poniedziałek, 16 września 2013

16

Usłyszałam dźwięk budzika. Otworzyłam oczy i go wyłączyłam. Podniosłam się powoli i usiadłam na skraju łóżka. Wzięłam tabletkę ze stolika i popiłam ją wodą. Odwróciłam się i zobaczyłam słodka śpiącego Louis'a. Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do szafy, żeby wybrać na dzisiaj ubrania. Założyłam siwą koszulkę na długi rękaw, a na nią czarny sweterek i tego samego koloru rurki. Włożyłam ciepłe kapcie i rozczesałam włosy. Ubrana w przygotowane ciuchy poszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić na śniadanie naleśniki. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne artykuły spożywcze i usmażyłam je. Postawiłam na stół talerz z naleśnikami, obok niego 3 rodzaje dżemu- malinowy, truskawkowy i brzoskwiniowy. Wszystkie były robione przez moich kochanych dziadków. Nalałam też do szklanek soku pomarańczowego. Przed posiłkiem łyknęłam kolejną porcję tabletek. Wzięłam 2 naleśniki. Jednego posmarowałam dżemem brzoskwiniowym, a drugiego truskawkowym. Szybko je zjadłam. Byłam bardzo głodna. Skończyłam już jeść moje śniadanie i poszłam wstawić naczynia do zlewu. Postanowiłam obejrzeć telewizję. Włączyłam telewizor akurat na programie śniadaniowym. Prowadzący twórczo rozmawiali o czymś, lecz nie do końca mogłam się skupić o czym. Gdy zapowiedzieli krótki filmik od razu się dowiedziałam. Filmik ukazywał mnie i Lou wychodzących ze szpitala. Nie obyło się bez głupich komentarzy od strony prezenterów typu " nie wyglądają tutaj na szczęśliwych. Pewnie znowu się pokłócili" "Ach te gwiazdy..." "Za nimi się nie nadąży, najpierw są ze sobą potem zrywają" "Jak słodko, gwiazdor One Direction tak się zmartwił chorobą byłej dziewczyny- Justyny, że postanowił przylecieć dla niej do Polski" " Ciekawe na jak długo tym razem będą? Na dzień? Czy może na dwa?" "Mnie się wydaję, że ten związek jest ustawiony, aby nasza Polska wokalistka się wybiła. Spójrzcie na ten filmik. On ją próbuje dotknąć, a ona mu na to nie pozwala". Słowa prezenterów obijały mi się ciągle o uszy. Ale usłyszałam od jakieś młodej polskiej gwiazdy, że uważa, że mój związek z Lou jest jak najbardziej prawdziwy i cieszy się, że brytyjski wokalista spotyka się z Polką. Jej wypowiedź dodała mi trochę otuchy. Chociaż ona jedna mnie broni. Poczułam, jak po moim policzku spływa łza. Szybko ją przetarłam rękawem swetra i przełączyłam na kanał muzyczny. Akurat w tym momencie do salonu wszedł Louis. Podszedł do mnie i usiadł obok na kanapie.
- Hej śliczna- dał mi całusa.
- Siemka, o której masz samolot?- spytałam smutno. Chłopak położył głowę na moich kolanach. Zaczęłam się bawić końcówkami jego włosów. Były jeszcze nie ułożone więc mi nic nie mówił.
- Chyba o 10 w nocy. Ale nie jestem pewien.- spojrzał mi prosto w oczy. Od razu wiedziałam o co mu chodzi.
- Śniadanie jest na stole.-zaśmiałam się.
- Kocham Cię- dał mi buziaka. Gdy wychodził na stacji muzycznej zaczęła lecieć moja piosenka. Szybko przełączyłam kanał.
- Co ty robisz? Czemu przełączasz?- spojrzał na mnie zdumiony.
- Nie chcę tego słuchać. Uwierz mi, jakbyś non stop to śpiewał przez tydzień też byś miał tego dość- przewróciłam oczami, a chłopak się zaśmiał. Poszedł do kuchni, a ja poszłam po telefon. Napisałam do Darii czy pojedzie z nami na lotnisko, bo sama nie byłabym wstanie jechać 2 godziny drogi do domu. Odpisała natychmiastowo, że pewnie. Zaproponowałam jej, że podjedziemy po nią bo jest po drodze. Zgodziła się. Gdy już skończyłam pisać z przyjaciółką napisałam też do Liam'a.
"Dzisiaj oddaje Ci mojego chłopaka. Tylko dbaj tam o niego! Bo się wszystkiego i tak dowiem ;p"
Zaraz przyszła odpowiedź. Miałam wrażenie, że Liam czeka na mój telefon cały czas i nosi go ciągle przy sobie.
" Ok. Będę o niego dbał, ale w tych sprawach też? No wiesz bo ja mam dziewczynę i nie chciałbym jej zdradzać i to jeszcze z bratem... ;D"
" Hahahahaa. W tych sprawach to możesz tylko pomarzyć. Lou jest tylko mój ;)"
" Jakoś to przeżyję :c"
Zaśmiałam się i odłożyłam telefon na stolik. Poszłam do kuchni, ale Lou tam nie było. Pewnie był w łazience. Wzięłam wszystkie naczynia do zlewu i pozmywałam je. Gdy już skończyłam wzięłam się za porządki całego mieszkania. Musiałam coś robić, gdy mój chłopak był zajęty. Zamiotłam szybko cały dom i pościerałam kurze. Wreszcie skończyłam.
- Lou żyjesz?!- krzyknęłam zmartwiona. Nie odpowiadał. Wzięłam kolejne leki i poszłam pod drzwi łazienki. Zaczęłam w nie pukać- Halo?! Louis odezwij się!- krzyczałam tak głośno, że zaczęła mnie boleć głowa. Zdenerwowana wparowałam do łazienki. Nie było go w środku. Ktoś zapukał do drzwi. Szybko poszłam otworzyć. Spodziewałam się raczej sąsiadki proszącej mnie o to, żebym się nie darła, ale zobaczyłam Louis'a. W ręku trzymał ogromny bukiet tulipanów. Uśmiechnęłam się najpiękniej jak tylko umiałam i chwyciłam za bukiet, a chłopaka trzymałam na korytarzu.
- Z jakiej to okazji?- spytałam mile zaskoczona oglądając kwiatki z każdej strony.
- Z żadnej. Po prostu cię kocham i pomyślałem, że powinienem cię rozpieszczać bo taka jest rola chłopaka.- uśmiechnął się od ucha do ucha. - wpuścisz mnie do środka?- wskazał głową na przedpokój.
- Raczej nie panie Tomlinson.- wzruszyłam ramionami.
- Ach tak panno Lol?- uśmiechnął się szyderczo i przerzucił mną ostrożnie przez ramię i wszedł do domu. Zaczęłam się śmiać, jak głupia przez co jeszcze bardziej rozbolała mnie głowa. Położył mnie delikatnie na kanapę i poszedł wstawić kwiaty do wazonu. Wrócił i usiadł tak, że był nade mną. Nachylił się i namiętnie natarł swoje usta na moje. Przycisnął moje ręce do kanapy, tak abym nie mogła mu się już wyrwać. Robił to najdelikatniej jak mógł. Zaczęłam się śmiać. Lou zaczął powoli ściągać z siebie koszulę, a później ze mnie sweter. Nie chciałam tego przerywać. Tym razem chciałam z nim to zrobić i on też miał na to ochotę. Ściągnął ze mnie koszulkę i zaczął składać na mojej szyi pocałunki, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Nie odbieraj- wyszeptał mi do ucha.
- Muszę- odpowiedziałam i jak poparzona wyczołgałam się spod jego ciała. Pobiegłam szybko po telefon.
- Halo?- spytałam niepewnie.
- Justyna, o której mam być gotowa?
- A która jest godzina?- kompletnie zgubiłam rachubę.
- Po 19...
- Okej to bd za jakąś godzinkę.- szybko się rozłączyłam i poszłam do chłopaka.- Ubieraj się- rzuciłam w jego stronę koszulę- musimy już jechać.- założyłam szybko koszulkę i sweter.
- Ale mamy jeszcze 3 godziny.- spojrzał na mnie zdziwiony.
- Musimy jeszcze jechać po Darię i 2 godziny będziemy jechali na lotnisko.- przewróciłam oczami. Chłopak patrzał się na mnie pytająco. Podeszłam więc do niego i zaczęłam namiętnie całować. Gdy się od niego odsunęłam spojrzałam mu głęboko w oczy- szkoda, że tak szybko musisz wracać.- po moim policzku spłynęła łza. Lou widząc ją przetarł kciukiem mój policzek i przytulił mnie z czułością. Odeszłam od niego i poszłam po torebkę. Schowałam do niej najważniejsze rzeczy i poszłam na korytarz. Tam stał już gotowy Louis. Miał kurtkę, buty, czapkę-skarpetkę i trzymał walizkę w ręce. Tak mi się serce kroiło gdy widziałam go po raz ostatni. Nałożyłam kurtkę i buty. Dałam Lou kluczyki i dokumenty od samochodu. Zarzuciłam torebkę i zamknęłam drzwi. Pojechaliśmy z Lou windą. Na dole czekała na nas masa paparazzi. Byłam przerażona. Narzuciłam kaptur od kurtki na głowę. Mój chłopak złapał mnie za rękę i poszliśmy do samochodu. Otworzyłam mu bagażnik, a ten otworzył mi drzwiczki od strony pasażera i ruszyliśmy. Całą drogę rozmawialiśmy o tych dniach spędzonych tutaj razem. Lou próbował mnie namówić do powrotu do Londynu, ja jednak odmawiałam. Dojechaliśmy pod dom Darii. Przedstawiłam ich sobie i odjechaliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim. Tak się cieszyłam, że Daria chodź z jednym z moich chłopaków się dogaduje. Dotarliśmy na miejsce. Lou wyciągnął swój bagaż i udał się do miłej pani, która go z uprzejmością obsługiwała, a mnie i Darię mierzyła wzrokiem. Tomlinson załatwił wszystkie formalności i podszedł do nas. Przyleciał wtedy jego samolot. Do oczu naleciały mi łzy. Chłopak najpierw pożegnał się z Darią, a później za mną. Ściskał mnie najczulej jak tylko umiał.
- Jak zmienisz zdanie to napisz. Zawsze dla ciebie znajdę czas- wyszeptał mi do ucha.
- Wiem o tym. Ty też możesz zawsze do mnie wpaść.-powstrzymałam łzy.
- Obiecuję, że będę codziennie pisał, albo dzwonił lub nawet to i to codziennie.- Chwycił mój podbródek.- Kocham cię Justyna.
- I love you too Louis.- uśmiechnęłam się. Natarł namiętnie moje usta. Przytuliliśmy się ostatni raz i Lou musiał już wsiadać na pokład samolotu. Obrócił się i pomachał nam. Cudem powstrzymywałam się od płaczu. On chyba też. Cały czas był smutny. Jego samolot wystartował, a moje serce zaczęło mocniej bić. Widziałam, jak znika. Już go nie było widać. Obróciłam się w stronę Darii i wtuliłam się w jej ramiona.

3 komentarze:

  1. Świetne ;) Czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. to mój ulubiony rozdział <3333 mam nadzieje że reszta będzie też taka świetna :*

    OdpowiedzUsuń