Nie mogłam się doczekać świąt. W końcu posiedzę z rodziną. Tak bardzo za nimi wszystkimi tęskniłam. Pamiętam, jak płakałam, gdy mój starszy brat się wyprowadził z domu. Nie mogłam wytrzymać bez niego tygodnia. A teraz? Teraz to mnie nie ma w domu. Teraz ja się wyprowadziłam. Nim się obejrzę rodzice zostaną sami. Ja będę podróżować po świecie, Maciek będzie nadal pracował i mieszkał z Patrycją, a Kamil jeszcze skończy gimnazjum i liceum i zaraz pójdzie w nasze ślady. Był już 20 grudzień. Razem z Jason'em pojechaliśmy po choinkę. Kupiliśmy gęstą i wysoką choinkę o miłym zielonkawym kolorze. Richard przyniósł z magazynu masę świątecznych ozdób. Wyciągnęłam z jednego kartonu lampki choinkowe. Podłączyłam je do prądu. Zaświeciły się na różne ciepłe kolory. Zaczęłam oplatać nimi choinkę. Drzewko przybrane w lampki zostało ustrojone bombkami i łańcuchami. Na sam czubek nałożyliśmy białą gwiazdę.
- Wysłałaś już te kartki?- spytał podziwiając nasze świąteczne drzewko.
- Tak. Było to chyba dwa tygodnie temu?
- To dobrze, myślałem, że już o tym zapomniałaś.
- Jedziesz do rodziców na święta?- spytałam spoglądając na niego.
- Tak.
- A gdzie oni mieszkają?
- We Francji.
- Jesteś francuzem?- spojrzałam zdumiona.
- Nie- zaśmiał się.- jestem Brytyjczykiem, tylko moi rodzice nie chcieli już tutaj mieszkać. W niedziele masz samolot prawda?
- Prawda. Nareszcie jadę do domu.- oznajmiłam radośnie.- idę po Adama to pomoże nam rozwiesić światełka na zewnątrz.- poszłam wzdłuż korytarza i zapukałam do drugich drzwi po prawej stronie. Mężczyzna od razu się zgodził. Wyszliśmy na zewnątrz. Ja rozwieszałam lampki na drzewkach wokół domu, a mężczyźni na około domu. Gdy już skończyłam swoją robotę pojawił się ktoś za furtką.
- Myślałem, że już mnie nie zobaczysz.- uśmiechnął się promiennie.
- Wejdź- powiedziałam bez emocji.- idę do domu!- krzyknęłam do facetów, którzy kłócili się, jak dalej zawieszać światełka. Weszłam po schodach i otworzyłam nam drzwi. Bez słowa ściągnęłam kurtkę, rękawiczki, czapkę i buty. Poszłam na górę. Poszłam do mojej sypialni i usiadłam na łóżko. Chłopak wszedł za mną. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
- Co jest?- spytał ze zdziwioną miną.
- Jeszcze się pytasz?
- Chyba, jakbym wiedział to bym się o nic nie pytał.
- Ja nie mogłam z tobą jechać do Francji, więc wziąłeś ze sobą tą stukniętą Eleanor?!- krzyknęłam na niego.
- Przecież wiesz, że to nic takiego.
- Nic takiego?! Ciekawe czy to samo byś powiedział gdybym pokazywała się publicznie za rękę z Nathan'em?!
- To jest co innego.
- To nie jest co innego! Ta laska nasłała jakiegoś fagasa na twoich przyjaciół! Chciała cię zabić!
- Nie rozumiesz, że ona ma umowę z modest'em do końca roku! Więc musimy "być parą" do końca roku!
- Mam tego dość! Po co się ten modest wtrąca?! Po co ci była udawana dziewczyna?!
- Nie widzieliśmy się dwa tygodnie a ty mi robisz awanturę! Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza!
- Przestań! Najważniejsza?! Nie okazujesz mi tego!
- Naprawdę?! Przecież piszę do ciebie codziennie i dzwonię tylko ty mi nie odpowiadasz!
- Ciekawe dlaczego?!- dodałam z ironią.
- Nie złość się już! Przecież ci wytłumaczyłem jak było!
- Wiesz jak się poczułam gdy zobaczyłam wasze zdjęcia?- mój głos zaczął się łamać.- jakbym dostała w twarz. Poczułam się, jak nic nie warty śmieć- obróciłam się i chwyciłam za papierową torebkę- nie będzie mnie 24 w UK więc wszystkiego najlepszego- wręczyłam mu prezent i wyszłam. Pobiegłam do ostatniego pokoju na korytarzu. Nie mogłam się powstrzymać od płaczu. Usiadłam skulona na podłodze chowając głowę w kolanach. Łzy leciały mi strumieniem. Spadały kolejno na wykładzinę pozostawiając na niej plamy. Czemu nie może być normalnie? Czemu ktoś zawsze musi coś zepsuć? Przetarłam oczy i wstałam. Najchętniej w ogóle bym stamtąd nie wychodziła, ale musiałam się ogarnąć. Nie mogłam być całe życie mięczakiem. Nacisnęłam na klamkę i zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu na schodach siedział Louis. Gdy mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie.
- Przepraszam cię. Za cztery dni są święta, nie chcę, żebyś była przeze mnie zła. Kocham cię. Wiem, że ta akcja z tym kartoflem była słaba i bardzo cię zraniła. Nie chciałem tego. Może gdybyśmy się ujawnili nie było by tego? Nie wiem, nie umiem odpowiedzieć teraz sobie na to pytanie. Jesteś dla mnie drugą najważniejszą osobą, jaka chodzi po tej planecie. Wiesz dobrze o tym od chłopaków, że nienawidzę jak się kłócimy. Proszę cię nie płacz.- przyciągnął mnie do siebie gładząc moje włosy. - nie chcę, żebyś przeze mnie płakała.- odsunęłam się od niego.
- Lepiej już idź.- powiedziałam półszeptem przecierając policzek wierzchem dłoni.
- Przepraszam.
- Idź. Wesołych Świąt i wszystkiego najlepszego.
- Wesołych świąt- powiedział smutno i wyszedł. Spojrzałam w dół. Zauważyłam na trzecim stopniu papierową torebkę z reniferem. To, że chłopak ją zostawił jeszcze bardziej mnie dobiło. Wzięłam prezent, ubrałam się i poszłam do samochodu. Odpaliłam go i odjechałam. Jadąc rozglądałam się za Lou. W końcu go zauważyłam. Zostawiłam samochód jakieś 50 m od chłopaka. Wysiadłam i pobiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję.
- Kocham cię- wyszeptałam mu przez ramię. Objął mnie w talii.
- Mogę powiedzieć to całemu światu?
- Ale co?- spytałam zdziwiona.
- Zaraz zobaczysz- wyjął telefon. Po chwili przyszło mi powiadomienie z twitter'a. Przeczytałam treść wiadomości.
* Mam najwspanialszą dziewczynę na świecie! Kocham cię @Justyna_Lol x*
- Odwiozę cię do domu- spojrzałam na niego z uśmiechem. Pojechaliśmy do jego domu. Uzgodniliśmy, że sylwestra spędzimy razem w UK. - Lou chyba o czymś zapomniałeś- zwróciłam się do chłopaka i dałam mu prezent.
- Czekaj chwilę- wyjął coś ze skrzynki pocztowej- mogę prosić o autograf?- spytał otwierając pudełko. Zaniemówiłam. Wyjęłam ze schowka marker i podpisałam mu się.
- Jesteś kochany.
- Wiem. Jedź ostrożnie.- zamknął drzwi i odjechałam. Wróciłam bezpiecznie do domu. Gdy weszłam do środka od razu rzuciła się na mnie Caroline.
- Widzę, że ktoś tutaj się wreszcie ujawnił- machała mi telefonem przed oczami.
- Daj spokój jesteśmy pokłóceni. Idę spać. Dobranoc.
________________________________________________________________
Dziękuję za tyle odsłon. Kolejny raz rozdział jest nijaki, ale chyba się wypaliłam.
Proszę was pomóżcie mi. Piszcie w komentarzach propozycję na dalsze notki.
Może coś mnie zainspiruje? Tylko piszcie propozycję. Mogą to być pojedyncze zdania.
;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥
Bardzo fajne opowiadanie :) Jeśli mogę Ci coś zasugerować to może wprowadź nowych bohaterów albo rozwiń wątki "starych" np. Darii ;) A co do Justyny, może jakaś trasa koncertowa? Pozdrawiam i życzę weny :D
OdpowiedzUsuńŚwietne ! ;3 życzę weny i Wesolych Swiat ! ;3
OdpowiedzUsuń