piątek, 28 marca 2014

46

Pocałunek stawał się coraz gorętszy. Harry przycisnął mnie do ściany. Włożyłam dłoń w jego gęste kręcone włosy ciągnąc za nie delikatnie. Chłopak posadził mnie na
szafce i ściągnął ze mnie koszulkę rzucając ją w kąt łazienki. To samo zrobiłam z jego koszulką. Siedziałam okrakiem przed najlepszym przyjacielem mojego chłopaka i obściskiwałam się z nim. Krótko mówiąc byłam potworem. Usta loczka schodziły coraz niżej. Składał namiętne pocałunki na szyi, a później na obojczyku. Zaczął zsuwać ze mnie powoli szorty. Chwyciłam jego twarz w dłonie i przybliżyłam do swojej. Nasze wargi ponownie się połączyły. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Natychmiast odskoczyłam od Hazzy i zakryłam mu usta otwartą dłonią.
- Just jesteś tam?
- Tak- odpowiedziałam.
- Wszystko okej?- spytał zmartwiony Liam.
- Tak, tylko... te drinki Niall'a, chyba mi zaszkodziły.- wymyśliłam na poczekaniu.
- Mam wejść?
- Nie!- krzyknęłam zbyt porywczo- poradzę sobie. Przyjdę do was za jakieś pięć minut.
- Dobra- usłyszałam kroki, które powoli znikały.
- Harry co myśmy zrobili?- zwróciłam się do chłopaka odkrywając mu usta.
- Lou nie może się o tym dowiedzieć- stał, jak zahipnotyzowany.
- No co ty?!- powiedziałam ironicznie.- jesteśmy okropni- usiadłam na podłodze.
- Co ja zrobiłem?! Przecież jestem jego najlepszym przyjacielem!
- A ja jego dziewczyną! Co mnie w ogóle do tego podkusiło?! Jak mogłam dać ponieść się chwili?!
- To wszystko twoja wina! Nie potrzebnie na mnie naciskałaś!
- Tak, jak zawsze: wszystko to moja wina! Idę stąd. A ty wyjdź pięć minut później- upomniałam go i wyszłam z łazienki trzaskając drzwiami. Miałam ochotę płakać. Zachowałam się jak dziwka. Nie znosiłam samej siebie. Zastanawiało mnie to czy gdyby Liam nie zapukał to posunęlibyśmy się o krok dalej. Weszłam do kuchni wydychając głośno powietrze z płuc. Na stole leżała paczka papierosów. Bez wahania wyjęłam fajkę i wzięłam zapalniczkę. Wyszłam przed dom. Na zewnątrz było już ciemno. Włożyłam szluga między wargi i podpaliłam go, chowając zapalniczkę w tylną kieszeń spodni. Mocno się zaciągnęłam. Szary dym wydobył się z moich ust. Zrobiłam jeszcze dwa machy.
- Nie wiedziałem, że palisz.- usłyszałam zza pleców.
- Bo nie palę.
- A teraz co robisz?- stanął obok mnie.
- Myślę- papieros znów wylądował w moich ustach.
- O czym?
- O wszystkim i o niczym- spuściłam głowę.
- Just wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Od tego są przyjaciele- położył dłoń na moim ramieniu.
- Wiem, że mogę na was wszystkich liczyć i cieszę się z tego powodu, ale teraz muszę poradzić sobie sama- rzuciłam truciznę na ziemię i zgasiłam ją butem.
- To coś poważnego?
- Liam, proszę cię. Dzisiaj miało być bez spin i sztywnej atmosfery.
- Jak chcesz. Wracasz ze mną do środka?
- Jasne- uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w stronę drzwi, a za mną niczym cień podążał Payne. Weszliśmy do salonu. Przenieśli się tam, bo na dworze było już chłodno. Spojrzałam na kanapę. Siedział tam Harry. Przełknęłam głośno ślinę i rozejrzałam się za wolnym miejscem. Jedyne było obok loczka. Nie chciałam siedzieć obok niego. Usiadłam więc na kolanach Loui'ego. Ten uśmiechnął się szeroko i chciał mnie pocałować, ja jednak obróciłam się i dał mi buziaka w policzek. Spojrzał na mnie pytająco. Odpowiedziałam, że źle się czuję i być może to grypa i wole nie ryzykować. Podrażnił się chwilę ze mną i rozeszliśmy się po sypialniach, bo chłopaki musieli wstać wcześnie. Wspięłam się po schodach trzymając Lou za rękę. Weszliśmy do sypialni.
- Ja idę pierwszy!- krzyknął rzucając się w stronę łazienki.
- O nie! Ja jestem dziewczyną i ja idę pierwsza- wytknęłam mu język.
- Mhm, więc tak się chcesz bawić?- chwycił mnie w talii i przyciągnął ku sobie, dopasowując moje ciało idealnie do swojego.- możemy iść razem- złożył namiętny pocałunek na moich wargach.
- Świetny pomysł- zarzuciłam ręce na jego szyję. Szybko mi się przypomniało o zajściu na dole. Odsunęłam  się zwinnie od chłopaka.- ale nie teraz- wskoczyłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
- Ty mała...- usłyszałam po drugiej stronie.
- No dokończ.- zachęciłam go.
- Żmijo.- powiedział dumnie.
- Poczekaj no, ciekawe czy nadal będę taką żmiją, jak stąd wyjdę.- odeszłam od drewnianej płyty i ściągnęłam z siebie ciuchy.
- Odwołam to, jeżeli wyjdziesz nago- wyobraziłam sobie jego uśmiech.
- Czyli, tak jak teraz stoję?
- Jesteś bez niczego?- spytał już innym tonem.
- Nie, no co ty, przecież ja myję się w ubraniach- powiedziałam ironicznie.
- Justyna proszę wpuść mnie tam!- zawołał błagalnie- muszę... coś zobaczyć.- zaśmiałam się. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i oblałam nią ciało, następnie je mydląc. Spłukałam całą pianę i wytarłam się dokładnie.
Założyłam na siebie bieliznę i koszulkę Tommo. Otworzyłam drzwi od łazienki. Chwyciłam do ręki szczoteczkę do zębów. Nałożyłam na nią pastę i zaczęłam szczotkować zęby. Poczułam ręce na biodrach. Lou stał tak bardzo blisko, że czułam na sobie każdą część jego ciała. Zostawiał na mojej szyi małe całusy.
Wyplułam pianę z buzi do umywalki pochylając się lekko do przodu, na co brunet się uśmiechnął odbierając to za sygnał do gry wstępnej.- proszę cię jeden raz.
- O co mnie prosisz?- udawałam, że nie wiem o co mu chodzi.
- Kochaj się ze mną- szepnął mi namiętnie do ucha. Jego dłoń wylądowała pod moją koszulką. Nie mogłam się z nim przespać po tym co zaszło niedawno między mną, a Hazzą.
- Nie dzisiaj. Jestem zmęczona.- odparłam smutno.
- Jak nie dzisiaj to kiedy? Jutro wyjeżdżam i nie będziemy się widzieć przez cztery miesiące.- odsunął się ode mnie.
- Lou, zrozum...
- Może jestem dla ciebie za mało atrakcyjny? Może ci się już znudziłem? W końcu sporo czasu minęło odkąd uprawialiśmy seks. Może nie zaspokajam twoich potrzeb?
- Przestań. Czy ty słyszysz jakie gadasz głupoty? Kocham cię, a to, że jestem zmęczona i nie mam ochoty na seks nie znaczy, że nie jesteś atrakcyjny lub nie zaspokajasz moich potrzeb.
- Już nie wiem, jak mam to interpretować.
- Pójdę już spać.- dałam mu buziaka w policzek i odeszłam od niego.
Położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Próbowałam zasnąć. Poczułam, jak materac się ugiął. Chłopak ułożył się po drugiej stronie łóżka. Było mi przykro, że mnie nie przytulił, jak to miał w zwyczaju, więc położyłam się bliżej niego. Wtuliłam się w jego nagie plecy i zasnęłam.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

1 komentarz: