sobota, 31 maja 2014

54

Spojrzenia gapiów teraz skupiły się na mnie. Stałam najbardziej wysunięta do ścigających się. Alkohol zaczął coraz bardziej dawać się we znaki. Czułam, że się we mnie wszystko gotuje.Usłyszałam za sobą krzyki. Patrzałam się w stronę zwycięscy. On też miał głowę zwróconą w moją stronę. Nie wiedziałam czy mnie widział. Chciałam stamtąd jak najszybciej wybiec, wsiąść do samochodu i pojechać gdzieś, jak najdalej. Szybko się odwróciłam i zaczęłam przepychać przez ten cały tłum Biegłam na oślep. Było ciemno. Płakałam, jak dziecko. Jak on mógł mnie oszukać? W sumie ja też nie byłam lepsza. Nie powiedziałam mu o tym co się wydarzyło między mną a Styles'em, ani o naszym dziecku. Dobiegłam do auta i krztusząc się łzami zaczęłam nerwowo
przeszukiwać torebkę w celu znalezienia kluczy.
- Justyna!- usłyszałam jego głos. Nie przerwałam czynności. Nie miałam najmniejszej ochoty na niego patrzeć. Złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. Twarz miałam zalaną łzami, powietrze stało się nagle ciężkie, a ja nie wiedziałam co z sobą mam zrobić. Przełknęłam ślinę.
- Dwunasty raz z rzędu co? Okłamałeś mnie- pisnęłam. Poczułam ukłucie w sercu. Chłopak chciał chwycić moją dłoń, lecz ją szybko zabrałam. Nie mogłam odczytać z jego oczu żadnych emocji. Wydawał się być obojętny.- mówiłeś, że to samochód Stan'a, a ty...- nie byłam w stanie dalej dokończyć. Zakryłam twarz dłońmi.
- Ty też nie jesteś lepsza!- bronił się.- czemu mi nic nie powiedziałaś?! Czemu mi do cholery nie powiedziałaś o dziecku?!- krzyczał. Byłam przerażona. Nigdy nie był tak zdenerwowany.
- Nie chciałam ci tego teraz mówić! A tym bardziej nie w ten sposób!
- Oh doprawdy?! A miałaś zamiar mi w ogóle powiedzieć?!- odszedł dwa kroki do tyłu i znów do mnie podszedł.- wiesz jak się poczułem, gdy Harry pokazał mi gazetę z tobą na pierwszej stornie?! Zgadnij jaki był tytuł- mówił z ironią- nie wiesz?! To ci powiem! Justine Lol straciła dziecko, ciekawe czy było ono jej chłopaka Louis'a Tomlinsona!- krzyczał na mnie.
- Chyba nie wierzysz w to, że mogłam cię zdradzić?!- pytałam zszokowana. Jak on mógł tak pomyśleć. Rozumiem całowałam się z loczkiem, ale od całowania nie zachodzi się przecież w ciąże.
Nie odpowiedział.- czyli wierzysz w to, że cię zdradziłam?!
- Co innego mam myśleć skoro nie chciałaś mi nic powiedzieć?!- nie wytrzymałam i uderzyłam go otwartą ręką w policzek. Chłopak potarł dłonią w zaczerwienione miejsce.
- Nie jestem dziwką!- warknęłam, a łzy spływały mi strumieniami. Jak osoba, która mnie kocha mogła pomyśleć o mnie w najgorszy możliwy sposób?
- Nie powiedziałem, że jesteś dziwką!- zaprotestował.
- Ale pomyślałeś!- krzyknęłam głośniej niż powinnam i popchnęłam go. Odwróciłam się od niego i przekręciłam kluczyk w zamku.
- Justyna- złapał mnie w tali, próbując przytulić do siebie.
- Nie dotykaj mnie- powiedziałam szeptem.To niemożliwe, jak bardzo osoba, którą kochasz może stać się nagle osobą, z którą nie chcesz mieć nic wspólnego.- mam dość. Mam dość!-krzyknęłam znów obracając się do niego twarzą w twarz- mam dość tego, że widzisz tylko moje wady! Ty też mnie oszukałeś! Zostawiłeś mnie samą w domu, w środku nocy! A teraz, w tym momencie, kiedy cię najbardziej potrzebuję, ty wyzywasz mnie od szmat! Dlaczego nie możesz po prostu ze mną być i wspierać, tylko się ścigasz, ćpasz i mi ubliżasz?! To nie na tym do kurwy polega miłość!- poczułam na sobie wzrok przechodniów.- Miłość jest wtedy, kiedy jedno spada w dół, a drugie ciągnie je w górę! Może my po prostu nie mamy sensu?! Nie dostałam od ciebie żadnego wsparcia! Nigdy! To zawsze, ja próbuję cię z czegoś wyciągnąć, być przy tobie kiedy wiem, że jest ci trudno! A ty- nie byłam w stanie się uspokoić. Płakałam coraz mocniej.- ty mnie nawet teraz nie możesz mnie zrozumieć! Chcesz wiedzieć dlaczego ci nie powiedziałam?! Chcesz?!
- Tak, chcę- powiedział cicho spuszczając głowę.
- Bo wszystko co czuję, trzymam w środku! Wolę, żeby ból zniszczył mnie niż osobę, którą kocham najbardziej na świecie! Wciąż sobie wmawiam, że któregoś dnia wstanę i wszystko będzie lepsze! Ale tak się nie stanie! Nie stanie się tak, bo nie mam w tobie żadnego oparcia!- złapałam się za czoło i zacisnęłam oczy. Nie byłam w stanie się uspokoić. Zaczęłam drżeć. W końcu wyrzuciłam z siebie to co od dawna czułam. Odwróciłam się i otworzyłam drzwiczki. Niestety szybko zostały zamknięte.
- Nie pozwolę prowadzić ci w takim stanie.- powiedział szeptem.
- Zostaw mnie w spokoju- zaczęłam się wyrywać z jego uścisku, ale to nie pomogło. W końcu straciłam siłę. Chłopak przyciągnął mnie do siebie za nadgarstki. Płakałam mu w ramię. Objął mnie ramionami i ucałował czubek mojej głowy.
- Nigdy nie pomyślałem o tobie, jak o dziwce. Nawet bym nie śmiał. Kocham cię. Boli mnie to, że masz przede mną tajemnice. Boli mnie to, że według ciebie nie próbuję ci pomóc. Wiem, że jestem chujem, bo nie potrafię nawet z tobą szczerze porozmawiać. Mnie też boli strata naszego dziecka. Przepraszam, że ci nie pomagam. Przepraszam, że nie jestem przy tobie, gdy mnie potrzebujesz. Przepraszam, że cię okłamałem.- spuścił głowę.- kocham cię najbardziej na świecie.
- Chcę do domu- oznajmiłam odsuwając się od niego. Nie chciałam dłużej go wysłuchiwać. Gdyby coś jeszcze powiedział pewnie bym mu wybaczyła. Ale nie tym razem. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam go. Wycofałam z psikiem opon i w ciągu sekundy stałam się uczestnikiem ruchu. Powoli wracałam do siebie. Alkohol opuszczał mój organizm. Byłam w zupełności świadoma tego co się dzieję. Jechałam szybko, nawet bardzo szybko. Łzy, które zbierały się w moich oczach zasłaniały mi widoczność. Skręciłam w alejkę, na której stał nasz dom. Usłyszałam klakson. Instynktownie skręciłam na pobocze. Zatrzymałam się. Byłam w szoku. Mało co brakowało i byłabym martwa. To był zdecydowanie jeden z najgorszych dni w moim życiu. Oparłam się czołem o kierownicę i zaczęłam głęboko oddychać.

                                                                            ***
Pościeliłam sobie łóżko w pokoju gościnnym. Wzięłam odprężającą kąpiel. Była czwarta nad ranem. Położyłam się spać przedtem ustawiając budzik na godzinę siódmą. Niestety nawet na chwilę nie zmrużyłam oka. To wszystko mnie przerosło. Ubrałam się w ciuchy, które były w łazience i zeszłam na dół. Zrobiłam śniadanie. Szybko je zjadłam. Wykonałam poranną toaletę i pojechałam na miejsce sesji. Przywitałam się ze wszystkimi. Caroline i moja nowa fryzjerka Hope przygotowały mnie do zdjęć. Prędko przebrałam się w przygotowany strój i weszłam do sali. Sprawdziłam telefon. Była nowa wiadomość.
*Justyna, proszę odezwij się do mnie. Daj mi chociaż znak. Martwię się o ciebie*
*Teraz się o mnie martwisz? Jestem w pracy, później jadę z Darią na zakupy, więc nie czekaj*
Odpisałam mu i odłożyłam urządzenie na stolik. Do pomieszczenia wszedł Jason z jakimś mężczyzną. Podeszli do mnie.
- Cześć?- spytałam niepewnie.
- Just to jest Andrew.- przedstawił swojego kolegę. Przywitaliśmy się.
- Myślałam, że mam dzisiaj sesję z Max'em.-spojrzałam na aparat wiszący na szyi bruneta.
- Tak, ale Andrew robi ci zdjęcia do nowej kolekcji, bo Max ma dzisiaj wolne.- wyjaśnił. Byłam zła. Chciałam powygłupiać się z moim fotografem. Nie lubiłam pracować z kimś nowym. Byłam już przyzwyczajona do mojej ekipy.

                                                                             ***
- Są świetne- skomentował przeglądając zdjęcia w laptopie.
- Nic specjalnego- stwierdziłam zakładając na siebie szlafrok.
- Co ci jest? Jesteś dla wszystkich taka wredna czy tylko dla mnie?
- Dla wszystkich- posłałam mu fałszywy uśmiech. Nie miałam ochoty z nim dalej konwersować, więc odeszłam. Niestety uniemożliwił mi to, ponieważ złapał mnie za nadgarstek.- co z tobą jest nie tak?!- krzyknęłam.
- Może twoi ludzie pozwalają sobie na takie traktowanie, ale ja nie- powiedział ostro.
- Po pierwsze to nie "moi ludzie". Jesteśmy ekipą, do której ty nie należysz, więc mnie do cholery puść!- wyrwałam mu się z uścisku. Szybkim krokiem udałam się do garderoby, gdzie się przebrałam. Wyszłam z niej i udałam się na parking. Wsiadłam do auta i pojechałam na casting. Okazało się, że castingi to fajna sprawa. Dużo się śmiałam. Starałam się najbardziej, jak tylko umiałam. Ciężko było mi zagrać osobę pijaną, ale przynajmniej komisja miała ubaw. Oznajmili, że się odezwą. Chwilę później byłam w salonie sukni ślubnych z Darią. Opowiedziałam jej co się wydarzyło w nocy.
Wysłałam wiadomość do Lou, żeby zrobił pranie i pozmywał naczynia.
- Nie uważasz, że obrażanie się na niego jest bezsensu?- zapytała poprawiając sukienkę. Spojrzałam na nią znad telefonu.
- Ta jest najlepsza- stwierdziłam. Była idealna. Skromna, w koronkę i z małymi diamencikami na dole.
- Nie zmieniaj tematu- skarciła mnie. Westchnęłam i odłożyłam komórkę na bok, tym samym dając jej do zrozumienia, żeby kontynuowała.- nie powinnaś być na niego obrażona. Ta cała kłótnia jest za równo twoją, jak i jego winą. Powinniście się pogodzić, bo wasze nie odzywanie się do siebie jest totalnie niepotrzebne. Tylko spiny robicie- wyraziła swoje zdanie przeglądając się w lusterku.
- Odzywałabyś się do Zayn'a, gdyby pomyślał o tobie, jak o dziwce?- spytałam łamiącym głosem. Dziewczyna nagle się obróciła i z wielkimi oczami spojrzała na mnie.
- Słucham?- pytała zdziwiona.
- Słyszałaś- spuściłam głowę.
- Na pewno tak nie zrobił- broniła go.
- Posądził mnie o zdradę, to jest to samo- skomentowałam bawiąc się palcami.
- Daj spokój, był naćpany, gadał głupoty- machnęła ręką w powietrzu.
- Naćpany?- zamurowało mnie. Przysięgał, że skończył z dragami. Znowu mnie oszukał? Powinnam się domyśleć, przecież robi to na każdym kroku.
- Nie, tak tylko powiedziałam. Pójdę się przebrać- wskazała palcem za siebie i ruszyła do przebieralni. Wybrałyśmy jeszcze sukienkę dla mnie, jako dla druhny. W ciszy zapłaciłyśmy za suknię i wyszłyśmy z salonu. Cały ten czas słowa przyjaciółki siedziały w mojej głowie "był naćpany". Byłam wściekła. Miałam ochotę go zabić. Daria podwiozła mnie swojego domu, ponieważ tam zostawiłam swój samochód.
- Masz jeszcze przede mną jakieś tajemnice?- spytałam, a gula w gardle zaczęła rosnąć.
- Justyna to nie jest tak- pokiwałam głową wpatrując się tempo w buty i zaciskając usta w wąską linie.
- Myślałam, że się przyjaźnimy.
- Bo tak jest- westchnęła.
- Chyba nie za bardzo. Przyjaciółki nie mają przed sobą tajemnic.- odpięłam pasy i wysiadłam z auta trzaskając drzwiczkami. Dziewczyna wysiadła i podbiegła do mnie.
- Proszę cię, tego akurat nie mogę powiedzieć nikomu- powiedziała z bezradnością.
- W sumie mam to gdzieś. Jestem zmęczona tymi waszymi sekretami. Skoro, tyle przede mną ukrywacie to po co w ogóle się do siebie odzywamy? Nie lepiej zerwać tą znajomość? Wtedy nie będzie żadnych tajemnic- mówiłam to co czułam. Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale zamknęła usta i spojrzała na coś co było za mną. Odwróciłam się. Ze swojego samochodu wysiadł Liam. Zdziwiłam się, że nie usłyszałam jego silnika, ale pewnie już na nic nie zwracałam uwagi. Podszedł do nas i przytulił do siebie.
- Zły dzień?- spytał z zaciekawieniem.
- Złe życie- westchnęłam i wsiadłam do samochodu. Chłopak szybko znalazł się na miejscu pasażera.
- Mów co jest- spojrzał mi prosto w oczy.
- Ty też masz przede mną tajemnice?- spytałam prosto z mostu.
- Nie- oznajmił.- wiem o wszystkim i zawsze jestem z tobą szczery. Na tym polega chyba przyjaźń, nie?- no tak. Tylko, że moja przyjaciółka ma przede mną jakieś sekreciki, którymi się dzieli z Louis'em, Zayn'em, Niall'em, Harry'm i pewnie jeszcze z Ed'em, Nathan'em i Niną.
- Od kiedy Lou bierze?- bałam się zadać to pytanie.
- Od miesiąca- spuścił głowę.
- Regularnie?- głos mi zadrżał. Nie chciałam znać odpowiedzi, ale jakoś samo to wyszło.
- Chcesz, żebym kapował na własnego przyjaciela?- to właśnie było najgorsze. Mieć tego samego przyjaciela co twój chłopak. Oni też mają swoje sekrety, których on nie może mi wyjawić.- jedno mogę ci powiedzieć na pewno. On cię kocha. To, że ukrywał przed tobą różne rzeczy nie znaczy, że nic do ciebie nie czuje- wyjaśnił.
- Co się stało między tobą, a Sophią?- zmieniłam temat. Nadal wierzyłam, że Louis mnie kocha, ale już nie tak jak kiedyś. Moim zdaniem to było przywiązanie, a nie miłość z jego strony.
- Już wszystko w porządku. Zrobiliśmy sobie dwutygodniową przerwę- wyjaśnił.- nic poważnego, po prostu... musiałem wszystko przemyśleć.
- Okłamała cię?- spytałam niepewnie.
- Zdradziła- zacisnął usta w wąską linie. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie powiedział.
- I ty jej wybaczyłeś?!- patrzyłam na niego, jak na wariata, który uciekł z psychiatryka- może mam cię zawieźć do szpitala?!- krzyczałam na niego.- jak mogłeś do cholery wybaczyć jej coś takiego?!
- Kocham ją, okej?! Ty byś czegoś takiego nie zrobiła gdyby chodziło o Louis'a?!- pytał coraz bardziej sfrustrowany.
- Nie! To chyba oczywiste?!
- To co ty z nim jeszcze robisz?!- warknął i wysiadł z samochodu trzaskając drzwiczkami. Otworzyłam swoje i wyszłam z auta.
- Co ty pieprzysz?!- złapałam go za nadgarstek. Łzy kuły mnie w oczy. Chłopak musiał to zauważyć, bo natychmiast jego mimika się zmieniła. Wziął głęboki oddech i otworzył usta, aby coś powiedzieć.
_______________________________________________________
Postaram się napisać dla was kolejny rozdział nieco szybciej,
bo wyjeżdżam na tydzień do Londynu, a nie chcę was zawieść.
Proszę was o komentarze, które mnie bardzo motywują
do dalszego pisania :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

2 komentarze:

  1. Matko napisz szybko kolejny rozdział proszę!!! Jak można zakończyć w takim momencie??

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże jaki świetny rozdział. Kocham to opowiadanie <333
    Jestem ciekawa co z tego wyniknie czy Louis i Justyna będą razem. Czy Justyna wybaczy Louisowi.

    OdpowiedzUsuń