środa, 21 sierpnia 2013

7

Rano nie chciało mi się nawet wstawać. Nie miałam po co. Zapowiadał się mega nudny dzień. W końcu (bez życia) zeszłam na dół do Jason'a.
- Cześć Jason.- przywitałam się smutno. Czułam się okropnie, po tym co zaszło pod domem Louis'a.
- Dzień dobry. Cieszę się, że mnie posłuchałaś.- dodał pisząc coś na laptopie.
- Mhm- nie wiedziałam o czym mówi, ale mu przytaknęłam. Nalałam mleka do miski z płatkami i usiadłam obok Richard'a.
- Chyba nie wybierasz się tam dzisiaj?- nie spuścił na moment wzroku z laptopa.
- Tam? Gdzie?- dopiero się obudziłam. Nie miałam pojęcia, o czym ze mną rozmawia.
- Do 1D.- tym razem spojrzał na mnie.
- Nie. Nie martw się. Właściwie to co się wczoraj zdarzyło?
- Była Louis'a wpadła do nich do domu. Nie była sama. Przyprowadziła kolegę. Szukali Tomlinson'a po całym domu. Nie mogła go znaleźć więc kazała swojemu gogusiowi pobić chłopaków, aby ci powiedzieli gdzie on jest. Dopadł Zayn'a, Liam'a i Niall'a. Harry schował się w szafie i zadzwonił po pomoc. Na szczęście ich złapali.- znowu gapił się w laptopa, jak na zaczarowany przedmiot.
- Skąd ty to wszystko wiesz?- spytałam zdezorientowana.
- Harry mi opowiedział. Just to nie jest towarzystwo dla ciebie- tym razem spojrzał mi w oczy i położył dłoń na moim ramieniu.
- Mówisz, jakbyś był moim starszym bratem.- zdjęłam jego dłoń i umyłam miskę.
- Po prostu się o ciebie martwię- spojrzał w moją stronę.
- Uwierz mi, wcale nie musisz.- odeszłam od zlewu i poszłam na górę. Strasznie mnie denerwuje. Nie będzie mi życia układał. Może i jest moim managerem, ale to nie znaczy, że będzie mi mówił z kim się mam zadawać. Usiadłam na łóżku i opisałam wszystko Darii. Rodzicom pisałam, że wszystko jest w porządku. Skończyłam pisać i odłożyłam telefon na bok. Co rusz spoglądałam na jego wyświetlacz w nadziei na wiadomość od Louis'a. W drzwiach ujrzałam Jason'a.
- Po co ona tam była?- spytałam zapatrzona w wyświetlacz.
- Nie wiem.
- Jak to?! Wiesz tyle rzeczy, a najważniejszej z nich wszystkich nie wiesz?!
- Nikt tego nie wie Just...
- Wie to tylko Louis. Dlaczego mi nie powiedział?- powiedziałam sama do siebie.
- Może nie chciał cię stracić?
- Już dawno to zrobił- spuściłam głowę.
- Jak to?
- Nie ważne. Chciałabym się ubrać. Możesz już sobie iść?
- Jasne- uśmiechnął się blado.- A Just, prawie zapomniałem. Zamówiłem już bilety. Wylatujemy za dwa dni.
- Co?! Dokąd?!
- No do Polski. Wczoraj mnie przecież o to prosiłaś.
- Faktycznie- zupełnie zapomniałam. Zadzwoniłam przed snem do Jason'a informując go, że chcę wracać do domu.- Sorry, cześć.- pomachałam mu i wyszedł. Szybko się ogarnęłam i spojrzałam przez okno. Byłam na piętrze, więc wyskoczenie z niego nie miało sensu. Dojrzałam drabinkę. Wychyliłam się i chwyciłam ją. Przysunęłam ją pod okno i zaczęłam po niej schodzić. Gdy w końcu poczułam grunt pod nogami rzuciłam się do ucieczki. Wybiegłam za furtkę. Biegłam w stronę domu One Direction. Dotarłam już pod drzwi i zaczęłam gorączkowo pukać w drzwi obracając się co chwilę w nadziei, że Jason się nie zorientował, że nie ma mnie w domu.
- Ooo... cześć, dobrze dzisiaj wyglądasz. Ja tylko na chwilę- odepchnęłam Zayn'a, aby zrobić sobie przejście. Poszłam w stronę schodów
- Co ty tu robisz Just?- pobiegł za mną czarnuszek.
- Przyszłam do Louis'a. Chyba mi tego nie zabronisz?- spytałam ironicznie i weszłam po schodach.
- Po co?- dalej szedł za mną.
- Żeby się napić z nim herbatki- dodałam sarkastycznie.
- Just? Proszę cię.- dodał błagalnym tonem i chwycił mnie za nadgarstek.
- Jest u siebie?- obróciłam się do niego.
- Nie idź tam.- wyrwałam mu się i otworzyłam drzwi od sypialni Louis'a
- Lou musimy pogadać.- weszłam do środka i stanęłam przy jego łóżku, na którym siedział.
- Sorry stary, próbowałem ją powstrzymać, ale ona jest jak jakiś żołnierz, nic jej nie zatrzyma- zaśmiał się.
- Nic się nie stało Zayn. Mógłbyś nas zostawić samych?- spytał grzecznie.
- Jasne- odwrócił się w moją stronę- jakby ci się nie udało z nim, to pamiętaj, że jak coś jestem do twojej dyspozycji- puścił mi oczko i wyszedł.
- Po co tu przyszłaś?- spytał jak na razie grzecznie.
- Jeszcze się głupio pytasz?
- Tak pytam, bo wczoraj dałaś mi jasno do zrozumienia, że mnie nie kochasz i nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Więc.. po co tu przyszłaś?
- Przyszłam z tobą pogadać, tak jak już wspomniałam na wejściu- wskazałam palcem drzwi.
- Just, przepraszam. Nie chciałem cię urazić. Kocham cię.- wstał i chwycił mnie za rękę.
- Czy ty siebie w ogóle słyszysz? Najpierw na mnie najeżdżasz, że po co tutaj przyszłam, a teraz gadasz mi, że mnie niby kochasz? Masz humorki, jak kobieta w ciąży.- warknęłam na niego.- Gdzieś mam te twoje przepraszam. Chcę się tylko dowiedzieć dlaczego zerwałeś z Eleanor?- nie odpowiedział.- Czemu z nią zerwałeś do jasnej cholery Lou?!
- Bo mnie nie kochała! Leciała tylko i wyłącznie na moją kasę!- wziął głęboki oddech i się uspokoił. Zaczął mówić spokojnym tonem.- Po tym, jak wyszłaś ze studio, dostałem jej zdjęcie z jakimś typkiem. Całowali się w klubie. Bawili się za moje pieniądze rozumiesz?- zaśmiał się ironicznie.
- Więc postanowiłeś jej pokazać, że nie jesteś gorszy i też masz kogoś?
- Nie!
- To dlaczego na następny dzień kazałeś Liam'owi po mnie przyjechać?!
- Czy ty nie rozumiesz, że mi się podobasz?!- wykrzyczał to głośniej niż powinien.- Po to Liam przyjechał po ciebie. Wysłałem, akurat jego, bo wiedziałem, że go lubisz. Ciebie nie interesuje to co mogę ci zaoferować! Albo kim jestem!
- Skąd ta pewność?! Znasz mnie 4 dni!
- Bo jesteś inna Just. Normalna, naturalna, wrażliwa, piękna i życiowa. No i jeszcze mogę dodać sumienna, odważna- tutaj się zaśmiał- szczera i nie masz w dupie to co inni o tobie mówią.
- Nie powiedziałabym. Skoro jestem wrażliwa to też mnie boli to co inni o mnie mówią. W ogóle nie zmieniaj tematu! Czego ona chciała?!
- No i jeszcze jesteś inteligentna.
- Louis gadaj!
- Chciała mnie znaleźć, bo była zła, że ją zostawiłem. Kazała swojemu koledze obić mi mordę. Przy okazji obił ją też chłopakom. Nie chciałem ci nic mówić, bo przy okazji tobie też zrobiłby krzywdę.- spuścił głowę i przełknął głośno ślinę. Przytuliłam go do siebie. Nadal go kochałam. Nie chciałam się do tego przyznać. Dał mi buziaka w policzek. Odchyliłam się trochę i zaczęłam go całować w usta. Od razu oddał pocałunek. Czułam, jak się uśmiecha. Znowu mu uległam.
- Tęskniłem- wyznałam, gdy tylko się od niego "odkleiłam".
- Nie powinniśmy się spotykać.- opuścił głowę.
- Co?!
- Dla twojej ochrony.
- W co ty grasz?! Ile jeszcze razy masz zamiar mnie skrzywdzić?!
- Just zrozum mnie. Wolę, żebyś była bezpieczna.
- Czy ty nie czaisz, że w taki oto sposób mnie jeszcze bardziej ranisz?! Nie jestem z kamienia. Też mam uczucia! Ja ci ufam, a ty znowu to robisz! Znowu masz mnie w dupie! Pobawiłeś się mną i teraz mam spadać?!
- Uspokój się Just. Kocham cię. Uwierz mi.
- Już w nic ci nie wierzę.- chwyciłam za klamkę i nacisnęłam na nią.- żegnaj.- wyszłam. Oparłam się o drzwi i się po nich zsunęłam. Załapałam się za głowę i zaczęłam ryczeć. Jak on mógł mi coś takiego zrobić?! Przecież mówił, że mnie kocha. Wstałam, ogarnęłam się i zeszłam po schodach. Po drodze nie widziałam, żadnego z chłopaków. Już miałam wychodzić, kiedy ktoś złapał mnie za rękę.
- Co się stało?- spytał smutny Liam.
- Nic takiego. Na zewnątrz zimno, Louis ze mną zerwał znowu, niedługo wracam do Polski...
- Czekaj. Jak to Louis z tobą zerwał i czemu wracasz do Polski?
- Normalnie ze mną zerwał, że niby dla ochrony- parsknęłam śmiechem- do Polski wracam, bo mam już tego dość.-chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nie mogłam się powstrzymać wtedy zaczęłam płakać.
- Shhhh... będzie dobrze. Na pewno wszystko się ułoży. Zobaczysz.
- Nic się nie ułoży to koniec. Idę do domu.
- Nie puszczę cię samej do domu w tym stanie. Chodź odprowadzę cię.- chwycił mnie w talii i wyszliśmy.
Przez całą drogę opowiadałam chłopakowi co się zdarzyło na górze. Liam, jest dobrym słuchaczem. Ciągle mnie pocieszał
- Dzięki Liam. Prawdziwy z ciebie przyjaciel- uśmiechnęłam się blado.
- Nie ma za co- uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek.- Pa Just.
- Pa Liam.- pomachałam mu, a gdy tylko zniknął weszłam drabiną do pokoju. Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. To chyba mój najgorszy dzień w życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz