poniedziałek, 16 czerwca 2014

57

- Nie możesz być taki, Brian- upomniałam chłopaka.
- Ale to on mi ukradł kieszonkowe!- krzyknął na mnie, siedząc niedbale na krześle.
- Proszę cię, nie unoś głosu- oznajmiłam spokojnie. Wzięłam do ręki długopis i zaczęłam go obracać między palcami.
- Jak mam się nie unosić, skoro ten głupi, brudas zabrał mi moją kasę! Rozumiem nie czepiałbym się, gdybyście dawali mi więcej niż te głupie 10 funtów na dwa tygodnie.- narzekał.
- Po pierwsze nie możesz być rasistą. To, że Cameron jest czarnoskóry nie znaczy, że jest brudny. Pomyśl trochę, jak byś się czuł, gdyby ktoś ciebie prześladował za bycie mulatem. Miło by ci było? Wiem, że dostajecie mało pieniędzy, ale w niektórych rodzinach dzieci w ogóle nie dostają kieszonkowego. Poza tym to nie jest powód, żeby bić i wyzywać kogokolwiek.- tłumaczyłam.
Chłopak tylko przewrócił oczami.- masz go przeprosić.
- Co?! Nie!- wstał z prędko z fotela.
- Proszę cię, nie krzycz. Usiądź- nadal mówiłam do niego spokojnie. Chłopak wykonał moje polecenie.- dobrze wiesz, że cię lubię. Rozumiem, że nie było ci miło, gdy zostałeś okradziony. Cameron właśnie ma rozmowę ze swoim wychowawcą. Jeżeli nie chcesz, żeby jakaś inna opiekunka się tobą zajęła to zacznij ze mną współpracować. To nic trudnego.- chłopak spuszcza wzrok i wpatruje się w podłogę.- pamiętaj, że jeżeli z kimś rozmawiasz, musisz mu patrzeć prosto w oczy.- przypominałam po raz dziesiąty tego dnia. W końcu podniósł głowę do góry.- przeproś kolegę za swoje zachowanie. A później porozmawiamy o w miarę moich możliwości lekkim szlabanie. Rozumiemy się?- pytałam.
- Tak.- mówi ledwo słyszalnie.
- Teraz idź do niego.- wstał i podszedł do drzwi- dziękuję, że ze mną współpracujesz- wyznałam. Obrócił głowę i uśmiechnął się. Zabrałam swoje rzeczy, pakując do torebki i wyszłam ze swojego pokoju zamykając go na klucz. Pożegnałam się z dziećmi i współpracownikami i poszłam w stronę auta.
Udzielałam się charytatywnie od pół roku w domu dziecka. Każda wychowawczyni miała dziesiątkę swoich podopiecznych. Niektóre opiekunki miały więcej dziewcząt, a niektóre więcej chłopców. Mnie zdarzyło się tak, że miałam ich po równo. Nie da się ukryć, że to z Brian'em miałam największy problem. Był zły na cały świat za to, że rodzice go zostawili. Pochodził z patologicznej rodziny. Pani z opieki społecznej zabrała go tutaj. Dziewczynki prawie w ogóle nie były problemowe. Jeżeli chodzi o mój zawód to nadal jestem wokalistką. Moja sława wzrosła, płyty sprzedawały się coraz lepiej. Gdy zostawiłam Louis'a, wyjechałam do Afryki, aby pomóc tamtejszym ludziom. Przez rok ciężko mi było się po tym pozbierać, ale jakoś trzeba było. Przynajmniej trzy razy w tygodniu spotykam się z Darią i Liam'em oraz resztą przyjaciół. Lou nie widziałam od dwóch lat. Co prawda czytałam jakieś gazety, w których był wywiad z One Direction, ale próbując zapomnieć przerzucałam kolejne kartki. Nadal mieszkam w Londynie, ale w zupełnie innej części. Wiadomo z jakich powodów.
Zaparkowałam samochód i weszłam po schodach do mieszkania. Odłożyłam torebkę na komodę.
- Już jestem!- krzyknęłam i ściągnęłam buty. Weszłam do kuchni. Poczułam dłonie na talii.
- Cześć- wyszeptał mi do ucha. Po ciele przeszedł mi dreszcz. Złożył delikatny pocałunek na moim policzku.
- Cześć- odwróciłam się w jego stronę i natarłam nasze wargi. Odsunęłam się od niego- co zrobiłeś na obiad?- spytałam, gdy zaburczało mi w brzuchu.
- Makaron z brokułami, tak jak lubisz- uśmiechnął się od ucha do ucha.- jak było w pracy?
- Brian znowu się pobił. Nie wiem, jak mam do niego dotrzeć, Lucas- westchnęłam i nałożyłam sobie porcję makaronu. Lucas to mój narzeczony. Znaliśmy się od roku i tak, jakoś wyszło, że mi się oświadczył. Byłam bardzo zadowolona, że po tym co stało się wcześniej, znowu się zakochałam.
- Nie pomożesz mu. Przynajmniej nie tak od razu. Chłopak potrzebuje czasu. Został tak nagle zabrany z domu, że jeszcze nie do końca się odnajduje.
- Masz rację. Tylko szkoda mi go, bo jest naprawdę bardzo fajny. Ale troszkę zagubiony. A co u ciebie?- zmieniłam temat, gdy wkładałam do buzi kolejny kęs.
- Wszystko dobrze. Dużo było roboty, ale daliśmy radę- zaśmiał się. Rzadko się kłóciliśmy. Można by było nas nazwać parą idealną, w sumie to nasi znajomi nas tak nazywali. Lucas pracuje w restauracji, jako kucharz- o której jest premiera?
- O dwudziestej- wstałam i wstawiłam naczynia do zlewu.- za godzinę będziemy jechali do Caroline. Będzie mnie przygotowywała na dzisiaj.- oznajmiłam i poszłam na górę.


                                                                                     ***

Wyszliśmy na czerwony dywan. Zrobiono nam kilka fotek, po czym przeszliśmy do sali kinowej. Tego dnia odbyła się moja premiera filmowa. Ludzi było bardzo dużo. Seans trwał godzinę i dwadzieścia minut. Wszyscy zebrani w sali kinowej pojechali na after party.
- No, proszę, proszę. Jaka z ciebie gwiazda- usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w prawo.
- Niall!- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Ten odwzajemnił uścisk.- tęskniłam za tobą.
- Ja też tęskniłem- wyznał.- jakaś lżejsza się zrobiłaś- drażnił się.
- A ty trochę okrąglejszy- zaśmiałam się.- reszta też jest?- spytałam z nadzieją.
- A co, ja ci nie wystarczam?- zaśmiał się, a ja razem z nim.
- Jak ci się podobał film?
- Fajny. Najbardziej podobała mi się scena seksu- zaśmiał się zadziornie. Poczułam, jak moje policzki robią się cieplejsze.
- Dupek- skomentowałam i uderzyłam go w ramię.- cieszę się, że przyszliście- powiedziałam szczerze. Chwilę później podszedł do nas Liam. Przybiłam z nim piątkę.
- No dałaś radę. Najlepsza była scena seksu- uniósł zabawnie brwi do góry, na co się zaśmiałam.
- Jesteście tacy sami- podsumowałam.
- Tobie też się podobało?- spytał przyjaciela, na co ten kiwnął głową i przybili sobie piątkę. Pożartowaliśmy trochę i odeszłam od nich, ponieważ musiałam załatwić parę rzeczy. Tego dnia miały się odbyć dwa kameralne koncerty- mój i jeszcze kogoś. Szłam w kierunku mojego zespołu, ale wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę do góry i zamarłam.
- Hej- powiedział prawie szeptem.
- Hej- poczułam motyle w brzuchu.Nie wiedziałam co powiedzieć- jak się masz?- zadałam pierwsze lepsze pytanie.
- Już lepiej, dzięki. A ty?
- Okej- kiwnęłam głową, a w moich oczach zbierały się łzy. Szybko zaczęłam mrugać powiekami, aby się ich pozbyć.
- Świetnie wypadłaś w tym filmie- pochwalił mnie.- dobrze, że mnie nie posłuchałaś i poszłaś na casting- wspomniał.- chcesz się napić?- podał w moją stronę kieliszek z szampanem.
- Nie dzięki. Dzisiaj ja prowadzę.- tłumaczyłam.
- Rozumiem. Słyszałem, że jesteś wychowawcą w domu dziecka.- kiwnęłam głową- i jak? Podoba ci się?
- W sumie to tak. Jasne, dzieci sprawiają trochę problemów, ale tylko w taki sposób mogłam...- przerwałam.
- Mogłaś co?- dopytywał.
- Nie chcę o tym mówić.- kręciłam przecząco głową.
- Justyna, to że nie jesteśmy parą nie oznacza, że nie możesz na mnie polegać- tęskniłam za tym. Od dłuższego czasu nikt oprócz Polaków nie wymawiał mojego prawdziwego imienia. Miałam ochotę go przytulić, ale nie mogłam. Coś mnie blokowało.
- Wiem, Lou. Po prostu chodzi mi o to, że dzięki pracy z dziećmi, mogłam choć na chwilę oderwać się od tamtych myśli... no wiesz, o naszym dziecku- spuściłam głowę. Miałam wrażenie, że chce się do mnie zbliżyć, ale tego nie zrobił.
- Cześć kochanie- usłyszałam za plecami. Szybko przetarłam dłonią twarz i odwróciłam się w jego stornę
- Cześć- dał mi buziaka w policzek. Kątem oka spojrzałam na Lou, który kipiał złością.- amm... poznajcie się. Louis to mój narzeczony Lucas- wskazałam ręką na mężczyznę stojącego po mojej lewej stronie.- Lucas to mój...
- Louis- wyjaśnił brunet i podał swoją dłoń. Chwilę później podeszła do nas brunetka. Przywitała się z Tomlinson'em całusem i spojrzała w moją stronę.
- Eleanor?- patrzyłam z niedowierzaniem.
- Cześć Just- przywitała się tym swoim słodkim głosikiem. Dobrze wiedziałam, że był udawany.
- Tommo dawaj na scenę- zawołał Harry. Chłopak nas przeprosił i pocałował swoją dziewczynę lub narzeczoną... cokolwiek. Szybko wszedł na mały podest. Powiedział coś na ucho do każdego z chłopaków. Na sali rozległy się pierwsze nuty.
( https://www.youtube.com/watch?v=JV2l4wHOB2w )
So your friends been telling me                Więc twoi przyjaciele mówili mi, że
You've been sleeping with my sweater      Sypiasz w moim swetrze
And that you can't stop missing me           I nie możesz przestać za mną tęsknić
Bet my friends been telling you                 Założę się, że moi przyjaciele mówili Ci, że
I'm not doing much better                          Nie radzę sobie dużo lepiej
'Cause I'm missing half of me                    Ponieważ brakuje mi połowy siebie

 And being here without you                     I będąc tu bez ciebie
It's like I'm waking up to                           To tak jakbym budził się dla

Only half a blue sky                                  Tylko połowy niebieskiego nieba
Kinda there but not quite                           Trochę tam, ale nie całkiem
I'm walking 'round with just one shoe       Spaceruję tylko z jednym butem
I'm a half a heart without you                    Jestem połową serca bez Ciebie
I'm half the man, at best                             W najlepszym wypadku jestem połową człowieka
With half an arrow in my chest                  Z połową strzały w mojej klatce piersiowej
I miss everything we do                             Tęsknie za wszystkim, co robimy
I'm a half a heart without you                     Jestem połową serca bez Ciebie

Zaczął Louis. Wydawało mi się, że gdy śpiewał pierwszą zwrotkę i refren patrzał się na mnie, ale pewnie to tylko moje wyobrażenia. Łzy zebrały mi się w kącikach oczu. Gdy chłopcy skończyli swój utwór przyszła kolej na mnie. Powiedziałam chłopakom z zespołu, jaką piosenkę zaśpiewam.
( https://www.youtube.com/watch?v=W3iraAfSMGo )

She doesn't love you - like I do             Ona nie kocha cię tak, jak ja
She doesn't have my name                    Ona nie ma mojego imienia
However she tries to act like it              Chociaż stara się zachowywać, jak ja
She'll never be the same                        Nigdy nie będzie taka sama

But she's new and she's beautiful          Ale ona jest nowa i piękna
You've never been in a fight                  Nigdy nie walczyłeś
Yeah, it's awfully perfect now               Teraz jest strasznie idealnie
But you just know deep inside               Ale wiesz w duszy, że

She is not me                                           Ona nie jest mną
She is not me                                           Ona nie jest mną
She is not me                                           Ona nie jest mną
Baby                                                         Kochanie
She is not me                                            Ona nie jest mną

Does she?                                                 Czy ona?
Make you feel wanted - like I did?          Sprawia, że czujesz się pożądany- jak ja to robiłam
Make you feel like you're the one            Sprawia, że czujesz, jakbyś był najważniejszy?
thing that matters?                                    Pozwalasz, by jej głowa odpoczywała
You let her head rest on your chest           Na twojej piersi
But when you close your eyes                  Ale gdy zamkniesz oczy

You'll be seeing my face again                 Znów będziesz widział moją twarz
I'll be crossing your mind                         Będziesz o mnie myślał
You'll be dreaming of places we went      Będziesz śnił o miejscach, w których byliśmy
And then you'll wake up to find                A potem obudzisz się wiedząc, że

That she is not me                                     Ona nie jest mną
She is not me                                             Ona nie jest mną
She is not me                                             Ona nie jest mną
Remember                                                 Pamiętaj
That she is not me                                     Ona nie jest mną

She is not me                                             Ona nie jest mną
She's not me                                              Ona nie jest mną

Said I wonder now                                    Teraz się zastanawiam
Yeah, I wonder how you've been              Zastanawiam się, co u ciebie
Are you happy?                                         Czy jesteś szczęśliwy?

Is she still the one?                                    Czy ona wciąż jest tą jedyną?
Are you having fun?                                  Dobrze się bawicie?
Is it for real?                                              Czy to jest naprawdę?
Baby                                                           Kochanie

Cause I'll be waiting here                           Ponieważ będę tu czekać
Another week or month or year                 Kolejny tydzień, miesiąc albo rok
If you're lonely                                           Jeśli jesteś samotny

God I wish I knew everything                    Boże, chciałabym wiedzieć wszystko
About the two of you                                  O waszej dwójce
Won't you tell me?                                      Może mi opowiesz?

Does she have any humor?                         Czy ona ma poczucie humoru?
Does she laugh at your jokes?                    Śmieje się z twoich żartów?
Can she look past the rumors?                   Czy może nie zwracać uwagi na plotki?
Does she know how it goes?                      Czy ona wie, o co w tym chodzi?

Or is it none of my business?                  

Do you go to the movies?                          Chodzicie do kina?
Do you make out in the park?                    Obściskujecie się w parku?
Do you stay up for hours?                          Zostajecie do późna
And just talk and talk?                               i po prostu rozmawiacie?

Or is it none of my business?


Or is it none of my business?

Would it make any difference                    Czy zrobiłoby to jakąkolwiek różnicę    
if I got you alone?                                      Gdybym złapała cię samego?
If I called would you listen?                       Gdybym zadzwoniła, wysłuchałbyś mnie?
Would you hang up the phone?                  A może odłożyłbyś słuchawkę?

Or is it none of my business?

None of my business                                   Nie moja sprawa
Is it none of my business?                           Czy to nie moja sprawa?
None of my business                                   Nie moja sprawa
Is it none of my business?                           Czy to nie moja sprawa?

She's not me - and she'll never be, never be, never be   Ona nie jest mną i nigdy nie będzie, nie będzie, nie będzie

Śpiewałam to co czułam. Od tych dwóch pieprzonych lat chciałam się do niego odezwać. Zapytać co u niego, jak się ma, czy w domu wszyscy są zdrowi i czy o mnie jeszcze myśli. Te pytania mnie kusiły. Szybko zeszłam ze sceny i wyszłam z budynku. Usiadłam na zwykłej, ogrodowej ławeczce. Chwilę później ktoś zajął miejsce obok mnie.
- Długo się znacie?- spytał nie patrząc mi w oczy. Włożył papierosa do ust i podpalił go.
- Półtora roku- westchnęłam.
- Półtora roku?- parsknął- i już jesteście zaręczeni?- drwił z nas.
- Taa- odpowiedziałam krótko.
- W dzień, w którym wyjechałaś- wypuścił kłębek dymu z ust- miałem ci się oświadczyć- zamarłam.
- Słucham?- miałam wrażenie, że zaraz stracę nad sobą panowanie, że rzucę mu się na szyję i go pocałuje. Tak za nim tęskniłam.
- Wszystko było już przygotowane. No wiesz, pierścionek i kwiaty i inne bzdety- zaciągnął się nikotyną.
- Oh- tylko na to było mnie stać.
- Chcesz się przejść?- zaproponował.
- Jasne- wstałam i poszliśmy przed siebie. Przyglądałam się jemu dłuższy czas. Mogę powiedzieć, że nic, a nic się nie zmienił. Nadal był zniewalająco przystojny. Ciekawiło mnie, czy jeszcze bierze i co się stało gdy wyjechałam.
- Nie.- powiedział. Spojrzałam na niego zdezorientowana.- nie biorę odkąd mnie zostawiłaś- gdy słyszałam dwa ostatnie słowa serce mi pękło. Powiedział to z bólem.
- Eleanor? Długo się spotykacie?- bałam się zadawać pytania. Nie chciałam znać na nie odpowiedzi. To było dla mnie za dużo.
- Rok- oznajmił, gasząc butem papierosa.
- Jesteście...
- Tylko parą- wyprzedził mnie.- pięknie wyglądasz- skomplementował. Spojrzałam na swoją sukienkę. Była to letnia, długa, prześwitująca czarna sukienka bez ramiączek. Włosy miałam w lekkim nieładzie, a na ustach czerwoną szminkę.
- Dzięki. Ty też wyglądasz niczego sobie- zażartowałam. Louis uśmiechnął się na moje słowa. Słyszał je często, ale wtedy brzmiało to inaczej.
- Pierwszy raz widzę cię z czerwonymi ustami.
- Taa... Caroline trochę zaszalała- zaśmiałam się.
- Powinnaś je częściej malować. Są seksowne.- podsumował.
- Chcesz mi powiedzieć, że wcześniej takie nie były?- pytałam z uśmiechem.
- Były, ale...
- Dobra, nie tłumacz się- uciszyłam go gestem dłoni.
- Czy ty mnie właśnie uciszyłaś?- głupio zapytał.
- Może- wzruszyłam ramionami. Poczułam dłonie owijające się w okół mojego brzucha.- Lou puść mnie- zaczęłam się wierzgać, gdy uniósł mnie do góry. W brzuchu zaczęło mi latać stado motylków.
- Tylko, jeżeli przeprosisz- postawił warunek.
- Przepraszam!- krzyknęłam, gdy przerzucił mnie przez ramię. Ostrożnie opuścił mnie na ziemię- albo jednak nie- powiedziałam, gdy tylko poczułam grunt pod nogami i zaczęłam przed nim uciekać. Nie było to łatwe i szybko mnie dogonił. No nie ukrywajmy... ciężko się biega w obcasach.
- Chyba chcesz, żebym ci coś zrobił- zaśmiał się trzymając moje nadgarstki na swoim torsie. Na jego słowa moje policzki zrobiły się gorące, co było bardzo dziwne, bo zazwyczaj się przy nim nie rumieniłam. Nachylił się nade mną i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Jedną rękę miał na moim rozgrzanym policzku, a drugą podpierał moje plecy. Już prawie zapomniałam, jak smakował. Jakie ma miękkie wargi. Gdy był już pewny, że się od niego nie odsunę zaczął całować mnie zachłannie. Co może się wydawać dziwne, ale mi się osobiście podobało. Brakowało mi tego. Wplątałam palce w jego włosy, delikatnie ciągnąc za ich końce. Drugą rękę miałam pod jego koszulą. Przejeżdżałam palcami, po wyrzeźbionym torsie byłego chłopaka. Właśnie... byłego. Jak tylko sobie o tym przypomniałam odsunęłam się od bruneta. Oblizałam usta i spojrzałam mu w oczy.- przepraszam- westchnął.
- Chodźmy dalej- postanowiłam nie komentować tego co przed chwilą zrobiliśmy. Lou tylko kiwnął głową i dołączył do mnie.- nadal mieszkasz, no wiesz... w naszym domu?
- Nie.
- Sprzedałeś go?- pokręcił głową.
- Nic z nim nie zrobiłem. Zostawiłem go. Miałem nadzieję, że do mnie wrócisz. Czekałem na ciebie rok.- wyznał.
- Przepraszam. Nie chciałam cię opuszczać. Po prostu te wszystkie kłamstwa.. one mnie zmusiły.
- Rozumiem cię.- mówi niskim głosem.- chyba nie są za wygodne?- spytał patrząc, jak kuśtykam.
- Taa.. to nie dobry pomysł, żeby wychodzić na spacer w takich butach- stwierdziłam.
- Wskakuj- pochyla się, abym mogła wsiąść mu na plecy.
- Poważnie?- pytałam z uśmiechem.
- Jasne- wskoczyłam mu na plecy i po chwili zaczął iść dalej. Oparłam się brodą o jego ramię. Przy okazji poczułam jego zapach.
- Nadal pachniesz tak samo- oznajmiłam zaciągając się wonią chłopaka.
- Czyli jak?- pytał dociekliwie.
- Moimi ulubionymi perfumami oczywiście- uśmiechnęłam się na wspomnienie flakoniku, w którym były uwielbiane przeze mnie perfumy chłopaka.
- Nadal jesteś taka lekka- stwierdził podrzucając mnie lekko do góry.- Wkurwia mnie ten twój cały narzeczony- odbiegł od tematu.
- Niby czemu?
- Jest taki... zachowuje się, jak jakiś laluś. Mogę się założyć, że nie daje ci tyle szczęścia, ile ja ci dawałem- powiedział dalej idąc.- i wkurwia mnie fakt, że on ma prawo cię dotykać, całować, przytulać, pieprzyć, budzić się obok ciebie. Ogólnie, że ma cię na co dzień.
- Też miałeś takie prawo- przypomniałam łamiącym głosem i zeskoczyłam z jego pleców.
- Dopóki mnie nie zostawiłaś!- krzyczy obracając się w moją stronę.
- A miałam inny wybór!- odkrzyknęłam.
- Mogłaś ze mną zostać, a nie zostawiać w momencie kiedy cię najbardziej potrzebowałem!
- Mogłeś mnie do kurwy nie oszukiwać- wytknęłam.
- Jakbym ci powiedział prawdę to i tak byś odeszła!- nadal na mnie krzyczał.
- Gówno prawda! Wystarczyłoby byś był ze mną szczery! Ale nie, ty wolałeś łazić po klubach, ćpać z jakimiś idiotami, dawać mi lewe papiery zaświadczające o wizycie u terapeuty niż być ze mną szczery!
- Nie udawał takiej świętej! Dobrze wiem, że zdradziłaś mnie z Harry'm!- zesztywniałam. W moich oczach zebrały się łzy. W gardle urosła mi wielka gula. Serce biło, jak oszalałe. Skąd on to wiedział?
- Nie zdradziłam... tylko pocałowałam- łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- A to nie to samo?!- pytał głupio.- jakbym ja pocałował jakąś laskę od razu byś odeszła. A przedtem jeszcze byś mnie zabiła! Ale jak ty kogoś całujesz to "nic się nie stało".- wymachuje rękoma w powietrzu.
- A ty co, może jesteś lepszy?!- nadał płakałam- jak tylko wyjechałam do Afryki zaraz znalazłeś sobie pocieszenie! Jakąś Eleanor, z którą byłeś wcześniej, ale rzekomo nic do niej nie czułeś!- byłam urażona.- nie chcę ci nic mówić, ale niedawno ją zdradziłeś!- wypomniałam.
- Ty też zdradziłaś swojego przyszłego męża!- odgryza się.- poza tym ją mam w dupie!
- To po cholerę z nią jesteś?!
- Bo do kurwy nie jestem z tobą!- wyznał i uderzył się otwartą ręką w czoło. Czułam, jak żołądek mi się przewraca. Zamrugałam szybko. Nadal odtwarzałam w głowie to co powiedział.
- Co?- spytałam spokojnie.
- Kocham cię, rozumiesz? Nadal cię kocham. Nigdy nie przestałem.- westchnął z bezradności.- nie wyobrażasz sobie, jak się poczułem, gdy on cię całował. Miałem ochotę go zabić!- znów krzyczał. Uderzył pięścią w ścianę jakiegoś budynku.
- Pójdę już- oznajmiłam bez emocji, choć w środku byłam totalnie zmieszana.
- Chcesz mnie teraz zostawić?- pytał z osłupieniem w oczach.-okej- westchnął- miałaś rację.
- Z czym?
- Ona nie jest tobą.- wspomniał słowa piosenki.
- Skąd wiedziałeś?- pytałam mając na myśli pierwszą zwrotkę utworu, którą zaśpiewał.
- Twoi przyjaciele mówili mi- cytuje pierwszy wers. Podeszliśmy pod moje ogrodzenie.- Pocałuj mnie.- błagał.
- Jestem zaręczona- przypomniałam ukazując na dłoni pierścionek.
- Chuj mnie to obchodzi- podszedł bliżej i znowu natarł na moje usta. Pocałunek był dłuższy. O wiele dłuższy od poprzedniego. Jego ręka wędrowała wzdłuż mojej talii. Natomiast moja przy jego pasie.- pragnę cię- wyszeptał do ucha, przygryzając delikatnie płatek. Chciał czegoś więcej, tak samo jak ja.- chodźmy do ciebie- instruował mnie. Przycisnęłam się bliżej niego i zaczęłam kręcić biodrami, aby go rozbudzić. Jego usta zaczęły tworzyć mokrą ścieżkę na mojej szyi. Nacisnęłam dłonią na klamkę i weszliśmy pod drzwi. Podskoczyłam na dźwięk dzwoniącego telefonu. Odsunęłam się od chłopaka, wyciągnęłam urządzenie z torebki i odbierając połączenie.
- Lucas?- spojrzałam na Louis'a, który był wyraźnie niezadowolony z imienia, które wypowiedziałam. Przetarł dłonią swoje usta, aby pozbyć się z nich czerwonej szminki.
- Kochanie, gdzie jesteś?
- Właśnie wchodziłam do domu- wyjaśniłam.
- Okej, będę tam za jakieś dziesięć minut- mówił radośnie. Rozłączyłam się. Lou znów do mnie podszedł i się nachylił.
- Będzie za dziesięć minut- poinformowałam go, trzymając swoje dłonie, na jego klatce piersiowej.
- Całe dwa lata czekałem, żeby cię pocałować. A dzisiaj, cały wieczór czekałem, żeby zedrzeć z ciebie tę sukienkę i się z tobą przespać. Dobra ja spadam- odszedł. Miałam ochotę za nim pobiec. Chciałam, żeby ze mną został. Zaczęłam płakać. Weszłam do domu i usiadłam na schodach. Miałam totalny mętlik w głowie. Siedziałam tak chyba pół godziny. Lucas, miał się pojawić się dwadzieścia minut temu, a nie ma go do tej pory. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, więc wyciągnęłam go z torebki i nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Halo?
- Just, proszę cię przyjedź do szpitala.- nakazał zdyszany Liam.
- Po co?- spytałam przerażona.
- Lou miał wypadek.
- Wyślij mi adres- nakazałam i wybiegłam z domu. Byłam bez butów, tylko i wyłącznie z torebką. Na sobie miałam nadal tę czarną suknie. Wsiadłam do samochodu i z piskiem opon wyjechałam z naszej posesji. Serce mi pękło, gdy usłyszałam te trzy słowa- Lou miał wypadek. Jechałam coraz to szybciej. Nie myślałam trzeźwo, pomimo iż nic nie piłam. Wymijałam wszystkie samochody, które pojawiały się na drodze. Musiałam gwałtownie zahamować, gdy zobaczyłam przed sobą spory korek. Jak to możliwe, że o tej porze są korki? Wysiadłam z auta i wyciągnęłam z bagażnika trampki. Szybko włożyłam je na stopy i pobiegłam w stronę szpitala zostawiając samochód w korku.

                                                                                ***

Wbiegłam zdyszana w Liam'a. Staliśmy przed salą, byłego chłopaka. Spojrzałam w duże okno, z którego było widać leżącego na łóżku, Louis'a. Zaczęłam płakać. Wtuliłam się w tors przyjaciela. Po chwili przyszedł do nas lekarz.
- Państwo są kimś z rodziny?- pytał przeglądając papiery.
- Nie, ale jesteśmy przyjaciółmi- odezwał się Payne.
- Rozumiem- wpisał coś w kartę pacjenta.- można go odwiedzić, ale pojedynczo i na góra pięć minut- oznajmił- jest w śpiączce. Uderzył głową w kierownicę. Kawałki szyby poraniły jego głowę, ale nie twarz. Jeżeli nie wybudzi się po dwóch tygodniach, będziemy musieli rozważyć odłączenie go. Macie państwo dziesięć minut, czyli każdy po pięć, ponieważ zaraz zabieramy pana Tomlinsona, na operację- wpuściłam Liam'a, jako pierwszego. Chciałam z nim być przed operacją.

                                                                               ***

Wszystko się udało. Lekarze mówili, że mogą być komplikacje, ale jak do tej pory żadnych nie było. W sumie to minęły dopiero dwie godziny od zabiegu. Cały ten czas dzwonił do mnie Lucas, ale ja nie chciałam od niego odbierać. Nie czułam takiej potrzeby, aby z nim rozmawiać. Za to czułam potrzebę, aby być z Lou. Złapałam jego dłoń, gdy siedziałam obok jego łóżka.
( https://www.youtube.com/watch?v=Mv9pt4oefQk)
- You know I'll be, Your life, your voice your reason to be, my love, my heart, is breathing for this, moment in time, I'll find the words to say, before you leave me today.- zaczęłam cicho mu śpiewać, załamanym głosem- Przepraszam, że tak wyglądał nasz związek. Przepraszam, że cię zdradziłam. Chciałabym byś był tu ze mną.- wytarłam wierzchem dłoni policzek- nie powiedziałam ci tego dzisiaj. Kocham cię. Nie zostawiaj mnie- wyznałam. Oprałam się czołem o jego rękę, a maszyna stojąca po mojej prawej stronie zaczęła piszczeć. Spojrzałam na nią. Linie oznaczające pracę serca były proste. Przeraziłam się i zaczęłam jeszcze mocniej płakać. Wybiegłam z sali i zaczęłam wołać o pomoc. Po sekundzie przybiegło do Tommo dwóch lekarzy i pielęgniarka. Kazano mi opuścić salę. Zaczęłam się drzeć. Nie chciałam go do cholery opuszczać!
- Puść mnie Liam! Ja go kurwa kocham!- zaczęłam płakać. Z braku sił się poddałam i zaczęłam mocniej płakać. Przyglądałam się, jak przywracali defibratorem Louis'a do życia. Widziałam, jak jego ciało unosi się za każdym razem, gdy do jego klatki piersiowej przykładali sprzęt medyczny. Poczułam, jak rozpadam się od środka.- on nie może ode mnie odejść! Nie może! Nie przeżyję bez niego!- krzyczałam.- zrób coś!- zwróciłam się do przyjaciela. Miał łzy w oczach.- On będzie żył rozumiesz?! Będzie!- próbuję go przekonać, ale sama wiem, że szanse są nikłe. Cały czas miałam przed oczami śmiejącego się Lou. Wszystkie wspomnienia wróciły. Każdy nasz dzień spędzony razem, każda nasza kłótnia, każda noc i każdy poranek. On musiał do mnie wrócić.- jeżeli on nie przeżyję, zabiję się- przyrzekłam sobie w myślach. Po dziesięciu najgorszych minutach w moim życiu z sali wychodzi lekarz. Podeszłam do niego z przerażoną miną. Modliłam się w duchu, żeby wszystko było dobrze.
- Udało nam się uratować państwa przyjaciela. Nie było to łatwe. Jest w strasznym stanie. Jeżeli przeżyje tę noc, to będzie cud- oświadczył i odszedł. Od razu wbiegłam do środka. Gdy zobaczyłam go w takim stanie... serce mi po raz kolejny pękło. Usiadłam obok niego.
- Proszę cię, nie zostawiaj mnie. Jesteś mi potrzebny do życia. Obiecuję, że już nigdy nie popełnię tego błędu, tylko proszę- mówiłam szlochając- nie zostawiaj mnie tutaj- pisnęłam. Nie mogłam opanować łez. To było dla mnie za dużo. Najpierw spotkanie go po dwóch latach, później pocałunki, wyznanie miłości i teraz strach. Nie wytrzymywałam psychicznie. Poczułam, jak ktoś ściska moją dłoń. Spojrzałam na nią.
- Nie mam zamiaru cię zostawiać- poinformował ledwo mówiąc. Uśmiechnęłam się szeroko pomimo całej spuchniętej twarzy od płaczu.
- Kocham cię- wyznałam patrząc w jego piękne oczy.
- Wiem. Kocham cię- wyznał również.
_________________________________________________________
I oto koniec.
Mam nadzieję, że wam się podobało.

Dziękuję:
za każdy komentarz
za każde wyświetlenie
za wsparcie
za podrzucenie pomysłów na następne rozdziały

Łączna liczba komentarzy:  110
Łączna liczba wyświetleń: 7 778

Chciałabym, aby każda z was pozostawiła tu komentarz na pamiątkę

DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO! ♥
KOCHAM WAS ♥
MUPPET SHOW
























3 komentarze:

  1. nooo.... eeee ...
    to było CUDOWNE !!
    szkoda że tak mało rozdziałów :P
    od 8 - 1;12 siedziałam i czytałam twojego bloga <3
    nie które momenty czytałam ze 3 razy xD widze że masz nowego bloga z opowiadaniem ale boje się że nie będzie tak dobre jak te :/
    i się tak boje.... nie wiem co zrobić myślę o tym opowiadaniu no i było świetne
    ale skończyłam go czytać chce zacząć czytać ten drugi ale chyba głównej roli nie ma tam 1D (ogólnie nie jestem ich fanką ale jak przeczytałam twojego bloga to będę czytać każde opowiadanie o 1D ) i tak wiem że nie będą tak świetne jak te bo te nie było takie sztucznie pisane sama wiedziałaś co posiać a nie jak inne blogi ... ;/
    .
    .
    PLISS daj jeszcze jeden ostatni rozdział gdzie ona zerwie ze swoim były i lou jej się oświdczy będą razem zrób to dla mnie .
    bo jak myślę że skończyłam czytać te opowiadanie to chce mi sie ryczeć ... ;( bo przeczytałam tak świetny blog i nie mam co czytać :C

    kocham cie mam nadzieje że mi odpowiesz :)
    sory że się tak rozpisałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko, czytając ten komentarz popłakałam się. Jesteś taka kochana. Dziękuję Ci za wszystkie miłe słowa. Nie mogę uwierzyć, że przeczytałaś wszystko w jeden dzień :) Właśnie się zastanawiam, czy pisać dalej nowego bloga (są tam chłopaki z 1D, ale nie żaden nie jest miłością głównej bohaterki) czy może napisać drugą część ALPG-J. Jestem trochę rozdarta. Jeżeli już to druga część nie byłaby nie wiadomo jak długa. Rozważam jeszcze nad zmianą jednego bohatera w DFWMY. Chciałabym bardzo zmienić Luke'a na Louis'a, ale wydaje mi się, że to będzie dziwne, ale cóż. Jutro mogę dać Ci jakoś znać, czy napiszę drugą część. Jeśli masz twitter'a, to napisz mi go tutaj lub jak wolisz na Ask'u. A jeżeli nie napisze drugiej części to przynajmniej ze dwa rozdziały tego co się działo później.
      Kocham Cię xx

      Usuń
  2. To było piękne. Płakałam czytając ten rozdział. Szkoda że już nie piszesz tego bloga on był świetny. Nie kończ go. Jesteś świetna w tym co robisz <3

    OdpowiedzUsuń