środa, 14 sierpnia 2013

2

Jason przelał mi na konto pieniądze na podróż do Warszawy na lotnisko. Od razu go rozpoznałam. Wysoki szczupły brunet, z czekoladowymi oczyma. Ubrany był w granatową koszulę i spodnie od garnituru.
-Hej Just!- zawołał mnie.
-Ohh... Jason racja?- od tej pory nasze pogawędki były po angielsku.
- Yea... chodźmy.
-Dokąd mnie zabierasz?
- Lecimy do Londynu.
- Ooo... to fajnie.
- Jakoś nie tryskasz entuzjazmem.
- Na zewnątrz jestem profesjonalistką, ale wewnątrz już nie za bardzo.
Uśmiechnął się.
- A mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
- Cieszę się- wyznałam.
- To dobrze.- parsknął śmiechem.
W końcu przyleciał nasz samolot. Zajęłam miejsce przy oknie. Ku mojemu zdziwieniu było tam bardzo ładnie. Może dlatego, że lecieliśmy pierwszą klasą. Nie wiedziałam po co tak naprawdę lecimy do Londynu. Przez cały lot pisałam do rodziców, że Jason jest bardzo miły i można mu zaufać. Natomiast Darii pisałam, jakie to ciacho.
Kiedy dotarliśmy na miejsce czekała na nas czarna limuzyna.
-Zapraszam panno Lol.- szofer otworzył mi drzwiczki.
- Dziękuję.- odpowiedziałam z uśmiechem. Tak wiem nazwisko miałam dziwne. Mój tata ma amerykańskie korzenie i stąd się to wzięło.
- Dokąd jedziemy?
- Zobaczysz, pamiętaj to niespodzianka.
Byliśmy w końcu na miejscu. Limuzyna zatrzymała się pod studiem nagraniowym. Byłam w ogromnym soku.
- Poczekaj tu. Zanim wszystko załatwię minie mniej niż pól godziny.
- Dobra, ale nie mogę iść z tobą?
- Niestety nie Just.- odpowiedział przy drzwiach studio.
Nie posłuchałam go. Nie miałam zamiaru przesiedzieć pół godziny w ekstrawaganckim samochodzie. Wyszłam i zamknęłam za sobą drzwiczki czarnej limuzyny. Złapałam powietrze i rozejrzałam się dookoła. Nieopodal studio dojrzałam czarnoskórego chłopaka w białym kapeluszu, różowym t-shirt i w błękitnych rurkach. Na dodatek grał na gitarze. W skrócie barwna postać.
- Hej- zawołałam do niego.
-Hej! Co tam?- spytał trochę zmieszany.
- Usłyszałam, jak grasz i pomyślałam, że może ty coś zagrasz, a ja zaśpiewam. Co ty na to?
- Amm... Okej, nie ma sprawy. Jaki chcesz utwór?
- Hmm... Bruno Mars Grenade?- to jedyne co przyszło mi do głowy
- Wow. Dasz sobie radę?- spytał zdumiony.
- Zobaczymy.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
(  https://www.youtube.com/watch?v=SR6iYWJxHqs )
Zaczął grać. Wczułam się w melodię i zaczęłam śpiewać. Jak na razie chłopak kiwał znacząco głową jakby mówił "daje sobie rade". Wokół nas zbierało się coraz więcej ludzi. Wielkimi krokami zbliżaliśmy się do refrenu. Spuściłam głowę i zamknęłam oczy. Byłam pewna, że to schrzanię. Zaczęło się. Wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. Nawet mój grający na gitarze kolega się zdziwił. Z e=jego ust wydobyło się ciche i tylko słyszalne dla mnie "wow". Gdy piosenka dobiegła końca otworzyłam oczy. Ujrzałam spory tłum, który klaskał. Zamarłam.
- Nie mówiłaś, że tak niesamowicie śpiewasz.- wydusił z siebie chłopak.
- Daj spokój.- zawstydził mnie. Czułam, jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce.
- Sorry, nawet się nie przedstawiłem- wyciągnął dłoń w moją stronę- Jestem Nikodem, ale mów mi Ni. A ty?
- Jestem Justyna, ale mówi mi Just- uścisnęłam jego rękę.
- Just co ty wyprawiasz?! Miałaś siedzieć w aucie! Co to ma znaczyć?!- usłyszałam głos wściekłego Jason'a. Odwróciłam się i spojrzałam na niego spod byka.
- Jason wyluzuj. Chciałam tylko sobie pośpiewać. Po co się spinasz? Nie chciałam spędzić 30 minut na siedzenie w samochodzie.- odparłam  trochę zbyt ostro niż powinnam.
- Dobra, wybacz. Poniosło mnie trochę.
- Trochę?!
- Chodźmy już do środka.
Weszliśmy do studio. Jason zaprowadził mnie do ciemnego pomieszczenia. Byłam przerażona. Facet, którego w ogóle nie znałam zaprowadził mnie w tak zwany ciemny zaułek. Po co?
- Teraz czas na twoją niespodziankę- zapalił światło
- Hej Just!- usłyszałam chórek.
- O mój... przecież to One Direction- wymsknęło mi się- Co oni tutaj robią?
- To dzięki nim tutaj jesteś. Kazali mi ciebie tu przywieść.
- Wow!- uśmiech nie znikał mi z twarzy.
- To nie koniec niespodzianki- zaczął Harry.
- Mamy dla ciebie propozycję nie do odrzucenia- ciągnął  Naill.
- Wystąpisz w naszym teledysku- w końcu dokończył Zayn.
- Jest coś jeszcze- dopowiedział Liam.
- Nie tylko w nim wystąpisz, ale w nim zaśpiewasz.- dodał Louis.
- Nie wierzę. - powiedziałam z przekonaniem.
- Sama się przekonasz.- powiedział Liam.
Pojechaliśmy w miejsce, gdzie miał powstać teledysk do piosenki. Specjalnie dla mnie dopisali 6 zwrotkę. Refren śpiewaliśmy razem. W końcu skończyliśmy. Poszłam do mojej garderoby. Jak to fajnie brzmi: moja garderoba, garderoba Just Lol. Usiadłam na środku dywanu, włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam pisać z rodzicami, a później z Darią. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę!- zawołałam.
- Mogę wejść?- ujrzałam w drzwiach Louis'a.
- Jasne, wchodź.
Chłopak usiadł obok mnie na dywanie.
- I jak... podobała ci się niespodzianka?- spytał nieśmiało.
- Oczywiście, że tak.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Just jesteś z Polski?
- Tak, czemu pytasz Louis? Aż tak to słychać?- zażartowałam.
- Znaczy masz bardziej amerykański akcent niżeli Brytyjski.
- Ciekawe.- zaśmiałam się
- Opowiesz mi o sobie coś więcej?
- Amm... co byś chciał wiedzieć?- spytałam trochę zaskoczona.
- Na przykład ile masz lat? jaki jest twój ulubiony kolor? jaki musi być twój chłopak? jaka jest twoja ulubiona potrawa? kiedy masz urodziny? ile masz lat?
- Więc urodziny mam 12 lutego i mam 19 lat. A ty? Ile masz lat? Kiedy masz urodziny?- spytałam choć dobrze wiedziałam kiedy ma urodziny.
- Urodziny mam 24 grudnia i mam prawie 22 lata.
- Tylko trzy lata różnicy? Wyglądasz na starszego- wytknęłam mu język.
I tak ciągnęła się nasza rozmowa, która trwała do północy. Gadaliśmy o zwykłych rzeczach, jak normalni ludzie. Przyszedł po mnie Richard i zabrał mnie do swojego domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz