piątek, 31 stycznia 2014

39

Po poprawinach, spakowaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko. O godzinie 1am byliśmy już w Londynie. Zaproponowałam Lou, żeby przenocował u mnie, bo bałam się sama zostać w takim ogromnym domu. Chłopak się zgodził. Następnego dnia pojechaliśmy z Jason'em, Caroline i Adam'em w dalszą trasę. Teraz była Azja. Wynajęłam kuzyna Darii, który podał się za chętnego do kupna mieszkania w moim miasteczku. Umówił się z rodzicami na spotkanie i kupił je. Zostawił klucze blondyneczce, która mieszkała z Zayn'em w UK.
Był już czerwiec. Wróciłam do Wielkiej Brytanii. Przyjechaliśmy do domu z Jason'em. Rozpakowałam się, zjadłam coś i od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Byłam wykończona. Całe pół roku miałam trasę koncertową. Każdego wieczoru miałam występ, a później nagrania piosenek. Prawie skończyliśmy całą płytę. Zdziwiłam się, że tak szybko nam to poszło. To był pierwszy dzień, kiedy mogłam sobie spokojnie pospać.
Obudziłam się około godziny 2pm. Przypomniało mi się, że dzisiaj chłopcy mają koncert na Wembley. Szybko wzięłam prysznic, umyłam włosy i zęby. Przygotowałam sobie czarne rurki i biały t-shirt z czarnym nadrukiem. Do tego mała, czarna torebka, białe trampki, czarna skórzana kurtka, lekki make-up i włosy ułożone w naturalne fale. Gotowa załatwiałam bilet. Nie chciałam być w pierwszym rzędzie czy coś takiego. Chciałam po prostu dobrze się bawić na koncercie. Nerwowo przeglądałam strony w celu znalezienia chociażby jednego wolnego miejsca. W końcu znalazłam. Co prawda miejsce mnie było oszałamiające, ale co mi tam. Raz się żyję. Przygotowana od stóp do głowy poprosiłam Jason'a, żeby podwiózł mnie na miejsce. Wahał się, ale po groźbie iż pojadę autobusem od razu zmienił zdanie. Wyjechaliśmy półtorej godziny wcześniej, bo dobrze wiedzieliśmy, że będą korki. Po 30 minutach stania w korku dostaliśmy się na miejsce koncertu. Wysiadłam ostrożnie z auta i ustawiłam się grzecznie w kolejce, która zdawała mi się ciągnąć w nieskończoność. Strasznie mnie bolały nogi od tego stania. Nerwowo tupałam nogą, obracając głowę we wszystkie strony.
- Przepraszam, mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?- spytała nieśmiało rudowłosa nastolatka, za którą stała grupka innych dziewcząt bodajże w tym samym wieku. Były trochę speszone. Widać było, że dziewczyna, która się mnie spytała o zdjęcie była najodważniejsza.
- Jasne- odpowiedziałam jej z uśmiechem. Jedna z grupki pstryknęła nam fotkę. Później chciały kolejne. Znów się pięknie uśmiechnęłam i za pozowałam z nimi to foty. Później zaczęłyśmy rozmawiać, więc od razu poprawił mi się humor. Rozmawiałyśmy o One Direction. Zaskoczyła je moja wiedza na temat chłopaków. Wyznały, że one też myślały, że jestem z Lou dla sławy, a przyjaźń z resztą to zwykły fake. Ucieszyły się, że tak nie jest. Nareszcie dotarłam do osoby zajmującej się biletami. Wręczyłam bilet, a ochroniarz zaprowadził mnie na moje miejsce. Siedziałam na samym końcu na dolnej części widowni. Modliłam się tylko, żeby nikt wysoki za mną nie usiadł. Wyjęłam komórkę z torebki, która zadzwoniła. Na wyświetlaczu pojawił się wielki napis LIAM. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Liam? Co tam?- spytałam trochę spięta.
- W porządku a u ciebie? Wszystko ok? Nie brzmisz za dobrze- spytał z troską.
- Tak, wszystko ok. Co chcesz, bo nie mam zbytnio czasu na pogaduchy?- przygryzłam dolną wargę. Zawsze tak robiłam, gdy się stresowałam.
- Nic, po prostu dzwonię. Jesteś dziwnaaa- podkreślił ostatni wyraz.
- Wszyscy to wiemy!- krzyknął Zayn.
- Powiedz temu czarnuchowi, że go uduszę, jak go spotkam- zaśmiałam się do telefonu.
- Ciekawe jak to wytłumaczysz swojej najlepszej przyjaciółce?- odezwał się znowu mulat. Podejrzewałam, że zabrał komórkę Payne'owi.
- Stanie w mojej obronie. Wiesz chłopaka zawsze można zmienić, a przyjaciółki niekoniecznie- powiedziałam triumfalnie.
- Przyznaj się, że na mnie lecisz Just- miałam przed oczami jego uśmieszek.
- Dobra, Zen przeginasz... Ona jest moja- usłyszałam głos Tommo.
- Louis zostaw, ja z nią teraz gadam- krzyczał Zayn.
- Cześć słonko przepraszam cię za tego natręta, który ma dziewczynę- trzy ostatnie słowa wykrzyczał.
- Hej Loui, nie szkodzi. Teraz to ja ciebie przepraszam, bo muszę kończyć. Kocham cię. Pa- nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. Schowałam telefon do torebki, dobrze ją zapinając i usłyszałam pierwsze nuty Midnight Memories. Na całe szczęście brytyjki są niskie, więc widziałam nawet dobrze chłopaków, którzy wygłupiali się na scenie. Stałam tam i śpiewałam wszystkie utwory, razem z resztą fanów. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę znam tą bandę dzieciaków, że chodzę z jednym z nich i mam czwórkę wspaniałych przyjaciół, łącznie z Lou. Harry był dla mnie trudny. Kiedyś zachowywał się w stosunku do mnie normalnie, a teraz mnie nienawidzi. Nie mogłam go zrozumieć. Aż ciężko było sobie wyobrazić, że ten uroczy, lokaty chłopak tak działa na dziewczyny, że niektóre nawet mdlały. Był taki miły dla fanów. Zastanawiało mnie dlaczego taki miły nie jest dla mnie. Przestając już rozmyślać o tym zaczęłam śpiewać dalej kawałki. Było cudownie. Koncert dobiegł końca, więc szybko pobiegłam w stronę sceny, przepychając się przez każdą dziewczynę i słysząc masę przekleństw. Dotarłam do sceny. Tam zatrzymał mnie ochroniarz. Wyjaśniłam mu kim jestem, ale ten nie chciał mi uwierzyć. Na całe szczęście zauważył mnie Liam, który poszedł po wodę na scenę, a wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć. Uśmiechnął się ślicznie i pomachał im.
-  Jeżeli możecie wróćcie na chwilkę na swoje miejsca- powiedział przez mikrofon.-Wpuście ją- krzyknął w stronę goryla, który zmierzył mnie wzrokiem i przepuścił dalej.
- Cześć- dałam mu buziaka w policzek.
- Just co ty tu robisz?- spytał zdumiony, prowadząc mnie za kulisy.
- Przyszłam na wasz koncert. Po co kazałeś dziewczynom zostać na widowni?- spojrzałam w jego stronę, a ten tylko się uśmiechnął.
- Ej Lou zobacz kogo znalazłem!- krzyknął zadowolony z siebie Payne.
- Justyna- przytulił mnie i złożył na moich ustach czuły pocałunek.Chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę schodów. Wyszliśmy na scenę. Czułam się, jak sparaliżowana. Pomimo tego, że przez pół roku każdego dnia stawałam na niej to i tak się stresowałam. Na środku stały dwa czarne krzesła. Lou posadził mnie na jednym, po czym usadowił się na drugim. Wykonał gest głową w stronę muzyków. Zaczęto grać na pianinie.
http://www.youtube.com/watch?v=zIFo7jKH8tc )
Każde słowo, które śpiewał mój chłopak przeszywało mnie od środka. Próbowałam powstrzymać łzy, ale nie udało mi się. Loui chwycił moją dłoń i splótł nasze palce. Śpiewał patrząc mi prosto w oczy. Wycierałam spływające łzy po moim policzku wierzchem dłoni. Nigdy w życiu tak się nie czułam. Nawet nie potrafię opisać tego uczucia. Piosenka się skończyła. Tommo pomógł mi zejść z krzesła. Bez chwili zastanowienia rzuciłam mu się na szyję. Zaczęto bić nam brawa. Zupełnie zapomniałam, o tym, że nie jesteśmy sami. Zaśmiałam się. Odsunęłam się od niego, żeby spojrzeć mu w twarz. Wypowiedziałam bezgłośne "kocham cię", a on nie pozostał mi dłużny. Uśmiechnięci zeszliśmy ze sceny.
- No, no Tommo zaskoczyłeś nas- zaśmiał się Niall.
- Kto by się tego spodziewał?- dodał oschle siedzący na kanapie Harry. Przewróciłam oczami i zwróciłam się do Tomlinson'a.
- Co to miało być Louis'ie William'ie Tomlinson'ie?!- krzyknęłam na niego udając oburzoną.
- Myślałem, że ci się podobało.- spojrzał na mnie zdziwiony. Przybliżył się ku mnie.
- To źle myślałeś- odepchnęłam go od siebie.- podobało to mało powiedziane- złapałam go za koszulę i przyciągnęłam go do siebie składając całusa na jego wargach.
- Bleee przestańcie już!- zawołał blondasek. Oboje się zaśmialiśmy. Chłopcy zaczęli si wydurniać, więc poszłam na zewnątrz, żeby trochę ochłonąć. Gdy wyszłam przestraszyłam się. Za drzwiami stał oparty o budynek z papierosem w ustach Zayn. Widać było, że był zdenerwowany.
- Co jest?- stanęłam naprzeciwko niego.
- Nic- wypuścił dym z płuc.
- Taaa. Dobrze wiesz, że ja nie odpuszczam- wzruszyłam ramionami, na co chłopak się zaśmiał. Przetarł dłonią po swojej nieogolonej twarzy.
- Daria ze mną zerwała- znowu szlug wylądował w między jego wargami.
- Co?!- oniemiałam.- jak to?! Kiedy?! Dlaczego?!- zasypałam go lawiną pytań.
- Przed chwilą, przez sms'a. Ubzdurała sobie, że ją zdradzam!- warknął wkurzony. Odszedł od ściany budynku i zaczął nerwowo krążyć.
- A dzwoniłeś do niej?- spytałam z nadzieją, odwracając się w jego stronę.
- Bo to raz?! Ona jest dla mnie najważniejsza! Na nikim mi tak nie zależało! Harowałem, jak ostatni debil, żeby zabrać ją do Paryża w naszą rocznicę! Zamówiłem już nawet grajków! I to wszystko szlag trafił przez jedną głupotę!- za każdym razem gdy się odzywał wzdrygałam się. Krzyczał tak głośno, że aż zdziwiłam się iż nikt nas tu nie słyszy.
- Wyluzuj ja do niej zadzwonię. Może ode mnie odbierze- powiedziałam pełna nadziei. Wybrałam numer przyjaciółki i nacisnęłam na zieloną słuchawkę. Przyłożyłam telefon do ucha. Po trzech sygnałach odebrała.- Daria gdzie jesteś?- spytałam spokojnie, żeby ta nie zaczęła nic podejrzewać.
- Na lotnisku. Wracam do Polski- jej głos zaczął się łamać.
- Jak to wracasz do Polski?! Oszalałaś? Czemu?- spojrzałam na Zayn'a, który zaraz zniknął. Usłyszałam tylko pisk opon. Podejrzewałam, że pojechał na lotnisko po dziewczynę.
- Z Zayn'em nam się nie układa. Miałaś rację to było zauroczenie.- wyszeptała.
- Co ty wygadujesz? To nie było zauroczenie! Przecież ty go kochasz, a on ciebie. Proszę cię nie rób nic głupiego. Zostań ze mną w UK.- nerwowo przygryzałam wargę.
- Daj spokój Justyna. Nasza przyszłość nie ma sensu. On mnie zdradził. Nie mogę być z kimś takim.- westchnęła.
- Przestań gadać takie bzdury!- krzyknęłam na nią.
- Daria!- słyszałam wołanie mulata. Szybko dotarł na miejsce.
- Pogadaj z nim. Przemyśl jeszcze wyjazd. Kocham cię. Pamiętaj, to najlepszy chłopak, jakiego w życiu spotkałaś. Wysłuchaj go.
- Też cię kocham mała- uśmiechnęłam się do telefonu i rozłączyłam się. Weszłam ponownie do budynku.
- Gdzie jest Zayn?!- krzyczał ochroniarz.- gdzie jest Zayn Malik?!
- Spokojnie, pojechał na lotnisko, za godzinkę powinien wrócić.- wyjaśniłam mu całą sytuację, a ten pojechał za nim.  Weszłam do garderoby chłopaków.
- Idziemy dzisiaj na miasto?- spytał słodko Lou obejmując mnie w pasie.
- Chyba sobie żartujesz? Chcesz, żeby te wszystkie fanki nas oblepiły?- spojrzałam na niego zawiedziona.
- Masz rację, ale możemy chyba wyjść do kina, jak normalna para?- stanął naprzeciwko mnie patrząc mi głęboko w oczy.
- My nie jesteśmy normalną parą Loui- wzruszyłam ramionami. Ten posłał mi piękny uśmiech.- czemu się śmiejesz?- odsunęłam go lekko od siebie.
- Bo lubię. Zabronisz mi?- uniósł jedną brew ku górze.
- Tak, zabronię- skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Okej- wzruszył ramionami i z uśmiechem poszedł w stronę reszty ekipy.- to jak idziemy dzisiaj na imprezę? Może pójdziemy poznać jakieś nowe panny z klubu, który jest kilka przecznic dalej? O ile dobrze pamiętam to był klub ze striptizem.Co wy na to?- objął Niall'a i Harry'ego ramieniem.
- Dobra! Pójdę z tobą do tego kina!- krzyknęłam za nim.
- Tak to się załatwia panienki- zwrócił się do chłopaków i z triumfalnym uśmiechem odszedł od nich i przyszedł do mnie. Wyciągnął rękę w moim kierunku. Przewróciłam oczami i splotłam nasze palce.- nie poszedłbyś do żadnego klubu z tanimi dziwkami- powiedziałam oschle.
- Pewnie, że nie. Poszedłbym do klubu z drogimi dziwkami- znowu się uśmiechnął.
- Do żadnego z nich byś nie poszedł, bo ucierpiałaby twoja reputacja, a fanki przestałyby zwracać na ciebie uwagę, w najgorszym przypadku wywalili by cię z zespołu.
- Jesteś taka pewna tego co mówisz, a i tak miałaś chwilę niepewności.- zaśmiał się.
Poszliśmy do kina, a później na spacer. Lou odprowadził mnie do furtki. Pożegnałam się z nim i weszłam za ogrodzenie. Chciałam otworzyć drzwi, lecz zorientowałam się, że są otwarte. Uchyliłam je na oścież nie wchodząc do środka. Zobaczyłam totalny chaos. Bez chwili namysłu wyciągnęłam telefon i zgłosiłam włamanie na policję. Kiedy zobaczyłam na podłodze małą czerwoną plamkę przeraziłam się. Szybko wbiegłam do środka.
- Jason! Jason! Jason!- krzyczałam biegając po całym domu. Szybko weszłam na górę i wparowałam do drzwi sypialni Jason'a. Nie było tam nikogo. Tak samo, jak w reszcie kątów domu panował chaos. Przeszukałam cały dom, ale nie znalazłam Richard'a. Zdenerwowana i zalana łzami poszłam do swojej sypialni, która też była zdemolowana. Nachyliłam się nad rozbitym zdjęciem, na którym byłam z Louis'em. Podniosłam się i poczułam, jak coś ciężkiego ląduje na mojej głowie. Upadłam, a przed oczami miałam tylko ciemność.
________________________________________________________________
Straciłam was.
Miałam 7 obserwatorów, a teraz mam 6. Miałam 12 czytelniczek, a teraz mam 7.
Opowiadanie będzie miało swoje zakończenie niebawem po moich urodzinach, a
mianowicie na koniec lutego.
Nie widzę sensu, żeby ciągnąć opowiadanie dla jednej osoby- Emilka Tomlinsonowa
Przepraszam, że was zawiodłam.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

2 komentarze:

  1. Nie rob tego nie koncz jeszcze tego opowiadania. Ono jest swietne <333 Nieprzejmuj sie ze inni nie komentuja. I tak jestes perfekcyjna<333 Ty nigdy mnie nie zawiodlas i nawet tak nie mow jestes swietna. A rozdzial poprostu boski *.* Jeszcze teraz w takiej niepewnosci mnie zostawilas bo nie wiem co bedzie dalej w zwiazku Zayna i co sie stanie z Justyna. Mam nadzieje ze moze policja przyjedzie i ja uratuje ale ciekawosc juz mnie zrzera. Najbardziej mnie zastanawia kto wlamal sie do domu Justyny. (przepraszam za bledy ale jestem na telefonie a nie mam polskich znakow) Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie komentowałam bo większość opowiadania czytałam na telefonie, a tam to wszytko długo trwa, przepraszam :(( Uwielbiam twoje opowiadanie dlatego smutno mi że chcesz je zakończyć :/

    Nominuję cię do Liebster Award :D Więcej informacji na : http://zakazanaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń