sobota, 26 października 2013

24

- Siedzę i piję kawę. Nie widać- podniosłam do góry filiżankę kawy.- a poza tym fajnie się ze mną witasz- powiedziałam poirytowana.
- Chodź tu do mnie- powiedział rozchylając szeroko ramiona. Wstałam i wtuliłam się w jego tors.- przepraszam, jestem zaskoczony- dał mi buziaka.- może mi powiesz co tutaj robisz?
- Więc... bardzo tęskniłam, a że dostałam tydzień wolnego postanowiłam, że odwiedzę mojego chłopaka.- uśmiechnęłam się.
- Ja też tęskniłem- uśmiechnął się i natarł nasze wargi.
- Gdzie reszta?- spytałam gdy rozłączyłam nasze usta.
- Liam, Niall i Harry siedzą w pokoju, a Zayn'a widziałem przed chwilą z jakąś śliczną blondynką.- uderzyłam go mocno w brzuch- ałłł... za co?
- Nie wiem. Spytaj się ślicznej blondynki...- powiedziałam podenerwowana.
- Chyba nie jesteś zazdrosna o tą dziewczynę?- spytał lekko rozbawiony Lou.
- Wiesz, jestem dziewczyną i to jeszcze twoją, więc dziwnie się czuję, gdy komplementujesz inne. Nie wiem czy wiesz, ale wszystkie dziewczyny są zazdrośnicami.
- Ale ty jesteś dla mnie najpiękniejszą dziewczyną, jaką widziałem- przyciągnął mnie do siebie.
- Mówisz tak, żebym poczuła się dowartościowana i przestała być zazdrosna.- powiedziałam przewracając oczami.
- Nigdy was nie zrozumiem.- nabrał powietrza do płuc.
- Was?- powtórzyłam robiąc przy tym wielkie oczy.
- Tak was kobiet nie da się zrozumieć.- zaśmiał się.
- Okej.- odeszłam od niego i poszłam w stronę mojego pokoju.
- Zaczekaj! Nie obrażaj się o taką błahostkę- powiedział biegnąc za mną.
- Nie obrażam się. Po prostu idę do swojego pokoju.
- Ale mówisz do mnie innym tonem. Mam namyśli ton obrażonej osoby.- odwróciłam się i złożyłam mu namiętny pocałunek na ustach. Bez oporów oddał go.
- Zrozum nie jestem obrażona- uśmiechnęłam się trzymając w dłoniach twarz chłopaka. Uśmiechnął się szeroko.- chodź ze mną muszę się rozpakować- chwyciłam Lou za rękę i otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Darię siedzącą na łóżku i rozmawiającą z Zayn'em.
- Just?!- krzyknął zdziwiony.
- Sorry Daria. Pomyliłam pokoje- razem z Lou parsknęliśmy śmiechem.
- Zaraz to wy się znacie?- spojrzał na nas pytająco.
- Jak ma nie znać własnej przyjaciółki?- odpowiedział mu wybuchając śmiechem chłopak.
- To wy...
- Tak Zayn. Jesteśmy przyjaciółkami- przerwała mu Daria.
- Dobra to my spadamy. Idę się przywitać z resztą. Chcesz ich poznać?- zwróciłam się do dziewczyny.
- Okej- powiedziała ochoczo. Podała rękę Zayn'owi. Ten bez chwili zastanowienia chwycił ją z uroczym uśmieszkiem. Wyszliśmy z pokoju i zamknęłam go na klucz. Zayn ani na chwilę nie puścił dłoni Darii. Oni poszli pierwsi. Lou objął mnie w talii.
- Słodko razem wyglądają- szepnęłam mu do ucha.
- Ale nie tak słodko jak my- odpowiedział i dał mi buziaka w policzek.
- Myślisz, że długo będą ze sobą?- powiedziałam, jak najciszej mogłam.
- Chyba tak. W końcu się odczepi od ciebie- przewrócił oczami.
- No w końcu wchodzimy do chłopaków- zawołałam radośnie. - Harry!- krzyknęłam i rzuciłam się loczkowi na szyję.
- Też się za tobą stęskniłem- wyszeptał mi do ucha gładząc moje włosy. Odczepiłam się od niego. Spojrzałam mu głęboko w oczy.- co?- spytał z zawadiackim uśmieszkiem.
- Nic- pokręciłam przecząco głową nadal patrząc mu prosto w oczy.
- Siema Just!- podszedł do nas Niall, który uratował mnie przed tą niekomfortową sytuacją.
- Niall- uścisnęłam go do siebie, patrząc przez ramię na Harry'ego. Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo jest atrakcyjny. Jego uroda mnie powaliła. Ale czemu ja o tym myślę? Przecież mam Louis'a, który jest dla mnie najatrakcyjniejszy na świecie. - co ty tutaj robisz?- spytał wesoło blondasek.
- Bardzo za wami tęskniłam i postanowiłam was odwiedzić.- wyjaśniłam radośnie.
- I bardzo dobrze zrobiłaś- uśmiechnął się od ucha do ucha.- sorry, ale muszę iść, bo jestem strasznie głodny.
- Liam jest w salonie- powiedział Harry.
- To niech tam będzie.
- Nie odzywacie się?- spytał zdumiony. Wtedy zobaczyłam Darię.
- Ooo Daria.- dziewczyna podeszła do nas.- to Harry. Harry to Daria- przytulili się.
- Jednak polki są najpiękniejsze na świecie.- powiedział przyglądając się uważnie mojej przyjaciółce.
- Już nas nie bajeruj- zaśmiałam się pod nosem.
- Nie miałem takiego zamiaru.- puścił do niej oczko.
- Ej lokaty uważaj sobie ona już jest zainteresowana kim innym.- powiedział radośnie czarnuszek obejmując ją w talii. Hazza spojrzał ze zdziwieniem na parę.
- Sorry, ale on był pierwszy- powiedziała żartobliwie i wzruszyła ramionami.
- Będę musiał żyć ze świadomością, że nie spotkałem ciebie pierwszy- zrobił smutną minę, zaraz po której wybuchnął śmiechem.
- Starczy już tych pogadanek- powiedział z pełnymi ustami Niall- idziemy do salonu. Harry pójdziesz ze mną po alkohol.- chłopaki poszli, a ja z Darią zostałyśmy na korytarzu.
- Chodźcie- powiedział Lou.
- Gdzie?- spytałam zdziwiona.
- Do salonu- chwycił mnie ze rękę i zaprowadził na miejsce. Na sofie siedział Liam. Grał w fifa. Gdy go zobaczyłam serce zaczęło mi bić mocniej. Za każdym razem, gdy go widziałam miałam przed oczami naszą kłótnię, a w uszach miałam dźwięk jego głosu, gdy krzyczał na mnie. Podniósł wzrok do góry i szybko odłożył pad'a. Wstał.
- Usiądę tutaj- powiedziałam do Lou wskazując na fotel.
- Okej- powiedział radośnie i usiadł na nim.- siadaj- powiedział unosząc brwi. Zaśmiałam się. Ułożyłam się wygodnie na jego kolanach.
- Daria siadaj obok mnie- powiedział poklepując miejsce pomiędzy nim, a Liam'em.
- Liam- powiedział chłopak wyciągając dłoń w jej stronę.
- Daria- uśmiechnęła się szeroko i usiadła. Zayn objął ją ramieniem i przytulił do siebie.
- Jesteśmy!- zawołał wesoło Nialler pokazując 4 butelki czystej.
- Chyba sobie żartujesz?! Przecież nie damy rady.- powiedziałam zszokowana.
- To chyba ty nas jeszcze nie znasz- zaśmiał się. Harry postawił siedem kieliszków i siedem szklanek.
- Pójdę po soki- oznajmił Liam. Wyszedł.
- Może puścimy coś?- zapytała wesoło Daria.
- Włącz jakąś stację muzyczną- zawołał Niall do Harry'ego. Chłopak wykonał swoje zadanie i zamówił trochę kanapek do apartamentu. Wtedy przyszedł Liam. Naill zrobił mi i Darii lekkiego drinka. Zrobiłam łyka. ( http://www.youtube.com/watch?v=CfihYWRWRTQ )
- Zatańczysz?- wyszeptał mi do ucha Lou.
- Jasne- odstawiłam szklankę na stół i wstałam. Brunet chwycił mnie za rękę i wyszedł na środek pomieszczenia. Założyłam ręce na jego szyi, ale ten jednak je ściągnął. Chwycił moją prawą dłoń w swoją, a swoją prawą położył mi w talii, ja natomiast wolną rękę położyłam na jego ramieniu. Zaczęliśmy się spokojnie bujać. Później zaczęło się szybsze tępo i Lou zaczął kręcić ze mną piruety. To było takie zabawne. Szczerze muszę przyznać, że mój chłopak umie tańczyć. Co więcej on tańczy bardzo dobrze. Zaczęłam chichotać pod nosem. To chyba ze szczęścia.
- Jesteś wariatem- powiedziałam po polsku.
- What?- spytał zdumiony.
- You're crazy.- znowu się zaśmiałam.
- Wiemy to nie od dziś Justynka.
- Czekaj, co powiedziałeś? To ostatnie słowo.- spojrzałam się na niego pytająco.
- Justynka?
- Właśnie to. Od kiedy znasz to zdrobnienie?
- Od wczoraj. Chciałem, ci dać jakąś ksywkę typu maniak czystości, wrażliwiec czy panikara, ale poszukałem na internecie i znalazłem Justynka, więc tak mówię- uśmiechnął się triumfalnie.
- Okej, niech będzie. Ale ja kiedyś się dowiem, jak mówiła do ciebie twoja mama, jak byłeś mały i uwierz, że użyję to przeciwko tobie.- piosenka zbliżała się do końca. Louis wziął mnie w piruet i z ostatnimi nutami piosenki pocałował w usta.
- Uuuu- usłyszałam jak wszyscy wołają. Z uśmiechem na twarzy usiedliśmy z powrotem na miejsce.
- Może coś zaśpiewamy?- spytała ochoczo moja przyjaciółka.
- Możemy tylko co?- zwrócił się do wszystkich Zayn. ( http://www.youtube.com/watch?v=AbPED9bisSc )
- Hey girl, I’m waiting on ya,I’m waiting on you.Come on and let me sneak you out, And have a celebration, a celebration, The music up the window’s down .- zaczęłam podśpiewywać.
- Yeah, we’ll be doing what we do- Zayn wczuł się w rytm.- Just pretending that we’re cool, And we know it too. Yeah, we’ll keep doing what we do, Just pretending that we’re cool. So tonight...- dołączyła do niego Daria i zaczęli śpiewać razem.
- Let’s go crazy, crazy, crazy...- zaczęliśmy już wszyscy. Śpiewaliśmy kolejne zwrotki.
- And girl, you and I We’re about to make some memories tonight- zaśpiewał Louis z Zayn'em.
Lou patrzył mi głęboko w oczy, podobnie, jak Zayn Darii. I od tamtej pory śpiewaliśmy już wszyscy razem. Następne kolejki i tańce.
- Zagrajmy w butelkę!- powiedział pijany Harry.
- To nie jest dobry pomysł. Jesteście pijani. Nic dobrego z tego nie wyjdzie.- powiedziałam załamana.
- Muszę przyznać Just rację. Jesteście za bardzo pijani.- wtrącił się Liam.
- Daddy uspokój się. To tylko gra w butelkę- powiedział Niall kładąc dłoń na ramieniu chłopaka.
- No dobra, ale ty będziesz pierwszy, który dostanie w mordę, jak pójdzie coś nie tak- wskazał palcem na Styles'a.
- Ok.- powiedział. Niechętnie usiadłam do kółka. Jako pierwszy zakręcił Zayn. Wylosował Lou.
- Prawda czy wyzwanie?- spytał ze złośliwym uśmieszkiem czarnuszek.
- Wyzwanie.- oznajmił twardo.
- Powiedz Just to co już dawno chciałeś jej powiedzieć.- brunet zrobił się czerwony na twarzy.
- Kocham cię Justynka- powiedział i dał mi namiętnego całusa. Zauważyłam, jak Malik patrzy się na mojego chłopaka, ale postanowiłam, że nie będę się dzisiaj kłócić. Tym razem zakręcił Lou. Wypadło na Darię.
- Prawda- oznajmiła szybko blondynka.
- Czy ty też uważasz, tak jak ja, że Zayn to babiarz?- spytał zadowolony z siebie.
- Nie znam go na tyle, żeby to stwierdzić, ale na dzień dzisiejszy odpowiedź brzmi nie.
- Niall- zaśmiała się.
- Wyzwanie.
- Daj całusa w policzek Justynie.- blondasek wykonał swoje zadanie. Ten wylosował Hazza'ę.
- Prawda.
- Czy uważasz, że Justyna i Daria są pociągające?
- Oczywiście.- powiedział z pełną powagą. Czułam, jak się rumienię. Wypadło znowu na Lou. Muisał dać Darii buziaka co nie spodobało się Zayn'owi. Lou wskazał Liam'a.
- Prawda- odpowiedział spokojnie.
- Czy czujesz coś do Justynki?- spytał stanowczo Lou.
- Lou przestań- powiedziałam surowym tonem.
- Czujesz coś do niej?- ciągnął dalej temat.
- Oprócz przyjaźni nic do niej nie czuję. Uspokój się Louis.
- Kłamiesz- zaśmiał się ironicznie.
- O co ci chodzi? Mówię ci prawdę, ale ty i tak będziesz miał swoje zdanie na ten temat.
- Przecież widzę, że coś do niej czujesz Payne!- krzyknął na niego.
- Louis jesteś pijany przestań już!- warknęłam na niego.
- A może ty też coś do niego czujesz?!- zwrócił się do mnie.
- Wiesz co?! Nie potrzebnie w ogóle tutaj przylatywałam! Ty zawsze musisz wszystko zepsuć!- wstałam i wyszłam z apartamentu chłopaków. Weszłam do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Dlaczego on mi nie wierzy? Przecież ja nawet się nie przyjaźnie z Liam'em.  Usłyszałam pukanie do drzwi. Zapłakana podeszłam do nich. Otworzyłam je.
- Just nie możesz przez niego płakać. Jest pijany i nie wie co mówi. Pamiętasz, jak powiedziałem, że nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził?
- Pamiętam, ale to było zanim zakończyłeś naszą przyjaźń. Teraz nie mamy o czym gadać.
- Proszę cię o minutkę rozmowy.
- Wejdź. Siadaj na łóżko.
- Widzisz to nie jest tak, że ja ci nie ufam. Ja nie chcę zostać sam. Ty masz Louis'a.
- Mogłeś nie zrywać z Danielle. Ona była niesamowita. Teraz masz głupią laskę, której w ogóle na tobie nie zależy.
- Skąd ty możesz to wiedzieć?
- Stąd- wyjęłam telefon i odtworzyłam moją rozmowę z Sophia'ą.- Mówiłam, że jej na tobie nie zależy. Przykro mi.
- Jak ona tak mogła?- schował głowę w dłoniach.
- To przez to, że nie zaufałeś przyjaciółce.- chwyciłam jego dłonie. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy, a potem na malinowe wargi. Liam zaczął się przybliżać. Znalazł się tak blisko, że od naszych ust dzieliły nas milimetry.
___________________________________________________________________________
Przepraszam za błędy :D
Dziękuję za 1930 wyświetlenia :D
Co myślicie o rozdziale? tylko szczerze.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Przypominam o ankiecie  :)
Ponieważ mam 8 czytelniczek, chcę widzieć 8  komentarzy pod tym rozdziałem ;)

piątek, 18 października 2013

23

- Jakiemu kontraktowi?!- wydarłam się.
- Podpisałem kontrakt z manager'em One Direction, że nie będziesz w bliższych relacjach z żadnym z chłopaków.- wyjaśnił spokojnie.
- Wiesz co? Siedziałam tutaj dzień w dzień odkąd przyleciałam czyli około 20 dni. Wychodzi na to, że większość mojego pobytu tutaj spędziłam czekając na to, aż się wybudzisz, a kiedy w końcu to zrobiłeś to od razu zacząłeś mi mówić, jak mam żyć! Jesteś śmieszny!- Chwyciłam kurtkę i torebkę. Podeszłam do drzwi w celu wyjścia.
- Zostań proszę.- powiedział błagalnym tonem.
- Muszę się przygotować do jutrzejszego wywiadu-dodałam oschle i wyszłam. Kierowałam się do pielęgniarki. Powiedziałam, że Jason się wybudził. Szybko z lekarzem pobiegli do jego sali. Obojętna poszłam na parking i usiadłam do auta. Włożyłam kluczyk w stacyjkę i spojrzałam przed siebie. Nie zerwę z Lou dla głupiego kontraktu. Nawet gdyby moja kariera miałaby się skończyć. Nie mogę być tak głupia i rzucić chłopaka, którego kocham. W końcu jest on jedynym chłopakiem, jakiego miałam, który mnie nie uderzył. Za każdym razem, gdy spotykałam chłopaka on okazywał się damskim bokserem. Zazwyczaj próbowałam uciekać od takich chłopaków. Nie zawsze się to udawało. Nie wyobrażacie sobie ile razy w wieku 16 lat dostałam w twarz. Samo wspominanie o tym zaczynał mnie boleć brzuch. Potrząsnęłam głową i przekręciłam kluczyk. Włączyłam radio. Puścili Christina Augilera- Hurt. Ruszyłam. Półprzytomna jechałam przed siebie. Wróciły moje wspomnienia. Wspomnienia, których chciałam się pozbyć. Jak już się ocknęłam okazało się, że stałam w korku. Najgorsze było to, że w ogóle nie wiedziałam gdzie jestem. Zadzwonił telefon.
- Halo?
- Just przyjedziesz do mnie? Mój manager chce się z tobą spotkać.
- Jasne. Będę niedługo.- rozłączyłam się i w końcu mogłam jechać. Szybko się odnalazłam i po pół godzinie. Następne pół godziny minęło zanim przedostałam się przez kolejne korki i nareszcie podjechałam pod dom Niny. Zapukałam i drzwi zostały natychmiast otwarte. Weszłam i poszłam do gabinetu, w którym siedział manager Niny i obecnie mój. Usiadłam na przeciwko niego.
- Jutro masz wywiad i musimy omówić parę spraw.
- A dokładniej?- spytałam trochę podenerwowana.
- Dokładniej to chciałbym wiedzieć, jak wcześniej ustalałaś z Jason'em odpowiedzi.
- Miałam odpowiadać tylko na pytania dotyczące mojej kariery. O żadnych wypowiedziach na temat mojej prywatności nie było mowy.
- Rozumiem.- zaczął zadawać mi różne pytania. Odpowiadałam, tak jak mnie nauczył Jason- zero spraw prywatnych. Było już późno więc Nina zaproponowała mi, żebym dzisiaj spała u niej. Dała mi piżamę i ciuchy na jutro. Poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka. Miałam już zasypiać, gdy zadzwonił mi telefon.
- Tak?
- Złotko, przepraszam, że nie zadzwoniłem wcześniej, ale teraz mam 10 minut przerwy i...
- Lou nie tłumacz mi się. Ja to rozumiem- powiedziałam spokojnie.
- Więc co dzisiaj robiłaś?
- Ohh.. szkoda gadać. Lepiej mów kiedy wracasz, bo strasznie mi ciebie brakuje- powiedziałam łamiącym się głosem.
- Wytrzymaj jeszcze do końca tego miesiąca, potem będę na miesiąc tylko twój.
- Spróbuję.
- Kochanie ja muszę już iść. Kocham cię, niedługo się zobaczymy, obiecuję.
- Okej. Pa- powiedziałam, a łzy same wypłynęły mi na powierzchnię. Położyłam się spać.


NASTĘPNEGO DNIA
Rano obudził mnie budzik. Zeszłam na dół na śniadanie. Usiadłam przy stole a tam czekały już na mnie naleśniki. Zjadłam dwa i poszłam umyć zęby i zrobić lekki make-up. Przebrana w ciuchy przyjaciółki pojechałam z nią i z manager'em do studio. Reporter zadał parę pytań, później był koncert, a następnie fotki i rozdanie autografów. Zmęczona wsiadłam do samochodu i odwieziono mnie do domu. Na ten tydzień już raczej planów nie miałam. Weszłam na fb. Dostałam wiadomość od chłopaka imieniem David. No tak... już pamiętam chłopak z baru. Uśmiechnęłam się do siebie.
* Hej. Nie wiem, czy mnie pamiętasz. Poznaliśmy się w barze. Chciałabyś się ze mną spotkać? Oczywiście nie mam na myśli randki ;) Mam nadzieję, że odpiszesz.*
Nie mogę z nim się spotkać. Przecież mam chłopaka. Ale nie mogę, go tak olać. Na razie nic nie napiszę. Wtedy do głowy wpadł mi pomysł. Przecież mogę polecieć do chłopaków.  Weszłam na stronę lotniczą, aby zabukować bilet. Wybrałam jutrzejszy lot. Chwyciłam za telefon i napisałam do Niny.
*Hej wpadniesz do mnie? ;)*
* Okej. Będę za pół godziny :D*
Zadowolona dostałam telefon. Nie patrząc na wyświetlacz przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak?- spytałam pełna entuzjazmu.
- Nie sądziłem, że tak się ucieszysz na mój telefon- powiedział zadowolony chłopak.
- Ooo to ty..- dodałam oschle.
- Wiesz, że musimy pogadać?
- Nic nie musimy. O ile dobrze pamiętam to się już nie przyjaźnimy.
- Ale to nie znaczy, że nie mamy nic do wyjaśnienia.
- Nie mamy Liam! Wybrałeś już osobę, której bardziej ufasz.
- Ja nie zerwałem naszej przyjaźni, bo tobie nie ufam, tylko dlatego, że nie chcę być sam. Ty masz chłopaka, a ja chcę mieć dziewczynę to chyba logiczne.
- W takim razie czemu zerwałeś z Danielle?
- Bo...
- Czekaj. Za nim palniesz coś mega głupiego to podaj mi adres waszego hotelu. Albo wyślij mi wiadomością.
- Ale po co ci?
- Bo chcę wam przesłać paczkę. To chyba też jest logiczne.
- Dobra ja muszę już iść. Pogadamy później?
- Rozważę to, gdy wyślesz mi adres.- rozłączyłam się i po minucie dostałam adres. Zadowolona poszłam się pakować. Przyszła Nina. Pomogła mi się pakować.
- Chcesz lecieć ze mną?- spytałam miło.
- Nie mogę. Mam teraz koncerty.- powiedziała smutno.- ale możesz wziąć Darię.
- Właśnie zaraz do niej zadzwonię.- przyjaciółka zgodziła się na podróż. Przesłałam jej pieniądze na samolot do Londynu, a następnie do LA. Pogadałam trochę z Niną i zaproponowałam, żeby ona tym razem została u mnie na noc. Daria miała przyjechać  jutro rano. O 14 miałyśmy samolot. Na kolację zrobiłyśmy z Niną pizzę. Zjadłyśmy ją i poszłyśmy spać.

NASTĘPNEGO DNIA
Wstałam przed budzikiem. Nina jeszcze smacznie spała. Zniosłam walizkę na dół i umyłam się. Ubrana i uczesana poszłam zrobić śniadanie. Podałam szybkie danie- płatki. Blondynka zeszła na dół i zjadła posiłek. Usłyszałam pukanie do drzwi. Bez namysłu rzuciłam się do nich.
- Daria!- krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję.- chodź musisz kogoś poznać.- wprowadziłam ją do środka.
- To Nina- wskazałam ręką na jedzącą dziewczynę.- To Daria.- dziewczyny uścisnęły sobie dłonie.
- Ja muszę już iść, bo za 2 godziny mam koncert. Pa dziewczyny- Nesbitt przytuliła nas do siebie i wyszła. Ogarnęłyśmy się z Darią i pojechałyśmy na lotnisko. Samolot był na czas. Gdy wsiadłam pomyślałam:  w końcu go zobaczę. Podróż minęła nam bez żadnych nieprzyjemności. Uradowane wysiadłyśmy z pokładu i wezwałyśmy taksówkę. Ta zawiozła nas pod hotel, w którym mieszkali chłopcy. Wysiadłyśmy i poszłyśmy na recepcję.
- Miałam zarezerwowane dwa pokoje dwu osobowe. Nazwisko Lol.
- Faktycznie- uśmiechnęła się miło recepcjonistka- proszę i życzę miłego pobytu.- wręczyła mi klucze od pokoi.
- Po co ci dwa pokoje?
- Jeden dla ciebie i jeden dla mnie.- zauważyłam Zayn'a i szybko schowałam się za wózkiem hotelowym zostawiając Darię samą.
- Hej śliczna zgubiłaś się?- spytał uroczo czarnuszek.
- W zasadzie tak.- odparła blondyneczka.
- Jestem Zayn- wyciągnął rękę w jej stronę.
- Daria.- podała mu dłoń, a on ją odwrócił i musnął lekko ustami. Tego się nie spodziewałam po nim. Zachował się, jak gentleman.
- To polskie imię?- spytał zdziwiony.
- Tak.- odpowiedziała zakłopotana.
- Chodź pomogę znaleźć ci twój pokój.- poszli razem wzdłuż korytarza. Wyszłam zza wózka i poszłam poszukać mojego pokoju. Oczywiście w bezpiecznej odległości. Ku mojemu zdziwieni Zayn wszedł do pokoju razem z moją przyjaciółką. Szybko weszłam do mojego i zostawiłam bagaż. Poszłam do restauracji, żeby coś zjeść.
- Co ty tutaj robisz?- usłyszałam pytanie skierowane w moją stronę.
_________________________________________________________________________
Dziękuję za każde wejście! :D Chciałabym powiedzieć, że nie wiem, czy będę dodawać co tydzień nowe rozdziały. To wszystko się okażę. Rozdział napisałam o tak późnej porze, że to jest tragedia. Przepraszam za to, że musiałyście tyle czekać, na poprzedni dział.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ
Powróciła ankieta. Osoby, które nie zdążyły kliknąć odpowiedzi lub dopiero zaczęły czytać mojego bloga mają szansę na zaznaczenie odpowiedzi w ankiecie. Kocham Was ♥☺

poniedziałek, 14 października 2013

22

Zrezygnowana spuściłam głowę i ruszyłam przed siebie. Poczułam, jak ktoś na mnie wpada.
- Oj przepraszam nie chciałem- usłyszałam męski głos.
- Nic nie szkodzi-powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Hej... ty jestes Justine Lol-powiedział radośnie chłopak.
- Taak- podniosłam głowę do góry i ujrzałam przystojnego bruneta.
- Mógłbym prosić cię o autograf?- spytał nieśmiało.
- Amm... jasne- uśmiechnęłam się blado- masz coś do pisania?
- Tak, tak- chłopak pospiesznie wyjął z plecaka zeszyt i długopis. Chwyciłam za nie.
- Jak ci na imię?- spytałam patrząc się prosto w jego czekoladowe oczy.
- Aaron- odpowiedział łapiąc się za końcówki włosów.
- Dla Aaron'a Justyna Lol- zapisałam na kartce.- Proszę- oddałam mu przedmioty.
- Mogę jeszcze zdjęcie?
- Ok- przytuliliśmy się do siebie, a na mojej twarzy pojawił się teatralny uśmiech. Mój chłopak przed chwilą odleciał i ja mam niby pozować do zdjęć? No, ale taka moja praca. Gdybym była chamska to nie miałabym fanów, a bez nich nie miałabym z czego żyć.
- Dzięki.- powiedział zadowolony.- Jesteś bardzo ładna- skomplementował mnie patrząc na zdjęcie w komórce.
- Dzięki- powiedziałam smutno.
- A tak w ogóle to co robisz na lotnisku?- spytał zdumiony.
- Wiesz mój chł.... przyjaciel poleciał do pracy.- szybko się poprawiłam. Przecież nasz związek ma być tylko i wyłącznie prywatny. Nikt z zewnątrz nie mógł się o tym dowiedzieć.
- Ooo... bardzo mi przykro. Dobra ja muszę już lecieć. Mam samolot do New York.- szybko pobiegł w stronę samolotu. Co z tego, że przystojny, jak dziwny. Zaśmiałam się pod nosem. Ruszyłam w stronę samochodu. Nagle znikąd naskoczyła na mnie masa ludzi z aparatami. Słyszałam tylko blask fleszy i pojedyncze pytania.
- Czy nadal jesteś z Louis'em Tomlinson'em?
- Spotykasz się, z którymś z chłopaków?
- Czy ty i Liam jesteście parą?
Na pytanie o Liam'ie zaczęła mi rosnąć wielka kluska w gardle. Przypomniały mi się słowa przyjaciela "nasza przyjaźń jest skończona". Szybko wsiadłam za kierownicę i zaczęłam trąbić, żeby paparazzi się odsunęli.  Wycofałam i wyjechałam z lotniska. Nie sądziłam, że to wszystko jest tak uciążliwe. To chore, jak ktoś śledzi twój każdy krok. Jechałam w stronę domu Niny. Było jeszcze wcześnie 14:17, a nie chciałam zostawać sama w domu. Poza tym była sobota. Spojrzałam w lusterko i zobaczyłam sporo dużych, czarnych samochodów.
- Nie możliwe- powiedziałam sobie pod nosem. Zauważyłam, że na skrzyżowaniu za 4 sekundy światło miało się zmienić na czerwone. Docisnęłam pedał gazu i szybko skręciłam, żeby pojechać okrężną drogą i zgubić upierdliwców. Udało mi się to w ostatniej sekundzie. Raz jeszcze spojrzałam w lusterko. Zgubiłam ich. Zadowolona usiadłam wygodnie w fotelu. Jednak spokój nie trwał wiecznie. Zahamowałam gwałtownie i wysiadłam z samochodu.
- Jesteś aż tak pusta?!- warknęłam na dziewczynę.
- Mówiłam już. Odwal się od Liam'a!
- O co ci chodzi?! Byłam się pożegnać z MOIM CHŁOPAKIEM! To, że Liam należy do tego zespołu to nie moja wina!
- Zajmij się Louis'em!
- Czy ty jesteś naprawdę tak głupia?! Przed chwilą dałam ci chyba jasno do zrozumienia, że mam gdzieś twój zasrany związek z Liam'em! Ma gdzieś ciebie i jego! Obydwoje jesteście siebie warci! Odkąd się z tobą spotyka jest tak głupi jak ty!
- I kto tu jest głupi?! Kleisz się do mojego chłopaka!
- Kretynko ja się do niego nie kleje! Nie jestem, jak ty i nie spotykam się z innymi facetami w kawiarniach! - powoli traciłam nad sobą kontrolę.- w ogóle co to była za akcja z tym siniakiem na policzku?! Dziwne, że już go nie masz!
- Jeżeli chodzi o siniaka, to był sztuczny. Był tylko i wyłącznie na pokaz. Chciałam, żeby Liam zrozumiał jaką jesteś zołzą. A on jest tak głupi, że mi uwierzył- powiedziała ironicznie.
- Uważasz, że twój chłopak jest głupi?!
- No mądry to on na pewno nie jest- zaśmiała się.
- Teraz to dopiero będziesz miała siniaka na policzku- dałam jej z otwartej ręki w twarz i wsiadłam do samochodu. Odjechałam z piskiem opon. Jak ona może powiedzieć o swoim chłopaku, że jest głupi? To jest nie do pomyślenia. Przecież to chore. Po 10 minutach jazdy dojechałam pod dom Niny. Zaciągnęłam ręczny, odpięłam szybko pasy i wyjęłam klucze ze stacyjki. Wyszłam z samochodu i pobiegłam pod drzwi przyjaciółki. Zaczęłam gorączkowo w nie pukać.
- Hej. Co się stało?- spytała zaniepokojona.
- Ta wredna małpa weszła mi pod koła- powiedziałam wchodząc do środka i wieszając kurtkę na wieszak.
- Potrąciłaś ją?!- krzyknęła na mnie.
- Nie. Po prostu wyszła mi przed samą maską. Dobrze, że udało mi się zahamować, bo już by było po niej- weszłam do salonu. Nina podążała za mną, jak cień.- oj sorry, nie wiedziałam, że masz gościa- powiedziałam zmieszana, gdy zobaczyłam siedzącego na kanapie Ed'a.
- Nic nie szkodzi- powiedział miło- siadaj- wskazał gestem na kanapę. Wolałam jednak usiąść na  fotel.
- Czekaj bo nie rozumiem. Ona tak nagle pojawiła się przed twoim samochodem?- spytała z nie do wierzeniem dziewczyna.
- Właśnie!
- Ale o co chodzi?- spytał zbity z tropu. Zaczęłam im wszystko po kolei wyjaśniać. Najpierw opowiedziałam o tej akcji z Zayn'em i Harry'm, następnie o tym, jak Liam oskarżył mnie o pobicie, później o naszej kłótni, o tym co się działo na lotnisku i o tym, jak Sophia wleciała mi pod koła.
- Nie rozumiem dlaczego Liam jest z nią, skoro ona go obraża-  spojrzałam na telefon licząc na wiadomość od Louis'a.
- Ja wiem dlaczego z nią jest- przyznał cicho kudłacz.
- Dlaczego?- zwróciła się do niego Nina.
- Nie powinienem tego mówić...-zamilkł.
- Powiedz Ed!- krzyknęłam na niego.
- Nie mogę ci powiedzieć. Mi jako jedynemu zaufał.
- Proszę cię. Nie powiem nic nikomu. Muszę wiedzieć czemu z nią jest.- powiedziałam błagalnym tonem.
- Just nie mogę...
- Proszę Ed- poprosiła go z uroczym uśmiechem Nina.
- No dobra... chodzi o to, że Liam jest z nią bo po prostu musi.- nagle zdzwonił mi telefon.
- Nie wierze- westchnęłam i wyciągnęłam z kieszeni komórkę. Na wyświetlaczu widniał duży napis Lou ♥. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę i poszłam do kuchni.
- Halo?
- Hej skarbie, tak jak obiecałem, będę dzwonić i pisać codziennie.
- Jesteście już na miejscu?- spytałam wesołym tonem.
- Tak właśnie pakujemy bagaże do samochodu.
- Lepiej nam pomóż, a nie gadasz przez ten telefon.
- Zamknij się Harry- krzyknął chłopak.
- Idź im pomóż- powiedziałam miło.
- No, ale...
- Pogadamy, jak będziesz miał czas.- oznajmiłam smutno.
- Wszystko w porządku?- spytał z troską.
 - Tak, tak.
- Nie brzmisz najlepiej. Powiedz co się stało.
- Pogadamy o tym, jak wrócisz- powiedziałam spokojniej.
- Czyli dopiero za miesiąc. Jesteś pewna, że tyle wytrzymasz?- pytał coraz bardziej troskliwszym głosem.
- Miejmy taką nadzieję.- moje oczy zamieniły się w szklanki. Nie było go dopiero od 5 godzin, a ja już tęskniłam, jak głupia. To właśnie moja największa wada- jestem zbyt wrażliwą osobą.
- Justyna nie będę mógł normalnie pracować. To, mnie dołuje. Wiedziałem, że tak będzie.
- Co?! Czy ty chcesz ze mną zerwać?!- krzyknęłam odrobinę za głośno.
- Nie. Nie chcę z tobą zerwać. Po prostu głupio mi z tym, że cię zostawiłem tam samą- wytłumaczył mi spokojnie.
- Nie jestem sama. Jest tutaj Jason i Nina.
- Tak, ale Jason jest w śpiączce, a Nina też ma koncerty.
- Ku*wa Louis rusz tą dupę i zapakuj te bagaże do środka!- usłyszałam krzyk Harry'ego.
- Już uspokój się!- wydarł się Louis.- Muszę kończyć. Zadzwonię później.
- Okej. Uściskaj chłopaków.
- Kocham cię.
- I love you too.- rozłączyłam się i ruszyłam w stronę salonu.- Gdzie Ed?- spytałam z wielkimi oczyma.
- Poszedł do łazienki.- uspokoiła mnie blondyneczka.
- Kiedy?
- Już dawno...- powiedziała i poszła w kierunku łazienki. Zapukała w drzwi.- Ed jesteś tam?- nie odpowiedział. Dziewczyna nacisnęła na klamkę i weszła do środka- Nie ma go!- krzyknęła. Szybko ubrałam buty i wybiegłam przed dom.
- Cholera! Tak było blisko!- wróciłam się do środka.
- Wiesz, mam pomysł. Pojedziemy na obiad. Jestem strasznie głodna- powiedziała nieśmiało dziewczyna.
- Okej. Jedziemy moim samochodem- powiedziałam z uśmiechem. Wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy. - Do jakiego baru jedziemy?
- Do ulubionego baru Ed'a. Pewnie tam teraz siedzi.- Nina wskazała mi drogę do baru i po 10 minutach byłyśmy ju na miejscu. Wparowałyśmy do środka i zobaczyłyśmy Ed'a. Podeszłyśmy do stolika.
- Przepraszam jest tu wolne miejsce?- zapytałam teatralnie.
- O matko to wy... nie tu jest zajęte- odpowiedział oschle.
- Błagam cię Sheeran! Musisz mi powiedzieć.
- Okej powiem tylko tyle, że on nie kocha Sophia'i. On kocha jakąś inną dziewczynę, ale nie może z nią być, bo ona kocha kogoś innego. Teraz twój interes czy się domyślisz o kogo chodzi.  Ja więcej ci nie pomogę sory.- wstał i wyszedł.
- Lepsze to niż życie w niepewności.- wzruszyła ramionami.
- No atk alenadal nie wiem, o kogo chodzi- posmutniałam.
- Dlaczego chcesz to wiedzieć?- ciągnęła temat.
- Bo chcę żeby był szczęśliwy.- wbiłam wzrok w stolik.
- On jakoś nie myślał o twoim szczęściu, gdy zrywał waszą przyjaźń.
- Ale to i tak nie zmienia faktu, że jest dla mnie ważny.
- Just powiedz mi czy ty czujesz do niego coś więcej niż tylko przyjaźń?
- Nie.
- Na pewno?
- Na pewno Nina.
- A jesteś pewna, że on traktuje cię jak zwykłą przyjaciółkę.
- Chyba tak. Zresztą co to ma wspólnego z tą sprawą?- spytałam trochę podenerwowana.
- Nie rozumiesz- wstała z kanapy- to chodzi o ciebie! Liam ciebie kocha! Wszystko do siebie pasuje! Ty jesteś w związku i kochasz Louis'a, a on kocha dziewczynę, która ma już kogoś.
- Wiesz co mam dość tych bzdur. Idę się przewietrzyć- wstałam i po raz kolejny poczułam, że na kogoś wpadam.
- Sorry- powiedział seksownym głosem brunet.- Ej ja ciebie znam. Ty jesteś Justine Lol, która zdobyła 3 nagrody na ostatniej gali i jedną za kawałek z One Direction.- spojrzałam na jego twarz.
- Wow widzę, że oglądałeś galę- zarumieniłam się.
- Jestem David- wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Miło mi cię poznać- uścisnęłam jego dłoń.
- Na żywo jesteś jeszcze ładniejsza- uśmiechnął się cwaniacko.
- Czy ty próbujesz mnie poderwać?- spytałam zdumoina.
- Może trochę- zaśmiał się.- usiądziesz?- wskazał na fotel przy stoliku.
- Sorry, ale nie mogę. Mam inne plany.-próbowałam się jakoś wykręcić z tej sytuacji.
- A dasz mi chociaż swój numer?
- Możesz napisać do mnie na moim prywatnym facebook'u- uśmiechnęłam się.
- Okej napiszę- posłał mi ciepły uśmiech i poszedł do stolika.
- Nina! Chodź!- zawołałam przyjaciółkę, która flirtowała z barmanem. Szybko przybiegła do mnie.- odwiozę cię do domu. Muszę jechać do Jason'a. Jeszcze dzisiaj u niego nie byłam.- wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy.
- Z fajnym ciachem gadałaś. Zazdroszczę ci, zawsze spotkasz jakiegoś przystojniaka.
- Przyciągnęłam tylko jednego przystojniaka- Louis'a.
- Ooo nie zaczęło się- złapała się za głowę.
- Co?- zaśmiałam się.
- Zaczyna się ta faza. Mój Lou jest megaa kocham go nad życie itd...
- Upokój się. Nie będzie tak... dobra będzie bo za bardzo tęsknie.
- Na całe szczęście jesteśmy już przed domem.- wysiadła- to paaa.
- Paa- wyjechałam z podjazdu. Tym razem droga przebiegła mi bez żadnych niespodzianek. Wysiadłam z auta i poszłam na salę Jason'a. Usiadłam, jak zwykle na krześle przy jego łóżku. Chwyciłam go za dłoń.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakuje.- przycisnęłam jego dłoń do mojej twarzy. Siedziałam tam dwie godziny. Wstałam z krzesła i chwyciłam za torebkę. Podeszłam raz jeszcze do niego. Uśmiechnęłam się blado i kierowałam się już do wyjścia.
- Zaczekaj- usłyszałam cichą prośbę.
- Jason- podbiegłam do manager'a. Łzy leciały mi strumieniami.
- Powiedz mi co się dzieje z twoją karierą.
- Przestań! Dopiero się wybudziłeś i myślisz, że będę opowiadać ci o moim życiu?
- Jesteś nadal z Louis'em?
- Tak jestem z Lou. Po co ci to wiedzieć?
- Musisz z nim zerwać, jak najszybciej.
- Co!? Oszalałeś?! W końcu się normalnie zakochałam! Wcześniej trafiałam na typów, którzy mi obijali mordę! Nie mogę z nim zerwać!
- Nie masz wyboru Justine.
- Nie zerwę z nim! Daj mi jeden jedyny powód dlaczego miałabym cię posłuchać!?
- Bo jestem twoim manager'em.
- Dla mnie to żaden argument.
- Czy ty nie rozumiesz, że spotykanie się z nim jest wbrew naszemu kontraktowi?
___________________________________________________________________________
Nie mam pomysłów proszę o wyrozumiałość. Wiem, że nie jest ten rozdział ciekawy. Był pisany na przymus. Sorry. http://ask.fm/MuppetShow1 <--- macie wyjaśnienie dlaczego rozdział jest taki, a nie inny. Przepraszam. Wydaje mi się, że to tylko kwestia czasu i rozdziały będą ciekawsze. Kocham.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Jeszcze nigdy nie byłam tak niezadowolona rozdziałem.
Dziękuję za wejścia.
Jak myślicie czy Justyna zerwie z Lou z powodu kontraktu?

niedziela, 6 października 2013

21

- Czemu byłaś u Sophia'i?- wydusił z siebie.
- Jeju, czy wszyscy faceci są tacy puści? Byłam tam, żeby powiedzieć jej co o niej sądzę. Chyba mam do tego prawo? Żyjemy w wolnym świecie i mogę mówić co mi leży na duszy.- powiedziałam do niego z pretensją.
- Tak mogłaś jej powiedzieć parę słów, ale nie musiałaś jej obijać twarzy!
- Co?! - krzyknęłam zdziwiona.
- Myślisz, że nie widziałem jej twarzy?! Ma wielkiego fioletowego siniaka na policzku! Czemu jej tak nienawidzisz?!- zaczął na mnie wrzeszczeć.
- Co ty wygadujesz Liam?! Przecież nie zrobiłam jej nic z twarzą! Nawet jej nie dałam z liścia chodź miałam taką ochotę!Spytaj się Zayn'a i Harry'ego! Oni byli ze mną!
- Chcesz się kłócić w drzwiach?! Czy może wpuścisz mnie do środka?- jego ton stał się łagodniejszy.
- Sorry, ale jest u mnie Louis i chcę z nim spędzić miło nasz ostatni wieczór.- wzruszyłam ramionami.
- Okej- usłyszałam, jak Lou trzasnął drzwiami.
- Justyna gdzie jesteś?!- wołał z góry Tomlinson.
- Idź już Liam- powiedziałam smutno.
- Wiesz, że musimy pogadać o tym?- powiedział stanowczo.
- Wiem, ale nie dzisiaj. I jutro też nie. Mam chłopaka, a ty jesteś moim przyjacielem. Ostatnio poświęcam tobie więcej czasu niż Louis'owi.-  przymykałam drzwi.
- Cześć.- odszedł od drzwi i zszedł po schodkach na ganku. Zamknęłam delikatnie drzwi i obróicłam się. Za mną stał Lou.
- Wydawało mi się, że ktoś pukał- wskazałam palcem za siebie.
- Chodź wypijemy do końca herbatę i pójdziemy spać.- uśmiechnął się słodko i dał mi całusa w czoło. Pokiwałam twierdząco głową.
-  Kiedy będziesz wracał?- spytałam robiąc łyka herbaty.
- Jeszcze nie wiem. Mamy teraz dużo pracy, ale już od listopada do końca grudnia będziemy mieli wolne.
- To dobrze, że chociaż na tyle.- skończyłam pić- ostatnio ciężko pracujecie. Kiedy ostatnio byłeś w swoim rodzinnym domu?- odłożyłam kubek do zlewu.
- Noo dawno to było- posmutniał.- Tęsknie za mamą i dziewczynkami.
- Przepraszam, nie powinnam zaczynać tego tematu. Chodź idziemy spać- wzięłam chłopaka za rękę i poszliśmy do sypialni.- Zaraz przyjdę tylko przebiorę się w piżamę.
- Możesz przy mnie się przebrać, albo nie. Możesz być bez piżamy- uniósł znacząco brwi.
- Sorki, ale nie skorzystam. Jest za zimno na taką piżamę, jaką oczekujesz- zaśmiałam się i poszłam do łazienki. Ubrałam czarne szerokie spodnie za kostki i białą trochę za dużą białą bluzkę na krótki rękaw z czarnym napisem "sweet dreams". Spięłam włosy w kitkę i zmyłam makijaż z twarzy. Umyłam zęby i weszłam do sypialni.
- Długo kazałaś na siebie czekać- powiedział z udawaną powagą. Wczołgałam się na łóżko.
- I co? Warto było czekać?- spytałam z uśmiechem.
- Oj warto- przybliżył się i nałożył swoje wargi na moich. Przyciągnęłam go za szyję i położyłam się na łóżku. Lou był górą. Nasze pocałunki zamieniły się w namiętność, jakiej jeszcze w życiu nie doznałam. Bardzo chciałam to z nim zrobić. Miałam na to ochotę lecz mały głos w mojej głowie przypomniał słowa, które wypłynęły z moich ust w kuchni około godziny temu.
- Stop!- krzyknęliśmy w tym samym czasie. Odsunęliśmy się od siebie.
- Przepraszam nie powinienem. Poniosło mnie. Ale to twoja wina...
- Moja wina?!- krzyknęłam oburzona.
- Tak twoja. Dlatego, że ty tak na mnie działasz. Jesteś taka piękna i często nie mogę się tobie oprzeć. Nawet nie wiesz, jak przeżywam każdą naszą kłótnie, jak jestem cholernie na siebie wściekły za to, że się do mnie nie odzywasz. Jestem praktycznie zazdrosny o wszystko. Nawet o to, że Zayn próbuje cię poderwać, chociaż ja widzę, że go odrzucasz. To nie jest tak, że nie mam do ciebie zaufania. Ja je mam, tylko nie ufam innym facetom, którzy kręcą się koło ciebie. Z dnia na dzień zakochuję się w tobie coraz bardziej.- widziałam, że każde wypowiedziane słowo było prawdą. Naprawdę się przejął tym co mówił. To było słychać w jego głosie.
- Ja też jestem o ciebie zazdrosna. Masz miliony fanek na calutkim świecie. Któregoś dnia nim się obejrzę będziesz już miał nową dziewczynę. Nienawidzę się z tobą kłócić, chodź często mam ochotę cię zabić za te twoje głupie pomysły typu bezpieczeństwo. Jak słyszę to słowo z twoich ust myślę, że zaraz mnie szlag trafi. Codziennie boję się o to, że ze mną zerwiesz, że dostaniesz takie polecenie i będziesz musiał je wykonać...
- Proszę cię. Nie jestem głupi. Jeżeli bym cię nie kochał to bym z tobą nie był.
- Eleanor nie kochałeś, a z nią byłeś.- powiedziałam z wyrzutem.
- To co innego. To były początki One Direction. Byłem głupi. Nie umiałem się postawić. Teraz przyrzekam, że jest zupełnie inaczej Justyna.
- Jesteś zazdrosny o moją przyjaźń z Liam'em?- spytałam nie patrząc mu w oczy.
- A ty byś nie była, gdyby koło mnie cały czas kręciła się jakaś laska?- powiedział twardszym tonem.
- Jasne, że byłabym, ale on jest jak twój starszy brat. To taki Daddy. Poza tym on ma dziewczynę, a ja do niego nic nie czuję oprócz przyjaźni. Zrozum to Lou.- odpowiedziałam łagodnie.
- Spróbuję, ale to jest dla mnie trudne. Wiesz, jak pojechałaś do Sophia'i żeby jej powiedzieć parę słów to był dla mnie cios w samo serce. Zastanawiałem się czy w moim przypadku też byś tak zrobiła.
- Miałabym siebie zmieszać z błotem?- powiedziałam żartobliwie.
- Nie- zaśmiał się- tylko czy poszłabyś na przykład do mojego byłego przyjaciela i zrobiła to samo co w przypadku dziewczyny Liam'a?
- Głupie pytanie. Jasne, że bym tak zrobiła. Tylko temu typowi to bym dała jeszcze w mordę. Nikt nie może nikogo krzywdzić. To jest chore.- wtuliłam się w jego tors.- powinniśmy już iść spać.
- Masz rację. Dobranoc- dał mi buziaka w czoło.
- Dobranoc- Lou przykrył nas szczelnie kołdrą.  Przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć. Miałam przed oczami to co powiedział Lou. Jestem z Liam'em w związku. To mi nawet nie pasowało. On nie jest z charakteru w moim typie. Zaraz mi się przypomniała rozmowa z Payne'em o tym, że rzekomo dałam w ryj jego dziewczynie. Przecież ją tylko złapałam za koszulkę. Nic więcej.
NASTĘPNEGO DNIA
- Justyna wstawaj- poczułam, jak ktoś mną potrząsa.- Proszę cię no.- nagle zaczął się uginać materac w nogach. Usłyszałam dźwięk talerzy. Szybko zerwałam się na nogi.
- Co ty wyprawiasz?!- krzyknęłam na chłopaka trzymając się za głowę.
- Próbowałem cię obudzić, ale się nie udawało. To wziąłem talerze z pokoju nagraniowego.- wzruszył ramionami i uniósł talerze.
- Nawet nie próbuj w nie uderzyć!- powiedziałam ostro.
- Bo co?- prowokował mnie.
- Zabiję cię!- zagroziłam.
- Nie boję się ciebie- uderzył talerzami.
- Nie żyjesz!- rzuciłam się w kierunku chłopaka, a ten zaczął uciekać.
- Nie dogonisz mnie! Jesteś za słaba!- krzyknął obracając się do mnie przodem.
- Przekonajmy się!- przyspieszyłam i już prawie go dogoniłam. Nie mogłam pozwolić mu uciec i naskoczyłam na niego. Oboje wylądowaliśmy na podłodze.- i co nie dogoniłam cię?- spytałam retorycznie.
- Tym razem tak.
- Więc teraz już nie żyjesz!- wzięłam trochę ziemi z kwiatka, który stał obok nas.- jedz ziemię nieczuła bestio!- wtarłam mu ziemię w twarz.
- Ooo nie!- chłopak odpłacił mi tym samym. Byłam calutka w ziemi on też. Ubrudziliśmy dywan.
- No ładnie! Jason nas zabije!- zaśmiałam się i spojrzałam na mojego chłopaka.
- Co?- spytał zdumiony.
- Jesteś cały brązowy- wybuchłam śmiechem.
- To już wiem, jak wyglądam.- również się zaśmiał. Spojrzałam na niego pytająco.- wyglądam tak samo jak ty.
- Dobra starczy już tego.- podeszłam bliżej Tomo- trzeba to posprzątać. - przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować- weeź. Mieliśmy sprzątać.- zaśmiałam się i zeszłam na dół po odkurzacz- masz- wręczyłam go chłopakowi- posprzątaj, a ja pójdę zrobić śniadanie- poszłam pędem do łazienki.
- Ej! Miałaś robić śniadanie!- krzyczał za mną. Szybko ubrałam się w białe rurki i turkusową 3/4 bluzkę. Zrobiłam lekki make-up i ułożyłam włosy w fale. Zeszłam do kuchni i zrobiłam gofry. Położyłam je na stole, a obok nich miskę z owocami pokrojonymi w kosteczkę i puszkę bitej śmietany. Do tego zrobiłam nam herbaty. Poszłam na górę, żeby zawołać Tomlinson'a.
- Lou chodź na dół! Śniadanie już gotowe!- spojrzałam na miejsce gdzie rzucaliśmy się ziemią. Było tam czyściutko, jakby całą nasza bitwa nie miała miejsca. Weszłam do sypialni.
- Lou jesteś tu?-podeszłam do łóżka.
- Za tobą- powiedział miło. Obróciłam się i zobaczyłam go nagiego.
- Czemu nie masz na sobie ubrań?- zakryłam sobie oczy rękom. Czułam, jak moja twarz zalewa się rumieńcem.
- Byłem wziąć prysznic, a ty mnie wołałaś, więc wyszedłem.
- Nie pomyślałeś, żeby zakryć się ręcznikiem?
- Nie. Zaraz zejdę na śniadanie, tylko się ubiorę.
- Okej- szybko zeszłam na dół. Za chwilę zszedł na śniadanie. Zjedliśmy i pojechaliśmy do domu chłopaków.
- Proszę- Lou otworzył mi drzwi od willi. Weszliśmy do środka. Panował tam totalny chaos.
- O matko... co się tutaj stało? Przeszło tu tornado?- zrobiłam wielkie oczy.
- O jejku... ciekawe co tutaj się stało?- podrapał się brunet podrapał się po głowie.- O Harry! Czekaj! Co się tutaj stało?
- No wiesz, pakujemy się. Jak zawsze przed wyjazdem.- pokazał ubrania, które miał w rękach- te idą do kosza na pranie- uśmiechnął się szeroko i poszedł.
- Sorry Justyna, ale nie wiem co się z nimi dzieje- zaśmiał się nerwowo. Widziałam, że jest jemu wstyd.
- Ej no przestań. To nie twoja wina, że chłopaki zrobili bałagan.- przytuliłam się do niego.
- Dobra idę na górę się spakować. Idziesz ze mną?- podniósł cwaniacko brwi.
- Lepiej nie. Znowu cię poniesie fantazja- zażartowałam. Lou dał mi buziaka w policzek i poszedł na górę.- Hej Zayn!- zawołałam do czarnuszka, który stał na tarasie.
- Ooo hej Just- wszedł do środka. Po jego minie mogłam stwierdzić, że tak, jak Lou wstydzi się bałaganu- sroki za bałagan- podszedł i przytulił mnie.
- Luz. Jak tam? Słyszałeś o tym, że pobiłam Sohpia'e?- spytałam ironicznie.
- Tak słyszałem- zaśmiał się- szkoda tylko, że nie widziałem tego siniaka na jej twarzy- wskazał palcem na swój policzek.
- No szkoda, że ja nie wiedziałam, że ją w ogóle uderzyłam. Jak tam spakowany już jesteś?
- Nie jeszcze, ale zaraz się spakuje- posłał mi ciepły uśmiech.
- Wiesz pójdę chyba do Nialler'a, a ty się spakuj, bo chłopaki będą się na ciebie złościli- zaczęłam iść pomału w stronę schodów.
- Okej- nie wiem czemu czułam się niezręcznie. Pierwszy raz odkąd z nim rozmawiałam poczułam się mega dziwnie. Zapukałam do sypialni blondaska.
- Proszę!- zawołał uprzejmie.
- Można?- spytałam nieśmiało.
- Ty zawsze możesz tutaj wpadać- uniósł cwaniacko brwi. No tak facetom tylko jedno na myśli.
- Jak tam?- wskazałam głową na walizkę.
- Jakoś idzie.- zaśmiał się- Just czy ty naprawdę pobiłaś dziewczynę Liam'a?- spytał niepewnie.
- Nie! Niall czy ty też mi nie wierzysz?- spytałam zrezygnowana.
- Pytam po prostu...- odpowiedział cicho.
- Liam ci opowiadał?- zapytałam ze skwaszoną miną.
- Coś tam tylko wspominał.- machnął ręką jakby mówił o mało ważnej rzeczy.- lepiej z nim pogadaj na ten temat.
- Okej dam radę. Amm Niall.
- Tak?
- Jak będę głośno się na niego darła to przyjdziesz i powiesz mi, żebym tak się nie pruła?
- Haha jasne- uśmiechnął się. Wyszłam z jego sypialni i poszłam do pokoju Liam'a. Zapukałam i gdy dostałam pozwolenie weszłam do środka.
- O to ty. Po co tutaj przyszłaś?- powiedział oschle.
- Mieliśmy sobie chyba coś wyjaśnić?!- podniosłam ton. Jego obojętność mnie dołowała.
- Nie mamy co wyjaśniać. Uderzyłaś moją dziewczynę! Nasza przyjaźń jest skończona!
- Co?!- krzyknęłam głośniej niż powinnam.- chcesz skończyć naszą przyjaźń dlatego, że twoja laska nazmyślała jakieś bajeczki o pobiciu?!
- Widziałem jej siniaka więc to nie są bajeczki!
- Skąd masz pewność, że ja jej przyłożyłam?! Bo ona tak powiedziała?! Serio?!
- To moja dziewczyna i jej ufam!
- A powiedziała ci o tym facecie, z którym siedziała w kawiarni?!
- Jakim facecie co ty wygadujesz?!
- Ooo czyli laska, którą darzysz zaufaniem nie powiedziała ci, że spotyka się z tobą dla kasy?!
- Ona nie spotyka się ze mną dla kasy! A może ty się ze mną  przyjaźnisz po to, żeby się wybić?!
( czytaj z http://www.youtube.com/watch?v=JF8BRvqGCNs )
- Tak jasne! Dlatego siedziałam z tobą po śmierci twojego dziadka, dlatego powiedziałam ci wszystkie moje sekrety, dlatego pisałam z tobą codziennie, dlatego tobie pierwszemu wypłakałam się w ramię, kiedy miałam problemu w związku! Więc się następnym razem zastanów kto tutaj cię wykorzystał! Poza tym po co miałabym kłamać własnego przyjaciela?! Jeżeli wierzysz latawicy, która odrzuciła cię 22 razy i  związała się  tobą dopiero jak zostałeś sławny to ci szczerze współczuję.- moje oczy zamieniły się w szklanki.- Może z nią weźmiesz ślub?! Jak tak to życzę ci powodzenia na nowej drodze życia! Tylko nie zapraszaj mnie na ślub! Ogólnie to nigdy więcej się do mnie nie odzywaj!- z moich oczu poleciały strumienie łez. Szybko wyszłam z pokoju Liam'a i zsunęłam się po zamkniętych drzwiach chowając głowę w kolana. Gdy doszło do mnie to, że straciłam przyjaciela natychmiast poszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Zeszłam na dól do kuchni. Siedział tam Zayn.
- Płakałaś?- przyglądał się mojej twarzy.
- Tak.- wbiłam wzrok w stół.
- Dlaczego?
- Bo już wyjeżdżacie- mój głos się złamał.
- Przecież wrócimy- zaczął gładzić mnie po ramieniu.
- No  tak, ale nic już nie będzie, jak dawniej- zakryłam usta otwartą dłonią. Nie mogłam powstrzymać łez. Tak bardzo bolało mnie to, że Payne bardziej wierzy swojej dziewczynie niż własnej przyjaciółce. Do kuchni wszedł Lou.
- Co się stało?- spytał z troską kucając przy moich nogach.- Coś ty jej powiedział?!- burknął na Zayn'a.
- Nic przysięgam. Ona już tutaj weszła zapłakana.- podniósł ręce w geście obronnym. Rzuciłam się Louis'owi na szyję, a ten ostrożnie wstał dzięki czemu podniosłam się z krzesła. Wtuliłam się mocno  jego ramiona.
- Tak bardzo cię kocham.- powiedziałam szlochając.
- Ja ciebie też bardzo mocno kocham. Powiedz mi co się stało.- przytulił mnie mocniej.
- Nieważne. Kiedy indziej wam powiem.- odsunęłam się od niego.- Przepraszam pomoczyłam ci koszulę- zaśmiałam się.
- Eee tam to tylko smarki- machnął ręką i zaśmiał się.
-Ej już musimy jechać!- zawołał Liam Wszyscy pospiesznie zabrali swoje bagaże i władowali je do samochodu. Wsiedliśmy i odjechaliśmy. Usiadłam pomiędzy Lou i Hazza' ą. Całą drogę milczałam.
Dojechaliś,y na lotnisko. Chłopcy poszli załatwić formalności. Ja siedziałam w kawiarence i czekałam na nich. W końcu przyszli.
- Ej pamiętacie pierwszy dzień, jak się poznaliśmy z Just?- powiedział z uśmiechem Niall.
- Jasne, trudno byłoby zapomnieć takiej pięknej dziewczyny- uniósł znacząco brwi Zayn.
- Tym bardziej, że przesiaduje u was codziennie- zaśmiałam się.
- Pamiętam, że od razu wpadła mi w oko- spojrzał na mnie triumfalnie Lou. Wszyscy zaczęli odpowiadać nasze wspólne chwile. No wszyscy oprócz Liam'a, który siedział naburmuszony na Cały świat. Przyleciał samolot i wszyscy zeszliśmy na dół. Najpierw pożegnałam się  z Niall'em, Harry'm i Zayn'em.
- Nie chcę stąd odlatywać- pożalił się Lou.
- Ja tez nie chcę, żebyś leciał, ale taka jest nasza praca- wzruszyłam ramionami, a na mojej twarzy pojawił się grymas. Lou przytulił mnie mocno i dał buziaka.
- Będę pisał i dzwonił codziennie- wyszeptał mi przez ramię.
- Ja tak samo, jak tylko dolecicie to daj mi znak.
- Ej Tomo musimy już lecieć!- krzyknął Harry.
- Pa Louis- po moich policzkach spłynęły łzy.
- Pa Justyna. Kocham cię!- wykrzyczał to na całe lotnisko. Wszyscy już wsiadali oprócz Liam'a.
- Just...
- Nie zrozumiałeś? Masz się do mnie nigdy w życiu nie odzywać. Przecież nasza przyjaźń jest skończona.- powiedziałam twardo mimo spływających łez.
- Cześć- powiedział nieśmiało.
- Cześć- odpowiedziałam oschle. Nie prędko wybaczę mu to, w jaki sposób mnie potraktował. Samolot wystartował i wzbił się ku niebu. Za parę minut już znikł za horyzontem, a z nim mój Lou.
______________________________________________________________
1400 wejść ! Jestem wniebowzięta! Nie spodziewałam się takiej ilości wyświetleń! Tym bardziej, że mój pierwszy blog to totalna porażka.No cóż mogę powiedzieć? Przepraszam za błędy. Czytasz= komentujesz
DZIĘKUJĘ ZA 1400 WYŚWIETLEŃ!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
DZIĘKUJĘ RÓWNIEŻ, ZA KAŻDY KOMENTARZ. Proszę was o szczerą opinię co do moich działów ;D Buźka ;*

sobota, 5 października 2013

20

Kolejne dni mijały tak samo. Wstawałam, jeździłam na plan zdjęciowy, później szybki obiad, wizyta w szpitalu u Jason'a, następnie spotkanie z Lou, rozmowa z rodzicami i Darią, znowu szpital i w końcu szłam spać. Był już piątek. Wstałam i poszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i dokładnie namydliłam ciało cytrusowym żelem. Umyłam dokładnie włosy i pozwoliłam im naturalnie wyschnąć. Założyłam czarne leginsy i biały długi sweterek. Był już październik i robiło się coraz zimnej. Pomalowałam rzęsy i zeszłam na śniadanie. Zjadłam bułkę z serem i poszłam umyć zęby. Zabrałam torebkę i zeszłam do garażu. Wsiadłam do małego czarnego samochodu i pojechałam na ostatni dzień zdjęć. Trwały one około 6 godzin. Pojechałam wspólnie z Niną na obiad.
- Cieszę się, że między tobą i Louis'em jest wszystko ok- powiedziała przyjaciółka, gdy skończyła jeść deser.
- Ja też. Szkoda tylko, że musimy się ukrywać. To trochę męczące.- zrobiłam łyka latte. Ostatnio piłam bardzo dużo kawy.- Muszę już jechać do Jason'a.- powiedziałam wstając i chwytając za torebkę.
- Nie uważasz, że za często tam bywasz?- spytała grzecznie.
- Niby czemu?- spojrzałam na nią pytająco.
- No wiesz to już trwa tydzień. Ludzie nie wybudzają się ze śpiączki przez lata. Wyobrażasz sobie przez parę lat dzień w dzień siedzieć u niego na sali?
- To mój manager Nina. Jest, jak mój starszy brat. Nie wyobrażam sobie tego, że nie będzie mnie przy nim gdy się wybudzi.- wyjęłam pieniądze z portfela i  położyłam je na stół.- to ja jadę. Pa- odeszłam od stołu i poszłam na parking. Wsiadłam do auta i pojechałam do szpitala. Zaparkowałam ostrożnie i szybko poszłam na salę. Usiadłam na krześle przed łóżkiem. Rozmawiałam z lekarzem. Mówił, że stan Jason'a nie pogarsza się. Niestety nie chciał mi powiedzieć czemu jest nadal w śpiączce. Posiedziałam u niego przez godzinę i pojechałam do Louis'a. Zostawiłam samochód na podjeździe i zapukałam do drzwi domu chłopaków. Drzwi otworzył mi Nialler z grobową miną.
- Co się stało?- przytuliłam chłopaka na powitanie.
- Liam...- przerwał swoją wypowiedź.
- Co Liam?- na mojej twarzy pojawiło się przerażenie.- No mów Niall!
- Jego dziadek umarł- spuścił głowę.
- Jest u siebie?- spytałam wieszając kurtkę na wieszak.
- Tak. Jak chcesz to idź do niego. Z nami nie rozmawia.- poszłam na górę i weszłam w 3 drzwi po lewej. Liam siedział na łóżku. Usiadłam obok niego. Jego oczy były spuchnięte od płaczu.
- Przykro mi Liam- oparłam głowę na jego ramieniu.
- Wiesz, jak to jest stracić tak bliską ci osobę?- spuścił głowę, a jego łzy kapały na podłogę.
- Niestety wiem. Też straciłam kiedyś dziadka. Jak miałam 8 lat. Szłam z nim po mieście, gdy nagle dostał ataku serca. Zadzwoniłam po karetkę, ale nie udało się go uratować. Był dla mnie najważniejszą osobą w całym moim życiu.- powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.
- Żałuję, że nie mogłem spędzić z nim więcej czasu. Jestem okropny. Tak go ostatnio zaniedbałem. Just nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję tego, że częściej go nie odwiedzałem.- zakrył swoją twarz rękoma.
- Nie zadręczaj się już tak.- przytuliłam go do siebie. Objął mnie mocno.- Czemu inni nie siedzą z tobą?- spytałam zdziwiona.
- Chłopaków poprosiłem o to, żeby mnie na razie zostawili samego.
- A Sophia?- spytałam zdumiona.
- Nie wiem gdzie ona jest.- powiedział smutno. Odsunęłam go od siebie.
- Jak to nie wiesz gdzie ona jest?! To do cholery twoja dziewczyna! Zamiast siedzieć tutaj z tobą pewnie szlaja się po sklepach! Boże co za dziewucha!- wstałam i poszłam w stronę drzwi.
- Co ty robisz?!- krzyknął na mnie.
- Idę powiedzieć jej parę słów!- nacisnęłam na klamkę, ale Liam mnie powstrzymał.
- Nie możesz! Ona jest zazdrosna o naszą przyjaźń! Tak samo, jak Lou!
- Co takiego?!- krzyknęłam ze zdziwiona.
- To co słyszysz.- powiedział spokojniejszym tonem.
- Jedź lepiej do rodziny. Powinieneś być z nimi w tych trudnych chwilach.- poklepałam go po ramieniu.
- Masz rację. Tylko obiecaj mi, że nie zrobisz żadnych głupstw.- spojrzał na mnie błagalnie.
- Obiecuję Liam.- uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka. Szybko zbiegł na dół i zaraz odjechał. Gdy wyszłam z jego pokoju ze swojej sypialni wychodził też Louis.
- Cześć skarbie- podszedł do mnie radośnie i od razu dał buziaka.
- Hej słońce.- uśmiechnęłam się od ucha do ucha.- Więc jutro wyjeżdżasz?- spytałam a mój nastrój diametralnie się zepsuł.
- Niestety. - chwycił mnie za dłonie- idziemy na spacer?- spytał miło.
- Nie mogę teraz. Muszę znaleźć Sophia'e.
- Czemu?- spojrzał pytająco.
- Muszę tej kretynce nawtykać. Jak ona się w ogóle zachowuje. Jej chłopak cierpi po stracie dziadka, a ta łazi sobie po sklepach.- zbulwersowana zaczęłam schodzić po schodach.
- Justyna czekaj!- krzyczał za mną zbiegając po schodach Lou.
- Co?- obróciłam się.
- Chcesz po prostu tam pojechać do niej i ją wyzwać?- dopytywał chłopak.
- Kogo wyzwać?- podszedł do nas Zayn.
- Sophia'e- przewróciłam oczami.
- Ooo piszę się na to- dołączył do naszej rozmowy uśmiechnięty Harry.
- Na co się piszesz Hazza?- spytał z pełnymi ustami Nialler.
- Na wyzwanie Sopha'i- wyjaśnił nerwowo mój chłopak.- Nie pojedziesz tam Justyna.
- Znowu zaczynasz Louis?- dodałam wkurzona.
- Tak znowu...
- Dzisiaj jest nasz ostatni dzień i proszę cię, żeby był bez kłótni- przerwałam mu stanowczo.
- No właśnie ostatni dzień, więc może spędzimy go razem?!- powiedział z wyrzutem.
- Naszemu przyjacielowi zmarł dziadek, a jego dziewczyna ma to w dupie i ty chcesz spędzić czas razem?- zaśmiałam się.- Który idzie ze mną?- zwróciłam się do reszty, która uważnie przyglądała się naszej rozmowie.
- Ja na pewno jadę- powiedział radośnie loczek.
- Ja też- uśmiechnął się szyderczo Zayn. Spojrzałam w stronę Nialler'a i Louis'a.
- Nigdzie nie jadę.- powiedział podnosząc ręce w geście obronnym Louis.
- Ja zostanę z Lou dla towarzystwa- posłał mi ciepły uśmiech blondasek.
- Idę po samochód!- powiedział Hazza.
- Czekaj!- krzyknęłam za nim i wyjęłam z torebki kluczyki od mojego auta.- pojedziemy moim- rzuciłam mu klucze, które z gracją złapał.
- Pójdę z nim.- powiedział Zayn i pobiegł truchtem do Harry;ego kręcąc przy tym specjalnie tyłkiem.
- Obiecuję, że wrócę szybko. Nie bądź na mnie zły. To mój przyjaciel i chcę dla niego wszystkiego co  najlepsze. Powinien mieć tak wspaniałą dziewczynę, jaką ty posiadasz- uśmiechnęłam się do Lou i dałam mu całusa. Podeszłam do wieszaka, aby ubrać kurtkę.
- Powinnaś też mnie zrozumieć. To nasz ostatni dzień chyba w tym miesiącu chciałem go spędzić z tobą. Sam, tak się robi w związkach.- wytłumaczył mi spokojnie.
- Przestań marudzić kochanie. Przecież jeszcze będziemy dzisiaj sami- pocałowałam go namiętnie.- Do zobaczenia za 2 godzinki lub mniej- posłałam mu uśmiech i wyszłam. Zimny wiatr zawiał mi prosto w twarz. Szybko popędziłam do samochodu i usiadłam na miejscu pasażera. Za kierownicą siedział Harry, a Zayn rozłożył się na tylnej kanapie.
- Czemu chcecie ją wyzwać?- spytałam.
- Bo mnie ona denerwuje. Ewidentnie leci na kasę Liam'a. Niby czemu do niego wróciła po tym, jak stał się sławny? Dla kasy. Teraz wszystkie panny na nią lecą.- zaczął Zayn.
- A Liam jest tak głupi, że tego nie widzi.- dopowiedział Hazza.- A ty? Czemu chcesz jej nawtykać?
- Bo zamiast siedzieć z Liam'em i go wspierać to ona lata po sklepach.
- Hahaha, jak Eleanor co nie Harry- zaśmiał się Zayn.
- Dokładnie. Obie są siebie warte- parsknął śmiechem.
- Chłopaki...- zaczęłam niepewnie.- mogę was o coś spytać?
- Wal śmiało skarbie- odpowiedział Zayn.
- Czy Louis dostał polecenie od Modestu, żeby być ze mną?- spuściłam wzrok. Zapadła cisza.
- Nie Just.- odpowiedział cicho kierowca.
- A czy był z Eleanor tylko dlatego, że Modest mu kazał?-tym razem spytałam stanowczo.
- Tak, tak było.- powiedział wzdychając Zayn.
- To czemu ze mną jest inaczej?
- Bo Louis się w tobie porządnie zakochał. Nawet nie wiesz, jak za tobą szalał, jak się poznaliście. Jak wrócił z waszej pierwszej randki to nie mógł przestać o tobie gadać. Ciągle mówił, jaka jesteś wspaniała i w ogóle- powiedział Harry. Zarumieniłam się.
- Szczerze to pozazdrościłem mu i zacząłem się do ciebie przystawiać, bo chciałem zobaczyć czy faktycznie taka jesteś jak mówił.- Zayn wziął oddech- i muszę przyznać, że jesteś inna. Lepsza. Naturalna i szczera. Naprawdę to nawet nie wiesz, jak bardzo on cię kocha. Jak bardzo przeżywa to, że się do niego nie odzywasz. Ty o tym wszystkim nie masz pojęcia, ale my mamy. Cała nasza czwórka wie, ile jest w stanie poświęcić dla ciebie.- wbiłam wzrok w przednią szybę. Pewnie mówili tak tylko dlatego, żeby go bronić. W sumie czemu niby Zayn miałby kłamać? Po 30 minutach dojechaliśmy do kawiarenki, w której często przesiaduje Sophia. Nie myliliśmy się. Siedziała tam z jakimś kolesiem. Nie wytrzymałam wparowałam tam i od razu podeszłam do niej. Chłopaki, jak na moją świtę przystało szli za mną.
- Co ty wyprawiasz?!- krzyknęłam na nią.
- Przepraszam?- odpowiedziała.
- Twojemu chłopakowi zmarł dziadek, a ty zamiast go wpierać popijasz sobie kawkę z jakimś typem! Teraz już wiesz o co chodzi?!- wydarł się na nią wkurzony Zayn.
- Wiem, że Liam'owi zmarł dziadek! Chciał zostać sam, więc uszanowałam jego prośbę i wyszłam!- podniosła na nas ton.
- Jesteś jego dziewczyną i powinnaś z nim zostać!- nie wytrzymałam i wydarłam się na nią. Personel patrzył się na nas, ale nam nie zwrócił uwagi. Chyba chcieli zobaczyć co będzie dalej.
- Właśnie jestem jego dziewczyną! Ja jestem dziewczyną Liam'a a nie ty!- wstała z krzesła i stanęłyśmy twarzą w twarz- więc może zajmij się swoim chłopakiem! A czy ty w ogóle pamiętasz, jak twój chłopak ma na imię!? Przypomnę ci Louis, nie Liam, tylko Louis! Louis rozumiesz?! Więc łaskawie zajmij się nim, a mnie i Liam'a zostaw w spokoju!- nie wytrzymałam chwyciłam ją za kosulkę, ale chłopcy szybko mnie od niej odciągnęli.
- Just uspokój się.- powiedział Hazza.
- Słuchaj mnie uważnie! Nie wiem czy jesteś tak pusta, czy tylko taką udajesz, ale zostaw Liam'a w spokoju! Wszyscy dobrze wiemy, że lecisz tylko i wyłącznie na jego kasę! Czemu nie byłaś z nim, jak nie był sławny?! Dlaczego odrzuciłaś go 22 razy?! Zanim upomnisz mnie o mojego chłopaka to ty się zastanów czemu "twój chłopak" woli spędzać czas w naszym towarzystwie niż w twoim! Jakbyś go naprawdę kochała to byś się nie spotykała z jakimś typem w kawiarence! Ty to masz tupet! W ogóle dziewczyno się ogarnij i nie rań więcej mojego przyjaciela! Bo wtedy ich nie będzie- wskazałam ręką na Zayn'a i Harry'ego- i nikt nie stanie w twojej obronie!
- Weź się lepiej nie spotykaj więcej z Liam'em, bo go psujesz! Nie wiem co on w tobie widzi! Danielle była jego najlepszą dziewczyną! Ty nawet nie dorównujesz jej do pięt!- wykrzyczał jej w twarz Harry.
- Dobra chłopaki chodźmy stąd! To kogoś tak głupiego to nigdy nie dotrze!- wyszliśmy z kawiarenki. Poczułam ulgę na sercu. Cała afera trwała niecałe 10 minut. Wsiedliśmy do samochodu i cała drogę wyzywaliśmy tę całą Sophie. Szczerze powiem, że jej słowa do mnie trafiły. Czyżbym więcej czasu poświęcała Liam'owi niżeli mojemu własnemu chłopakowi? Po 25 minutach loczek zaparkował na podjeździe . Wysiedliśmy i weszliśmy do domu. W kuchni siedział Lou i Nialler.
- Już jesteśmy- przyszłam w podskokach do Tomo i usiadłam mu na kolanach. Objął mnie w biodrach. Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Ale ty zimna jesteś- powiedział przytulając mnie mocno do siebie.- Ogrzewanie ci padło?
- Nie. Tak zimno jest na dworze .- wzruszyłam ramionami.
- Oh...
- I jak było?- spytał Niall.
- No powiem wam, że Just jest bardzo waleczna- zaśmiał się czarnuszek.
- Siedź cicho.- powiedziałam do niego. Lou spojrzał na mnie z nie do wierzeniem.
- A jak ją cisnęła- loczek złapał się za głowę- stary ta laska jest najlepsza na świecie. Nie schrzań tego- zagroził palcem.
- Raczej, że tego nie schrzanię- powiedział i dał mi całusa.- chodź- zrzucił mnie z kolan i chwycił za rękę.
- Gdzie?
- Zobaczysz.- Założył mi kurtkę i podał torebkę. Sam założył marynarkę. Poszliśmy do mojego samochodu. Lou, jak na gentleman'a przystało otworzył mi drzwiczki od strony pasażera.
- Dokąd jedziemy?- pytałam całą drogę, jednak ani razu nie dostałam odpowiedzi. W końcu zaparkowaliśmy  na jakimś poboczu. Było już ciemno i strasznie się bałam. Chwyciłam się mocno Tomo. Zaprowadził nas na kładkę nad jeziorem. Na niej była rozłożona nasza kolacja. Była ciepła herbata i dużo fast-food. Po między nimi stał świecznik, w którym paliły się dwie białe świeczki. Na kładkę padał blask księżyca, który był w pełni. Na niebie było pełno gwiazd. Wszystko byłoby ok, gdyby tylko tak nie wiał wiatr, ale liczą się chęci. Lou posadził mnie na kocu i przykrył jeszcze jednym. Wręczył ciepłą herbatę i podał jedzenie. Nie siedzieliśmy tam długo. Chyba 30 minut i pojechaliśmy do domu Jason'a.
- Wy kobiety to zawsze macie problem z tymi torebkami.- zaśmiał się kiedy wyciągałam z niej klucze od domu.
- Znalazłam!- krzyknęłam triumfalnie. Przekręciłam klucz i weszliśmy do środka. Pospiesznie weszłam do kuchni i zrobiłam nam po wielkim kubku gorącej herbaty. Gdy miałam już zalewać wodę poczułam ręce na biodrach. Uśmiechnęłam się.
- Poparzę się przez ciebie- chciałam powiedzieć twardo, ale mi się nie udało.
- Nic ci się przy mnie nie stanie.- wyszeptał mi seksownym głosem do ucha.
- Ach tak?- spytałam z ironią.
- Mhm- zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi- może rozgrzejemy się w inny sposób niż przez herbatę?- wymruczał.
- Nie dzięki wolę herbatę- dałam mu buziaka w usta i odwróciłam się do niego tyłem.
- Czemu jesteś taka niedostępna?- spytał zrezygnowany.
- Czy tobie chodzi tylko o jedno? Jak mnie przelecieć?- powiedziałam wkurzona.
- Nie, tylko  mi chodzi o to, że jesteśmy już ze sobą 2 miesiące i jeszcze do niczego między nami nie doszło.
- Skąd mogę mieć pewność, że jak pójdę z tobą do łóżka to mnie nie zostawisz?
- Chyba mnie znasz i wiesz jaki jestem?
- Właśnie nie znam cię aż tak, żeby stwierdzić, jaki jesteś jeżeli chodzi o stosunek.
- Bardzo dobry- zaśmiał się i podniósł cwaniacko brwi.
- Nie to miałam na myśli- uśmiechnęłam się blado.- Zostajesz u mnie na noc? Nie chcę byc znowu sama w tak wielkim domu.
- Dla ciebie wszystko- podszedł do mnie i zaczął składać gorące pocałunki na moich wargach.- idę pod prysznic- uśmiechnął się i poszedł. Zrobiłam łyka herbaty. Ktoś zapukał do drzwi. Niepewna zajrzałam przez wizje. Przekręciłam kluczyk i otworzyłam drzwi.
- Co ty tutaj robisz?- spytałam zdziwiona.
________________________________________________________________________
 1352 wejścia ♥ Nie wierzę. Czuję się, jakbym dostała EMA ;) Rozdzialik mia wyglądać nieco inaczej ;) Pisałam go 5 godzin ;c Moja weno wracaj!
Skoro mam 5 czytelniczek to pod każdym rozdziałem powinno się znaleźć 5 kom. Nie wiem czemu nie komentujecie. Przypomnę może być nawet znak interpunkcyjny, np. . , - ( : obojętni co mogą byc nawet literki ;D Proszę was o to!
Jak myślicie kto zapukał do drzwi Justyny? 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!