sobota, 16 listopada 2013

27

Spędziłam cały tydzień w Afryce. Muszę przyznać, że gdy zobaczyłam te biedne, wychudzone dzieci to zaczęłam płakać. Moim największym problemem są rozterki miłosne, a tutaj problemem jest to czy danego dnia będzie śniadanie czy też nie. Przywieźliśmy z Jasonem bardzo dużo jedzenia z UK.  Dzieciaki skakały z radości. Strasznie bałam się tych wszystkich owadów afrykańskich. Po całych 7 dniach wróciliśmy do Londynu. Moje kolejne dni wyglądały praktycznie tak samo, wywiady, spotykałam się z Nathan'em, Niną i Ed'em. Oczywiście codziennie pisałam z Liam'em i Niall'em (odkąd wróciłam do Anglii). Jedyne co się w moim życiu zmieniło to, że Jason zatrudnił stylistkę i ochroniarza, który podążał za mną niczym cień. Na początku mi to przeszkadzało, jednak z czasem się przyzwyczaiłam. Tylko, gdy wychodzę z Niną lub Ed'em to "goryla" z nami nie ma. Pilnuje mnie tylko, gdy jestem w danym momencie sama. Zatrudnił go gdy  pewnego dnia jakaś fanka ukradła mi kurtkę i to w samym środku Londynu w biały dzień. Strasznie się zdenerwowałam.
Siedziałam w domu i czytałam jakieś kolorowe pisemko kiedy ktoś zapukał do drzwi. Wstałam z krzesła i podeszłam do nich.
- Nathan cześć- powiedziałam dając mu buziaka w policzek. Wszedł do środka.  Nie widzieliśmy się od dwóch dni, a ja miałam wrażenie,  że nie spotkałam się z nim przez co najmniej tydzień.
- Hej co robisz?- spytał ściągając kurtkę i buty. Wszedł do salonu.
- Przeglądałam magazyn. - wskazałam głową na stolik z gazetą.
- Polska piosenkarka Justine Lol zerwała z gwiazdą One Direction na boisku w LA.- przeczytał nagłówek okładki i spojrzał na mnie spod byka.
- Co? Muszę wiedzieć co o mnie piszą. - wyruszyłam ramionami.
- No tak, ale bez przesady.- przewrócił oczami i objął mnie w talii.
- Ja nie przesadzam Nath. Ty też pewnie czytasz jakąś prasę z twoją osobą na okładce.
- Ale minęły juz dwa miesiące od twojego zerwania z tym gwiazdorkiem. Powinnaś już o nim zapomnieć.
- Byłeś kiedyś zakochany?- spojrzałam na niego z wielkimi oczyma.
- Tak.- odpowiedział naturalnie.
- Więc chyba wiesz, że nie da się zapomnieć o kimś kogo kochasz.- wtuliłam się w jego tors.
- Wiem to, ale ten gwiazdor mnie już wkurza.- przytulił mnie mocniej przy czym gładził mnie po plecach.
- Chcesz coś zjeść?
- Myślałem, że wyjdziemy gdzieś.
- Nie mam ochoty na wyjście. Przepraszam cię. - spuściłam głowę.
- Przestań- chwycił mój podbródek i uniósł lekko moją twarz.- jeśli nie masz ochoty nigdzie wyjść to posiedzimy w domu.
- Dziękuję. - posłałam mu ciepły uśmiech.
- Może obejrzymy jakiś film?- zaproponował chłopak.
- Okej. Ja zrobię popcorn i trochę kanapek, a ty wybierz jaki film będziemy oglądać.
- Okej- dał mi całusa w policzek i poszedł do salonu wybrać film. Zrobiłam sporo kanapek. Zaniosłam jedzenie na stolik. Usiadłam na sofie.
- Jaki film wybrałeś?
- Dear John. - usiadł obok mnie.
- Dramat?
- Powiedzmy.- uważnie śledziłam całą akcję.  Film się skończył a ja dalej rozmyślałam nad  losami głównej bohaterki. Już od połowy filmu ryczałam, jak bóbr.  Wtuliłam się w Nathan'a. Spojrzał na mnie z uśmiechem. Zaczął się do mnie powoli przybliżać. Uważnie przyglądał się moim wargą. Od naszych ust dzieliły nas centymetry. Nie chciałam się z nim całować. Szybko położyłam głowę na jego ramieniu. Westchnął ciężko i wstał.
- Co jest?- spojrzałam na niego.
- Jeszcze się pytasz?- patrzył się na mnie z niedowierzaniem.
- No tak pytam się bo w ogóle cię nie rozumiem.
- Od dawna mi się podobasz Just. Nawet nie wiesz jak bardzo. Codziennie myślę o tobie. Dobija mnie ta myśl, że nigdy nie będziemy razem, bo ty wciąż kochasz tego Tomlinson'a!
- Nathan przestań! Dobrze wiesz, że potrzebuję czasu.
- No tak, oczywiście TY potrzebujesz czasu, powinienem CIEBIE zrozumieć ciągle tylko ty, ty i ty. Nigdy nie pomyślałaś o tym, jak ja się czuję, ani czy ja potrzebuję czasu.
- Chcesz się teraz kłócić?Nathan proszę cię.- podeszłam do niego i przytuliłam go. Odepchnął mnie.
- Just przestań. Nie wiem czy jesteśmy parą czy może nie. Przytulasz się do mnie i w ogóle, ale nie chcesz mnie pocałować! O co w tym wszystkim chodzi?!- poszedł w kierunku korytarza.
- Proszę Nath zostań...
- Jak przemyślisz co będzie z nami dalej to zadzwoń.- chwycił swoją kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Usiadłam na komodzie i schowałam twarz w dłoniach. Wtedy zadzwonił mi telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni na wyświetlaczu pojawił się duży napis LIAM. Szybko przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?- próbowałam powstrzymać się od płaczu.
- Just? Co się dzieje?- pytał zmartwiony.
- Nic.- starałam się aby mój głos wyszedł naturalnie.
- Jak to? Przecież słyszę.
- Liam potrzebuję cię- powiedziałam załamanym głosem.
- Zaraz będę- oznajmił i się rozłączył. Podeszłam do lusterka i przetarłam dłońmi twarz. Poprawiłam jeszcze włosy i zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i rzuciłam się chłopakowi na szyję. Wszedł do środka. Wiem, że to musiało dziwnie wyglądać. Jeden chłopak ode mnie wychodzi, a drugi do mnie przychodzi, ale potrzebowałam prawdziwego przyjaciela, a był nim Liam.
- Co jest?- spytał nie puszczając mnie z objęć.
- Sama nie wiem. Minęły dwa miesiące, a ja nie mogę nawet pocałować Nathan'a bo mam wrażenie, że zdradzam Lou. Liam czemu to uczucie nie znika?- spojrzałam mu prosto w oczy.
- To uczucie nie znika, bo go kochasz i to dla ciebie za mało czasu na kolejny związek. Nie lepiej, żebyś spotkała się z Lou i pogadała o tym?- powiedział spokojnie.
- Boję się, że jak się z nim spotkam to znowu... nie mogę.
- On liczy na to, że szczerze pogadacie Just. Przez calutkie dwa miesiące nikt ci nic nie mówił o Lou i zobacz jak to się skończyło. Sama o nim rozpamiętujesz. Tęsknisz za nim.
- Która jest godzina?- przyjaciel wyjął telefon z kieszeni.
- 17:32- odpowiedział.
- Możesz mnie zaprowadzić do Louis'a?
- Jesteś pewna?
- Przed chwilą się produkowałeś, że powinnam się z nim spotkać, a teraz masz wątpliwości?- spojrzałam na niego zdumiona. Zaśmiał się i poszliśmy do willi chłopaków. Szliśmy w miarę szybko, bo zawsze przed moim lub chłopaków domem stała masa paparazzi. Przecisnęliśmy się przez tłum fleszy i głupich pytań. Weszliśmy do środka. Od razu zauważyłam Harry'ego. Przywitałam się z nim, później przybiegł Niall i Zayn.
- Jest Louis?- spytał Liam.
- Na górze- oznajmił Zayn.
- Sam?- spytałam nieśmiało.
- Jak ciebie z nim nie ma to jest sam- wyjaśnił Harry.
- Pójdę do niego.- weszłam po schodach na górę. Stanęłam przed drzwiami sypialni Lou. Przez dłuższy czas wahałam się  czy powinnam wejść do niego. Przełamałam się. Zapukałam.
- Proszę- usłyszałam zza drzwi. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do niego.
- Hej- powiedziałam cicho z lekkim uśmiechem.
- Justyna, hej- wstał z łóżka i podszedł w moim kierunku. Zatrzymał się 2 metry przede mną. Znowu czułam te motylki w brzuchu, które towarzyszyły mi przy naszym pierwszym spotkaniu.- to już drugi miesiąc.
- Tak. Chciałam z tobą porozmawiać.- na jego twarzy pojawił się uśmiech. Tak mi go brakowało.
- Ja też chciałem z tobą porozmawiać. Może się przejdziemy?- zaproponował. Przytaknęłam. Podszedł do drzwi i mi je otworzył. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam za drzwiami 4 chłopaków.
- Co wy robicie?- spytałam lekko zła.
- Amm... pomagamy Zayn'owi szukać kolczyka- powiedział Niall i zaczął czołgać się po dywanie.- Stary tu go chyba nie ma- powiedział smutno do czarnuszka zaczęłam się śmiać. Lou też.
- Nialler jesteś debilem- powiedział Harry i uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Właśnie. Ja już nie noszę kolczyków- przewrócił oczami Zayn.
- Jesteś pewny?Bo zdaje mi się, że widziałem je na dole. Liam, Harry pomóżcie mi ich szukać.- powiedział blondasek i zbiegł po schodach, a za nim Payne i Styles.
- Wyjdźcie od tyłu.- oznajmił nam Zayn z lekkim uśmiechem.
- To było dziwne- zaśmiałam się.
- Taa. Chodźmy- Louis przepuścił mnie. Poszliśmy po kurtki. Ubraliśmy je i wyszliśmy, jak nam kazał Zayn tylnymi drzwiami. Włożyłam ręce do kieszeni, żeby mnie nie korciło złapać chłopaka za rękę. Powtórzył mój gest i też je schował.
- Dobrze, że tutaj ich nie ma- powiedział Louis poprawiając kurtkę.- o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- Może ty pierwszy.- zachęciłam go.
- Okej, więc... wiem, że minęły już dwa miesiące i powinienem już zapomnieć o nas, ale ja już nie daję rady. Ciągle mam przed oczami nasze wspólnie spędzone chwile. Jak się pierwszy raz spotkaliśmy, jak gadaliśmy w garderobie, jak zwiedziliśmy razem Londyn, jak przyjechałaś do mnie nad jezioro...
- I naszą każdą kłótnię- przerwałam mu.
- Tak. To też- spuścił głowę.
- Coś jeszcze?- spytałam nieśmiało.
- Chyba z mojej strony to wszystko. Podsumowując bardzo za tobą tęsknie. Teraz ty.
- A więc też za tobą bardzo tęsknie. Te dwa miesiące są beznadziejne. Ciągle nie mogę przestać o tobie myśleć. Myślałam, że to samo przejdzie, ale się myliłam. Już sama nie wiem co ze mną jest nie tak. Pomimo tego, że tyle razy mnie skrzywdziłeś... to i tak cię kocham.- spuściłam głowę. Lou przystanął i chwycił mnie za podbródek zmuszając mnie do patrzenia mu się prosto w oczy.
- Ja ciebie też kocham- uśmiechnął się ciepło i zaraz spoważniał.- chodź pokaże ci coś- chwycił mnie za rękę i ciągnął w stronę udeptanej leśnej ścieżki. Stanęliśmy na kładce nad jeziorem. W wodzie było przepiękne odbicie księżyca, który był w nowiu.- pamiętasz?- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Tak, to nasza ostatnia wspólna noc w Londynie- powiedziałam szeptem, a na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.- pamiętasz, jak biliśmy się ziemią z kwiatka u Jason'a?- odwróciłam się do niego.- ostatnio się mnie pytał co się stało z jego kwiatem.- zaśmiał się. Postanowiliśmy już wracać, bo było coraz zimniej. Szliśmy drogą. Louis uparł się, że mnie odprowadzi do domu.
- Wiesz, że Zayn i Daria to naprawdę dobrana para?- dodał z uśmiechem Tomlinson.
- Domyślam się. Oboje mają bzika na punkcie swojego wyglądu- zaśmiałam się. Nagle przed nami zatrzymał się srebrny samochód. Oboje z chłopakiem byliśmy trochę zmieszani, więc chcieliśmy ominąć samochód. Wtedy ktoś z niego wyszedł.
- Nie tak prędko!- zwrócił się do nas kierowca. Znałam już skądś ten głos.- Justine!- zatrzymałam się. Już się domyśliłam czyj to głos. - możesz mi powiedzieć co ty z nim tutaj robisz?!- warknął podchodząc do nas.
- Grzeczniej! Bo inaczej będę musiał nauczyć cię, że do kobiet się nie krzyczy!- zwrócił się do niego Louis.
- Co pobijesz mnie?!- zadrwił.
- Nathan przestań już! To ja się powinnam spytać co ty tutaj robisz!
- Przyjechałem zrobić coś czego ten palant nie potrafi. Przeprosić.
- Licz się ze słowami!- krzyknął na niego Tomo.
- Just jedziemy- Nathan chwycił mnie mocno za rękę i z całej siły zaczął mnie ciągnąć do samochodu.
- Nath przestań! To boli!- próbowałam mu się wyrwać. Niestety bezskutecznie.
- Słyszałeś co powiedziała?!- podbiegł do niego wściekły Lou i przywalił mu pięścią w twarz. Chłopak poluźnił uścisk i mogłam się z niego wyrwać. Szybko pobiegłam w stronę Louis'a.
- Doigrałeś się gawiazdorku- podszedł do mojego obrońcy i oddał mu cios. Lou przykucnął. Wstał i podszedł go niego zadając kolejne ciosy. Zaczęli się bić. Dostawali na zmianę. Nogi się pode mną ugięły. Byłam zła na siebie, że doszło do takiej sytuacji. Bałam się, że może im się coś stać.
- Przestańcie! Proszę! Przestańcie!- krzyczałam do nich. Nie słyszeli mnie. Walka skończyła się dopiero wtedy, kiedy Nathan nie miał już siły. Lou jeszcze go kopał, ale odsunęłam go od leżącego.
Nathan wstał i wczołgał się do samochodu. Odjechał z piskiem opon.- Boże Louis pokaż się- chwyciłam jego twarz w dłonie. Syknął z bólu.- ty krwawisz.
- To nic takiego. Pójdę już.
- Nigdzie cię nie puszczę w takim stanie.- złapałam go za rękę.- chodź ze mną.- szedł powoli. Doszliśmy do willi i weszliśmy do kuchni. Jason'a nie było w domu. Poszliśmy do kuchni. Z szafki wyjęłam apteczkę. Kazałam Lou usiąść na krześle. Namoczyłam ściereczkę letnią wodą i podeszłam z nią do pobitego. - może trochę zaboleć.- uprzedziłam.
- Nie będzie mnie tak bolało, jak ciebie.- powiedział i zacisnął oczy. Przyłożyłam delikatnie ręczniczek do jego twarzy. Zaczęłam lekko ją przemywać z zaschniętej krwi, żeby móc lepiej przemyć rany chłopaka.
- Co ma mnie niby boleć?- spytałam nie przerywając czynności.
- Twoja ręka. Szarpał tobą, jak workiem na śmieci.- powiedział oburzony.
- Daj spokój...- wzięłam do ręki wacik i wodę utlenioną. Namoczyłam go.- teraz będzie szczypać-  ponownie uprzedziłam chłopaka. Przyłożyłam go i delikatnie odkażałam. Syczał z bólu.
- Just czy ty z tym z The Wandet no wiesz...- zaczął nieśmiało.
- Nie wiem.- wzięłam z apteczki plastry. Przykleiłam jeden nad brwią i drugi pod wargą.
- Podziwiam cię- złapał moje dłonie i spojrzał mi się prosto w oczy.
- Za co?- parsknęłam śmiechem- za to, że cię opatrzyłam?- spytałam zdziwiona.
- Za to, że jesteś twarda pomimo takiej sytuacji- przewrócił oczami.
- Taa... twarda... szkoda, że nie czułeś tego co ja, gdy się naparzaliście.- powiedziałam lekko zdenerwowana. Odłożyłam apteczkę do szafki i podeszłam do Louis'a.
- Musisz przyznać, że nieźle przyłożyłem temu gówniarzowi- uniósł znacząco brwi.
- Dobra... nieźle jemu przyłożyłeś. Ale były też momenty, gdzie on ci dał porządnie w  twarz.- wzruszyłam ramionami. Spróbował się uśmiechnąć.
- Ał...- przyłożył dłoń do rany pod wargą.
- Nie możesz się jeszcze uśmiechać- nachyliłam się nad nim, aby obejrzeć jeszcze raz obrażenie. Lou wykorzystał ten moment i dał mi buziaka w usta.- całować raczej też się jeszcze nie możesz- uśmiechnęłam się.
- Zauważyłem. Dlatego to był tylko całus. Jak tylko uraz się zagoi to będzie pocałunek. O ile mi na to pozwolisz?- wstał i objął mnie w talii.
- Hmmm... całować się z kolesiem, który dostał łomot od młodszego?- zażartowałam.
- Nie. Całować się z kolesiem, który cię bronił i któremu wciąż na tobie zależy.
- Mi też na tobie zależy- przytuliłam się do niego.- myślisz, że chłopcy nie będą na ciebie źli, że stanąłeś w mojej obronie?
- Żartujesz?! Przecież jesteś dla nich, jak siostra. Mogę się założyć, że gdyby to był Liam to po typa musiałaby przyjeżdżać karetka.
- Zostaniesz u mnie czy wracasz do domu?- spytałam nie przestając się wtulać w jego tors.
- Pójdę już.- dał mi buziaka w głowę.
- Może zostaniesz?- zachęcałam go.
- Kochana jesteś, ale pójdę do siebie.- poszedł do przed pokoju.
- Poczekaj chwilę- poszłam do pokoju, żeby prosić Adama na chwilę. Przyszedł do nas na korytarz.
- Co się dzieje panno Lol?- spytał twardym tonem.
- Adam, ja teraz wychodzę z Louis'em- wskazałam palcem na chłopaka.- i jak będę chciała wrócić to po ciebie zadzwonię. Co ty na to?
- Mam pannę puścić z tym poobijanym chłopakiem o 20 samych?- zaczynał mieć wątpliwości.
- Taak.
- Jak panienka chce- wzruszył ramionami.
- Dziękuję- dałam mu buziaka w policzek i założyłam kurtkę.- gotowy?-zwróciłam się do Tomlinson'a.
- Pewnie.- wyszliśmy z domu. Przechodziliśmy obok miejsca bijatyki chłopaków. Były ślady krwi. Przeszliśmy szybko to miejsce i weszliśmy od tyłu do domu chłopaków.
- Matko... Louis co ci się stało?!- krzyknął spanikowany Niall.
- Pewnie Justine mu przyłożyła- zaśmiał się Zayn.
- Noo na pewno chciał ją pocałować, a ona mu dała w twarz... ale chyba kamieniem- dodał Harry.
- Chcecie wiedzieć co się stało czy nie?- zwróciłam się do nich.
- Opowiadaj- zachęcił mnie Liam. Opowiedziałam im całą historię.Chłopcy patrzeli z wielkimi oczyma na Lou. Liam cały kipiał złością.
- Niech tylko tego frajera dorwę!- krzyknął oburzony.
- Ej Li uspokój się proszę- powiedziałam błagalnym tonem. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Spojrzałam na mojego chłopaka, który był wyraźnie niezadowolony z tej sytuacji. Ruchem warg, bezszelestnie powiedziałam "to mój przyjaciel". Brunet się nieco uspokoił. Usiadłam obok Lou i razem z chłopakami gadaliśmy sobie głównie na temat dzisiejszego wydarzenia. Zadzwoniłam po mojego "goryla", który przyjechał po mnie pod dom 1D. Pożegnałam się z chłopakami i dałam buziaka w policzek Louis'owi. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy do domu. Wzięłam kąpiel, zjadłam kanapki i poszłam spać. Jutro czekały mnie zdjęcia do nowego albumu.
_______________________________________________________________________
Rozdział krótki i nudny. Myślę nad zakończeniem tej powieści. Wiem, że dalszy jej ciąg nie ma sensu. Czuję, że was tracę. To smutne.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

4 komentarze:

  1. Nie nie kończ tego opowiadania! piszesz świetnie!... Ciekawi mnie co będzie dalej z Nathanem i czy Just wreszcie tak oficjalnie będzie z Louisem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Why? Nie rozumiem, chyba jestem za Nathanem, więc może się nie będę wypowiadała :p

    OdpowiedzUsuń
  3. super opowiadanie.
    Zapraszam do mnie ------> http://zmysloneopowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń