Kolejne dni mijały tak samo. Wstawałam, jeździłam na plan zdjęciowy, później szybki obiad, wizyta w szpitalu u Jason'a, następnie spotkanie z Lou, rozmowa z rodzicami i Darią, znowu szpital i w końcu szłam spać. Był już piątek. Wstałam i poszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i dokładnie namydliłam ciało cytrusowym żelem. Umyłam dokładnie włosy i pozwoliłam im naturalnie wyschnąć. Założyłam czarne leginsy i biały długi sweterek. Był już październik i robiło się coraz zimnej. Pomalowałam rzęsy i zeszłam na śniadanie. Zjadłam bułkę z serem i poszłam umyć zęby. Zabrałam torebkę i zeszłam do garażu. Wsiadłam do małego czarnego samochodu i pojechałam na ostatni dzień zdjęć. Trwały one około 6 godzin. Pojechałam wspólnie z Niną na obiad.
- Cieszę się, że między tobą i Louis'em jest wszystko ok- powiedziała przyjaciółka, gdy skończyła jeść deser.
- Ja też. Szkoda tylko, że musimy się ukrywać. To trochę męczące.- zrobiłam łyka latte. Ostatnio piłam bardzo dużo kawy.- Muszę już jechać do Jason'a.- powiedziałam wstając i chwytając za torebkę.
- Nie uważasz, że za często tam bywasz?- spytała grzecznie.
- Niby czemu?- spojrzałam na nią pytająco.
- No wiesz to już trwa tydzień. Ludzie nie wybudzają się ze śpiączki przez lata. Wyobrażasz sobie przez parę lat dzień w dzień siedzieć u niego na sali?
- To mój manager Nina. Jest, jak mój starszy brat. Nie wyobrażam sobie tego, że nie będzie mnie przy nim gdy się wybudzi.- wyjęłam pieniądze z portfela i położyłam je na stół.- to ja jadę. Pa- odeszłam od stołu i poszłam na parking. Wsiadłam do auta i pojechałam do szpitala. Zaparkowałam ostrożnie i szybko poszłam na salę. Usiadłam na krześle przed łóżkiem. Rozmawiałam z lekarzem. Mówił, że stan Jason'a nie pogarsza się. Niestety nie chciał mi powiedzieć czemu jest nadal w śpiączce. Posiedziałam u niego przez godzinę i pojechałam do Louis'a. Zostawiłam samochód na podjeździe i zapukałam do drzwi domu chłopaków. Drzwi otworzył mi Nialler z grobową miną.
- Co się stało?- przytuliłam chłopaka na powitanie.
- Liam...- przerwał swoją wypowiedź.
- Co Liam?- na mojej twarzy pojawiło się przerażenie.- No mów Niall!
- Jego dziadek umarł- spuścił głowę.
- Jest u siebie?- spytałam wieszając kurtkę na wieszak.
- Tak. Jak chcesz to idź do niego. Z nami nie rozmawia.- poszłam na górę i weszłam w 3 drzwi po lewej. Liam siedział na łóżku. Usiadłam obok niego. Jego oczy były spuchnięte od płaczu.
- Przykro mi Liam- oparłam głowę na jego ramieniu.
- Wiesz, jak to jest stracić tak bliską ci osobę?- spuścił głowę, a jego łzy kapały na podłogę.
- Niestety wiem. Też straciłam kiedyś dziadka. Jak miałam 8 lat. Szłam z nim po mieście, gdy nagle dostał ataku serca. Zadzwoniłam po karetkę, ale nie udało się go uratować. Był dla mnie najważniejszą osobą w całym moim życiu.- powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.
- Żałuję, że nie mogłem spędzić z nim więcej czasu. Jestem okropny. Tak go ostatnio zaniedbałem. Just nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję tego, że częściej go nie odwiedzałem.- zakrył swoją twarz rękoma.
- Nie zadręczaj się już tak.- przytuliłam go do siebie. Objął mnie mocno.- Czemu inni nie siedzą z tobą?- spytałam zdziwiona.
- Chłopaków poprosiłem o to, żeby mnie na razie zostawili samego.
- A Sophia?- spytałam zdumiona.
- Nie wiem gdzie ona jest.- powiedział smutno. Odsunęłam go od siebie.
- Jak to nie wiesz gdzie ona jest?! To do cholery twoja dziewczyna! Zamiast siedzieć tutaj z tobą pewnie szlaja się po sklepach! Boże co za dziewucha!- wstałam i poszłam w stronę drzwi.
- Co ty robisz?!- krzyknął na mnie.
- Idę powiedzieć jej parę słów!- nacisnęłam na klamkę, ale Liam mnie powstrzymał.
- Nie możesz! Ona jest zazdrosna o naszą przyjaźń! Tak samo, jak Lou!
- Co takiego?!- krzyknęłam ze zdziwiona.
- To co słyszysz.- powiedział spokojniejszym tonem.
- Jedź lepiej do rodziny. Powinieneś być z nimi w tych trudnych chwilach.- poklepałam go po ramieniu.
- Masz rację. Tylko obiecaj mi, że nie zrobisz żadnych głupstw.- spojrzał na mnie błagalnie.
- Obiecuję Liam.- uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka. Szybko zbiegł na dół i zaraz odjechał. Gdy wyszłam z jego pokoju ze swojej sypialni wychodził też Louis.
- Cześć skarbie- podszedł do mnie radośnie i od razu dał buziaka.
- Hej słońce.- uśmiechnęłam się od ucha do ucha.- Więc jutro wyjeżdżasz?- spytałam a mój nastrój diametralnie się zepsuł.
- Niestety. - chwycił mnie za dłonie- idziemy na spacer?- spytał miło.
- Nie mogę teraz. Muszę znaleźć Sophia'e.
- Czemu?- spojrzał pytająco.
- Muszę tej kretynce nawtykać. Jak ona się w ogóle zachowuje. Jej chłopak cierpi po stracie dziadka, a ta łazi sobie po sklepach.- zbulwersowana zaczęłam schodzić po schodach.
- Justyna czekaj!- krzyczał za mną zbiegając po schodach Lou.
- Co?- obróciłam się.
- Chcesz po prostu tam pojechać do niej i ją wyzwać?- dopytywał chłopak.
- Kogo wyzwać?- podszedł do nas Zayn.
- Sophia'e- przewróciłam oczami.
- Ooo piszę się na to- dołączył do naszej rozmowy uśmiechnięty Harry.
- Na co się piszesz Hazza?- spytał z pełnymi ustami Nialler.
- Na wyzwanie Sopha'i- wyjaśnił nerwowo mój chłopak.- Nie pojedziesz tam Justyna.
- Znowu zaczynasz Louis?- dodałam wkurzona.
- Tak znowu...
- Dzisiaj jest nasz ostatni dzień i proszę cię, żeby był bez kłótni- przerwałam mu stanowczo.
- No właśnie ostatni dzień, więc może spędzimy go razem?!- powiedział z wyrzutem.
- Naszemu przyjacielowi zmarł dziadek, a jego dziewczyna ma to w dupie i ty chcesz spędzić czas razem?- zaśmiałam się.- Który idzie ze mną?- zwróciłam się do reszty, która uważnie przyglądała się naszej rozmowie.
- Ja na pewno jadę- powiedział radośnie loczek.
- Ja też- uśmiechnął się szyderczo Zayn. Spojrzałam w stronę Nialler'a i Louis'a.
- Nigdzie nie jadę.- powiedział podnosząc ręce w geście obronnym Louis.
- Ja zostanę z Lou dla towarzystwa- posłał mi ciepły uśmiech blondasek.
- Idę po samochód!- powiedział Hazza.
- Czekaj!- krzyknęłam za nim i wyjęłam z torebki kluczyki od mojego auta.- pojedziemy moim- rzuciłam mu klucze, które z gracją złapał.
- Pójdę z nim.- powiedział Zayn i pobiegł truchtem do Harry;ego kręcąc przy tym specjalnie tyłkiem.
- Obiecuję, że wrócę szybko. Nie bądź na mnie zły. To mój przyjaciel i chcę dla niego wszystkiego co najlepsze. Powinien mieć tak wspaniałą dziewczynę, jaką ty posiadasz- uśmiechnęłam się do Lou i dałam mu całusa. Podeszłam do wieszaka, aby ubrać kurtkę.
- Powinnaś też mnie zrozumieć. To nasz ostatni dzień chyba w tym miesiącu chciałem go spędzić z tobą. Sam, tak się robi w związkach.- wytłumaczył mi spokojnie.
- Przestań marudzić kochanie. Przecież jeszcze będziemy dzisiaj sami- pocałowałam go namiętnie.- Do zobaczenia za 2 godzinki lub mniej- posłałam mu uśmiech i wyszłam. Zimny wiatr zawiał mi prosto w twarz. Szybko popędziłam do samochodu i usiadłam na miejscu pasażera. Za kierownicą siedział Harry, a Zayn rozłożył się na tylnej kanapie.
- Czemu chcecie ją wyzwać?- spytałam.
- Bo mnie ona denerwuje. Ewidentnie leci na kasę Liam'a. Niby czemu do niego wróciła po tym, jak stał się sławny? Dla kasy. Teraz wszystkie panny na nią lecą.- zaczął Zayn.
- A Liam jest tak głupi, że tego nie widzi.- dopowiedział Hazza.- A ty? Czemu chcesz jej nawtykać?
- Bo zamiast siedzieć z Liam'em i go wspierać to ona lata po sklepach.
- Hahaha, jak Eleanor co nie Harry- zaśmiał się Zayn.
- Dokładnie. Obie są siebie warte- parsknął śmiechem.
- Chłopaki...- zaczęłam niepewnie.- mogę was o coś spytać?
- Wal śmiało skarbie- odpowiedział Zayn.
- Czy Louis dostał polecenie od Modestu, żeby być ze mną?- spuściłam wzrok. Zapadła cisza.
- Nie Just.- odpowiedział cicho kierowca.
- A czy był z Eleanor tylko dlatego, że Modest mu kazał?-tym razem spytałam stanowczo.
- Tak, tak było.- powiedział wzdychając Zayn.
- To czemu ze mną jest inaczej?
- Bo Louis się w tobie porządnie zakochał. Nawet nie wiesz, jak za tobą szalał, jak się poznaliście. Jak wrócił z waszej pierwszej randki to nie mógł przestać o tobie gadać. Ciągle mówił, jaka jesteś wspaniała i w ogóle- powiedział Harry. Zarumieniłam się.
- Szczerze to pozazdrościłem mu i zacząłem się do ciebie przystawiać, bo chciałem zobaczyć czy faktycznie taka jesteś jak mówił.- Zayn wziął oddech- i muszę przyznać, że jesteś inna. Lepsza. Naturalna i szczera. Naprawdę to nawet nie wiesz, jak bardzo on cię kocha. Jak bardzo przeżywa to, że się do niego nie odzywasz. Ty o tym wszystkim nie masz pojęcia, ale my mamy. Cała nasza czwórka wie, ile jest w stanie poświęcić dla ciebie.- wbiłam wzrok w przednią szybę. Pewnie mówili tak tylko dlatego, żeby go bronić. W sumie czemu niby Zayn miałby kłamać? Po 30 minutach dojechaliśmy do kawiarenki, w której często przesiaduje Sophia. Nie myliliśmy się. Siedziała tam z jakimś kolesiem. Nie wytrzymałam wparowałam tam i od razu podeszłam do niej. Chłopaki, jak na moją świtę przystało szli za mną.
- Co ty wyprawiasz?!- krzyknęłam na nią.
- Przepraszam?- odpowiedziała.
- Twojemu chłopakowi zmarł dziadek, a ty zamiast go wpierać popijasz sobie kawkę z jakimś typem! Teraz już wiesz o co chodzi?!- wydarł się na nią wkurzony Zayn.
- Wiem, że Liam'owi zmarł dziadek! Chciał zostać sam, więc uszanowałam jego prośbę i wyszłam!- podniosła na nas ton.
- Jesteś jego dziewczyną i powinnaś z nim zostać!- nie wytrzymałam i wydarłam się na nią. Personel patrzył się na nas, ale nam nie zwrócił uwagi. Chyba chcieli zobaczyć co będzie dalej.
- Właśnie jestem jego dziewczyną! Ja jestem dziewczyną Liam'a a nie ty!- wstała z krzesła i stanęłyśmy twarzą w twarz- więc może zajmij się swoim chłopakiem! A czy ty w ogóle pamiętasz, jak twój chłopak ma na imię!? Przypomnę ci Louis, nie Liam, tylko Louis! Louis rozumiesz?! Więc łaskawie zajmij się nim, a mnie i Liam'a zostaw w spokoju!- nie wytrzymałam chwyciłam ją za kosulkę, ale chłopcy szybko mnie od niej odciągnęli.
- Just uspokój się.- powiedział Hazza.
- Słuchaj mnie uważnie! Nie wiem czy jesteś tak pusta, czy tylko taką udajesz, ale zostaw Liam'a w spokoju! Wszyscy dobrze wiemy, że lecisz tylko i wyłącznie na jego kasę! Czemu nie byłaś z nim, jak nie był sławny?! Dlaczego odrzuciłaś go 22 razy?! Zanim upomnisz mnie o mojego chłopaka to ty się zastanów czemu "twój chłopak" woli spędzać czas w naszym towarzystwie niż w twoim! Jakbyś go naprawdę kochała to byś się nie spotykała z jakimś typem w kawiarence! Ty to masz tupet! W ogóle dziewczyno się ogarnij i nie rań więcej mojego przyjaciela! Bo wtedy ich nie będzie- wskazałam ręką na Zayn'a i Harry'ego- i nikt nie stanie w twojej obronie!
- Weź się lepiej nie spotykaj więcej z Liam'em, bo go psujesz! Nie wiem co on w tobie widzi! Danielle była jego najlepszą dziewczyną! Ty nawet nie dorównujesz jej do pięt!- wykrzyczał jej w twarz Harry.
- Dobra chłopaki chodźmy stąd! To kogoś tak głupiego to nigdy nie dotrze!- wyszliśmy z kawiarenki. Poczułam ulgę na sercu. Cała afera trwała niecałe 10 minut. Wsiedliśmy do samochodu i cała drogę wyzywaliśmy tę całą Sophie. Szczerze powiem, że jej słowa do mnie trafiły. Czyżbym więcej czasu poświęcała Liam'owi niżeli mojemu własnemu chłopakowi? Po 25 minutach loczek zaparkował na podjeździe . Wysiedliśmy i weszliśmy do domu. W kuchni siedział Lou i Nialler.
- Już jesteśmy- przyszłam w podskokach do Tomo i usiadłam mu na kolanach. Objął mnie w biodrach. Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Ale ty zimna jesteś- powiedział przytulając mnie mocno do siebie.- Ogrzewanie ci padło?
- Nie. Tak zimno jest na dworze .- wzruszyłam ramionami.
- Oh...
- I jak było?- spytał Niall.
- No powiem wam, że Just jest bardzo waleczna- zaśmiał się czarnuszek.
- Siedź cicho.- powiedziałam do niego. Lou spojrzał na mnie z nie do wierzeniem.
- A jak ją cisnęła- loczek złapał się za głowę- stary ta laska jest najlepsza na świecie. Nie schrzań tego- zagroził palcem.
- Raczej, że tego nie schrzanię- powiedział i dał mi całusa.- chodź- zrzucił mnie z kolan i chwycił za rękę.
- Gdzie?
- Zobaczysz.- Założył mi kurtkę i podał torebkę. Sam założył marynarkę. Poszliśmy do mojego samochodu. Lou, jak na gentleman'a przystało otworzył mi drzwiczki od strony pasażera.
- Dokąd jedziemy?- pytałam całą drogę, jednak ani razu nie dostałam odpowiedzi. W końcu zaparkowaliśmy na jakimś poboczu. Było już ciemno i strasznie się bałam. Chwyciłam się mocno Tomo. Zaprowadził nas na kładkę nad jeziorem. Na niej była rozłożona nasza kolacja. Była ciepła herbata i dużo fast-food. Po między nimi stał świecznik, w którym paliły się dwie białe świeczki. Na kładkę padał blask księżyca, który był w pełni. Na niebie było pełno gwiazd. Wszystko byłoby ok, gdyby tylko tak nie wiał wiatr, ale liczą się chęci. Lou posadził mnie na kocu i przykrył jeszcze jednym. Wręczył ciepłą herbatę i podał jedzenie. Nie siedzieliśmy tam długo. Chyba 30 minut i pojechaliśmy do domu Jason'a.
- Wy kobiety to zawsze macie problem z tymi torebkami.- zaśmiał się kiedy wyciągałam z niej klucze od domu.
- Znalazłam!- krzyknęłam triumfalnie. Przekręciłam klucz i weszliśmy do środka. Pospiesznie weszłam do kuchni i zrobiłam nam po wielkim kubku gorącej herbaty. Gdy miałam już zalewać wodę poczułam ręce na biodrach. Uśmiechnęłam się.
- Poparzę się przez ciebie- chciałam powiedzieć twardo, ale mi się nie udało.
- Nic ci się przy mnie nie stanie.- wyszeptał mi seksownym głosem do ucha.
- Ach tak?- spytałam z ironią.
- Mhm- zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi- może rozgrzejemy się w inny sposób niż przez herbatę?- wymruczał.
- Nie dzięki wolę herbatę- dałam mu buziaka w usta i odwróciłam się do niego tyłem.
- Czemu jesteś taka niedostępna?- spytał zrezygnowany.
- Czy tobie chodzi tylko o jedno? Jak mnie przelecieć?- powiedziałam wkurzona.
- Nie, tylko mi chodzi o to, że jesteśmy już ze sobą 2 miesiące i jeszcze do niczego między nami nie doszło.
- Skąd mogę mieć pewność, że jak pójdę z tobą do łóżka to mnie nie zostawisz?
- Chyba mnie znasz i wiesz jaki jestem?
- Właśnie nie znam cię aż tak, żeby stwierdzić, jaki jesteś jeżeli chodzi o stosunek.
- Bardzo dobry- zaśmiał się i podniósł cwaniacko brwi.
- Nie to miałam na myśli- uśmiechnęłam się blado.- Zostajesz u mnie na noc? Nie chcę byc znowu sama w tak wielkim domu.
- Dla ciebie wszystko- podszedł do mnie i zaczął składać gorące pocałunki na moich wargach.- idę pod prysznic- uśmiechnął się i poszedł. Zrobiłam łyka herbaty. Ktoś zapukał do drzwi. Niepewna zajrzałam przez wizje. Przekręciłam kluczyk i otworzyłam drzwi.
- Co ty tutaj robisz?- spytałam zdziwiona.
________________________________________________________________________
1352 wejścia ♥ Nie wierzę. Czuję się, jakbym dostała EMA ;) Rozdzialik mia wyglądać nieco inaczej ;) Pisałam go 5 godzin ;c Moja weno wracaj!
Skoro mam 5 czytelniczek to pod każdym rozdziałem powinno się znaleźć 5 kom. Nie wiem czemu nie komentujecie. Przypomnę może być nawet znak interpunkcyjny, np. . , - ( : obojętni co mogą byc nawet literki ;D Proszę was o to!
Jak myślicie kto zapukał do drzwi Justyny?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Jejku!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! <3 Tylko czemu przerwałaś w takim momencie? :c
Czekam na kolejny rozdział <3
Haha :D Przerwałam w takim momencie, żeby jakoś was zachęcić do dalszego czytania i żebym miała pomysł na dalszy rozdział ;) ♥
UsuńAhh... Nie w takim momencie ;p Czemu mi to robisz?
OdpowiedzUsuńA rozdział genialny xD
Wybaczycie mi? ;c hahaha ♥
Usuń