sobota, 17 sierpnia 2013

4

Chłopak zaprowadził mnie do garażu. Wybrał samochód, otworzył mi drzwiczki i ostrożnie je zamknął gdy tylko zajęłam miejsce pasażera. W błyskawicznym tempie siedział już na miejscu kierowcy.
- Twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna, o to, że wozisz się z jakąś obcą laską po mieście?- spytałam zdziwiona.
- Amm... raczej nie będzie- chłopak miał wzrok wbity w jezdnię.
- Na pewno?- ciągnęłam dalej temat.
- Just ona nie ma już nic do gadania. Zerwałem z nią. Więc jej zdanie mnie nie interesuje- tym razem spojrzał mi prosto w oczy.
- Dobra nie pytam o szczegóły. W sumie średnio mnie to interesuje- dodałam z ironią na co on parsknął śmiechem- Czemu mnie obgadywaliście Louis?- chciałam rozładować napięcie.
- Kiedy?- zaśmiał się nie spuszczając z oka drogi.
- Dzisiaj rano. Co masz amnezję?- spytałam ironicznie spoglądając na jego twarz. Moją uwagę przykuł seksowny zarost Louis'a.
- A to... ja ciebie nie obgadywałem. To chłopaki mówili, że jesteś śliczna i takie tam- gdy to powiedział spojrzał mi w oczy i chwycił moją rękę, którą trzymałam na moim udzie.
- I takie tam?- ciągnęłam dalej temat.
- Tak takie tam- uniósł znacząco brwi.
- Jesteście okropni!- krzyknęłam uderzając go w brzuch.
- Ała! To bolało! Pożałujesz tego!- chłopak zaczął mnie łaskotać i nie chciał przestać.
- Proszę Lou! Przestań! Nie znoszę tego! Przepraszam! Już nie będę! Tylko proszę przestań!- wszystko mówiłam całkowicie szczerze. Nie znosiłam łaskotek. One są okropne. W końcu mnie zostawił w spokoju, bo musiał znaleźć miejsce parkingowe. Wyszliśmy z samochodu i od 13:00 do 23:20 zwiedzaliśmy London.
W drodze powrotnej włączyliśmy radio i akurat leciał kawałek One Direction.
https://www.youtube.com/watch?v=QJO3ROT-A4E&list=RD02o_v9MY_FMcw )
Louis zaczął śpiewać więc szybko wyłączyłam radio.
- Co ty robisz? Wiesz ile dziewczyn by chciało być teraz tobą i słuchać mojego boskiego głosu?- zaśmiał się.
- Ale ja nie jestem jak inne. Po za tym słyszałam o niebo lepsze głosy od twojego, więc po co miałabym się tobą zachwycać?-  chciałam zabrzmieć całkowicie serio i chyba mi się udało, bo Lou nie odezwał się do mnie ani słowem. Uśmiechnęłam się cwaniacko. Udało mi się zgasić Louis'a Tomlinson'a. W głębi duszy się ucieszyłam. Przypomniało mi się nasze zwiedzanie. Ludzie, którzy nas obserwowali mieli niezły ubaw z naszej dwójki. Zachowywaliśmy się jak para nastolatków. Lou ciągle mnie podnosił i mną kręcił, a ja próbowałam mu się wyrwać. Często mnie obejmował w talii i się do mnie przytulał dając całusa w policzek. Przyznam szczerze, że mi się to podobało. Czułam się przy nim bezpiecznie.
- Just słyszysz mnie?- pytał machając mi przed oczyma dłonią.
- Tak już wróciłam na Ziemię - zaśmiałam się.
- Jesteśmy już pod twoim domem.- chłopak wyszedł z samochodu, otworzył moje drzwiczki i podał mi rękę, aby mi pomóc z wyjściem. Zatrzasnęłam za sobą drzwiczki. Louis chwycił mnie w talii patrząc mi się prosto w oczy.
- Świetnie się dzisiaj bawiłem Just- nawet na chwilę nie poluźnił rąk na mojej talii.
- Ja też... na serio ja też się dobrze bawiłam- uśmiechnęłam się szczerze.
- Gadka jak z filmu nie uważasz?- parsknął śmiechem.
- Faktycznie- również zaczęłam się śmiać.
- Jesteś wspaniałą dziewczyną Just. -przestał się śmiać i spojrzał mi w oczy opierając się o samochód.
- Kiepska bajera Lou.- pokręciłam przecząco głową.
- Może dla ciebie, ale inne od razu by zemdlały. -przyciągnął mnie do siebie i namiętnie zaczął całować. Oczywiście oddałam pocałunek. Czułam, jak się rozpływam. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Sama nie wiem, jak mogłam się tak zachować. Przy nim zupełnie straciłam rozum. Niestety dostałam sms'a i musieliśmy zakończyć to co właśnie robiliśmy.
- To też była kiepska bajera?- zapytał unosząc znacząco brwi i uśmiechając się cwaniacko.
- Tym razem się postarałeś Tomlinson- wytknęłam mu język.
- Więc...
- Więc...?- ciągnęłam dalej.
- Do jutra- dał mi delikatnego buziaka w usta.
- Do jutra Lou.- chłopak trzymał moją dłoń i puścił gdy zaczęłam odchodzić w stronę domu.
Gdy stanęłam obok drzwi obróciłam się, a Louis nadal stał oparty o auto z założonymi rękami na klatce piersiowej. Pomachałam mu. Odwzajemnił gest weszłam do domu i spojrzałam przez okno. Jego samochód właśnie zniknął za zakrętem. Szłam w kierunku schodów gdy nagle zobaczyłam Jasona krzyżującego ręce na piersiach.
- Gdzie byłaś Just?
- Przecież wysłałam ci wiadomość. Byłam z Louis'em zwiedzić London.
- Ale wiadomość mógł napisać ktoś inny. Martwiłem się o ciebie.
- Nie potrzebnie Jason. Manager 1D miał do ciebie zadzwonić i cię o wszystkim powiadomić.
- Zadzwonił i wykonał swoje zadanie.
Nie miałam ochoty dłużej z nim dyskutować. Byłam zmęczona.
- Oh... jesteś taki seksowny, jak się złościsz- powiedziałam poprawiając kołnierz jego bordowej koszuli.
- Co ty robisz?- spytał zgubiony.
- Nic. Przecież nie mogę podrywać swojego managera. Najprzystojniejszego na całym świecie.- puściłam do niego oczko.
- Idź już lepiej spać.
- W takim razie... dobranoc przystojniaku.- przejechałam ręką po jego torsie. Muszę przyznać, że wyczuwałam lekki kaloryfer.
- Dobranoc Just.
Uwielbiałam udawać, że go podrywam. Wtedy się peszy i odpuszcza, jak każdy facet. Byłam strasznie zmęczona więc szybko się umyłam, przebrałam w piżamę, umyłam zęby, uczesałam mokre włosy w warkocza, nasmarowałam twarz kremem i poszłam do łóżka. Niesamowite w jak krótkim czasie usnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz