliłam go.
- Nie długo cię odwiedzę, obiecuję Justyna.
- Trzymam cię za słowo Daria. Kocham cię siostra- wtuliłam się mocno w jej ramiona.
- Więc...
- Więc...- powtórzyłam słowa Tomlinson'a.
- Przerwa?- spytał nie patrząc mi w oczy.
- Przerwa.- chwyciłam go za dłoń- ale przyrzekam ci, że tylko na jakiś czas.
- Przewiduję, że do piątku.
- Czyli do jutra?- spytałam z uśmiechem.
- Pewnie- parsknął śmiechem. Przytulił mnie czule. Nie chciałam tego przerywać.
- Ehem... Panno Lol, panny samochód już na pannę czeka.- poinformował mnie niskim głosem boy hotelowy.
- Oczywiście...- spojrzałam w niebieskie oczy Lou- będę tęsknić.
- Ja ciebie też kocham.- dał mi całusa w czoło.
- Mam prośbę...
- Co tylko chcesz.
- Nie dzwoń do mnie, nie pisz. Jak będę gotowa to sama się odezwę.- powiedziałam łamiącym się głosem.
- Jesteś tego pewna?
- Nie. Pa Lou. Pa wszystkim!- pomachałam im i wsiadłam do auta. Patrzałam przez szybę na przypadkowych przechodniów.Zazdrościłam im tego, że nie obowiązywał ich żaden kontrakt, a swoją miłość mogli pokazywać wszystkim, nie musieli się ukrywać.
_____________________________________________________________________________
Rozdział krótki i trochę nudnawy. Chciałam przekazać miłość, którą Justyna i Louis pałają do siebie. Mimo tego, że się bardzo kochają to i tak wiedzą, że każdy związek potrzebuje przerwy. Mają nadzieję, że do siebie wrócą. Oni doskonale wiedzą, że nie potrafią bez siebie żyć. Ale czy zostaną jeszcze parą? Jest jeszcze jeden wątek- Liam. Liam na początku uważa Justynę jako swoją siostrę lecz później się w niej zakochuje. Tym razem główna bohaterka odrzuca zaloty przyjaciela, ale czy uda jej się oprzeć kolejnym?
Dziękuję za 2123 wyświetlenia <3
Jest was aż 10, więc proszę o 10 komentarzy ;)
Kocham was ;*
Możecie ze mną popisać na czacie ( link po prawej stronie) tylko na początku napiszcie, że czytacie bloga, bo dostaję jakieś dziwne wiadomości i czasem mogę się okazać wredną ;c
Możecie mnie obserwować na TT ( link po prawej stronie)
Oraz możecie pytać mnie na różne tematy (np. związane z 1D, moim życiem prywatnym itd.) na moim ASK'u ( link po prawej stronie)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!