sobota, 28 września 2013

18

Obudziłam się około 9 rano. Usiadłam na łóżku i potrząsając lekko Darię próbowałam ją obudzić. Nie udało się. Przewróciłam oczami. Pochyliłam się nad jej uchem.
- Wstawaj!- krzyknęłam jej do niego. Reakcja przyjaciółki była natychmiastowa mianowicie uderzyła mnie w brzuch z całej swojej siły.
- Jejku... Justyna bardzo cię przepraszam, nie chciałam.- przytuliła mnie do siebie.
- Dobra wyluzuj. Idę się przebrać, a ty zrób śniadanie- oznajmiłam trzymając się ciągle za brzuch. Wstałam i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i poszłam do kuchni. Zjadłyśmy razem z Darią śniadanie. Ogarnęłyśmy pokój, spakowałam walizki i zeszłyśmy do samochodu. Zawiozłam dziewczynę do domu i pojechałam do domu rodziców. Tam czekali na mnie też kochani dziadkowie. Porozmawialiśmy, zjedliśmy obiad i kolację, wydrukowałam bilet i o 19 wyjechałam w stronę lotniska. Samolot miałam o 23, ale z rodzinnej miejscowości na lotnisko jedzie się około 3 i pół godziny. Dojechałam na miejsce, załatwiłam formalności i poszłam usiąść do kawiarenki. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i mordka mi się ucieszyła. Było napisane wielkimi literami Louis. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
- Hej- powiedziałam radośnie.
- Cześć śliczna gdzie ty jesteś?- spytał miłym tonem.
- Na lo... na działce- skłamałam.
- Na działce?- spytał z nie do wierzeniem chłopak.
- No tak, wiedziałeś chyba, że byłam dzisiaj u dziadków...
- Justyna miałaś nigdzie nie wychodzić. Pamiętasz, co mi obiecałaś?- powiedział z pretensją.
- Jestem dorosła i robię co mi się podoba. Powinieneś mnie zrozumieć. Jestem odpowiedzialna i nie musisz mnie traktować, jak jakąś gówniarę.-powiedziałam z wyrzutem.
- Nie traktuję cię jak gówniarę po prostu..
- Po prostu się martwisz- przerwałam mu- ale ta twoja troska robi się nie do zniesienia. Według ciebie mam z domu nie wychodzić, bo jakaś twoja była przyleciała do mojego kraju? To jest z lekka żałosne.- dodałam z ironią.
- Chcesz się kłócić?- podniósł głos.
- Nie chcę się kłócić i nie chcę z tobą rozmawiać, bo przecież jestem tylko początkującą gwiazdeczką, która nie wie, jak ma się zachowywać i musi nią kierować jej chłopak.
- Justyna...- rozłączyłam się. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam Eleanor. Przestraszyłam się, ale nie dawałam tego po sobie poznać.
- Cześć?- spytałam z ironią.
- Nie przyleciałam tu ze względu na ciebie. Ale to taki bonus. Chciałam zobaczyć, jak cierpisz.- powiedziała z przekonaniem.
- Co?- zaśmiałam się.
- Louis zerwie z tobą szybciej niż myślisz. Zobaczysz.- po tych słowach odeszła. Zamurowało mnie. Po co ona tutaj przylatywała? Po to, żeby mi powiedzieć, że Lou ze mną zerwie? Po co mi w ogóle o tym mówiła? To wszystko jest pokręcone. Przyleciał mój samolot. Wsiadłam na pokład i odleciałam. Ze względu na leki zaczęła mnie boleć głowa.Oczywiście parę razy dzwonił do mnie Lou. Za każdym razem odrzucałam połączenie. W końcu wylądowałam. Wzięłam taksówkę i pojechałam pod willę Jason'a. Weszłam do środka. Na podłodze w kuchni była kałuża krwi. Przeraziło mnie to. Zaniosłam bagaże do mojej sypialni i zmyłam zaschniętą krew z podłogi. Przebrałam się i wzięłam samochód manager'a. Pojechałam do szpitala, w którym leżał. Miła pielęgniarka od razu zaprowadziła mnie do mężczyzny. Weszłam do sali i doznałam szoku. Mój manager, mój Jason był w śpiączce. Łzy napłynęły mi do oczu. (czytaj z http://www.youtube.com/watch?v=hLQl3WQQoQ0 )
Podeszłam do jego łóżka, przysunęłam do niego krzesło i usiadłam na nim. Złapałam go za rękę. Kto by pomyślał, że uderzenie butelką może doprowadzić do śpiączki. Przecież to takie nielogiczne. Przyłożyłam głowę do trzymanej w rękach jego dłoni i zasnęłam. Obudziłam się dopiero rano. Jednak sama. Jason jeszcze się nie wybudził. Nie traciłam nadziei. Siedziałam dalej przy nim. Pielęgniarki nie raz kazały mi wracać do domu. Nie chciałam go opuszczać. Poszłam po kubek kawy do automatu i ktoś zadzwonił. Odebrałam.
- Halo?- powiedziałam od niechcenia.
- Czemu nie odbierasz ode mnie telefonów?- powiedział z wyrzutem Lou.
- Pomyśl.- rozłączyłam się. Wzięłam łyka kawy i usiadłam z powrotem na krzesło. Spojrzałam na mężczyznę raz jeszcze, a później na kubek. Znowu zadzwonił Lou. Po długim patrzeniu na wyświetlacz odebrałam.
- Co?- spytałam oschle.
- Przepraszam.- powiedział skruszony.
- Za co?- chciałam widzieć czy zastanowił się czemu jestem na niego zła.
- Za wszystko.- powiedział pewny siebie.
- To może podasz mi chodź jeden przykład?- ciągnęłam dalej. Nie usłyszałam odpowiedzi- powiedz Zayn'owi, żeby ci nie pomagał, bo mu kiepsko idzie.
- Mówiłem, że się kapnie!- usłyszałam głos Zayn'a.
- Czyli nadal nie wiesz za co mnie przepraszasz?- po moim policzku spłynęła się łza. - Wiesz co odezwij się, jak będziesz wiedział co takiego zrobiłeś- mój głos zaczął się łamać.
- Justyna proszę ja ...- szybko się rozłączyłam. Przetarłam łzy i zrobiłam kolejnego łyka. W sumie nie byłam na niego obrażona. Ciągle w myślach miałam słowa jego byłej "Louis zerwie z tobą szybciej niż myślisz. Zobaczysz". Może i ona ma racje? Z zamyśleń wyrwała mnie pielęgniarka, która przyszła sprawdzić, jak Jason. Uśmiechnęłam się do niej blado. Wyszła. Nagle do sali weszła blondynka. Od razu rzuciła mi się na szyję.
- Nawet nie wiesz, jak mi przykro- powiedziała przytulając mnie do siebie.
- Co ty tu robisz?
- Przyjechałam ci powiedzieć, że dopóki Jason się nie wybudzi, będzie się tobą zajmował mój manager.- powiedziała gładząc mnie po włosach, jak najlepsza przyjaciółka.
- Okej- ciężko mi to przeszło przez gardło. Przecież Richard nie może wiecznie przebywać w tej całej śpiączce. Na pewno szybko się obudzi.
- Jak się trzymasz?- spytała z troską.
- Tak jak widać...- posmutniałam.
- Chodź zabiorę cię do domu.- wstała  i podała mi rękę.
- Nie, Nina. Ja muszę przy nim być. On nie może zostać sam.- powiedziałam z wyrzutem. Wtedy do sali weszli rodzice Jason'a. Przywitałam się z nimi. Postanowiliśmy, że oni teraz posiedzą z nim trochę. Wyszłyśmy z blondynką ze szpitala i pojechałyśmy do domu Richard'a. Nie chciałam mieszkać u Niny , gdy dom stoi pusty. Zostałam na noc w willi. Oczywiście co godzinę dzwonił Lou.
Rano wstałam, ogarnęłam się i pojechałam na plan teledysku z Amelią. Zrobiłyśmy pierwsze zdjęcia, a po nich pojechałyśmy na shake'a. Następnie zjadłyśmy obiad i pojechałam do Jason'a. Nawet przez chwile się dobrze nie bawiłam. Siedziałam u niego, aż do północy. Pojechałam do domu o 5 rano. Jak poprzednio ogarnęłam się i pojechałam na zdjęcia. Miałam się wieczorem przygotować na jakąś galę. Ze zdjęć wybrałam się prosto do szpitala, a później mój wygląd ogarniała moja stylistka. Miałam na sobie długą czarną sukienkę z wieloma wcięciami. Wyprostowane włosy i lekki makijaż. Wraz z Niną wyszłam na czerwony dywan. Nigdy wcześniej nie robiono mi tyle zdjęć. Od tych fleszy mało nie oślepłam. Udzielałam wywiadu dla pewnego pana.
- Justine czy uważasz, że wygrasz jakąś z nominacji, które ci przydzielono?- facet przyłożył mi mikrofon do ust.
- Wiadomo, że chciałabym wygrać którąś nagrodę, ale to już zależy od widzów.- uśmiechnęłam się i poszłam dalej pozować do zdjęć.
- Justine za pozuj na do zdjęcia z Louis'em. Właśnie idzie w twoją stronę- ktoś krzyczał. Zdezorientowana szukałam Niny. Jednak bezskutecznie. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę. Wystraszyłam się, że to Louis. Okazało się, że to była Nina. Wciągnęła mnie do środka i usiadłyśmy na naszych miejscach. Po mojej prawej stronie siedziała Amelia Lily, a po lewej Nina. Bardzo się ucieszyłam. Wszyscy zaczęli się schodzić do środka. Gala się rozpoczęła. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się aż 4 nominacji. Byłam w szoku. Gdy wyczytali moje nazwisko 2 razy zaniemówiłam. Poszłam i odebrałam nagrody. Kolejną nagrodę, w której byłam nominowana wręczał Bruno Mars.
- Najlepsza pop piosenkarka w tym roku to...- Bruno otworzył kopertę i przyłożył mikrofon do ust. - Justine Lol- wykrzyczał moje imię. Z wielkim wzruszeniem poszłam odebrać nagrodę. Przytuliłam Bruna i chwyciłam za nagrodę.
- Dziękuję bardzo. Nie spodziewałam się tego, że mogę tutaj wygrać, aż 3 nagrody! Chciałabym bardzo podziękować moim fanom, rodzinie oraz mojemu managerowi- Jasonowi, który jest obecnie w śpiączce.- do oczu napłynęły mi łzy.- To dzięki tobie Jason jestem tutaj. Modlę się o to, abyś się wybudził. Tak bardzo mi ciebie brakuje.- oddałam mikrofon wręczającemu nagrodę i razem poszliśmy na miejsca.
- Wiesz Justine, tak mi przykro z powodu Jason'a. Mam nadzieję, że się wybudzi.- powiedział chwytając mnie za dłoń. Szybko wyrwałam ją z uścisku mężczyzny.
- Na pewno niedługo się wybudzi- powiedziałam i usiadłam na moje krzesło. Wywoływano następnych zwycięzców między innymi Rihanna, Bruno Mars, Katy Perry i One Direction.
- Dziękujemy za nagrodę. To jest dla nas bardzo ważne.-powiedział Daddy- Modlimy się razem z Justyną o to, aby Jason wybudził się ze śpiączki- dodał Louis. Chłopcy zeszli ze sceny i udali się na swoje miejsca. Ogłoszono ostatnią specjalną nominację. Za najlepszy duet. Nagrodę wręczał Ed Shreen i Nina Nesbitt. Wymienili nominowanych.
- One Direction i Justine Lol- wykrzyczeli równo. Wypuszczono konfetti z tej okazji. Byłam tak przerażona, że nie wiedziałam, jak mam się zachować. Wyszłam z chłopakami na scenę. Jako pierwsza dostałam prawo głosu. Ręce mi drżały.
- O mój... nie wierzę- zaśmiałam się i zakryłam usta ręką. W końcu pozbierałam myśli.- Jestem bardzo zaskoczona. Chcę podziękować przede wszystkim chłopakom, za naszą współpracę i wszystkim, którzy nam pomogli wygrać.- oddałam mikrofon Louis'owi i przytuliłam wszystkich chłopaków. Każdy z nich powiedział coś od siebie. Zeszliśmy ze sceny i ktoś mnie objął w tali.
___________________________________________________________________________
Jak już wcześniej wspomniałam nie mam pomysłów na dalsze losy. Muszę się wziąć za naukę.
Dziękuję za tak dużą ilość wyświetleń 1162 ♥ Jesteście cudowne. Przypominam o ankiecie po prawej stornie! Ten rozdział miał wyglądać lepiej no ale trudno. Kocham was♥
Jak myślicie co będzie dalej?
Czy Justyna i Louis dalej będą ze sobą?
Czemu Jason jest w śpiączce?
Czy to co powiedziała Eleanor Justynie to prawda?
Czy Jason wybudzi się ze śpiączki?

1 komentarz: