środa, 30 kwietnia 2014

49

Minęły już trzy miesiące odkąd Louis i reszta chłopaków wyjechali. Gdyby nie praca to chyba bym zwariowała. Pocieszające było to, że mieszkałam wtedy z Darią i miałam do kogo chociaż się odezwać. 13 sierpnia- tego dnia mieliśmy naszą rocznicę. Znaczy ustaliliśmy sobie ten dzień, jako datę rozpoczęcia się naszego związku. To chyba oczywiste, że chciałam spędzić ten ważny dzień ze swoim chłopakiem, ale nie mogłam, bo był w pracy, w trasie, daleko stąd.
Nie miałam na nic ochoty. Chciałam leżeć cały dzień w łóżku, oglądając kolejny odcinek "Pamiętników Wampirów" i zajadając się różnymi smakami lodów. Tak też na początku zrobiłam. Zaczęłam oglądać nowy odcinek "TVD" i jadłam lody, kiedy zadzwonił mój telefon. Niechętnie sięgnęłam po niego. Na wyświetlaczu pojawił się wielki napis Lou. Wypuściłam głośno powietrze z płuc i przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć- powiedziałam od niechcenia.
- Cześć królewno, co taka smutna?- spytał z troską. Jakby nie mógł się domyśleć. Chciałabym spędzić ten dzień z nim, a nie z Ian'em Somerhalder'em i Paul'em Wesley'em.
- Zdaje ci się- odparłam krótko.- czemu nie odbierałeś telefonu?
- Graliśmy w nogę z chłopakami, a telefon zostawiłem w busie. Chyba nie masz mi tego za złe?
- Nie no co ty.- próbowałam być przekonująca.
- Wejdź na Skype.- powiedział i rozłączył się. Tylko tego mi brakowało. Będę musiała przed nim udawać szczęśliwą. Podeszłam do komody i chwyciłam laptopa. Włączyłam go i zalogowałam się na Skype. Odebrałam połączenie i wymusiłam uśmiech.
- Cześć śliczna- powiedział uśmiechając się.
- Hej- uśmiechnęłam się.- kiedy wracasz?- spytałam z nadzieją.
- Za trzy miesiące.- odparł smutno.
- Nie da się szybciej?
- Niestety, ale mam coś dla ciebie.- powiedz, że jednak przylecisz, powiedz.
- Co takiego?
- Zobaczysz- schował się na chwilę i zaraz znowu się pokazał trzymając w ręku gitarę. Zaczął grać "They don't know about us". Co prawda nie słyszałam go za dobrze, bo trochę nam przerywało, ale liczył się gest. Prawie się popłakałam. Lou zaśpiewał mi tę piosenkę na scenie, przed ich fanami. Wszystkie te wspomnienia do mnie wróciły. Wróciło jeszcze jedno wspomnienie, a mianowicie porwanie, które miało miejsce tego samego dnia. To, jak mnie bili, kopali, wyzywali, szarpali za włosy i grozili Louis'owi. To wszystko wróciło. Chłopak przestał grać i śpiewać- wszystkiego najlepszego.- oznajmił ze szczerym uśmiechem.
- Wszystkiego najlepszego- odpowiedziałam.- mamo, to już rok jak jesteśmy razem. Nie licząc tej dwu miesięcznej przerwy- zaśmiałam się.
- Ja nie wiem, jak z tobą wytrzymałem- przewrócił teatralnie oczami.
- Louis! Chodź już!- usłyszałam Niall'a.
- Jestem teraz zajęty!- odkrzyknął.
- Później obejrzysz tego pornosa! Dawaj tu szybko!- zrobiłam wielkie oczy i wybuchnęłam śmiechem. Blondasek wpadł do pokoju- pokaż co oglądasz- powiedział wchodząc mu na kolana.- Amm... jakieś słabe to.- westchnął i pomachał mi.
- Mnie takie wystarczy, reszta na żywo- oznajmił Lou i mrugnął do mnie.
- Jesteście obrzydliwi, nawet przy ludziach, gadacie o tym, że będziecie się pieprzyć.
- Powiedział ten, który chciał obejrzeć pornosa, tak w ogóle to złaź z mojego chłopaka!- krzyknęłam żartobliwie na niego.
- Nie mogę, będę z nim robił niegrzeczne rzeczy.- odpowiedział unosząc znacząco brwi.
- Nawet nie próbuj- zagroziłam.- on jest mój.
- Niall idź może z Barbarą porobić niegrzeczne rzeczy co? Z nami koniec stary- westchnął Tommo.
- Nie wiem, jak ja to przeżyje.- zakrył twarz dłońmi i zaczął udawać, że płacze.
- Co się tu dzieje?!- krzyknął, wchodząc do środka Liam.
- Hej Liam!- krzyknęłam do niego, aby mnie usłyszał.
- O Just, hej co u ciebie?
- W porządku...
- Ruszcie dupy! Paul nas zaraz zabije!- wparował do środka wściekły Zayn.- no proszę, proszę, kogo ja tu widzę- spojrzał w stronę laptopa.- bałaś się, że to ze mną zdradzi cię Louis, a tym czasem oglądasz, jak się... prawie pieprzy z Niall'em. Lubisz gejowskie porno?- spytał ze zdziwieniem.
- O nie! Możesz być pewny, że do ślubu nie dojdzie!- krzyknęłam w żartach.- a teraz laski, spadam. Nara!- szybko się rozłączyłam. Wzięłam prysznic, wyszczotkowałam zęby, uczesałam włosy, przebrałam się w inne ciuchy i wsiadłam do samochodu. Byłam strasznie głodna. Dobrze, że Jason przyniósł mi śniadanie do studio, bo umarłabym z głodu. Musiałam dokończyć jeszcze dwie piosenki. Z jedną sama sobie poradziłam, ale z drugiej za nic nie mogłam skończyć.

Postanowiliśmy, że nagramy dzisiaj kilka kawałków na nową płytę, a tamtą piosenkę dokończymy później. Tak też zrobiliśmy. Nagrałam trzy piosenki i wróciłam do pisania. Na stole czekały na mnie rogaliki z czekoladą, które chętnie zjadłam, popijając kolejnym kubkiem kawy.- nigdy tego nie skończę!- krzyknęłam do kartki papieru.
- Może ci pomóc?- spytał męski głos. Podniosłam głowę. Zobaczyłam Ed'a. Dzięki Bogu. Ed jest najlepszym songwriter'em, jaki istnieje.
- Jasne- odparłam szybko. Wziął ode mnie kartkę i zabrał mi z ręki długopis. Popatrzył na to chwilę, przygryzając końcówkę długopisu.
- Dobre to- skomentował mój kawałek.
- Nie sądzę. Nie mam bladego pojęcia jak to skończyć. Czuję, że brakuje tu istotnych fragmentów.
- Mhm- szybko dopisał kolejne wersy i wręczył mi z powrotem kartkę. Przeczytałam linijki, które dopisał.- spróbuj to zaśpiewać.- posłuchałam go i zaśpiewałam całą zwrotkę.
- Myślę, że łatwo można przerobić ten kawałek na duet- spojrzałam na niego. Uśmiechnął się szeroko.
- Faktycznie.- kiwnął głową.
- Chcesz to ze mną nagrać?- zapytałam nieśmiało. Nie sądzę, żeby taki wokalista, jak Ed chciał ze mną cokolwiek nagrać.
- Z chęcią- uśmiechnął się. Od razu urosłam. Ed Sheeran, najlepszy wokalista XXI wieku, chce coś ze mną nagrać. Wow.

                                                                             ***
- Do zobaczenia!- krzyknęłam na odchodne do Jason'a.
- Pa!- odkrzyknął. Wyszłam ze studio i nagle wszystko do mnie wróciło. Dzisiaj jest nasza rocznica. Szłam w kierunku parkingu, na którym zostawiłam swój samochód, ale nie było go tam. Zaniepokojona wciskałam guziki na automatycznym pilocie kierując go w różne strony parkingu w nadziei, że usłyszę swój samochód. Niestety tak się nie stało. Byłam przerażona, serce zaczęło mi bić mocniej. To było moje ukochane autko. Nie pozwolę, żeby złodziejowi uszło to na sucho.
- Jest pod domem- usłyszałam znajomy głos. Niepewnie się odwróciłam.
Szybko pobiegłam w jego stronę rzucając mu się na szyję. Oplotłam nogami jego brzuch i zaczęłam go całować. Chłopak zaczął iść do tyłu.- ja też tęskniłem- wyznał śmiejąc się i nie przestając nacierać na moje wargi. Ściągnęłam mu czapkę i wplotłam palce w jego włosy, ciągnąc delikatnie za ich końce. Wydawało mi się, że pocałunek trwa godzinami. W końcu odsunęłam się lekko od niego, tak, że opierałam się swoim czołem o jego.
- Jesteś potworem- powiedziałam z trudem łapiąc oddech.
- Widzę, że wyszłaś z wprawy.- zaśmiał się. Zeskoczyłam z niego.- taki zwykły buziak, a ty dostałaś zadyszki.- Louis oparł się o samochód przyciągając mnie do siebie. Nasze ciała się stykały.
- Co zrobiłeś z moim autem?- spytałam udając złą.
- Odprowadziłem je do domu- nachylił się i zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- Skąd miałeś kluczyki?- jego usta powędrowały to mojego ucha.
- Mam swoje sposoby kochanie- szepnął, a po moim ciele przeszedł ogromny dreszcz. Przygryzł płatek mojego ucha, delikatnie ciągnąc za niego.
- Jedźmy już stąd. Zaraz zlecą się twoje fanki... a ja chcę mieć cię dzisiaj tylko dla siebie.
- Okej- odsunęłam się od niego. Tommo otworzył mi drzwiczki i wsiadłam do środka zapinając pas.
Chłopak szybko wsiadł na swoje miejsce. Odpalił silnik i ruszył przed siebie. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. W brzuchu miałam stado motyli, byłam podekscytowana, cały czas chciało mi się śmiać. Czułam się, jak na początku naszej znajomości. Louis był skupiony na drodze. Zatrzymaliśmy się na światłach. Nie mogłam się powstrzymać i moja ręka powędrowała na nogi chłopaka. Przejeżdżałam nią to w górę i w dół po wewnętrznej stronie jego uda- chcesz, żebym nas zabił?- spytał z powagą.
- Nie, ja tylko chcę ciebie- powiedziałam i zatrzymałam dłoń zaraz przy jego kroczu.
- Proszę cię przestań, bo zaraz ci coś zrobię.- oznajmił przygryzając dolną wargę. Odpięłam swój pas i przybliżyłam się do niego, składając niewinne całusy na jego twarzy. Zbliżyłam się do jego ust i namiętnie na nie natarłam. Kiedy usłyszałam trąbienie, szybko odskoczyłam od Louis'a i zapięłam swój pas bezpieczeństwa. Chłopak się tylko zaśmiał i ruszył.

                                                                    ***
- Wow- wymsknęło mi się.- jak tu pięknie- skomentowałam otaczającą nas przyrodę. Piękna zielona trawa, a na niej koc i koszyk. Wokół niego było pełno kolorowych kwiatków, gdzieś 10 metrów dalej stały drzewa owocowe. Było tam przepięknie, jak w bajce. Usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy zajadać
kanapki, cukierki i inne słodkości. Pośmialiśmy się trochę i powygłupialiśmy.- strasznie za tobą tęskniłam- wyznałam siadając na niego okrakiem.
- Właśnie widzę- położył się podpierając się na łokciach. Włożyłam ręce pod jego koszulkę, przejeżdżając nimi w dół i w górę jego torsu.- zmieniłaś się.- wypalił przygryzając wargę. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Po jego minie mogłam stwierdzić, że bał się mi to powiedzieć.
- Na gorsze?- pochyliłam się i złączyłam nasze usta.
- Nie.- odsunął się ode mnie.- moja mama nas zaprosiła na jutrzejszy obiad.
- Okej- popchnęłam go delikatnie, aby się położył. Gdy leżał pode mną przygryzłam wargę i szybko natarłam na jego usta, powoli zdejmując mu koszulkę.
- Na łące?- spytał śmiejąc się.
- Czemu nie?
- Ee chyba zaczyna padać.- stwierdził podpierając się na łokciach.
- Żartujesz?- spytałam zrezygnowana, a chłopak pokręcił głową. Zeszłam z niego niechętnie i zaczęłam pakować opakowania i puste pudełka do koszyka. Nagle Louis wstał i zaczął iść szybko przed siebie- Lou co ro...- nie zdążyłam spytać, kiedy się obróciłam zobaczyłam Tommo idącego do mężczyzny z aparatem. Chłopak zaciskał pięści. Wiedziałam, że był wściekły. Nie myśląc ani chwili pobiegłam zanim. Lecz zanim do niego się zbliżyłam ten gadał coś to paparazzi.- proszę cię Loui, zostaw go- powiedziałam błagalnie chwytając go za rękę i ciągnąc w stronę koca. Ten jednak mnie nie słuchał. Powiedział parę dobitnych słów do obcego mężczyzny, a ten tylko przełknął głośno ślinę i kiwał głową. Oczy jego były tak wielkie, że wydawało mi się, że zaraz mu wypadną.- proszę- wypowiedziałam prawie płacząc. Chłopak zmierzył go wzrokiem i w końcu się poddał. Dobrowolnie poszedł ze mną po resztę naszych rzeczy. W milczeniu złożył kocyk w kostkę i zabrał ode mnie koszyk, chowając do niego koc. Splótł nasze palce i szliśmy w kierunku samochodu.- podwieziesz mnie do domu?- spytałam przerywając niekomfortową ciszę.
- Po co?- pytając nawet na mnie nie spojrzał.
- Prezent, który ci kupiłam... jest w domu- nie mogłam się wysłowić przed oczami miałam agresywnego Louis'a, który prawie groził temu fotoreporterowi.
- Nie chcę żadnego prezentu.- stanął i odwrócił się w moją stronę patrząc mi w oczy- Ty jesteś najlepszym prezentem jaki mógł mi los podarować.
- Aww, słodki jesteś- pogładziłam go po policzku.- ale się przejdziemy- oznajmiłam dając mu całusa w kącik jego ust. Chłopak westchnął i poszliśmy do domu, w którym zamieszkiwałam.

                                                                                   ***

- Dziwne, przecież Daria powinna być już w domu- powiedziałam szarpiąc za klamkę. Wyjęłam klucz z torebki i przekręciłam go w zamku. Otworzyłam drzwi i weszłam z Lou do środka. Buty mojej współlokatorki stały tam gdzie zawsze co oznaczało, że była w domu. Byłam zdezorientowana, ona nigdy nie zamykała drzwi na klucz kiedy była w środku. Ściągnęliśmy nasze obuwie i weszliśmy na górę. Nagle ze swojej sypialni wyszła zaniepokojona Daria. Włosy miała potargane we wszystkie strony, była zdyszana i owinięta w kołdrę.- czemu zamknęłaś drzwi?- spytałam od razu.
- Ja... amm...- zaczęła się jąkać.
- Bo właśnie pieprzyła się z Malik'iem.- zaśmiał się mój towarzysz.
- Zamknij się Louis!- uciszyła go, oblewając się rumieńcem.
- Amm... to my... nie przeszkadzamy- zaśmiałam się, a dziewczyna weszła z powrotem do pokoju, z którego przed chwilą wyszła. Otworzyłam drzwi od mojej sypialni i wzięłam z nocnej szafki pudełeczko, chowając je do torebki.
- Nie pokażesz mi mojego prezentu?- spojrzał na mnie zdumiony.
- Kto powiedział, że to prezent dla ciebie?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie i triumfalnie zbiegłam ze schodów.
- Co... ty, właśnie... nigdy cię nie zrozumiem- westchnął idąc za mną.- mogę zostawić tu ten koszyk? Wyglądam z nim jak dureń.
- Skąd, wyglądasz słodko- zaśmiałam się.
- Ja ci dam zaraz słodko.- odłożył koszyczek na komodę w przedpokoju i szybko do mnie podszedł, chwytając moją twarz w dłonie i przyciągnął ją do swojej, nacierając na moje usta. Przysunął mnie tak, że plecami dotykałam drzwi. Nasz pocałunek był pełen namiętności. Louis chwycił mnie za uda i podniósł do góry, oplotłam go nogami w okół pasa. Przycisnął mnie mocniej do drewnianej płyty. Jego ciało było idealnie dopasowane do mojego. Bawiłam się jego włosami. Jego prawa ręka wędrowała to w górę, to w dół mojego uda.  Serce biło mi jak szalone, a w moim brzuchu pojawiło się więcej motylków. Wiedziałam dokąd to zmierza. Jakiś głos w głowie kazał mi temu zaprzestać.
- Nie tutaj- powiedziałam, a raczej jęknęłam rozłączając nasze usta. Chłopak zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Odchyliłam ją lekko w prawo, aby miał do niej większy dostęp. Ledwo łapałam powietrze. Nie chciałam się z nim kochać, kiedy na górze Zayn z Darią właśnie to robili. Tommo odstawił mnie na ziemię i całując mnie w czoło odsunął się ode mnie. Przetarł twarz dłonią i poprawił swoje włosy. Zrobiłam to samo i odsunęłam się od drzwi. Otworzyłam je i czekałam aż Louis wyjdzie za mną, gdy wyszedł zamknęłam je na klucz, wrzucając go do torebki. Chłopak splótł nasze palce.
- Więc... co masz dla mnie?- spytał bawiąc się moimi palcami. Na jego twarzy pojawił się piękny uśmiech. Zdziwiło mnie to, jak szybko rzucił jakiś temat. Jego ciekawość była urocza.
- Zgadnij- spojrzałam raz jeszcze na niego.
- Mała podpowiedź?- zapytał z nadzieją.
- Coś o czym od dawna mówiłeś.
- Hmm...- chłopak zamyślił się.- Lamborghini?
- Niee, zgaduj dalej- zaśmiałam się pod nosem.
- Nie możesz mi po prostu powiedzieć?
- Nie, zepsułabym całą zabawę.- specjalnie chciałam się z nim droczyć. Loui stanął i przeniósł swoją dłoń z placów na nadgarstek, przyciągając mnie do siebie gwałtownie. Spojrzał mi w oczy.
- Proszę, powiedz mi- prosił mnie. Zrobiło mi się go szkoda. Poczułam krople na mojej twarzy.
- Czułeś to?- spytałam spoglądając w górę. Niebo było prawie czarne. Nagle zaczęło lać. Dosłownie. Pisnęłam i chciałam uciec, ale chłopak nadal trzymał mój nadgarstek.- Louis, bo się przeziębimy.- bez słowa złączył nasze usta. Szybko się od niego odsunęłam i złapałam go za rękę. Zaczęliśmy biec. Byliśmy na zupełnym pustkowiu. Oczywiście nie dosłownie, na środku zupełnego odludzia stał mały domek. Wyglądał cudownie. W okół niego było pełno kolorowych kwiatków, które udało mi się dojrzeć przez strumienie padającego deszczu. Pobiegliśmy w jego stronę. Weszliśmy za ogrodzenie i ukryliśmy się na werandzie. Na niej stała ławka, mały okrągły stolik i krzesełka. Wszystko było koloru białego. Usiadłam na bujanej ławce. Byliśmy przemoczeni do suchej nitki. Chłopak usiadł obok mnie. Jego włosy oklapły, przez co wyglądał uroczo. Uśmiechnął się pięknie, gdy przyłapał mnie na przyglądaniu się jemu. Zawiał silny wiatr i zrobiło mi się chłodno. Skuliłam się, aby choć trochę się ogrzać.
- Zimno ci?- spytał z troską. Nie, no co ty. Trzęsę się, bo jest mi gorąco.
- Troszkę- odpowiedziałam spokojnie. Loui wziął mnie za rękę i wprowadził do środka. Byłam przerażona. Nie chciałam wchodzić do cudzego domu.
__________________________________________________________
Czyta ktoś to?

niedziela, 27 kwietnia 2014

48

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
- Nie chcę wychodzić z łóżka!- krzyknęłam walcząc o pościel z przyjaciółką.
- Justyna, proszę cię. Masz dzisiaj ostatnie zdjęcia. Wstań no!- zrzuciła ze mnie okrycie chowając je do szafy, abym nie mogła go chwycić i znów się nim przykryć. Poczułam nieprzyjemny chłód.
- Nigdzie nie idę. Nie chcę żadnych zdjęć!- zaczęłam cicho łkać. Daria usiadła obok mnie i zaczęła gładzić dłonią moje plecy.
- Przecież on z tobą nie zerwał, tylko wyjechał.- powiedziała z troską.
- Serio? Odkąd oni wyjechali nic nie czuję. Dobrze, że ciotka zabrała stąd Monikę, bo nie wiem, jakbym wytrzymała z nią.- dziewczyna cicho się zaśmiała.
- Zachowujesz się, jak zakochana nastolatka, jakby Louis był twoją pierwszą miłością.
- To samo mogę powiedzieć o tobie i o Zayn'ie. Jesteście nierozłączni, a odkąd wyjechał ciągle wisisz na telefonie.- pokręciłam głową, na co blondyneczka znowu się zaśmiała.
- Dziewczyno spójrz na siebie. Non stop piszesz lub dzwonisz do Tommo. Ale ja się nie załamuję, bo wiem, że oni niedługo wrócą i znowu wszystko będzie, jak dawniej.
- Rzeczywiście niedługo. Cztery i pół miesiąca to wieczność- przewróciłam oczami siadając obok niej.
- Mam pomysł. Może oderwiemy się od tego wszystkiego i pójdziemy do jakiegoś klubu potańczyć?
- Dobry pomysł.- przytuliłam się do niej.- idę się szykować do zdjęć. Pojedziesz ze mną?- spytałam wstając z łóżka. Wyjęłam z szafy ubrania i czystą bieliznę. Na moje nogi spadła pościel, którą upchała tam moja przyjaciółka.
- Nie mogę. Muszę iść dzisiaj do pracy.
- Kończysz o 17?- spytałam wychodząc z pokoju.
- Tak!- krzyknęła, abym ją usłyszała. Weszłam do łazienki. Szybko wzięłam prysznic, umyłam zęby oraz włosy. Wytarłam się dokładnie i założyłam przygotowane przez siebie ubrania. Rozczesałam włosy pozwalając im wyschnąć bez pomocy suszarki. Zeszłam schodami do kuchni, aby coś zjeść. Ku mojemu zdziwieniu na stole stało już pięknie przygotowane śniadanie. Daria była taka kochana. Uwielbiałam ją za to. Zaczęłam się zajadać jej pysznymi kanapkami popijając je półsłodką herbatą.
Blondyneczka weszła do pomieszczenia wesoło rozmawiając przez urządzenie po angielsku. Oczywiście jej rozmówcą był Zayn. Podeszłam do niej i zabrałam jej telefon.
- Hej, Malik. Chciałam ci powiedzieć, że twoja żona jest niesamowita. Zrobiła mi przepyszne śniadanie. Będziesz mnie musiał błagać na kolanach, bym pozwoliła ci ją poślubić.- zaczęłam ją uciszać kiedy ta zaczęła na mnie krzyczeć, żebym oddała jej telefon.
- Nie bądź taka pewna Lol, bo w każdej chwili mogę zrobić coś niegrzecznego z twoim chłopakiem.
- Och doprawdy? Wtedy zdradziłbyś własną żonę.
- Justyna oddaj mi ten telefon!- krzyknęła na mnie. Z uśmiechem oddałam jej urządzenie. Odpowiedziała pięknym "dziękuję" i wróciła do konwersacji ze swoim narzeczonym. Ubrałam trampki i przełożyłam sobie torebkę przez ramię wrzucając do niej kluczyki od samochodu i domu oraz dokumenty i telefon. Weszłam do kuchni i oznajmiłam Darii, że wychodzę. Ta machnęła ręką w powietrzu, żeby mnie uciszyć. Zaśmiałam się pod nosem. Zawsze gdy rozmawiała z tym czarnuszkiem nie mogłam się do niej odezwać. Czasem to mnie drażniło, bo potrzebowałam się czegoś dowiedzieć, ale nie mogłam, bo ta była zajęta swoim "mężem". Wyszłam z domu zamykając lekko drzwi. Zeszłam ze schodów i wyszłam za ogrodzenie. Wsiadłam do samochodu. Rzuciłam torebkę na fotel pasażera i włożyłam kluczyk do stacyjki, kiedy zadzwonił mi telefon. Wyciągnęłam go z torebki i włączyłam na głośnomówiący. Odpaliłam silnik, zapinając pas bezpieczeństwa i ruszyłam przed siebie.
- Hej śliczna.- powiedział wesoły głos w telefonie.
- Hej przystojniaku- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Niech zgadnę. Właśnie się uśmiechnęłaś nieprawdaż?
- Skąd to wiesz?- spytałam zbita z tropu skręcając w lewo.
- Bo znam cię doskonale. Jedziesz samochodem?
- Matko Lou, skąd ty to wszystko wiesz?
- Usłyszałem kierunkowskaz- wybuchnęłam śmiechem. Zawsze, jak do mnie dzwonił poprawiał mi się nastrój.
- Jakie masz plany na dzisiaj?- spytałam skupiając się na drodze.
- Wieczorem mamy koncert, a za godzinę próby.- westchnął.- a ty?
- Co ja?
- Jakie masz plany na dzisiaj?
- Ummm... nic specjalnego. Wiesz zdjęcia, wieczorem klub, później dom. Szlag! Korek no super, po prostu super- powiedziałam pełna frustracji.
- Klub? Z kim się tam wybierasz?- spytał zaciekawiony.
- Z Darią. Chyba nie masz nic przeciwko, że się trochę rozerwę prawda?- dobrze znałam odpowiedź na to pytanie. Lou nie znosił kiedy chodziłam bez niego na imprezy, bo uważał, że faceci będą na mnie patrzeć, a jak mi to kiedyś wyjaśnił, oni nie mają do tego prawa, bo jestem jego. Oczywiście nie podobało mi się to, że traktuje mnie, jak swoją własność, ale przez to czułam się przy nim bezpieczna. Doskonale wiedziałam, że nie pozwoli jakiemuś napalonemu gościowi mnie dotykać.
- Nie, jeżeli nie będzie tam mężczyzn- odparł z niepokojem. Korek powoli zaczął się zmniejszać.
- Wyluzuj. Nie mam ochoty odpowiadać na zaczepki spoconych facetów.
- Ty może nie, ale nie wyobrażasz sobie do czego jest zdolny napalony koleś.
- To mnie uświadom.- zaśmiałam się.
- Żartujesz sobie?
- Nie. Chcę wiedzieć.- powiedziałam z udawaną powagą.
- Jak przyjadę to ci pokażę.- wybuchnęłam śmiechem.
- Dopiero za cztery i pół miesiąca?
- Zawsze możesz ty do mnie przyjechać. Jesteś tu mile widziana.
- Może poczekam trochę. Może przez te cztery i pół miesięcy bardziej się za mną stęsknisz?
- Przez te zakichanych cztery i pół miesięcy ja umrę. Dziewczyno, jak ty zamieszałaś mi w głowie. Od calutkiego półtora miesiąca nie ma godziny, żebym o tobie nie myślał.- zjechałam na parking przed planem zdjęciowym.
- I vice versa. Przepraszam cię Lou, ale muszę już kończyć. Praca wzywa- odparłam smutno.- trzymam za was kciuki i jak wrócisz to przypomnę ci, że miałeś mi pokazać, jak zachowuje się napalony koleś.- przekręciłam kluczyk i wyjęłam go ze stacyjki. Chwyciłam torebkę i telefon wyłączając głośnik. Zamknęłam za sobą na klucz drzwiczki. Przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Uwierz mi, że będę o tym pamiętał.- zaśmiał się- kocham cię.
- A ja kocham ciebie.- rozłączyłam się i szybko pobiegłam na plan zdjęciowy. Caroline chwyciła
mnie szybko i przygotowała. Uwielbiałam ją. Była taka pogodna. Od razu poprawiała wszystkim humor. Zarażała nas swoją energią. Zaczęłyśmy się wygłupiać. Zdjęcia trwały dość długo, bo ponad dziesięć godzin. Musiałam przymierzać chyba setki strojów. Byłam wykończona, ale myśl o imprezie mnie ukoiła. W końcu będę mogła się wybawić bez żadnych spin. Nie chodziłam z Lou do klubów, bo wiedziałam, że mój chłopak jest wybuchowy i jeżeli zobaczyłby jakiegoś typa patrzącego na mnie, bez namysłu przyłożyłby mu pięścią w twarz, nie zważając na to, jak przez taki durny wybryk może potoczyć się jego kariera. Wyczerpana poszłam się przebrać. Kiedy miałam już przychodzić zatrzymał mnie Jason. Obgadaliśmy parę spraw. Podczas naszej rozmowy czułam się tak, jak na początku naszej znajomości. Pokazał mi trzy czasopisma, na których byłam na okładce. Niestety były to czasopisma plotkarskie. Szczerze mówiąc przyzwyczaiłam się, że moje życie prywatne jest śledzone przez cały świat. Oczywiście, że mi to przeszkadzało, bo nawet nie mogłam wyjść sama z imprezy, na której był też Lou bo zaraz wszystkie gazety, portale i programy plotkarskie o tym mówiły. Były podejrzenia, że zerwaliśmy i różne takie. W końcu pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam do samochodu jadąc w kierunku domu.

                                                                              ***

- Daria pośpiesz się, dziewczyno!- krzyczałam ubierając się w sukienkę.
- Chwilka!- odkrzyknęła niespokojnie. Kiedy wcisnęłam się w małą czarną szybko weszłam do sypialni przyjaciółki. Siedziała przy toaletce i wpatrywała się w swoje odbicie.
- Co jest?- spytałam z troską kucając przy niej.
- Jestem taka okropna- spuściła głowę.
- Co ty gadasz?- szturchnęłam jej nogę. Spojrzała na mnie.
- Zobacz, jak ja wyglądam! Nie dziwie się, że Zayn wyjechał.
- Daria, ty jesteś nienormalna? On cię kocha, a wyjechał bo taka jest jego praca. A ty przestań się użalać nad sobą i bądź dumna ze swojego wyglądu! Drugiej takiej jak ty nie ma. Jesteś jedyna, niepowtarzalna i przepiękna, tylko musisz w siebie uwierzyć- wstałam i chwyciłam za kredkę, która leżała na toaletce.- poprawię ci to oko- zaśmiałam się. Poprawiłam trochę jej make-up.- jesteś już gotowa. Zadzwonię po taksówkę.
- Okej- odpowiedziała wstając.

                                                                               ***

- Boże, ile tu ludzi- westchnęłam do Darii siadając na krzesełku przy barze.
- Co podać?- zapytał nas przystojny barman za ladą, gdy blondyneczka zajęła miejsce obok mnie.
- Dwa razy blue lady- oznajmiła Daria, zupełnie nie zwracając na niego uwagi, na co przewróciłam oczami. Wyciągnęłam portfel z torebki i chciałam mu wręczyć pieniądze za nasze napoje.
- Na koszt firmy- oznajmił oddalając od siebie moją rękę, w której trzymałam banknoty.
- Dzięki- uśmiechnęłam się do niego. - przestań.- powiedziałam do Darii, zabierając jej telefon.
- Hej!- krzyknęła do mnie.
- Jesteśmy na imprezie.- upomniałam ją, chowając jej urządzenie do mojej torebki.
- Zayn może zadzwonić w każdej chwili.- barman postawił przed nami nasze drinki.
- No i?- nagle poczułam czyjąś rękę otaczającą moje ramię.
- Hej, laski- usłyszałam i równo z przyjaciółką się obróciłyśmy.
- O cześć Ed!- krzyknęłam i przytuliłam chłopaka.
- Co wy tu robicie?- spytała Daria spoglądając na kolegę Sheeran'a.
- Przyszliśmy poderwać jakieś dziewczyny, no wiesz- odpowiedział unosząc znacząco brwi na co się zaśmiałam.
- Amm... nie przedstawisz mnie?- spytał chłopak, stojący obok rudzielca.
- No tak- przewrócił oczami- Ashton Justyna, Ashton Daria- chłopak z uśmiechem podał nam swoją dłoń.- nie ciesz się tak, są zajęte- skomentował szybko Ed.- jedna ma narzeczonego- wskazał głową na moją przyjaciółkę, a ta się pięknie uśmiechnęła. Ashton'owi szybko zszedł uśmiech z twarzy. Wyraźnie był nią zainteresowany.
- Chcecie do nas się dosiąść?- zaproponował nowo poznany chłopak.
- Ktoś jeszcze jest z wami?- spytała niepewnie Daria.
- Taa, Nina, Nathan i Conor.- oznajmił Ed.
- To może później- powiedziała szybko blondynka.- gdzie siedzicie?
- Trzeci stolik od prawej- wskazał mniej więcej miejsce ich pobytu.
- Okej.- wzruszyła ramionami i napiła się drinka. Zamówili drinki i poszli do reszty.
- Spodobałaś mu się- skomentowałam i napiłam się.
- Komu? Ed'owi?- zaśmiała się.
- Nie udawaj. Dobrze wiesz, że chodzi mi o Ashton'a. Idziemy zatańczyć?- zaproponowałam.
dziewczyna od razu się zgodziła. Zaczęłyśmy tańczyć jak szalone, kiedy usłyszałyśmy Undercover.
W końcu postanowiłyśmy dosiąść się do Ed'a i reszty. Wzięłyśmy swoje drinki i szybko odnalazłyśmy naszych znajomych. Przywitałam się z Niną i Natrhan'em i zaraz zapoznałam się z Conor'em, którego dobrze znałam, bo uwielbiałam jego piosenki, ale nie miałam jeszcze okazji, aby spotkać się z nim w cztery oczy. Usiadłyśmy i zaczęliśmy się wygłupiać i opowiadać jakieś głupkowate historyjki, z których się śmialiśmy, nawet jeżeli nie były one tak bardzo zabawne. Alkohol robił swoje. Dostawaliśmy nowe drinki, które szybko wlewałam do swojego organizmu. W końcu skończyło się na tym, że Nathan i Conor odprowadzili nas do domu. Nie byłam w stanie sama iść.
Dotarłyśmy do domu. Daria od razu położyła mnie do łóżka.
- Nie chcę spać!- protestowałam.
- Nie będę się tobą zajmować!- odkrzyknęła.
- Daj mi mój telefon- powiedziałam łapiąc się za głowę.
- Po co ci on?- spytała zdumiona.
- Chcę zadzwonić do Louis'a!
- Oni mają teraz koncert.
- Która jest godzina?
- 4:30- westchnęła.
- Kto normalny ma o tej godzinie koncert?- przyłożyłam twarz do poduszki. Dziewczyna głośno wypuściła powietrze z płuc.
- Co ty chcesz mu powiedzieć?- spytała zrezygnowana. Zaczęłam płakać.
- Muszę mu powiedzieć, muszę!- krzyknęłam podnosząc się z łóżka.
- Do cholery jasnej, co mu musisz powiedzieć?!
- Że go zdradziłam!- odkrzyknęłam nieco głośniej niż planowałam. Łzy zaczęły spływać strumieniami. Przez ten pieprzony alkohol nastrój zmieniał mi się w ciągu pięciu sekund.
- Co zrobiłaś?!
- Nie każ mi tego powtarzać! Daj mi ten pieprzony telefon!
- Nie, nie, nie. Jesteś pijana, nie wiesz co mówisz- podeszła do mnie i przyciągnęła mnie do siebie. Czułam się potwornie. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Ale z drugiej strony poczułam ulgę. Nie musiałam już tego dusić w sobie.
- Daria, jestem dziwką rozumiesz?- wtuliłam się mocniej w jej ramię.
- Justyna nawet tak nie mów. Nie jesteś żadną dziwką- mówiła kojącym głosem, dzięki któremu trochę się uspakajałam.- mogę wiedzieć kim on był?- spytała nie wypuszczając mnie z objęć.
- Harry- przełknęłam głośno ślinę- to był Harry.
- Ale wy uprawialiście seks?- spytała niepewnie, bojąc się odpowiedzi na swoje pytanie.
- Nie. Całowaliśmy.- odpowiedziałam jej złamanym głosem.
- Zrobimy tak, udamy, że o tym nie wiem, nie powiem nic nikomu. Możesz mi zaufać.- pogładziła mnie po głowie.- chodźmy już spać- kiwnęłam głową i zasnęłyśmy u mnie.
___________________________________________________________
Wróciłam! :) Powoli zbliżamy się do zakończenia tej historii. ;c
Ale wszystko ma swój koniec. Wiem, że was do siebie zniechęciłam
przez to chwilowe zawieszenie, ale musiałam odpocząć.
Szczerze, to dużo szybciej pisało mi się rozdziały.
Muszę jeszcze popracować, nad niektórymi.
Cieszę się, że niektórzy ze mną zostali i zaglądali tutaj :)
Kocham was laski ♥                                                        

sobota, 5 kwietnia 2014

47

 PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM


Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Przy stole siedział Harry.
- Cześć- rzuciłam od niechcenia i zaparzyłam sobie kawę.
- Będziesz taka obojętna w stosunku do mnie?- wstał ukazując swój nagi tors. Był cudowny. Podobały mi się wyrzeźbione na nim mięśnie, zwane potocznie "kaloryferem".
- Możliwe- odwróciłam się, aby zalać kawę wrzątkiem.
- Nie rób mi tego- szepnął seksownym głosem do mojego ucha. Po całym ciele przeszły mi ciarki. Jego duże dłonie wylądowały na moich udach. Loczek stał za mną więc czułam każdy jego oddech na mojej skórze.
- Przestań!- otrząsnęłam się.- przestań do cholery- odeszłam od niego.
- Myślałem, że tego chcesz.- powiedział zdumiony.
- Że tego chcę?! Poważnie?! Ja kocham tylko Lou i on jest jedynym mężczyzną, który ma prawo mnie dotykać, całować i szeptać mi słodkie słówka swoim niezbyt męskim, ale za to seksownym głosem! Nie ty!- chłopak podszedł bliżej mnie i szybko złączył nasze usta. W tym momencie usłyszałam grzmot. Szybko zerwałam się i usiadłam gwałtownie na łóżku. Rozejrzałam się dookoła, aby sprawdzić czy osoba leżąca ze mną w łóżku to na pewno Tommo. Na szczęście to był on. Leżał odwrócony w moją stronę, wtulając się w swoją poduszkę. Wszystko to było okropnym snem. Nim się obejrzałam łzy mimowolnie zaczęły wypływać z moich oczu. Przyciągnęłam nogi pod brodę i schowałam w nie twarz. Pokój rozświetlił się na chwilę i usłyszałam kolejny grzmot.
- Justyna, wszystko okej?- usłyszałam zaspany głos.
- Tak, tak- powiedziałam półszeptem wycierając wierzchem dłoni słony płyn. Loui usiadł obok i objął mnie ramieniem.
- Co się stało?- pozostawił delikatny pocałunek na moim policzku.
- To przez tą burzę. Miałam koszmar.- nie wiedziałam co mu powiedzieć może "gdy ty siedziałeś sobie ze znajomymi, ja obściskiwałam się w toalecie z twoim przyjacielem i teraz dręczą mnie wyrzuty sumienia"?
- Co ci się śniło? Może jak mi opowiesz to dasz radę zasnąć- przejechał ręką po moim ramieniu. Tak właśnie tego teraz potrzebuję. Przecież to durne sumienie mnie pożre niedługo. Tylko szkoda, że nie mogłam się nikomu wygadać.
- Obiecaj mi, że nie zależnie od wszystkich przeciwności losu, zawsze będziemy razem i zawsze będziemy się wspierać.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi?                                        
- Obiecaj- upomniałam go.
- Obiecuję.- powiedział z powagą. Szybko połączyłam nasze usta. Dłoń chłopaka powędrowała na mój policzek. Ściągnął ze mnie swoją bluzę. Jego ręce były chłodne. Usiadłam na nim okrakiem w samej bieliźnie, lecz on okręcił nas tak, że to on był nade mną.- lubię kiedy dziewczyna jest na górze, ale z tobą wolę odwrotnie, bo w każdej chwili możesz się wycofać.- szepnął mi seksownie do ucha. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
- Zapobiegawczo- wyznałam. Chłopak chwycił moje dłonie i przeniósł je nad moją głowę. Zaczął składać pocałunki na moim dekolcie.

                                                                      ***

- Mówisz poważnie?- spytałam z ledwością powstrzymując się od śmiechu.   
- Bardzo poważnie- odpowiedział uśmiechając się promiennie. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.- ciszej- zakrył moje usta dłonią- bo jeszcze nas usłyszą- nachylił się i namiętnie złączył nasze wargi.
- Nie mogę w to uwierzyć- nie potrafiłam przestać się chichotać.              
- Uwielbiam kiedy się śmiejesz- powiedział pokazując rządek swoich białych zębów.
- Czemu? Bo lubisz się nabijać z mojego idiotycznego śmiechu?- zabrałam włosy z twarzy.
- Nie. Po prostu wtedy jesteś urocza.
- Czekaj no chwilę... czyli normalnie nie jestem urocza?- spytałam z udawaną urazą.
- Normalnie to jesteś piękna, wieczorami seksowna, gdy się śmiejesz jesteś urocza, gdy się złościsz śliczna, a gdy uśmiechasz się tylko do mnie, wtedy jesteś najpiękniejsza na świecie- pochylił się nade mną, podpierając się na lewym łokciu.
- O rany, ale słodzisz- teatralnie przewróciłam oczami. Szczerze mówiąc lubiłam kiedy prawił mi komplementy, choć w ogóle nie były one trafne.- kocham cię- powiedziałam wtulając się w jego nagi tors.
- Ja ciebie też kocham- złożył całusa na moim czole. Objął mnie ręką przejeżdżając wzdłuż pleców.
- Szkoda, że już wyjeżdżasz- oznajmiłam smutno rysując po konturach tatuażów na jego klatce piersiowej.
- Przyznaj, że będziesz tęskniła za moim najseksowniejszym tyłkiem na świecie.- uniósł zawadiacko brwi na co wybuchnęłam śmiechem.
- Nigdy, Tomlinson.- powiedziałam z trudem powstrzymując się od śmiechu, choć dobrze wiedziałam, że ma racje.
- Coś ty powiedziała?- podniósł się lekko przez co opadłam na łóżko.
- To co słyszałeś- ponownie się zaśmiałam.
- Przeproś, albo spotka cię okropna kara.- jego druga ręka wylądowała po prawej stronie mojej głowy. Podtrzymując swój ciężar na obu dłoniach przybliżył się do mnie.
- Przepraszam Boo Bear- wymsknęło mi się.
- O nie! Teraz to się nie wymigasz- usiadł na mnie okrakiem i zaczął mnie łaskotać.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam!- krzyczałam gdy tylko byłam w stanie załapać powietrze.
- Shhh...- zaprzestał mnie torturować przykładając mi palec do ust. Chwyciłam jego twarz w dłonie i pociągnęłam w stronę swojej. Szybko go pocałowałam. Pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Moje dłonie wylądowały na jego karku. Kurczowo trzymały się Lou. Natomiast jego dłoń powędrowała na moją talię.

                                                                          ***

- Dwa razy jednej nocy?- zaśmiał się radośnie.
- Właściwie to jednego dnia. Jest już 6 rano.- upomniałam go. Wstałam z łóżka zabierając kołdrę i okrywając nią swoje ciało.- o której macie samolot?- wyjęłam z szuflady bieliznę.
- Nie pamiętam- odparł przecierając otwartą dłonią twarz. Rzuciłam w jego stronę czyste bokserki, a ten sprytnie je złapał- gdzie idziesz?
- Do łazienki, muszę się ogarnąć- posłałam mu miły uśmiech. Szybko wykonałam poranną toaletę, ubierając się w szare rurki i niebieską luźną bluzkę na krótki rękaw. Gdy weszłam do sypialni Lou już tam nie było. Zdziwiona spakowałam swoje rzeczy i zniosłam walizkę na dół rzucając parę przekleństw na schody i wagę mojego bagażu. Jak zeszłam z tych nieznośnych schodów postawiłam walizkę obok nich, kiedy zadzwonił mi telefon. Wyciągnęłam go niezdarnie z kieszeni i odbierając przyłożyłam urządzenie do ucha.- halo?
- Just chciałem ci przypomnieć, że za półtorej godziny masz się pojawić w studio, aby dokończyć piosenki na płytę. Jutro masz dwa wywiady, a pojutrze zdjęcia do teledysku. No i oczywiście musisz wybrać piosenkę, do której chcesz go nakręcić.- wyjaśnił spokojnym głosem.
- Za półtorej godziny? Jason nie możemy później?- spytałam niemalże błagalnie.
- Just masz do dokończenia jeszcze pięć piosenek. Chcę cię widzieć o 9:30 w studio, bo inaczej poszukasz sobie innego managera.- oznajmił stanowczo.
- Okej- westchnęłam rozłączając się. Poszłam do kuchni na śniadanie. Wzięłam z lodówki jogurt i szybko go zjadłam. Wyrzuciłam kubek do kosza, a łyżeczkę umyłam.
- Cześć Just- usłyszałam zachrypnięty głos.
- Hej Liam- chłopak usiadł na krześle przy stole.
- Co się z tobą dzieje?
- Ze mną? Nic- trochę się zestresowałam.
- Jesteś jakaś nieprzytomna.
- Zdaje ci się.
- Pamiętaj, że...
- "Że zawsze wszystko mogę ci powiedzieć". Pamiętam.- przewróciłam oczami.
- Więc?
- Bardzo chciałabym ci powiedzieć o co chodzi, ale po prostu nie mogę- otworzył już usta, aby coś powiedzieć, lecz zamknął je, gdy zobaczył Lou i Harry'ego twórczo dyskutujących o czymś. Brunet podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek. Później dołączyła do nas reszta. Wszyscy byliśmy w wyśmienitych humorach. Oczywiście Zayn oznajmił nam, żebyśmy następnym razem w nocy byli ciszej. Pierwszy raz od dłuższego czasu śmiałam się przy naszej grupce. Zaczęliśmy się wydurniać i nabijać z siebie nawzajem. Było kilka minut po ósmej, więc postanowiłam pożegnać się z chłopakami.
- Gdzie ty się wybierasz?- spytał zdumiony Niall.
- Muszę jechać do studio. Mam dużo pracy i Jason mnie prosił, żebym za półtorej godziny była na miejscu.
- Możemy pojechać z tobą. Pomożemy ci trochę- zaproponował Lou, gdy zrobił łyka wody.
- Jasne, że tak- odpowiedział Liam.
- Pojadę z tobą do domu i zostawisz tam swoje rzeczy- powiedziała blondyneczka ciągnąc mnie za rękę.
- Okej. Monia chodź z nami- zwróciłam się do kuzynki. Ta niechętnie oderwała się od rozmowy z Harry'm.- Umm... chłopaki przyjedźcie pod dom za 10 minut.- kiwnęli głowami i wyszłyśmy pośpiesznie z domu. Całą drogę myślałam o przykrym incydencie, który miał miejsce wczorajszego wieczoru. Zdziwiło mnie to, że gdy leżałam z moim chłopakiem w łóżku to o wszystkim zapomniałam. W sumie mam tak prawie zawsze kiedy on jest obok mnie. Bardzo się cieszyłam z tego, że mam przy sobie osobę, dzięki której zapominam o wszystkich przykrościach. Szkoda, że nie będziemy widzieli się aż do grudnia. Daria cały czas o czymś mówiła, ale ja nie byłam w stanie jej słuchać. Ciekawiło mnie to, jak będę funkcjonować w ciągu tych sześciu miesięcy. Skoro nawet teraz, gdy nie ma Tommo przy mnie ja zaczynam się zamartwiać. W końcu dojechałyśmy do domu. Szybko wstawiłam swoją walizkę do pokoju i zeszłam na dół. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz. Przed domem czekały już dwa samochody. Z uśmiechem na twarzy wsiadłam do tego, w którym siedział mój ukochany. Zapięłam pas, a gdy odwróciłam się do tyłu ujrzałam Hazze i Monikę.

                                                                            ***

- Znalazłam już mieszkanie. Jutro pojadę je zobaczyć- napiłam się wody.
- Na serio? A gdzie?- spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Nie pamiętam dokładnie, ale gdzieś niedaleko Oxford Street.
- Tam? Jesteś pewna, że chcesz tam zamieszkać? To nie jest ciekawa ulica.
- No co ty, sprzedawca mówił, że to spokojna dzielnica. Z tego co wiem to same starsze osoby tam mieszkają.
- Lepiej nie kupuj tam mieszkania. Sprzedawcy zawsze wciskają takie kity.- zaczął się trochę dziwnie zachowywać, ale już nie chciałam dopytywać o co mu chodzi, bo na pewno znowu byśmy się pokłócili, a ja mam już po dziurki w nosie tych sprzeczek.
- Dobrze, że mi powiedziałeś. Cieszę się, że cię mam- przytuliłam się do niego. Pocałował czubek mojej głowy, przejeżdżając dłonią wzdłuż pleców.
- Muszę już jechać- odsunęłam się od niego. Uśmiechnęłam się blado, ale raczej wyglądało to na grymas. Strasznie chciało mi się płakać.
Dołączyliśmy do reszty. Daria była w objęciach Zayn'a. Przytulał ją tak, jakby chciał uchronić ją od wszelkiego zła. Uwielbiałam ich jako parę. Świadomość, że wezmą ślub sprawiała mi radość. Daria po tym wszystkim co ją w życiu spotkało zasługuje na kogoś kto ją kocha i jej nie skrzywdzi.
Nadszedł czas. Pożegnałam chłopaków, przepraszając ich za te wszystkie przedstawienia i za brak dla nich czasu. Przed ostatni został Harry. Oboje nie wiedzieliśmy co zrobić. Czy się przytulić, czy może uścisnąć sobie dłoń? Ostatecznie uścisnęłam jego dużą dłoń.
- Just przepraszam cię.
- Co się stało, już się nie odstanie. Czasu nie cofniemy niestety.- wzruszyłam ramionami i odeszłam od niego. Podeszłam do Lou i od razu rzuciłam mu się na szyję. Łzy powoli spływały po moim policzku mocząc jego koszulkę. Pogładził mnie po głowie. 
- Będę codziennie pisał i dzwonił. Obiecuję- wyszeptał mi do ucha. Odsunęłam się lekko, aby go pocałować.
- Będę cholernie tęsknić.- wyznałam.
- Ja też. Kocham cię- powiedział w moim ojczystym języku. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Kocham cię- ostatni raz wtuliłam się w jego tors i po chwili odszedł.  Widziałam, jak wsiadał do taksówki. Serce zaczęło mi się krajać. Po chwili zabrzęczał mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni. Odblokowałam i przeczytałam wiadomość.
* Nie wiem, jak przeżyje bez ciebie te pół roku. To dla mnie jak wieczność. Zrób coś dla mnie i uśmiechnij się. Chcę cię zapamiętać uśmiechniętą. Tak samo, jak dzisiaj gdy się obudziłem xx*
Uśmiechnęłam się do niego.
* :) xx *
Schowałam urządzenie z powrotem do kieszeni i weszłam do studia. Nadal pracowaliśmy nad jedną piosenką. Nie mogłam za bardzo się skupić na pracy, ale musiałam. Czułam się, jakby wielka część mnie zniknęła.
_________________________________________________________________
Na razie zdecydowałam się zawiesić bloga. Nie mam pomysłów na dalsze rozdziały.
Mam przed oczami zakończenie, ale nie mam istotnych fragmentów, które powinny
się pojawić w kolejnych rozdziałach. Tak więc ZAWIESZAM BLOGA DO ODWOŁANIA.
Kocham was xx Przepraszam ;c

CZYTASZ=KOMENTUJESZ