sobota, 23 listopada 2013

28

Wstałam wcześnie i wykonałam jak zwykle codzienne czynności, pojechałam na plan zdjęciowy, później studio, nagrywanie reszty piosenek do mojej pierwszej płyty. Po 10 godzinach męczących zajęć wróciliśmy z Jason'em i Adamem do domu. Usiedliśmy z Jason'em w salonie.
- Czemu Nathan dzisiaj nie przyszedł?- spytał skacząc po kanałach w telewizji.
- Nie wiem. Pewnie dzisiaj nie ma czasu- skłamałam.
- Dziwne. Skąd masz tego siniaka?- ciągnął dalej.
- Jakiego siniaka?- zapytałam zbita z tropu.
- Na ręce. Przecież widziałem na zdjęciach, jak go zakrywałaś.- powiedział nie patrząc na mnie.
- A to... nie wiem jak to się stało. Musiałam się gdzieś uderzyć.
- Czy Nathan cię bije?- tym razem spojrzał na mnie.
- Nie. Skąd ten pomysł?- spojrzałam na niego lekko zdenerwowana.
- Bo od wczoraj się dziwnie zachowujesz. Mi możesz powiedziec prawdę Just.
- Wiem o tym Jason i cieszę sie, że jestes moim managerem i moim przyjacielem. Obiecuję ci, że jak coś będzie nie tak to ci o tym powiem.- posłałam mu teatralny uśmiech. - pójdę na spacer.- wstalam z fotela.
- Ok, zaraz zawołam Adama...
- Nie musisz. Sama się przejdę.-przerwałam mu.
- Chyba sobie żartujesz?!
- Niby z czego?
- Jesteś sławna masz tylko o połowę mniej fanów od One Direction wiec nie nie ma szans żebyś sama chodziła po Londynie.
- Ale to nie jest Londyn. To jakieś osiedle wstępne do niego.
- Nigdzie sama nie idziesz.  Skończyłem już rozmowę na ten temat.- powiedzial głosem nie znającym przeciwu i wrócił do patrzenia się ślepo w telewizor. Zdenerwowana poszlam do kuchni. Siedziałam tam pół godziny. Wyjrzałam przez drzwi. Gdy zobaczyłam, że Richard ogląda telewizję postanowiłam się wymknąć.  Ubrałam po cichu kurtkę i buty.  Nacisnęłam powoli na klamkę i po cichutku wyszłam z domu. Znowu ostrożnie przeszłam przez bramkę i ruszylam przed siebie. Było zimno, więc włożyłam ręce do kieszeni. Poszłam dróżķą leśną na spacer. Zamyślona włożyłam słuchawki do uszu i wsłuchałam się w słowa piosenek. Spuściłam głowę i szłam przed siebie. Poczułam, jak ktoś mnie chwyta w to samo miejsce gdzie mam siniaka po wczorajszej akcji. Zestresowana obróciłam się i podniosłam głowę do góry.
- Czego chcesz?- spytałam oschle wyjmując słuchawki.
- Czemu mną się tak wczoraj nie przejęłaś, jak tym gwiazdorkiem?!- warknął oburzony.
- Może dlatego, że jemu zależało na tym, żebym wyszła z tej szopki bez szwanku w odróżnieniu od ciebie?!- krzyknęłam na niego i spojrzałam złowrogo.
- Myślisz, że chciałbym, żeby stała ci się krzywda?!
- Raczej tego wczoraj nie okazywałeś! Spójrz!- odpięłam kurtkę i ściągnęłam jej prawy rękaw i rękaw swetra. Wskazałam palcem na wielkiego fioletowo-zielonego siniaka, który przypominał szeroką obręcz na mojej ręce.
- Skąd to masz?- próbował go dotknąć, jednak szybko zapięłam kurtkę.
- To już nie pamiętasz?!- zadrwiłam.- to TY mi zrobiłeś!
- Nie mógłbym tego zrobić bo jestem twoim chłopakiem!- wyparł się.
- Słucham?! Czyim chłopakiem?!
- No twoim...
- O nie Nathan, nie jesteś moim chłopakiem!- parsknęłam śmiechem.
- Czyli zerwałaś ze mną bez poinformowania mnie?!- spytał zdumiony.
- Czy to nie było logiczne, że nasz związek nie wypali?!
- Dlaczego wczoraj z nim byłaś?!
- Nie muszę ci się z tego tłumaczyć.- wzruszyłam ramionami.
- Jesteś mi to winna. Oszukiwałaś mnie przez cały ten czas! Robiłaś mi nadzieję, a teraz ze mną zrywasz! Musisz w końcu zacząć grać fair.
- Więc poszłam z nim porozmawiać o tym, że wciąż go kocham i nie mogę cię nawet pocałować!- wykrzyczałam jemu prosto w twarz. Cała kipiałam złością. Zauważyłam jak szczęka chłopaka zacisnęła się ze złości. Nagle przyciągnął moją twarz do swojej i natarł nasze usta. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku. Uderzałam go pięściami w klatkę piersiową, żeby przestał mnie całować. Nie oddawałam jednak pocałunku. W końcu udało mi się odepchnąć go lekko od siebie. Wzięłam rozmach i uderzyłam go z otwartej dłoni w policzek.- Co do miało być?!- wydarłam się na niego najgłośniej, jak tylko mogłam. Przejechał swoją dłonią po policzku.
- Ty nie możesz mnie pocałować, ale ja ciebie mogę.- wytłumaczył naturalnie.
- Człowieku co się z tobą dzieje?! Nie poznaję cię!
- Myślisz, że fajnie się facetowi słucha, jak jego dziewczyna...
- Była dziewczyna!- przerwałam mu i złapałam się za głowę.
- Cokolwiek... mówi mu, że nie może go pocałować, bo ciągle myśli o swoim byłym?!
- To nie jest usprawiedliwieniem twojego zachowania!- moje oczy napełniły się łzami.- może nie powinnam ci tego mówić, ale gdyby nie ja już dawno ciebie by tutaj nie było!
- Niby czemu?!
- Bo to ja powstrzymałam Louis'a od dalszego bicia ciebie! Był tak zdeterminowany, że bez problemu by cię zabił! Teraz... nie odzywaj się do mnie, nie dzwoń, nie pisz, nie pokazuj mi się więcej na oczy.- powiedziałam pół szeptem.
- Proszę cię Just, dobrze wiemy, że tego nie chcesz...
- Myślałam, że jesteś inny... ale się pomyliłam.- odeszłam od niego i ze łzami w oczach biegłam przed siebie. Wybiegłam na drogę. Zauważyłam rzędy domków. Zakryłam usta otwartą dłonią i próbowałam powstrzymać łzy. Zaczęło się ściemniać. Nie miałam pojęcie gdzie jestem. Rozejrzałam się dookoła i ruszyłam przed siebie. Gdy po 10 minutach wiedziałam gdzie jestem postanowiłam wpaść w odwiedziny do moich znajomych. Jak się spodziewałam pod ich domem stała masa paparazzi. Przerażona przebiegłam między nimi i zaczęłam nerwowo pukać do drzwi. Nikt nie otwierał, więc postanowiłam sama wejść do środka. Weszłam i zamknęłam drzwi na klucz.
- Zayn? Harry? Niall?- wołałam łamiącym się głosem.
- Tak?- spojrzał na mnie czarnuszek.- Just czy ty płaczesz?- podszedł do mnie i złapał mnie za ramię.
- Nie- przetarłam dłońmi policzki.
- Mi możesz powiedzieć- powiedział z troską.
- Wiem. Przepraszam ale chciałabym porozmawiać z Liam'em. Jest może w domu?
- Jest na górze. Na pewno nie chcesz ze mną pogadać?
- Innym razem- posłałam mu ciepły uśmiech i wbiegłam po schodach na górę. Stanęłam przed drzwiami sypialni przyjaciela. Zapukałam i gdy dostałam pozwolenie weszłam do środka.
- O Just co ty tutaj robisz?- spytał podchodząc do mnie radośnie. Wtedy już nie wytrzymałam.
 Łzy same wypłynęły na zewnątrz.- co jest?- spytał z taką samą troską, jak Zayn.
- Nathan...- przełknęłam głośno ślinę.
- Co ten dupek znowu wymyślił?!
- On... on mnie pocałował- schowałam twarz w dłoniach.
- Co?!- krzyknął głośniej niż powinien.- ty tego chciałaś?- spojrzał na mnie pytająco.
- Nie Liam. Nie chciałam tego- mój głos zaczął się załamywać- on to zrobił z zaskoczenia.
- Czyli wczorajsze obicie mordy mu nie wystarczyło?!- zapytał zdenerwowany.
- Nie proszę cię na razie nic z tym nie rób. Nie chcę, żeby między waszymi zespołami doszło do konfliktów przeze mnie- mój głos coraz bardziej się zniekształcał.- jest Lou?- spytałam próbując się opanować.
- Zaraz powinien być. Chodź zejdziemy na dół.- podał mi chusteczkę. Przetarłam policzki i poszliśmy do kuchni.- zrobię ci melisy na uspokojenie.- wyciągnął z szafki pudełeczko z saszetkami melisy i włożył ją do kubka. Zalał wrzątkiem i postawił mi ją na stół. Zrobiłam łyka. Wtedy do kuchni przyszedł Lou.
- Justyna?- podszedł do mnie i się przytulił.- nie wiedziałem, że nas odwiedzisz- powiedział z uśmiechem.
- Ja też tego nie wiedziałam.
- Proszę to dla ciebie- wyjął zza siebie wielki bukiet z tulipanami. Uśmiechnęłam się i wzięłam kwiaty.
- Są piękne. Dziękuję- rozłożyłam ręce do uścisku. Chłopak od razu zrozumiał gest i przytulił mnie do siebie. Wtedy już nie byłam zdenerwowana. Byłam załamana całą sytuacją.- możemy porozmawiać?- spytałam robiąc duży wdech i wydech.
- Co tylko chcesz- oznajmił i dał mi całusa w policzek. Weszliśmy po schodach.- obiecuję, że jak tylko zagoi mi się ta rana pod wargą to nasz pocałunek będzie dłuższy- uniósł znacząco brwi. Otworzył mi drzwi od sypialni i zaprosił mnie ruchem ręki. Weszłam do środka i usiadłam na łóżko. Odłożyłam kwiaty obok siebie.- więc o czym chciałaś porozmawiać?- spojrzał na mnie z ciepłym uśmiechem. Choć zabawnie wyglądał jego uśmiech, bo mógł tylko unosić lekko kąciki ust.
- To jest dla mnie bardzo trudne...
- Co jest?- spytał przecierając łzę spływającą po moim policzku wierzchem dłoni. W sposób bardzo delikatny.
- Całowałam się z Nathan'em...- spuściłam głowę.
- No przecież wiadomo byliście parą przez dwa miesiące. Mieliście prawo się pocałować...
- Dzisiaj- przerwałam mu.
- Słucham?!- podniósł ton.
- Proszę cię nie każ mi tego powtarzać...
- To ja się staram, kupuję ci kwiaty, próbuję zrobić wszystko, żeby nam było jak dawniej, a ty całujesz się z tym typem?!- wstał z łóżka i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.- to on cię do tego zmusił?!
- Nie...- skłamałam.
- Dlaczego to zrobiłaś?! Jesteśmy razem jeden dzień, a ty mnie już zdradzasz! Myślałem, że nic do niego nie czujesz!
- Bo nie czuję! To wszystko to był impuls. Nie wiem jak to się stało...
- Przestań chrzanić! Od początku coś do niego czułaś! Po co wczoraj przychodziłaś do mnie?! Może ten jeden dzień by sprawił, że zapomnę o tobie!
- Nie zapomniałbyś! Louis my się kochamy, a to uczucie nie znika od tak. Do tego potrzeba czasu.
- Odpowiedz mi na jedno pytanie. Tylko szczerze. Czy ty z nim dzisiaj spałaś?
- Nie.
- Jeden plus tego wszystkiego.- usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Louis pozwolił, aby ktoś do nas wszedł.
- Just dlaczego go okłamujesz?- spojrzał na mnie Payne.
- Czyli jednak z nim spałaś?!- zwrócił się do mnie sfrustrowany chłopak.
- Nie, nie spała z nim. Ani go nie pocałowała.- wytłumaczył mu spokojnie.
- Więc o co w tym wszystkim chodzi?- spytał zagubiony.
- Niech sama ci powie- wyszedł. Lou spojrzał się na mnie.
- Wytłumacz mi to!
- To nie ja go pocałowałam, tylko on się na mnie rzucił.- powiedziałam szeptem.
- Gdzie ty go spotkałaś?- ciągnął dalej.
- Byłam na spacerze,  kiedy on się nagle pojawił i mnie pocałował.- wkurzony chłopak wyszedł z pokoju. Pobiegłam za nim. Nim zdążyłam zbiec na dół drzwi zewnętrzne trzasnęły. Spojrzałam na Niall'a, Harry'ego i Zayn'a. - gdzie on poszedł?- zwróciłam się do chłopaków.
- Nie wiem. Just daj mu spokój. Odkąd się pojawiłaś jest ciągle jakiś nerwowy.- powiedział Harry.
- Co?!- spojrzałam na niego wielkimi oczyma.
- Lepiej się z nim już nie kontaktuj. Zostaw go w spokoju- ciągnął dalej loczek.
- Wiesz co Harry, lepiej zajmij się swoim życiem i znajdź sobie dziewczynę, bo już głupiejesz!- poszłam na przedpokój. Założyłam buty i kurtkę i szybko wybiegłam z domu. Zbiegłam ze schodów i wyszłam za ogrodzenie. Biegłam w stronę domu The Wanted, który był kilometr stąd. Kiedyś w gimnazjum biegałam na 2 kilometry, ale teraz nie wiedziałam czy mi się uda. Wbiegłam w zakręt i się przewróciłam. Podniosłam się. Czułam ciepło w kolanach i na nadgarstkach. Spojrzałam na spodnie. Widniały na nich dwie niewielkie plamy krwi. Nie przestawałam biec. Nagle ktoś mi zastawił drogę.
- Ooo zobaczcie chłopcy, jaka laska tutaj biegnie.- oznajmił kolegom chłopak w szarej bluzie z kapturem na głowie.
- No, no. Brawo Daniel. Złapałeś tę nową gwiazdkę- zadrwił ciemnoskóry chłopak, który stał za mną.- zobacz tylko na  nią. Wygląda na jakąś zabłąkaną.
- Masz rację. Chodź mała, zaprowadzę cię w bezpieczne miejsce- oznajmił chłopak w kapturze. Mówili coś na zmianę. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle poczułam jak moje powieki opadają na oczy.
________________________________________________________________________
2800 mamo, nigdy bym nie pomyślała, że mogę mieć tyle odsłon! :o
Dziękuję ♥
Przepraszam za błędy. Nie będę się tutaj rozpisywać, bo i tak tego nie czytacie.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

3 komentarze:

  1. OMG ;) Co się tutaj dzieje xD Rozdział jest po prostu genialny :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy będzie następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń