piątek, 1 listopada 2013

25

- Nie możemy. Jestem z Louis'em- powiedziałam nie odsuwając się od niego ani o milimetr.
- Rozumiem.- powiedział smutno i odsunął się ode mnie.- przepraszam, nie powinienem. Nie wiem co się ze mną dzieje.
- Powinniśmy zostać na etapie przyjaźni. Nic więcej.- spuściłam wzrok.
- Taa.. pójdę już- wstał z łóżka i podszedł do drzwi kładąc dłoń na klamce. Siedziałam, jak zahipnotyzowana. Chłopak nacisnął na klamkę i wyszedł. Złapałam się za głowę. Nie, nie, nie, nie, nie. Po co ja tutaj przylatywałam? Żeby się pokłócić z Lou i prawie się pocałować z Liam'em? Boże co ja wyprawiam. Może trzeba było zerwać z Louis'em, jak prosił mnie Jason? Nie to niedorzeczne przecież ja go kocham, ale nie wiem, czy on mnie też. Nie mam zielonego pojęcia co robić. Czemu jestem, aż tak uczuciowa? Która jest w ogóle godzina? Spojrzałam na zegarek wskazywał 6 rano. Było już jasno. Poszłam pod prysznic. Umyłam się dokładnie i wysuszyłam włosy. Ubrałam się w krótkie jeans'owe spodenki i w luźną, czarną koszulkę na ramiączkach z jakimś białym napisem. Wzięłam torebkę, telefon, klucze, pieniądze i dokumenty. Poszłam umyć zęby i zeszłam na dół do restauracji. Zamówiłam sobie miskę płatków. Wyjęłam telefon, żeby sprawdzić, która jest godzina. Była 8:30. Schowałam go i wstałam. Poszłam do wyjścia. Wtedy spotkałam Louis'a.
- Cześć piękna- podszedł do mnie, jak gdyby nigdy nic. Odsunęłam się od niego.- co jest?- spytał zdziwiony.
- Już nie pamiętasz?- spojrzałam na niego wściekła.
- Co niby?
- Jesteś żałosny.
- Co takiego zrobiłem?
- Nie odzywaj się do mnie w ogóle.- wyszłam z hotelu. Poszłam w prawo. Włożyłam sobie słuchawki do uszu. Szłam spokojnie po ulicach LA. Zobaczyłam nastoletniego chłopca z giatrą siedzącego przy fontannie. Podeszłam do niego.
- Hej, co robisz?- wyjęłam słuchawki z uszu i usiadłam obok niego.
- Cześć, emm... chciałem coś zagrać.- powiedział nieśmiało.
- Możemy razem zaśpiewać. Co ty na to?
- Okej, ale co.
( http://www.youtube.com/watch?v=ekzHIouo8Q4 )
- Same bed, but it feels just a little bit bigger now. Our song on the radio, but it don't sound the same- zaczęłam cicho. Chłopak pokiwał znacząco głową i zaczął grać.- When our friends talk about you all that it does is just tear me down- dołączył do śpiewania. Zgromadził się w okól nas spory tłum. Od razu skojarzyło mi się z moim pierwszym dniem w Londynie, jak śpiewałam razem z Ni. Tym razem też śpiewałam Bruno Mars'a. Gdy skończyliśmy wszyscy zaczęli bić brawa.
- Dziękuję to było niesamowite.- powiedziałam z uśmiechem wstając z fontanny.
- To ty byłaś niesamowita. Nie dość, że ładna to masz jeszcze taki talent.- powiedział chłopak.- Jestem Max- wyciągnął przed siebie dłoń.
- Justyna, ale mów mi Justine- uścisnęłam jego dłoń.
- Nooo tak- uderzył się otwartą dłonią w czoło. Spojrzałam na niego pytająco.- Ty jesteś tą piosenkarką Justine Lol. Dasz mi autograf na gitarze?- spytał rumieniąc się.
- Jasne- uśmiechnęłam się. Dał mi marker i złożyłam mu podpis na instrumencie.- Proszę bardzo- oddałam mu rzeczy- oby ta gitara wybiła ciebie na szczyt. Jesteś tego naprawdę wart.
- Dziękuję- uśmiechnął się. Rozłożyłam ręce do uścisku. Max od razu zrozumiał gest i mnie przytulił.
- Justine dasz mi autograf?- usłyszałam tłumy.
- Okej!- zawołałam. Ludzie ustawili się w kolejce. Zrobiłam sobie z nimi fotki i rozdałam autografy.
Trwało to godzinę. Była już 10, więc postanowiłam iść z powrotem do hotelu. Zauważyłam, że ktoś gra na boisku. Poszłam tam i usiadłam na trybunach. Sama nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Patrzyłam na dwóch kolesi grających w nożną. Po chwili znudzenia grą dwóch uczestników zeszłam z widowni.
- Justyna!- podbiegł do mnie jeden z chłopaków. Obróciłam się.
- Przypomniałeś sobie?
- Tak. Odpowiesz mi na tamto pytanie?
- Przecież ci odpowiedziałam.
- To, że zawsze wszystko spieprzę to nie jest odpowiedź.
- Owszem jest! Zawsze przez ciebie są kłótnie! Zawsze znajdziesz jakiś durny, urojony przez twoją wyobraźnie powód!
- Myślisz, że mi jest fajnie, gdy widzę ciebie z moim przyjacielem?!
- To też mój przyjaciel! Czemu za każdym razem gdy coś mówisz, to wypowiadasz się tylko o sobie?! Jak tobie jest trudno, jak ci się w życiu nie układa, jaką masz okropną dziewczynę, której nie możesz zaufać?! Mam tego wszystkiego dość!
- Nie było by tych wszystkich kłótni gdybyś ty inaczej się zachowywała!
- Chcesz mi powiedzieć, że to moja wina?! Mam rozumieć, że będąc z tobą w związku nie mogę się odezwać do mojego przyjaciela?!
- Po co on był u ciebie po tym, jak wyszłaś od nas?!
- Bo on w odróżnieniu od ciebie próbował mnie pocieszyć po tym co powiedziałeś! Żałuję, że to nie byłeś ty, ale w końcu wiem, że masz mnie w dupie!- odeszłam od niego.
- Ja cię kocham!- krzyknął za mną.
- Jakoś tego w ogóle nie okazujesz?!- odwróciłam się. Podbiegł do mnie i chwycił moją twarz w dłonie i natarł nasze wargi. Oddałam mu pocałunek, ale szybko go zakończyłam.- myślisz, że jak mnie pocałujesz to będzie okej?!
- A co mam jeszcze zrobić?! Przecież się do cholery staram!
- To, że raz mnie pocałujesz, drugi czy trzeci to nie ma znaczenia! Ja potrzebuję wsparcia, a ty mi go nie dajesz- spuściłam wzrok- pójdę już. Niedługo mam samolot powrotny.
- Jak to powrotny?- udałam, że nie słyszałam tego pytania.- dlaczego?
- Bo popełniłam błąd przylatując tutaj. Mogłam zostać w Londynie i wszystko było by okej, ale jak zawsze musimy coś spieprzyć- łza spłynęła mi po policzku.
- Racja, jesteśmy do bani- powiedział przytulając mnie do siebie.
- Może po prostu nie jesteśmy sobie pisani?- powiedziałam z rosnącą kluską w  gardle.
- Możliwe.- przytulił mnie mocniej.
- Idę stąd- odsunęłam się od niego.
- A co z nami?
- Myślę, że...- zamknęłam oczy- powinniśmy zrobić sobie przerwę.
- Jesteś pewna?- powiedział smutno.
- Nie- kolejne łzy zaczęły wypływać na zewnątrz.
- Nie chcę tej przerwy Justyna. Nie ma szans, żebyśmy po niej do siebie wrócili.
- Masz rację, ale w związku nie powinno się męczyć. A my się już powoli męczymy.
- Nie proszę cię Justyna...
- Cześć- powiedziałam szeptem. Szybko poszłam stamtąd. Szłam zapłakana przez miasto. Nie umiem z nim być. Kocham go ale nie daję rady. To jest przytłaczające. Ciągłe nasze kłótnie odkąd się poznaliśmy. Muszę, jak najszybciej wrócić do UK albo do Polski. Mam lepszy pomysł. Pojadę do jakiegoś kraju, do biednych dzieci i przez tydzień będę się nimi opiekować. Wstąpię do jakiejś organizacji. Przecież muszę im pomóc. Nim się obejrzałam byłam już pod hotelem. Przetarłam łzy i weszłam  do środka. Na korytarzu spotkałam Zayn'a i Darię.
- Hej Justyna co się stało?- spytała zatrzymując mnie blondynka.
- Wracam do Londynu- powiedziałam szeptem.
- Co? Dlaczego?- ciągnęła dalej.
- Nie ważne. Sorry, muszę się spakować- ominęłam ich i otworzyłam drzwi od pokoju.
- What's going on?- usłyszałam głos Zayn'a. Szybko weszłam do środka i rzuciłam na na walizkę. Zaczęłam nerwowo się pakować, wtedy ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Ej co ty robisz?!- usłyszałam męski głos idący w moją stronę.
- Pakuję się.- powiedziałam nie przestając wykonywać czynność. Chłopak złapał moją rękę.
- Przestań!- obrócił mnie w swoją stronę.- dlaczego się pakujesz?
- Bo nic mi nie wychodzi.
- Masz namyśli kłótnie z Lou? Czyli za każdym razem, gdy się pokłócicie to ty będziesz uciekała? Czemu nie stawisz czoła problemom?
- Bo jestem za słaba. Całe życie uciekam przed problemami. Nie daje sobie z nimi rady. Harry czy to nie oczywiste?- wtuliłam się w jego tors.
- Tobie się tylko wydaje, że jesteś słaba. Nie możesz z nim teraz zerwać.
- Nie zerwałam z nim... to była nasza wspólna decyzja.
- Nie wierzę w to. Louis za bardzo cię kocha.
- Jakoś tego nie okazuje. Wczoraj właśnie się dowiedziałam się, że nie ma do mnie zaufania.
- Myślisz, że jakby cię nie kochał to zrobiłby taką scenę, jak wczoraj?
- Nie wiem. Nie chcę, żeby jego przyjaźń z Liam'em się rozpieprzyła. Nie chcę ja być powodem rozpadu ich przyjaźni.
- Przecież Lou będzie miał pretensje do Daddy'ego przez góra dwa dni, bo więcej nie wytrzyma. Uspokój się. Ochłoń trochę i chodź z nami na imprezę.
- Oszalałeś? Wracam do domu.- wróciłam do pakowania.
- Czy do ciebie nic nie dotarło?- spytał zrezygnowany.
- Dotarło, że na pewno tutaj nie zostaje.
- Bosh... jesteś tak samo uparta, jak twój chłopak. Jesteście siebie warci, naprawdę.- powiedział poirytowany i wyszedł. Stałam wpatrzona w walizkę. Z zamyśleń oderwał mnie telefon.
- Halo?
- Just gdzie ty jesteś? Czemu nie ma cię w domu?
- Oh.. am... będę jutro. Nie martw się.
- Ale gdzie jesteś może przyjadę po ciebie?
- Uwierz mi, że będę szybciej niżeli miałbyś po mnie przyjechać.
- Okej to do jutra.
- Do jutra.- rozłączyłam się. Byłam już spakowana, zabukowałam bilet. Miałam już dość siedzenia w tym hotelowym pokoju. Wyszłam na spacer. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wszędzie widziałam zakochane pary, trzymające się za ręce, dające sobie buziaki i dopiero wtedy doszło do mnie co zrobiłam. Zerwałam z chłopakiem, którego kocham. Jestem najgłupszą dziewczyną na Ziemi. Usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłoniach. Siedziałam tak chyba przez 15 minut. Cały ten czas przemyślałam na temat naszego związku. Czemu nie mogę mieć teraz innych problemów na głowie? Wstałam i poszłam do hotelu.
- Ej, ej, ej czekaj!- usłyszałam, jak ktoś woła za mną w ojczystym języku.
- Po co?
- Dlaczego wyjeżdżasz?
- Zerwałam z Lou- powiedziałam smutno.
- Mała, tak mi przykro- dziewczyna przytuliła mnie mocno do siebie.
- Tego właśnie potrzebowałam- oznajmiłam gładząc Darię po plecach.
- Przepraszam. Wiem, że mogłaś się poczuć zaniedbana, ale ja- odsunęła mnie od siebie lekko.- ja... chyba się zakochałam- zaśmiała się.
- W Zayn'ie?- spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Mhm- przygryzła wargę.
- Powiedziałaś mu o tym?
- Chyba żartujesz? Jest wielką gwiazdą, a ja pierwszą lepszą, zwyczajną, nic nie znaczącą laską.
- Dla niego nie jesteś taka. Przy tobie to on się czuje, jak pierwszy lepszy, zwyczajny, nic nie znaczący facet.
- Skąd niby to wiesz?
- Widzę, jak na ciebie patrzy i to mi wystarcza.
- Czyli patrzy się na mnie, jak Louis na ciebie?
- Hmm...- zaśmiałam się- nie wiem, jak Lou na mnie patrzy.
- Jak tylko pojawiasz się w pobliżu to od razu jest weselszy, przygląda się tobie, jak malowanemu przez wielkiego artystę obrazkowi, wpatruje się w ciebie, jakby w ten sposób chciał cię rozgryźć, poznać cię jeszcze lepiej. Gdy tańczyliście miałam wrażenie, że nic nie jest w stanie was rozdzielić, a wczorajsza kłótnia potwierdziła moje przypuszczenia. Jest strasznie o ciebie zazdrosny. Ostrożnie wykonuje każdą czynność, żeby tylko cię nie stracić. Jak wyszłaś od nas, zaczął krzyczeć na wszystkich czemu go nie powstrzymali od tego co powiedział, czemu nikt mu nie przerwał. On cię naprawdę kocha i widzę, że ty jego też kochasz. Więc nie zmarnuj tego uczucia.
- Wow to bardzo miłe co powiedziałaś ale...nie pomogłaś mi.
- Przecież powiedziałam ci prawdę, a co ty zrobisz z tymi informacjami to już twój interes. Chciałam wam tylko pomóc.
- Dzięki- uścisnęłam ją.- idę po walizkę i będę się już żegnała z resztą. Jak będziesz miała ochotę to możesz przylecieć w każdej chwili do mnie do Londynu.- uśmiechnęłam się.
- Okej- oznajmiła smutno. Poszłam po walizkę, zabrałam wszystkie moje rzeczy i zeszłam na recepcję. Tam czekała na mnie Daria z całym One Direction. Podeszłam do Hazza'y.
- Jednak mnie opuszczasz?- spytał smutno.
- Tak, muszę- przytuliłam go do siebie.
- Zadzwonię jutro do ciebie i pomogę ci zrobić pyszny obiad.
- Przez telefon Niall?
- Tak też damy radę.- uśmiechnął się i przytulił mnie.- No... to w końcu przestaniesz mnie podrywać- zwróciłam się żartobliwie do Zayn'a.
- Teraz mam kogoś innego na oku. Trzeba było korzystać póki była okazja.- parsknęliśmy śmiechem. Oczywiście przytuliliśmy się.
- To, jak przyjaźń?- spytał nieśmiało Liam.
- Pewnie- przytuliłam go.
- Nie długo cię odwiedzę, obiecuję Justyna.
- Trzymam cię za słowo Daria. Kocham cię siostra- wtuliłam się mocno w jej ramiona.
- Więc...
- Więc...- powtórzyłam słowa Tomlinson'a.
- Przerwa?- spytał nie patrząc mi w oczy.
- Przerwa.- chwyciłam go za dłoń- ale przyrzekam ci, że tylko na jakiś czas.
- Przewiduję, że do piątku.
- Czyli do jutra?- spytałam z uśmiechem.
- Pewnie- parsknął śmiechem. Przytulił mnie czule. Nie chciałam tego przerywać.
- Ehem... Panno Lol, panny samochód już na pannę czeka.- poinformował mnie niskim głosem boy hotelowy.
- Oczywiście...- spojrzałam w niebieskie oczy Lou- będę tęsknić.
- Ja ciebie też kocham.- dał mi całusa w czoło.
- Mam prośbę...
- Co tylko chcesz.
- Nie dzwoń do mnie, nie pisz. Jak będę gotowa to sama się odezwę.- powiedziałam łamiącym się głosem.
- Jesteś tego pewna?
- Nie. Pa Lou. Pa wszystkim!- pomachałam im i wsiadłam do auta. Patrzałam przez szybę na przypadkowych przechodniów.Zazdrościłam im tego, że nie obowiązywał ich żaden kontrakt, a swoją miłość mogli pokazywać wszystkim, nie musieli się ukrywać.
_____________________________________________________________________________
Rozdział krótki i trochę nudnawy. Chciałam przekazać miłość, którą Justyna i Louis pałają do siebie. Mimo tego, że się bardzo kochają to i tak wiedzą, że każdy związek potrzebuje przerwy. Mają nadzieję, że do siebie wrócą. Oni doskonale wiedzą, że nie potrafią bez siebie żyć. Ale czy zostaną jeszcze parą? Jest jeszcze jeden wątek- Liam. Liam na początku uważa Justynę jako swoją siostrę lecz później się w niej zakochuje. Tym razem główna bohaterka odrzuca zaloty przyjaciela, ale czy uda jej się oprzeć kolejnym?
Dziękuję za 2123 wyświetlenia <3
Jest was aż 10, więc proszę o 10 komentarzy ;)
Kocham was ;*
Możecie ze mną popisać na czacie ( link po prawej stronie) tylko na początku napiszcie, że czytacie bloga, bo dostaję jakieś dziwne wiadomości i czasem mogę się okazać wredną ;c
Możecie mnie obserwować na TT ( link po prawej stronie)
Oraz możecie pytać mnie na różne tematy (np. związane z 1D, moim życiem prywatnym itd.) na moim ASK'u ( link po prawej stronie)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

2 komentarze:

  1. Super rozdział...oby Louis był z just :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ;) Oby Justine zerwała z Louisem na dobre ;) Za bardzo się męczą :p Czekam na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń