piątek, 16 sierpnia 2013

3

Gdy weszłam do jego domu zaniemówiłam po raz kolejny. Był ogromny. Miał chyba 10 sypialni, 10 łazienek, 5 salonów i jedną wielką kuchnio-jadalnie. Okazało się, że ma jeszcze kort tenisowy, kryty basen, siłownię, saunę i dłuuuugi korytarz z wieloma akwariami wypełnionymi egzotycznymi rybkami. W garażu miał 22 samochody i 10 rowerów. Jason zaprowadził mnie na piętro do mojego pokoju. Gdy otworzyłam wskazane przez mojego menagera drzwi ujrzałam cudowne połączenie gorzkiej i białej czekolady. Na środku pokoju stało ogromne dwuosobowe łóżko, na wprost niego toaletka, a co najważniejsze był miękki czekoladowy dywan. Postanowiłam rozpakować rzeczy do szafy z lustrem, która zajmowała całą lewą stronę pokoju aż do drzwi. W końcu się wypakowałam. Chwyciłam kosmetyczkę i poszłam w stronę łazienki. Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się ogromna wanna, która z łatwością pomieściłaby 6 osób, równie duży prysznic z hydromasażem, radiem i telefonem. Na wieszakach obok blatu z umywalką wisiało 5 ręczników i  2 szlafroki. Wypakowałam z mojej kosmetyczki tusz do rzęs, fluid, pomadkę ochronną, lakier do włosów, szczoteczkę do zębów, szczotkę do włosów, średnie opakowanie gumek do włosów, pastę do zębów i poukładałam to wszystko na blacie i na lusterku. Szampon i żel pod prysznic postawiłam na wannie, ponieważ tak owy zestaw stał już na półeczce pod prysznicem. Było już późno, więc wzięłam szybki prysznic namydlając ciało migdałowym żelem, a włosy miętowym szamponem. Zawinęłam włosy w różowy mały ręczniczek, który wisiał na wieszaku i wytarłam się zielonym średniej wielkości ręcznikiem. Zapomniałam z sypialni piżamy i bielizny. Okręcając ręcznik wokół ciała poszłam szybko do szafy i wyjęłam czarne spodenki i białą luźną koszulkę na ramiączkach z czarnym napisem "sweet dreams". Zabrałam również majtki w myszkę miki i czarny koronkowy stanik. Wiem, że nie był to szałowy ani seksowny komplet, ale nie miałam ochoty zakładać czegoś innego. Zawsze stawiałam na wygodę. Wróciłam do łazienki i ubrałam się. Rozwiesiłam ręczniki na tarasie. Poszłam rozczesać włosy i związać je w warkocza, aby te ułożyły się w naturalne fale. Umyłam pospiesznie zęby i wskoczyłam pod kołdrę.

NASTĘPNEGO DNIA
- Just otwieraj! Musisz szybko wstać, bo zaraz musimy być w studio! Justyna!- dochodziło do mnie pukanie do drzwi, a raczej walenie. Wstałam poszłam do łazienki umyłam twarz, zęby, zrobiłam lekki make-up, rozczesałam włosy i poszłam się przebrać. Chciałam wyglądać naturalnie, bo to najważniejsze. Ubieram się po swojemu czyli biała bokserka błękitne jeans, białe trampki,sweterek koloru eqru i mała torebka przez ramię. Jestem gotowa wyszłam na korytarz i ujrzałam zdenerwowanego Jason'a.
- Przepraszam, ale nic mi wczoraj nie powiedziałeś o tym, co ma się dzisiaj zdarzyć, więc nie bądź na mnie zły- uprzedziłam z góry i dodałam na mojej twarzy ironiczny uśmiech.
- Masz rację, a teraz już chodźmy, bo się spóźnimy- chwycił mnie za nadgarstek i prowadził w stronę garażu. Otworzył mi drzwi od strony pasażera i wsiadł do auta. Ruszyliśmy. W radiu właśnie leciała piosenka Bruno Mars- When I Was Your Man.
( https://www.youtube.com/watch?v=ekzHIouo8Q4 )
Bez namysłu zaczęłam śpiewać. Dojechaliśmy w końcu na miejsce. Jason, jak na gentaelman'a przystało otworzył mi drzwiczki i podał mi rękę, aby pomóc mi wysiąść z samochodu. Czułam się jak księżniczka, która wysiada z karety na spotkanie ze swoim księciem. Tylko, że moim księciem było studio. Zmierzając do wejścia ujrzałam mojego kolegę.
- Hej Ni!- pomachałam mu radośnie.
- Oo... hej Just!- zawołał z uśmiechem.
Weszliśmy z Jasonem do studio. Wybrali mi już piosenkę. Wczułam się w melodię i zaczęłam śpiewać. Nie byłam pewna czy dam sobie radę, ale spróbowałam.
(https://www.youtube.com/watch?v=_RRyniZG0Jo  )
Wszyscy bardzo mnie chwalili. Poczułam się naprawdę doceniona. Wyszłam na chwilę z pomieszczenia, w celu napicia się herbaty. Zamiast automatu znalazłam kogoś zupełnie innego.
- Hej Just. Co tam?- spytał mnie Liam.
- Hej właśnie nagrałam swój pierwszy singiel. A ty? Co ty tutaj robisz?- spytałam lekko pogubiona.
- Amm... nie będę cię oszukiwał. Louis mnie tu przysłał.- odpowiedział drapiąc się po głowie.
- Louis? Po co?- teraz to już totalnie się pogubiłam.
- Raczej po kogo- poprawił mnie chłopak.
- W takim razie po kogo?- w ogóle nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje.
- Po ciebie- odpowiedział wypuszczając głośno powietrze z płuc.
- Nie rób sobie żartów. Mów co u was słychać- nie chciałam w to uwierzyć.
- Stęsknił się za tobą i moim zadaniem jest sprowadzenie ciebie do niego.- chwycił mnie za rękę i wsadził do auta. W bardzo krótkim czasie zajął miejsce kierowcy i ruszył.Chłopcy mieli willę, w której przesiadywali całą 5 gdy im się nudziło. Tam właśnie zawiózł mnie Liam.
- Liam, ale ja nie powiedziałam Jason'owi gdzie jestem. Będzie się martwił o mnie. Nie mam już nic na koncie, żeby do niego zadzwonić...
- Nie martw się już wszystko jest załatwione. Nasz menager zadzwonił do niego i o wszystkim mu powiedział -spojrzał na mnie z troską, jak starszy brat.
- Jak dostanę od niego ochrzan to ty i Louis też oberwiecie. Zrozumiano?- zażartowałam.
- Jasne- spojrzał na mnie z powagą, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Przypomniało mi się, że starczy mi na jednego sms'a więc takiego wysłałam do Jason'a:
' Nie martw się pojechałam z Liam'em Payne do domu chłopaków z One Direction. Wrócę niedługo. Kocham Just ;*'
- Louis powiedział ci, że za mną tęskni- zwróciłam się do chłopaka spoglądając na jego twarz.
Jedną rękę trzymał na kierownicy, a drugą na skrzyni biegów.
- Nie tak dosłownie- na moment spojrzał na mnie, po czym jego wzrok wrócił na jezdnię- Jest przybity. Jak tylko wspomnieliśmy twoje imię od razu pojawił się uśmiech na jego twarzy.
- Chwila... wspominaliście o mnie? Czyli mnie obgadywaliście! Liam, jak mogłeś?- uderzyłam chłopaka w żartach w brzuch.
- No wiesz... my tylko...
- O czym gadaliście Liam?!- spytałam całkowicie poważnie.
- O tym, że jesteś dobra... no wiesz...
- Nie nie wiem wyduś to z siebie- przerwałam mu.
- Jesteś dobrze śpiewasz... i z wyglądu też jesteś dobra...
- Rozumiem o co c chodzi. Czyli po prostu gadaliście o moim wyglądzie?
- Właśnie tak.- chłopak był zakłopotany.
- No wiesz... Polskie geny- zaśmiałam się.
- Dobrze mówisz... Polki są najpiękniejsze na świecie- uśmiechnął się zadziornie.
Nim się obejrzałam byłyśmy już na miejscu. Willa chłopaków była dwa razy większa niż ta, w której zamieszkiwałam. Liam zaprowadził mnie do salonu. Wyszedł i zaraz wrócił ze szklanką soku pomarańczowego.
- Poczekaj tu na niego- odłożył szklankę na stolik- chyba, że wolisz coś mocniejszego?- spytał spoglądając raz jeszcze na szklankę.
- Wolę to- uśmiechnęłam się do niego.- Ale dziękuję.
- Za co?- spytał zdziwiony.
- Za wszystko- uśmiechnęłam się, a ten nie pozostał mi dłużny i zniknął wchodząc po schodach.
Na Louis'a czekałam chyba z 2 minuty. Co prawda nie było to długo (dla innych) lecz czułam, że siedzę tam wieczność.
- Hej Just!- zawołał radośnie Louis i przytulił mnie mocno. Nie po przyjacielsku, bardziej z czułością.
- Hej Lou!- ledwo co mogłam oddychać.
- Wybacz ale...
- Ale się za mną stęskniłeś?
- Skąd...Liam! Zabije go!
- Bez przesady- parsknęłam śmiechem.
- Więc, jak ci się podoba London?- spytał patrząc mi się prosto w oczy.
- Szczerze? Nie miałam jeszcze okazji go zwiedzić. Nie miałam czasu.- chłopak bez słowa chwycił mnie za rękę.
- W takim razie jedziemy. Musisz zwiedzić moją stolicę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz