piątek, 28 marca 2014

46

Pocałunek stawał się coraz gorętszy. Harry przycisnął mnie do ściany. Włożyłam dłoń w jego gęste kręcone włosy ciągnąc za nie delikatnie. Chłopak posadził mnie na
szafce i ściągnął ze mnie koszulkę rzucając ją w kąt łazienki. To samo zrobiłam z jego koszulką. Siedziałam okrakiem przed najlepszym przyjacielem mojego chłopaka i obściskiwałam się z nim. Krótko mówiąc byłam potworem. Usta loczka schodziły coraz niżej. Składał namiętne pocałunki na szyi, a później na obojczyku. Zaczął zsuwać ze mnie powoli szorty. Chwyciłam jego twarz w dłonie i przybliżyłam do swojej. Nasze wargi ponownie się połączyły. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Natychmiast odskoczyłam od Hazzy i zakryłam mu usta otwartą dłonią.
- Just jesteś tam?
- Tak- odpowiedziałam.
- Wszystko okej?- spytał zmartwiony Liam.
- Tak, tylko... te drinki Niall'a, chyba mi zaszkodziły.- wymyśliłam na poczekaniu.
- Mam wejść?
- Nie!- krzyknęłam zbyt porywczo- poradzę sobie. Przyjdę do was za jakieś pięć minut.
- Dobra- usłyszałam kroki, które powoli znikały.
- Harry co myśmy zrobili?- zwróciłam się do chłopaka odkrywając mu usta.
- Lou nie może się o tym dowiedzieć- stał, jak zahipnotyzowany.
- No co ty?!- powiedziałam ironicznie.- jesteśmy okropni- usiadłam na podłodze.
- Co ja zrobiłem?! Przecież jestem jego najlepszym przyjacielem!
- A ja jego dziewczyną! Co mnie w ogóle do tego podkusiło?! Jak mogłam dać ponieść się chwili?!
- To wszystko twoja wina! Nie potrzebnie na mnie naciskałaś!
- Tak, jak zawsze: wszystko to moja wina! Idę stąd. A ty wyjdź pięć minut później- upomniałam go i wyszłam z łazienki trzaskając drzwiami. Miałam ochotę płakać. Zachowałam się jak dziwka. Nie znosiłam samej siebie. Zastanawiało mnie to czy gdyby Liam nie zapukał to posunęlibyśmy się o krok dalej. Weszłam do kuchni wydychając głośno powietrze z płuc. Na stole leżała paczka papierosów. Bez wahania wyjęłam fajkę i wzięłam zapalniczkę. Wyszłam przed dom. Na zewnątrz było już ciemno. Włożyłam szluga między wargi i podpaliłam go, chowając zapalniczkę w tylną kieszeń spodni. Mocno się zaciągnęłam. Szary dym wydobył się z moich ust. Zrobiłam jeszcze dwa machy.
- Nie wiedziałem, że palisz.- usłyszałam zza pleców.
- Bo nie palę.
- A teraz co robisz?- stanął obok mnie.
- Myślę- papieros znów wylądował w moich ustach.
- O czym?
- O wszystkim i o niczym- spuściłam głowę.
- Just wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Od tego są przyjaciele- położył dłoń na moim ramieniu.
- Wiem, że mogę na was wszystkich liczyć i cieszę się z tego powodu, ale teraz muszę poradzić sobie sama- rzuciłam truciznę na ziemię i zgasiłam ją butem.
- To coś poważnego?
- Liam, proszę cię. Dzisiaj miało być bez spin i sztywnej atmosfery.
- Jak chcesz. Wracasz ze mną do środka?
- Jasne- uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w stronę drzwi, a za mną niczym cień podążał Payne. Weszliśmy do salonu. Przenieśli się tam, bo na dworze było już chłodno. Spojrzałam na kanapę. Siedział tam Harry. Przełknęłam głośno ślinę i rozejrzałam się za wolnym miejscem. Jedyne było obok loczka. Nie chciałam siedzieć obok niego. Usiadłam więc na kolanach Loui'ego. Ten uśmiechnął się szeroko i chciał mnie pocałować, ja jednak obróciłam się i dał mi buziaka w policzek. Spojrzał na mnie pytająco. Odpowiedziałam, że źle się czuję i być może to grypa i wole nie ryzykować. Podrażnił się chwilę ze mną i rozeszliśmy się po sypialniach, bo chłopaki musieli wstać wcześnie. Wspięłam się po schodach trzymając Lou za rękę. Weszliśmy do sypialni.
- Ja idę pierwszy!- krzyknął rzucając się w stronę łazienki.
- O nie! Ja jestem dziewczyną i ja idę pierwsza- wytknęłam mu język.
- Mhm, więc tak się chcesz bawić?- chwycił mnie w talii i przyciągnął ku sobie, dopasowując moje ciało idealnie do swojego.- możemy iść razem- złożył namiętny pocałunek na moich wargach.
- Świetny pomysł- zarzuciłam ręce na jego szyję. Szybko mi się przypomniało o zajściu na dole. Odsunęłam  się zwinnie od chłopaka.- ale nie teraz- wskoczyłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
- Ty mała...- usłyszałam po drugiej stronie.
- No dokończ.- zachęciłam go.
- Żmijo.- powiedział dumnie.
- Poczekaj no, ciekawe czy nadal będę taką żmiją, jak stąd wyjdę.- odeszłam od drewnianej płyty i ściągnęłam z siebie ciuchy.
- Odwołam to, jeżeli wyjdziesz nago- wyobraziłam sobie jego uśmiech.
- Czyli, tak jak teraz stoję?
- Jesteś bez niczego?- spytał już innym tonem.
- Nie, no co ty, przecież ja myję się w ubraniach- powiedziałam ironicznie.
- Justyna proszę wpuść mnie tam!- zawołał błagalnie- muszę... coś zobaczyć.- zaśmiałam się. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i oblałam nią ciało, następnie je mydląc. Spłukałam całą pianę i wytarłam się dokładnie.
Założyłam na siebie bieliznę i koszulkę Tommo. Otworzyłam drzwi od łazienki. Chwyciłam do ręki szczoteczkę do zębów. Nałożyłam na nią pastę i zaczęłam szczotkować zęby. Poczułam ręce na biodrach. Lou stał tak bardzo blisko, że czułam na sobie każdą część jego ciała. Zostawiał na mojej szyi małe całusy.
Wyplułam pianę z buzi do umywalki pochylając się lekko do przodu, na co brunet się uśmiechnął odbierając to za sygnał do gry wstępnej.- proszę cię jeden raz.
- O co mnie prosisz?- udawałam, że nie wiem o co mu chodzi.
- Kochaj się ze mną- szepnął mi namiętnie do ucha. Jego dłoń wylądowała pod moją koszulką. Nie mogłam się z nim przespać po tym co zaszło niedawno między mną, a Hazzą.
- Nie dzisiaj. Jestem zmęczona.- odparłam smutno.
- Jak nie dzisiaj to kiedy? Jutro wyjeżdżam i nie będziemy się widzieć przez cztery miesiące.- odsunął się ode mnie.
- Lou, zrozum...
- Może jestem dla ciebie za mało atrakcyjny? Może ci się już znudziłem? W końcu sporo czasu minęło odkąd uprawialiśmy seks. Może nie zaspokajam twoich potrzeb?
- Przestań. Czy ty słyszysz jakie gadasz głupoty? Kocham cię, a to, że jestem zmęczona i nie mam ochoty na seks nie znaczy, że nie jesteś atrakcyjny lub nie zaspokajasz moich potrzeb.
- Już nie wiem, jak mam to interpretować.
- Pójdę już spać.- dałam mu buziaka w policzek i odeszłam od niego.
Położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Próbowałam zasnąć. Poczułam, jak materac się ugiął. Chłopak ułożył się po drugiej stronie łóżka. Było mi przykro, że mnie nie przytulił, jak to miał w zwyczaju, więc położyłam się bliżej niego. Wtuliłam się w jego nagie plecy i zasnęłam.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

piątek, 14 marca 2014

45

Spakowane zeszłyśmy do baru na śniadanie. Zamówiłyśmy sobie po drożdżówce i kawie. Nie byłam wypoczęta. Całą noc myślałam o Lou i o zażytych wczoraj narkotykach. Nie miałam pewności czy to był pierwszy raz. Wcześniej nie zauważyłam, żeby brał. W sumie, prawie pół roku się nie widzieliśmy. Przez ten czas zrobił się bardziej zazdrosny i agresywny, co mogło być objawami używek. Do tego jeszcze zaczął palić papierosy. Dobra, te fajki jestem w stanie mu wybaczyć, ale nie dragi. Postanowiłam, że porozmawiam z nim na ten temat. Skończyłyśmy nasz posiłek i czekałyśmy w holu na resztę naszej ekipy. Jak zawsze pierwsi przyszli Daria i Zayn, później dołączył Liam z Niallem i Loui z Harry'm. Brunet chciał dać mi buziaka na przywitanie, ale ja nie zapomniałam o wczorajszym i odsunęłam się od niego. Ten bez słowa chwycił moją i swoją walizkę. Zabrałam ją od niego. Nie chciałam robić z siebie księżniczki. Skoro się nie odzywamy to nie będę go wykorzystywać.
Wsiedliśmy do samolotu i w mgnieniu oka byliśmy już w Londynie. Na lotnisku wszyscy zaczęli się ze sobą żegnać.
- Co wy robicie?- spytałam zdziwiona.
- No wracamy...
- Nigdzie nie wracacie- przerwałam Liam'owi- mieliśmy zrobić dzisiaj grilla i go zrobimy.
- Nie uważam, żeby to był dobry pomysł- wtrącił się Hazza.
- To jest bardzo dobry pomysł! Strasznie zgłodniałem- powiedział blondasek łapiąc się za brzuch. Wszyscy się zaśmialiśmy i pojechaliśmy do domu chłopaków. Loui i Niall zajęli się grillowaniem, Liam i Hazza alkoholem, a Zayn zajął się Darią. Zostałam sama z Moniką.
- Co ty widzisz w tym Styles'ie?- usiadłam naprzeciwko niej.
- O co ci chodzi?- oderwała wzrok od telefonu i spojrzała na mnie.
- Widać, że ci się podoba. Ciągle z nim gadasz, w sumie tylko z nim gadasz. Czemu akurat on? Wolałabym, gdybyś zaczęła startować do Niall'a jeżeli już, a nie do niego. Przecież to zwykły babiarz.
- Możesz już przestać?! Nie wiem co ty do niego masz?! To zwykły, miły i kulturalny chłopak! Nie startuję do żadnego z nich! Po prostu ty zajęłaś się sobą i Louis'em więc z kim miałam gadać! Kurcze z nikim nie mogę porozmawiać bo zaraz chcę z nim być?!- wstała z fotela.- Nie znam angielskiego, tak perfekcyjnie, więc...
- Przestań krzyczeć! Nie zapominaj, że jesteś tutaj pod moją opieką i nie pozwolę na to, żeby coś zaszło między tobą, a Harry'm!
- Od kiedy stałaś się taka nudna?! Skoro jestem pod twoją opieką to czemu mnie olewasz i zajmujesz się sobą?!
- Jakbym cię olewała to nie zauważyłabym tego, że kręcisz z lokatym!
- Nie jesteś już taka wyluzowana, jak dawniej!- wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Opadłam na fotel. Monika miała rację. Zmieniłam się. Stałam się nudna. Może to wszystko przez to, że Lou ma problemy? Chciałabym mu pomóc, ale wiem, że on i tak się wyprze tego, że bierze narkotyki. Siedziałam sama w pokoju przez pół godziny i rozmyślałam nad przebiegami ostatnich wydarzeń. Zmarnowana zeszłam na dół. Chłopcy grali na zewnątrz w piłkę. Ucieszyłam się, że nie będę musiała się z nikim kłócić. Wyszłam na taras, aby zobaczyć jak tam nasz grill. Usiadłam na ławce ogrodowej. Zaraz za mną przyszła blondyneczka ze szklanką w ręku.

- Jak tam?- spytała z troską siadając obok mnie.
- Okej- wzruszyłam ramionami. Podciągnęłam kolana pod brodę.
- Nie musisz przede mną niczego udawać- wręczyła mi naczynie.
- Daria, nie chcę, żeby było sztywno. Dzisiaj się bawimy, jutro pogadamy o przykrych rzeczach. Lepiej mów co u ciebie.- uśmiechnęłam się promiennie.
- No nic specjalnego, odwiedziłam rodziców, Zayn się ze mną zaręczył, znalazłam pracę...
- Czekaj! Zaręczyliście się?- zrobiłam wielkie oczy.
- Mhm- dziewczyna nie mogła się powstrzymać od uśmiechu tak samo, jak ja. Podniosła do góry dłoń, na której znajdował się pierścionek.
- Matko gratuluję wam!- podniosłam się i przytuliłam ją do siebie.
- Dzięki- zaczęłyśmy piszczeć. Nie mogłam w to uwierzyć, że chcą się pobrać.
- Kiedy? Jak?- tak bardzo się cieszyłam. Chciałam znać wszystkie szczegóły.
- No pamiętasz ten dzień, kiedy zerwaliśmy? Pojechał po mnie na lotnisko. Wołał za mną. Ja jednak chciałam być twarda i się nie odwróciłam. Dopiero kiedy krzyknął, że jeżeli się nie zatrzymam to się zabije więc obróciłam się w jego stronę. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Uklęknął na kolanie i wyciągnął czarne pudełeczko z kieszeni spodni. Patrzałam na niego z otwartą gębą. Otworzył je i zobaczyłam to- pokazała na skromny srebrny pierścionek z paroma diamencikami- i spytał "Czy zechciałabyś spędzić ze mną resztę swojego życia?"- nie mogła się powstrzymać ze szczęścia- po paru sekundach odpowiedziałam mu "tak". Po chwili wszedł jakiś koleś z ogromnym bukietem róż. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć.
- Czekaj, to było jakiś miesiąc temu. I dopiero teraz mi mówisz?! Jak mogłaś?!- próbowałam udać obrażoną, ale nie udało mi się. Cieszyłam się razem z nią, jak głupia.
- Nie martw się zrekompensuję ci to. Będziesz moją druhną- jeszcze raz ją uściskałam.
- No widzę, że już wiesz- podszedł do nas świeżo upieczony narzeczony.
- Gratulację Malik.- uścisnęłam go.
- Wiesz mogłaś mieć to wszystko- wskazał ręką na swoje ciało- ale ja już znalazłem wybrankę mojego serca- wzruszył słodko ramionami i dał całusa Darii. Po chwili dołączyła do nas reszta chłopaków i Monika, która przyglądała się ich grze. Mieliśmy już siadać do stołu ogrodowego, aby zjeść mięso przygotowane na grillu, ale Tomlinson złapał mnie za rękę i wprowadził do domu.
- Justyna, chciałem cię przeprosić za wczoraj. Nie będę się tłumaczyć, bo dobrze wiem, że to i tak cię nie rusza.- mówił ze skruchą.
- I dobrze, że wiesz. Loui wiem, że możesz czuć się zazdrosny, ale spójrz na to z tej strony. Za tobą oglądają się miliony dziewczyn na całym świecie, a za mną kilka facetów. Nasz związek nigdy nie będzie normalny. Musimy mieć do siebie zaufanie.
- Tak wiem, masz w zupełności rację, ale nie mogłem wytrzymać, gdy ten burak z tego zakichanego boysband'u cię przytulał.
- Wyluzuj, on chodzi z Niną.- złapałam go za rękę.- Lou, wiem, że masz problem z dragami. Mogę ci pomóc wyjść z tego. Proszę, nawet nie kłóć się ze mną, że nie jesteś uzależniony, bo widzę po tobie, że jesteś.
- Dla ciebie zrobię wszystko- przytulił mnie czule do siebie.
- Nie kłóćmy się już więcej.
- Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.- chwycił mój podbródek w dwa palce i musnął delikatnie nasze usta. Wyszliśmy do reszty. Zajadaliśmy się kiełbaskami i popijaliśmy sobie z Darią drinki, a młoda miała redd'sa. Świetnie się bawiliśmy. Grałam z Liam'em i Niall'em w nogę, a reszta się wydurniała. Robiliśmy sobie też różne fotki, na których robiliśmy dziwne miny. Dzióbek Liam'a wygrał wszystko. Dołączyła do nas Sophia. Niestety. Ale nawet ona nie była wstanie wyprowadzić mnie z równowagi. Od dawna tak dobrze się nie bawiłam. Nawet Monia zaczęła ze mną normalnie gadać. Wstałam od reszty i poszłam do łazienki na dole. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Styles'a stojącego przed lustrem.
- Sorry- rzuciłam speszona.
- Nic się nie stało, możesz wejść.- oparł się rękoma o umywalkę.
- Okej.- weszłam do środka i umyłam ręce.- może teraz mi powiesz, czemu mnie tak nie lubisz?- chwyciłam w dłonie ręcznik i wytarłam się nim.
- Ja cię lubię, nawet bardzo.
- Więc skąd to dziwne zachowanie?- odepchnął się od umywalki i podszedł do ściany wydychając głośno powietrze.
- Nie ważne- oparł się głową o ścianę.
- Ważne. Mów- stanęłam na wprost niego.
- Podobasz mi się okej? Nie mówiłem ci tego, bo jesteś dziewczyną mojego najlepszego przyjaciela.
- Żartujesz sobie ze mnie?- patrzałam na niego, jak wryta. On wtedy zrobił coś czego się nie spodziewałam. Podszedł bliżej i natarł nasze wargi. Pocałunek był nieśmiały. Czekał, aż go oddam i tak też zrobiłam.
_______________________________
Czytacie to?
Przepraszam was, za rozdział. W sobotę
 straciłam ważną dla mnie osobę, a dzisiaj
 byłam u niego na pogrzebie. Proszę was
o wyrozumiałość.
Kocham Was x

piątek, 7 marca 2014

44

- Justyna wstawaj- usłyszałam zaspany głos, który dobrze znałam.- kochanie- dostałam całusa w policzek.
- Która jest godzina?- spytałam nie otwierając oczu.
- Trzecia nad ranem- chłopak wtulił się we mnie mocniej.
- Wykończę się kiedyś- westchnęłam ciężko i wstałam z łóżka.- idę wziąć prysznic, a ty wyłaź z tego łóżka- upomniałam go i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Namydliłam porządnie ciało, umyłam włosy i spłukałam pianę. Wytarłam się dokładnie, umyłam zęby i rozczesałam włosy, aby te wyschły bez pomocy suszarki. Owinęłam ciało w ręcznik i poszłam do sypialni, w której spała Monika. Cichutko otworzyłam drzwi. Podeszłam do łóżka, na którym spała brunetka.- Monia, musisz wstać- potrząsnęłam nią lekko.
- Co?- spytała półprzytomna.
- Wstawaj, niedługo mamy samolot- wyjaśniłam jej.
- Dobra, idę do łazienki- wyszła z pokoju. Również wyszłam. Przeszłam do sypialni Lou. Gdy zobaczyłam, że on sobie słodko śpi miałam ochotę go udusić.
- Lou śpisz?
- Tak- odpowiedział nie obracając się w moją stronę.
- Szkoda... jestem w samym ręczniku... bez bielizny- usiadłam obok niego na łóżku. Od razu to na niego podziałało. Przewrócił się w moją stronę, ale nadal miał zamknięte oczy. Położył rękę na moich biodrach i przyciągnął moje ciało bliżej siebie. Zaczął na nich składać krótkie całusy. Był coraz wyżej. W końcu dotarł do ust.
Krótkie całusy zmieniły się w gorące i pełne namiętności pocałunki. Chwycił jedną ręką udo. Jego dłoń podążała coraz wyżej. Usiadł na mnie okrakiem, nie przestając całować. Wplątałam dłoń w jego włosy, ciągnąc delikatnie za ich końce. Nasze języki zaczęły walczyć o dominację. Ścisnął mój pośladek przez co z moich ust wydobył się cichy jęk. Chłopak się uśmiechnął. Ściągnęłam z niego koszulkę, rzucając ją w kąt sypialni.
- Justyna, mogę użyć twojego szampo... sorry, nie wiedziałam, że...- dziewczyna spaliła buraka.
- Jak już jesteś to mów co chcesz- powiedziałam do niej miło. Lou nadal siedział na mnie.
- Mogę użyć twojego szamponu?- spytała zmieszana całą sytuacją. W głębi ducha ucieszyłam się, że weszła, bo sama nie chciałam przerwać gry wstępnej.
- Jasne- odpowiedziałam jej jakby nigdy nic.
- Dzięki- powiedziała speszona i wyszła.
- What's going on?- pochylił się nade mną, żeby kontynuować to co nam przerwano. Przekręciłam nas, tak, że to ja byłam teraz górą. Pocałowałam go ostatni raz przygryzając mu wargę.
- Wstawaj- odsunęłam się od niego i poklepałam po torsie. Wstałam i podeszłam do szafy, w celu wyciągnięcia ubrań. Poczułam ręce na udach. Loui stał bardzo blisko. Przejeżdżał rękoma w górę i w dół.
- Rozbudziłaś mnie, więc dokończ to co zaczęłaś- wyszeptał mi do ucha, lekko je przygryzając następnie składał pocałunki na szyi. Poczułam przyjemny dreszcz.
- Obudziłeś mnie o trzeciej nad ranem. Kazałeś mi wstać, a sam sobie spałeś. Nie zasłużyłeś na nic więcej- pokręciłam biodrami o jego krocze. Wzięłam bluzkę na krótki rękaw, leginsy i bieliznę. Odeszłam od niego. Zamknęłam cicho drzwi zostawiając Lou samego w pokoju. Zeszłam schodami w dół i poszłam do łazienki. Ubrałam się i zaczesałam włosy w kitkę. Pomalowałam rzęsy i przeszłam do kuchni. O dziwo siedział tam już ubrany Liam.
- Cześć słonko- podeszłam do niego i dałam mu całusa w policzek.
- No hej- odpowiedział zajadając się kanapkami.
- Zrobiłeś też dla mnie?- spytałam wstawiając wodę na herbatę.
- Nie wiedziałem, że tak wcześnie wstaniesz. Myślałem, że będziesz chciała spędzić dłużej czas z Lou.- spojrzałam na niego pytająco.- Monika powiedziała mi co robiliście- uniósł cwaniacko brwi. A to papuga! Wszystkim musi rozgadać no.
- Zazdrościsz?
- I to, jak. Nasz Tommo jest wielkim szczęściarzem. Nie każda lubi szybko.
- Debil- pokręciłam głową. Zalałam sobie herbatę. Chwyciłam kubek i zaczęłam wychodzić z kuchni kręcąc przy tym pupą.
- Gdzie idziesz?- spytał, gdy jeszcze byłam w tym samym pomieszczeniu co on.
- Jak najdalej od ciebie zboku!
- Fajny masz tyłeczek!- gdy usłyszałam to zdanie wybuchnęłam śmiechem. Usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam TV. Leciał jakiś program śniadaniowy. Zaczęłam go oglądać. Pięć minut później obok mnie usiadł Niall. Miał do mnie pretensję, że krzyczę od rana. Po chwili dołączyła do nas reszta. Do Liam'a zadzwonił ich manager, który poinformował go, że za półtorej godziny mamy samolot. Szybko się ogarnęliśmy. Na zewnątrz czekały już na nas taksówki. Wsiedliśmy do nich i odjechaliśmy. Na lotnisku czekali na nas Zayn i Daria. Wysiadając z samochodu zobaczyłam paparazzi. Westchnęłam i złapałam Lou za rękę. Poszliśmy do zakochanych, którzy żywo o czymś dyskutowali. Uwielbiałam ich jako parę. Tworzyli zgrany duet. Nawet gdy po prostu rozmawiali widać było, jak blisko mają się ku sobie. Przytuliłam przyjaciółkę najmocniej, jak tylko umiałam. Strasznie za nią tęskniłam. Widziałyśmy się tylko dwa razy odkąd mnie znaleziono.
- Hej mała- powiedziała ściskając mnie mocniej.
- Nie masz pojęcia, jak za tobą tęskniłam blondi.- odsunęłam się od niej- to moja kuzynka Monika- wskazałam na piętnastolatkę. Dziewczyny się przywitały, a ja podeszłam do Zayn'a.
- No, no Just, w końcu wyglądasz nawet dobrze- pokiwał głową, a ja uderzyłam go w ramię.
- Ty to umiesz pocieszać Malik.- zaśmiał się i mnie przytulił.
- Dobra staczy już tych czułości- przerwał Lou.- pamiętaj, że ona jest moja- powiedział cwaniacko zarzucając mi rękę na ramię. Czarnuszek mu coś odszczekał. Wsiedliśmy do samolotu. Daria usiadła ze mną i Moniką, Zayn z Niall'em i Liam'em, a Lou z Hazzą. Cały nasz lot plotkowałyśmy na różne tematy. Dziewczyny mówiły, że nie mogą się doczekać, żeby mnie usłyszeć. Rozmyślałyśmy w co się ubiorą. Ja nie miałam takiego problemu, bo miałam najlepszą stylistkę na świecie: moją kochaną Caroline. Lot minął nam bardzo szybko. Musiałam jechać na miejsce gdzie miała odbyć się gala. Niestety miałam być sama, ale reszta postanowiła, że pojedzie ze mną.
Weszliśmy do środka. Na scenie czekał już na mnie Jason i choreograf. Przywitałam się z nimi. Choreograf wytłumaczył mi co i jak. Zrobiliśmy przynajmniej dziesięć prób. Śpiew i przejścia po scenie wypadły tak, jak sobie tego życzył. Zadowolona poszłam na przymiarkę strojów. Wszystko było już gotowe. Zrobiliśmy trzy próby generalne: w sukience, z makijażem i z tancerzami. Świetnie się bawiłam. Nie pozwoliłam nikomu z naszej ekipy być na widowni. Chciałam, żeby mieli niespodziankę. Gdy skończyliśmy ostatnią próbę musiałam szybko iść się przebrać i wkroczyć na czerwony dywan. Przeszłam po nim w towarzystwie Moniki. Zrobiłam sobie zdjęcia z fanami i rozdałam autografy, kiedy nagle "porwała" mnie jedna z prowadzących galę. Przeprowadziła ze mną krótki wywiad. Spytała, jaką piosenkę zaśpiewam odpowiedziałam jej, że to niespodzianka.
- Gdzie jest twój chłopak?- spoglądała w stronę czerwonego dywanu w celu znalezienia Lou.
- Za pięć minut się z nim spotkam, nie panikuj- denerwowało mnie to, że w każdym wywiadzie pytają mnie o Tommo. Rozumiem, ze chcą o czymś pogadać no ale bez przesady. Może chcą udowodnić, że nasz związek to blef?
- Masz cztery nominację. Myślisz, że wygrasz wszystkie?
- Oczywiście, że w dwóch kategoriach na pewno przegram, bo nominowani są też One Direction- wzruszyłam ramionami uśmiechając się. Podziękowałam dziewczynie za wywiad i poszłam ustawić się do zdjęć. Chyba przez minutę sama pozowałam. Zdziwiłam się, gdy poczułam rękę na talii. Przytuliłam się do Loui'ego. Nie widziałam go od prób, czyli jakiś siedmiu godzin. Ustawiliśmy się do zdjęć i po pięciu minutach poszliśmy sobie. Musiałam się z nim pożegnać, bo gala miała zacząć się za dziesięć minut. Szybko się przebrałam. Już był czas. Weszłam na scenę trochę zestresowana. Nigdy nie występowałam przed tak dużą publicznością, no ale cóż, nie było już odwrotu. Jakie było zdziwienie na widowni, gdy zamiast języka angielskiego usłyszeli polski. Zaśpiewałam jedną piosenkę z mojej płyty. Gdy skończyłam swój występ rozległy się ogromne brawa. Zszokowana zeszłam ze sceny. Przebrałam się w małą czarną i usiadłam na widowni. Tak, jak się spodziewałam dwie kategorie przegrałam, a dwie wygrałam. Czułam się niesamowicie. Udzieliłam paru wywiadów. Później poszliśmy na after party. Monia była wniebowzięta. Zdziwiło mnie to, że dziewczyna ciągle rozmawia z Harry'm. Wypiliśmy kolejkę czystej. Szłam w kierunku toalety kiedy zobaczyłam pewną osobę.
- Hej- powiedział nieśmiało.
- Hej Nathan.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem- Słyszałam o waszym zespole. Tak mi przykro- położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Miło, że o mnie pomyślałaś. Słuchaj przepraszam cię za wszystko, za ten pocałunek, za te siniaki i za te spotkanie zaaranżowane przez Ninę.
- Nie ma sprawy, było minęło. Ja ciebie też przepraszam, że cię zwodziłam i dawałam ci nadzieję.- dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie czułam do niego nic oprócz przyjaźni.- Tak w ogóle widziałeś się z Niną? Dawno się do mnie nie odzywała.
- W sumie widzę się z nią codziennie.- wzruszył ramionami. Spojrzałam na niego pytająco.- jesteśmy parą.
- Naprawdę? Od kiedy?- byłam zszokowana.
- Od lutego.
- To gratulację- uścisnęłam go.
- Dzięki- pogładził mnie po plecach. Ktoś nas rozdzielił.
- Co ty wyprawiasz?! Chyba jasno ci wytłumaczyłem, że masz się do niej nie zbliżać!- warknął Lou.
- Przestań do cholery!- odepchnęłam lekko chłopaka.
- Czemu go bronisz?! Może sama mu się pchałaś w ramiona?!
- Pogrzało cię?! Zachowujesz się jak skończony dupek!- krzyknęłam mu w twarz i wyszłam na taras. Oparłam się o balustradę i tępo wpatrywałam się w widok miasta. Nie mogłam uwierzyć w to, że mój chłopak jest tak zazdrosny. Pewnie gdyby nie ci wszyscy ludzie znowu by przywalił biednemu Nathan'owi. Poczułam czyjeś ręce na ramionach. Odwróciłam się.
- Będzie dobrze mała- blondyneczka wtuliła się we mnie.
- Czemu on jest taki? Nie widzi tego, że mnie rani?- poleciały pierwsze łzy.
- To jest facet. Oni nie widzą świata poza sobą. Myślą, że jak mają dziewczynę to ta jest ich własnością. Proszę cię nie płacz. Dobrze wiesz, że ja też zaraz zacznę.- głos zaczął się jej łamać.
- Zayn taki nie jest. On cię kocha całym sercem. To widać. Nie wiem, czy kiedykolwiek ja i Loui będziemy tak szczęśliwi jak wy.- schowałam twarz w jej ramię- ktoś to widział lub słyszał?
- Na szczęście nie.
- Mogę z nią pogadać?- usłyszałam głos Tomlinson'a.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł- odpowiedziała Daria.
- Daria...
- Okej, już idę, ale gdyby co jestem tuż za drzwiami.- wskazała na nie palcem.
- Idź się bawić- uśmiechnęłam się do niej najszerzej, jak potrafiłam. Dziewczyna niechętnie wyszła z tarasu.- czego chcesz?- spytałam oschle przecierając oczy wierzchem dłoni.
- Justyna zachowałem się jak kretyn. Zrobiłem awanturę przy wszystkich. Nawet nie wiesz, jak mi przykro...
- Przykro?- spytałam ironicznie- tylko tyle masz mi do powiedzenia?- zadrwiłam z niego- nie wiem co się z tobą ostatnio dzieje. Jesteś dziwny, ciągle jakiś zdenerwowany. Nie chcę się z tobą kłócić. Nie jestem twoją własnością! Rozumiesz? Zacznij mnie w końcu normalnie traktować, bo gdy tylko jakiś facet jest w pobliżu to zaczynasz świrować!
- Przepraszam cię. Myślisz, że fajnie jest oglądać swoją dziewczynę w objęciach byłego? Nie dość, że tutaj to jeszcze w Polsce! Ciekawe, jakbyś ty zareagowała na to, że ściskam się ze swoimi byłymi?! Na bank zrobiłabyś mi awanturę! Więc zanim mnie o coś oskarżysz, zastanów się trzy razy, jak ty byś się zachowała w mojej sytuacji!
- To nie o to chodzi!- podeszłam bliżej niego. Spojrzałam w jego oczy.- brałeś- powiedziałam bez emocji. Chłopak spuścił głowę.- bądź choć raz, jak facet i się do cholery przyznaj!
- Tak, brałem i co?!- krzyknął oddalając się ode mnie.
- Dlaczego?!
- Nie wiem! Bo jestem młody?! Chcę się wyszaleć?!
- I do tego potrzebne są dragi?! Nie umiesz się bez nich obejść?!
- Boże, Justyna wyluzuj! Wziąłem tylko raz!
- Skąd mogę to wiedzieć? Cały czas coś przede mną ukrywasz. Mam tego dość- zrezygnowana weszłam do środka. Podeszłam do baru przy którym siedziała Monika, która nadal rozmawiała z Harry'm.- Monika idziemy już- chwyciłam ją za rękę.
- Co? Dokąd?- spytała nie podnosząc się z krzesła.
- Do hotelu, rusz się.
- Nie mogę przyjść później? Harry by mnie odprowadził.- tylko tego mi brakowało, żeby największy babiarz w UK odprowadzał moją nieletnią kuzynkę do hotelu.
- Nie ma dyskusji, idziemy!- szarpnęłam ją mocniej. Dziewczyna się poddała i poszła ze mną.
- Bye- powiedziała na odchodne loczkowi.
- Justyna zaczekaj- Louis złapał mnie za nadgarstek.
- Zostaw mnie- powiedziałam z ledwością. Byłam wykończona. Jedyne o czym wtedy marzyłam to pójście spać. Wyszłyśmy z Monią z lokalu i taksówką pojechałyśmy do hotelu. Dziewczyna całą drogę zadawała mi pytania, dlaczego ją zabrałam, czemu wyszłyśmy tak wcześnie. Nie chciało mi się jej słuchać. Wzięłam prysznic i położyłam się spać.
______________________________________________
Czyta to ktoś w ogóle?
-

niedziela, 2 marca 2014

43

Przyjechali rodzice. Pomogliśmy im z rzeczami, a później przygotowaliśmy obiad. Usiedliśmy w siódemkę do stołu. Pośmialiśmy się i pozmywałam z mamą naczynia. Maciek i Patrycja pojechali do rodziców dziewczyny.
- Mamo- zaczęłam nieśmiało.
- Tak?- spytała wycierając talerze.
- Wracam jutro do Londynu.- spuściłam głowę.
- Jak to? Czemu tak szybko?- widać było na jej twarzy smutek.
- Muszę wrócić do pracy. Mam do napisania jeszcze parę piosenek.
- Dopiero przyjechałaś. Rozumiem praca, pracą, ale czy nie możesz wziąć wolnego?
- Mamuś wezmę wolne, ale nie teraz. Dopiero się rozkręcam, nie mogę stracić tego co teraz mam przez to, że nie spędzam dużo czasu w Polsce. Jasne chciałabym, żeby wszystko było jak dawniej. Ja, ty, tata, Maciek i Kamil. Chciałabym znów mieszkać z wami, chodzić do tej durnej szkoły, pomagać ci w różnych rzeczach, ale nie mogę. Jestem już dorosła- to zdanie wypowiedziałam z wielkim trudem- i mam teraz pracę, chłopaka, nowych przyjaciół i was. Bardzo trudno jest mi podzielić ten czas na wszystkich. Obiecuję, że gdy tylko będę mogła to przyjadę tutaj.- przytuliłam ją. Poczułam się jak małe dziecko. Przykro mi, że nie mam czasu, żeby zobaczyć się z rodziną. Jak mieszkałam w Szczecinie często mnie odwiedzali lub ja ich. Tęsknie za tymi czasami.
- Rozumiem to wszystko, ale trudno nam się pogodzić, że żyjesz tak daleko od nas. Tęsknimy za tobą. Teraz gdy nie ma ciebie i Maćka w domu jest tak cicho. Pamiętam, jak jeszcze niedawno kłóciliście się o byle co- zaśmiała się- Przypominasz sobie, jak miałaś siedem lat i z Maciusiem przedstawialiście jakieś scenki na Wigilię? Jak ten czas szybko zleciał- pogłaskała mnie po głowie.
- Mamo skoro tak bardzo za nami tęsknicie może się przeprowadzicie do Londynu? Znalazłabym wam pracę, Kamilowi dobrą szkołę...
- Nie Justynko, my nie chcemy się nigdzie wyprowadzać.- przerwała mi.- chcemy, żebyście po prostu częściej nas odwiedzali i tyle- posłała mi miły uśmiech.- skoro jeszcze jesteś to pozwolisz, że cię wykorzystam?
- Jasne. O co chodzi?- spytałam odstawiając naczynia do szafek.
- Pomogłabyś mi ze świadectwami?
- Myślałam, że w tym roku nie miałaś wychowawstwa.- zdziwiłam się.
- Jednak dostałam. A mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Przed wyjazdem odwiedź babcię i dziadka. Oczywiście zajrzyj też do drugiego dziadka.
- Dobrze- posmutniałam. Tak dawno nie widziałam moich dziadków. Kiedyś odwiedzałam ich co tydzień, bo gdyby umarli nie wybaczyłabym sobie tego, że nie spędzałam z nimi wystarczająco dużo czasu. Poszłyśmy z mamą wypisywać, a później drukować świadectwa. Gdy skończyłyśmy poszłam się spakować. Postanowiłam, że czas najwyższy porządnie przedstawić dziadkom mojego chłopaka. Poznali się na weselu Maćka, ale co to nie to samo. Poza tym lubiłam patrzeć jak pan "pewny siebie" się stresuje, gdy poznaje kogoś z mojej rodziny. Zeszłyśmy z mamą na dół. Lou twórczo o czymś dyskutował z moim tatą. Byłam zdziwiona, że się dogadują, bo tata nigdy wcześniej nie uczył się angielskiego, a teraz biegle włada tym językiem.
- Weźcie samochód Maćka, stoi na parkingu na naszym starym osiedlu.- powiedział tata wstając z kanapy i wyciągając z szuflady klucze i dokumenty od auta.
- To czym oni pojechali?
- Taksówką- odparł tato zupełnie naturalnie.
- A zapomniałabym, w gościnnym są dla was prezenty.- uśmiechnęłam się promiennie i wyszliśmy. Loui ciągle pytał gdzie idziemy. Gdy weszliśmy na stare osiedle zobaczyłam przystojnego bruneta o ciemnej karnacji. Przypatrzyłam mu się dobrze i wszystko mi się przypomniało.
- Justyna?- spytał nieśmiało.
- Kuba?
- Justyna Boże to już cztery lata.- podszedł i przytulił mnie kręcąc w powietrzu.
- Jeny, jak to zleciało. Co teraz robisz?- uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Studiuję prawo. A ty? Przecież miałaś zostać lekarzem, a jesteś artystką.
- Życie jest pełne niespodzianek.- jakoś dziwnie nie mogłam przestać się uśmiechać.
- Eheem...- chrząknął szatyn- English please.
- Oh sorry. Loui It's my ex-boyfriend Kuba- wskazałam na wysokiego bruneta.- Kuba to...
- Her boyfriend, Lou- przerwał mi Tomlinson podając mu dłoń. Chłopak ją uścisnął i uśmiechnął się.
- My już musimy jechać- odparłam smutno- fajnie było cię spotkać.
- To wracasz za granice?
- Tak.
- Jak przylecisz do Polski to napisz. Pójdziemy na kawę czy coś. Nie martw się, nie zmieniłem numeru.- przytulił mnie na pożegnanie.
- Dobra. Pa- odsunęłam się od niego. Kuba poszedł, a ja otworzyłam samochód. Usiadłam za kierownicą, a na fotelu pasażera siedział zdenerwowany Lou.- a tobie co?- spytałam choć dobrze wiedziałam, że jest zazdrosny. Odpaliłam silnik i ruszyłam.- odezwiesz się do mnie czy nie?- nadal milczał- jak chcesz- miałam już dość jego humorków. Ale z drugiej strony, fajnie, że jest o mnie zazdrosny. Przynajmniej mu na mnie zależy. Zaparkowałam samochód.- wysiadasz księżniczko, czy zostajesz?- odpięłam pas i chwyciłam torebkę z tylnego siedzenia. Wyszłam z samochodu trzaskając drzwiczkami. Chwile po mnie wysiadł Lou. Zamknęłam samochód.
- Przywiozłaś mnie na cmentarz? Chcesz mnie pochować żywcem?- patrzył na mnie wielkimi oczyma.
- Tak, nie mam nic innego do roboty.- odpowiedziałam ironicznie.- pomyślałam, że czas najwyższy żebyś dowiedział się jeszcze jednej rzeczy o mnie.- powiedziałam poważnie
- Jesteś grabarzem?- natychmiast spiorunowałam go wzrokiem. Chłopak podniósł ręce w geście obronnym. Szliśmy wąską drogą między nagrobkami. Stanęliśmy przy małym grobie. W okół niego były posadzone białe kwiatki. Loui starał się przeczytać co jest napisane na płycie. Spojrzał na mnie oczekując wyjaśnień.
- Kiedy byłam mała, moja mama zaszła w ciąże- mówiłam bez emocji, wpatrując się w nagrobek.- ma grupę krwi minus, a tata plus. Od początku było wiadomo, że będą komplikacje podczas porodów. Maćkowi, Kamilowi i mnie udało się przyjść na świat, ale Dominice już nie. Mama poroniła. Tak się cieszyłam, że będę mieć siostrzyczkę. Ale, gdy mama wróciła ze szpitala nie zobaczyłam jej. Byłam w szoku. Nie wiedziałam gdzie ona jest. Prosiłam tatę, żebyśmy jej poszukali. Niestety moi rodzice byli w zbyt dużym szoku, aby mi wytłumaczyć, że jej nie ma, że jej nie zobaczę. Chciałam, żebyś o tym wiedział. Jesteśmy parą i powinieneś takie rzeczy wiedzieć. Po prostu czekałam na odpowiedni moment.- chłopak bez słowa mnie przytulił. Odsuwając się ode mnie zadał mi tylko jedno pytanie.
- Ile miałaś lat?
- Cztery- odpowiedziałam wyciągając z torebki znicz. Podpaliłam go i postawiłam na płycie do tego przeznaczonej. Pożegnałam się z siostrzyczką i poszliśmy dalej. Zadzwonił mi telefon. Z niechęcią wyciągnęłam urządzenie z torebki.
- Kto to?- spytał chłopak łapiąc z powrotem moją dłoń.
- Jason. Nie chcę od niego odbierać...
- Lepiej odbierz. To nadal twój manager.- upomniał mnie. Posłuchałam się go i przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
- Co chcesz?- spytałam od niechcenia.
- Musisz wrócić do UK. Za dwa dni jest gala. Masz cztery nominacje. Impreza zaczyna się twoim występem. W sobotę masz wywiad, w niedziele nagrywamy kolejne piosenki.
- To wszystko?
- Tak, jak będziesz w Londynie to pojedziemy na próbę.
- Sama przyjadę na miejsce. Ty ewentualnie możesz dołączyć.
- Just nadal się na mnie złościsz?
- Muszę kończyć.- nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. Opowiedziałam Lou o moich planach na ten tydzień. Odwiedziliśmy też grób mojego dziadka. Pojechaliśmy do dziadków. Moja babcia była zachwycona Lou, tylko żałowała, że nie może się z nim dogadać. No i oczywiście, jak każda babcia pytała nas o ślub. Dobrze, że Tommo nie zna polskiego. Musiałam jej tłumaczyć, że znamy się od roku i nie planujemy jeszcze ślubu. Była troszkę zawiedziona. Dziadek przyniósł nam kolację: jajecznicę ze świeżymi grzybkami. Nie sądziłam, że taka jajecznica przypadnie do gustu Loui'emu.
Ten natomiast zajadał się nią, aż mu się uszy trzęsły. Zadowoleni, objedzeni i zmęczeni wyszliśmy z domu dziadków. Pojechaliśmy do rodziców. Szybki prysznic i krótka pogawędka z mamą i tatą i poszliśmy spać.

Rano pomogliśmy w ogródku, a później leżeliśmy brzuchem do góry na leżakach i dyskutowaliśmy o naszych planach na przyszłość i marzeniach. W końcu stoczyliśmy z pięknych marzeń w szarą rzeczywistość. Czekała nas długa rozłąka. One Direction jechali w trasę, a ja miałam zostać z Darią w Wielkiej Brytanii. Przygotowaliśmy razem obiad i deser. Po skończonym posiłku siedzieliśmy i rozmawialiśmy z rodzicami. Spytałam, czy chcą ze mną lecieć do Londynu na wakacje, ale oni upierali się, że mają dużo pracy i różne takie. Podrzucili mi pomysł, żebym wzięła ze sobą kuzynkę. Nie był to wcale głupi pomysł. Monika była pięć lat młodsza. Byłyśmy dla siebie, jak siostry. Zgodziłam się. Po godzinie 16 pojechaliśmy na lotnisko. Niestety nie obyło się bez korków. Dotarliśmy szczęśliwie do UK. Na razie zamieszkałyśmy w domu 1D. Zmęczeni poszliśmy spać.
_________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ